DZIKIE ŻYCIE

Upadek profesora Aloysiousa Pullovera

R. Francis Dubois

Jak głosi legenda, Pan Bóg – Bóg całego życia – w duszę Człowieka wszczepił Wilka. Uczynił to – zgodnie z Jego boską naturą – w wyjątkowo szczodry sposób.

Dlatego dzisiaj Wilk obecny jest wszędzie. I nie ma to bynajmniej żadnego związku z modą lub chwilowymi fanaberiami ludzi. Fantazje i moda to zjawiska chwilowe i Pana Boga nie interesują. Wilk po prostu jest tutaj i zawsze będzie, praktycznie możemy go znaleźć wszędzie (to właśnie z powodu hojnej natury Boskiej ustanowił On Wilka wszerz i wzdłuż północnej półkuli). Możemy znaleźć Wilka w ludzkich genach odwagi, przebiegłości, a także wówczas kiedy ktoś potrafi skorzystać w pełni z okoliczności jakie mu się przytrafiły (a dzięki Bogu tych okazji jest niezliczenie dużo).

Do oportunistów potrafiących korzystać z nadarzających się okazji, czyli tych, na których padło dobre ziarno zasiane przez Ojca, należeli z pewnością ludzie zainteresowani obecnością Wilka, zwierzęcia, o którym przeciętni ludzie nie wiedzą nic i które przez wieki tępili z trudnym do zrozumienia fanatyzmem.

Jak wszyscy wiedzą, naukowcy to dziwna grupa ludzi, Mark Twain ujął to tak: Ornitolodzy to takie osobliwe jednostki, które nie liczą się z odległością i trudami wędrówki, żeby tylko odkryć nowy gatunek ptaka i… doprowadzić do jego wyginięcia. Oczywiście, komentarz Marka Twaina jest tendencyjny i ironiczny, niemniej jednak jest w nim coś z prawdy. Co więcej, ta prawda jest wspólna wszystkim dziedzinom nauk przyrodniczych.

Dzisiaj gdy to piszę, w 1994 roku Człowiek posiadł przerażającą ilość środków technicznych i finansowych i przy sterach świata zapragnął zastąpić Pana Boga. Oportuniści, wieczni pochlebcy wobec ludzi mających jakąkolwiek władzę, zawsze są gotowi pokrzyżować szyki każdej ważnej i inteligentnej inicjatywie. Dzięki nim większość organizacji kończy wpadając w ręce różnych grup nacisku i lobbies. Nie możemy zająć się tym szczegółowo, bo zjawisko to jest tak powszechne, że byłaby to praca Syzyfa, której nigdy nie udałoby się zakończyć.

Posłużmy się jednak jednym przykładem na najwyższym poziomie – tym przykładem niech będzie naukowiec. Człowiek, którego na początku możemy określić jako prawego, uczciwego i sumiennego, słowem dobrego człowieka. Ale ludzie są słabi, dotyczy to w tym samym stopniu naukowców co innych ludzi, a nawet w większym, w miarę jak gryzie ich robak wiedzy. Posłużmy się obrazowym przykładem: Gdyby na ziemi pozostał już tylko jeden wilk i gdyby nauka miała tylko jedno pytanie dotyczące tego wilka, to przede wszystkim naukowcy podjęli by wszelkie możliwe środki, by wilka pochwycić, a następnie spróbować poddać go sekcji. Tak wygląda ludzka aktywność również na każdym innym polu, a motywy bywają nawet jeszcze bardziej interesowne i egoistyczne. Nic więc dziwnego, że wszędzie widzimy „pewną liczbę” członków zgromadzenia, którzy łatwo stają się ofiarami dzierżących władzę i pieniądze.

Już słyszę jak zapytacie: dlaczego ci dobrzy ludzie nie mogą pozostać sobą? Przecież żyjemy w demokracji i każdy może robić to, co uważa za słuszne itd.

