DZIKIE ŻYCIE

Wilcza książka i wystawa

Sabina Nowak, Robert W. Mysłajek

Panu Wojewodzie Krośnieńskiemu do przemyślenia…

Powyższe postscriptum zamieścili prof. Andrzej Bereszyński, prof. Krzysztof Kasprzak i dr Tadeusz Mizera w swojej książce pt. „Trzeba ochronić wilka”. Trudno przecenić zaangażowanie tych trzech naukowców w ochronę wilka w Wielkopolsce. Ich upór doprowadza m.in. do wydania w 1992 roku, przez Wojewodę Poznańskiego, rozporządzenia chroniącego ten gatunek na obszarze woj. poznańskiego. Włączyli się także w ogólnopolską kampanię na rzecz ochrony drapieżników, zbierali podpisy pod petycjami do ministra ochrony środowiska i prowadzili negocjacje z Departamentem Ochrony Przyrody w okresie powstawania rozporządzenia o ochronie gatunkowej zwierząt.

We wspomnianej książce można znaleźć wiele ciekawych informacji, nie tylko o historii ochrony wilka w Wielkopolsce, ale także o naturze wilka. Autorzy obalają rozpowszechniony przez myśliwych (i niektórych naukowców) mit o krwiożerczości tego drapieżnika, mordującego rzekomo wszystkie napotkane w lesie zwierzęta. Cytowane tu wypowiedzi leśników z Puszczy Noteckiej, mówiące o korzystnym wpływie wilka na populacje kopytnych, przedstawiają go jako doskonałego selekcjonera i zupełnie nie pasują do opinii ich kolegów po fachu z krośnieńskiej Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych, czerpiącej nota bene spore zyski z dewizowych polowań na ten gatunek.

Jeden z zamieszczonych w książce artykułów przedstawia konsekwencje trzymania wilczej hybrydy w ogródku i jest dobrą przestrogą dla entuzjastów przydomowego zoo. Zamieszczona tu ponura statystyka, mówi o ilości żyjących w niewoli wilków i ich hybryd. W samych Stanach Zjednoczonych w niewoli trzyma się ich dwadzieścia pięć tysięcy, gdy tymczasem wielkość populacji wilków na wolności (dane z terenu USA z wyjątkiem Alaski) szacuje się na dwa i pół tysiąca!. Czyżby ostatnią ich ostoją miałyby się stać ogródki zblazowanych milionerów?!

Równie ciekawa jak książka „Trzeba ochronić wilka” była, zorganizowana w dniach od 18 marca do 27 kwietnia, przez prof. Bereszyńskiego i jego przyjaciół na Akademii Rolniczej w Poznaniu, wystawa pt. WILK. Niektóre zaprezentowane tam eksponaty były szczególnie szokujące. Powszechną uwagę zwracały potężne paści zza wschodniej granicy, szczerzące się stalowymi zębami oraz zdjęcia skłusowanych w Puszczy Noteckiej wilków. Wilków, które jak wskazywały na to wszystkie okoliczności (pozostawienie cennych trofeów) zostały zabite tylko dla irracjonalnej, sadystycznej chęci mordu. O ile w innych rejonach Polski najczęstszym powodem kłusownictwa jest pozyskanie, osiągających na czarnym rynku wysoką cenę, wilczych skór i czaszek, to w województwie pilskim mamy do czynienia z zupełnie innym, lecz równie niebezpiecznym dla tego gatunku zjawiskiem. I pomyśleć, że to właśnie człowiek oskarża wilki o zabijanie dla samego zabijania.

Jak wykazują badania zespołu profesora Bereszyńskiego wilki w Puszczy Noteckiej zadomowiły się na dobre. Ich liczebność wprawdzie w poszczególnych latach zmienia się w zależności od wielkości populacji i migracji zwierząt kopytnych, co roku jednak wyprowadzane są tam młode. Zaskakująca jest konfrontacja popularnych wyobrażeń o specyficznym siedlisku jakiego wymagają te drapieżniki dla życia i rozrodu (dzikie, urozmaicone gatunkowo, o pierwotnym charakterze, odludne ostępy) z wyglądem tego lasu, który już tylko z nazwy jest puszczą. Bo czyż można mówić o puszczy mając do czynienia z jednolitą, monotonną monokulturą sosnową, w której cały obszar podzielony jest na symetryczne powierzchnie upraw, młodników, drągowin i drzewostanów w starszych klasach wieku? Czy w puszczy normalnym zjawiskiem jest uprawa gleby po zrębie zupełnym, zwałowanie ciężkimi spychaczami karp po wyciętych sosnach w długie, wysokie na półtora metra wały? Tak jednak od wielu dziesiątek lat prowadzona jest gospodarka leśna na tym obszarze, a w ostatnich czasach związane z nią zjawiska wykorzystały wilki, niezwykle plastycznie adaptując się do istniejących warunków. Wały z karpami i młodniki użyte zostały jako „naturalna” osłona dla wychowu szczeniąt, gęsta sieć dróg jako dogodne szlaki komunikacyjne, żerujące w uprawach kopytne jako stosunkowo łatwo dostępna baza pokarmowa. Obecności drapieżników w lesie sprzyjają pracownicy tamtejszego nadleśnictwa. I ta sympatia nie wynika wyłącznie z pobudek emocjonalnych lecz także z głębokiego, popartego obserwacjami terenowymi, przekonania o pozytywnym wpływie wilków na stan upraw leśnych i kondycję tamtejszych saren i jeleni oraz pośrednio na stan upraw leśnych. Jest to dla leśników niezwykle istotne, ponieważ znajdujące się na tym terenie wyłączone obwody łowieckie Lasów Państwowych przynoszą spore dochody, zwłaszcza z polowań dewizowych. Poza selekcjonerską rolą drapieżników podkreśla się też, że już sama obecność wilków na tym terenie uatrakcyjnia łowiska w oczach potencjalnych myśliwych dewizowych. Zastanawia fakt, że tak różna jest, dokonywana przez pracowników LP i myśliwych, interpretacja bardzo zbieżnych okoliczności występujących zarówno w puszczy Noteckiej jak i w lasach bieszczadzkich, gdzie uparcie neguje się pozytywny wpływ drapieżników na populację kopytnych i dąży do zachowania odstrzałów. Pomijając naszą niepochlebną opinię o aktualnym, obowiązującym w Polsce modelu łowiectwa, z satysfakcją przyjęliśmy dowód na to, że obecność wilków w lesie może i powinna być akceptowana a nawet pożądana przez leśników i myśliwych.

Mało kto w Polsce wie, że Puszcza Notecka stała się ostoją wilków. Pomimo już wieloletniego zaangażowania zespołu prof. Bereszyńskiego w badania nad tym drapieżnikiem, niewielu mieszkańców województwa poznańskiego i sąsiednich miało kiedykolwiek okazję zetknąć się z tematyką wilczą. Zorganizowana na Akademii Rolniczej wystawa i wydana z tej okazji książka, ze względu na dużą popularność, przyczyniły się niewątpliwie do upowszechnienia wiedzy na ten temat. Dzięki nim kolejne krople mogły drążyć naszą świadomość.

Sabina Nowak, Robert W. Mysłajek

Czerwiec 1996 (6/25 1996) Nakład wyczerpany