Czy naprawdę w to wierzycie? Rzeczy nie są takie proste jak się wydają na pierwszy rzut oka. Dobrego człowieka nie można zdusić, to prawda. Można jednak trochę nim pokierować, można go przekonać, że mógłby reprezentować idee bardziej umiarkowane, które trafią do przekonania większej ilości ludzi. A to z kolei ułatwi demokratycznie rozwiązać problemy. Jeśli chodzi o demokratyczne rozwiązania problemów i o wolność wyboru to granicę jest tu bardzo łatwo przekroczyć. Ot chociażby jeśli będzie się zbyt zamkniętym i odosobnionym to zostanie się niezauważonym i straci się szansę popularyzacji swoich idei i szansę szerokiego uznania.

W rzeczywistości nasze zadanie jest bardzo proste: chodzi o to, żeby wszystko kontrolować. A równocześnie głosić, że Człowiek jest jedyny na ziemi, że tylko on ma wolność i może dokonywać swobodnych wyborów, bo sam Bóg obdarzył go taką zdolnością. Całe stworzenie jest tworem inteligentnego Boga i dlatego należy się nim opiekować oraz chronić, a zarazem umiejętnie, inteligentnie z niego korzystać dbając o rozwój ekonomiczny, finansowy i techniczny. Tak wygląda doskonały kompromis, w którym wszyscy są zadowoleni. Ale czy w praktyce jest on możliwy? Przyjrzyjmy się przypadkowi profesora.

Profesor Aloysious Pullover jest dzisiaj uznanym autorytetem w swojej dziedzinie. Jest szanowany i uznawany. Czy jest Amerykaninem, Kanadyjczykiem, czy może Włochem? Francuzem, Belgiem lub Szwajcarem? A może Polakiem, Rosjaninem lub Grekiem? Anglikiem, Szwedem czy Portugalczykiem? Norwegiem, Irlandczykiem lub Finem? Holendrem, Słowakiem lub Hiszpanem? Mógłby być każdym z nich, chociaż jego sława ma zasięg międzynarodowy. Aby osiągnąć obecną pozycję musiał odbyć długą drogę. Niewiele ma okazji cieszyć się zwykłymi, małymi przyjemnościami jakimi życie obdarza ciebie i mnie. Przede wszystkim dlatego, że musi studiować. Zabiera to mnóstwo czasu, a ponieważ nie jest on człowiekiem bogatym, musi jeszcze zarabiać na swoje potrzeby życiowe. Ponieważ uważa siebie za miłośnika natury został traperem. Zawsze zbierał skóry, kolekcjonował je z pomocą przyjaciół i w domu miał mnóstwo trofeów. Jakkolwiek może to się wydać dziwne, to jednak nasz bohater pasjonuje się na dodatek wilkami. Z powodu swej hojności Bóg siał ziarno daleko i szeroko…

Jeśli poprosić profesora, czasami się zwierza. Może wówczas opowiedzieć jak to kiedyś, zmęczony całodniowym sprawdzaniem szczęk (pułapek), zasnął oparty plecami o drzewo. Zapadł w głęboki sen gdy nagle ktoś zaczął go ciągnąć za nogi. Jeszcze zaspany otworzył oczy, by zidentyfikować żartownisia i z przerażeniem spostrzegł, że był to wilk. W ten sposób odkrył wilka-psotnika i to zdarzenie zainteresowało go wilkami.

Trzeba powiedzieć, że czekały go cierpienia. Wybranie sobie wilka za temat pracy doktorskiej oznacza skazanie się na trudne życie. Wilk się porusza i może przemierzać tysiące kilometrów. Oczywiście nie w ciągu jednego dnia, niemniej jednak czas, który trzeba spędzić na szukaniu wilków, lokalizowaniu, ponownym szukaniu itd. można by lepiej spędzić na poważnych studiach.

Właśnie z tego powodu wpadł na dowcipny pomysł, który przyniósł mu uznanie jako badaczowi. Wymyślił, że najlepszym sposobem na badanie wilków, bez tych wszystkich trudności, byłoby umieszczenie kilku wilków (najlepiej jednej watahy) na wyspie, z której nie mogłyby uciec. W końcu przerobił na nowo starą ideę karnej kolonii na wyspie i zrealizował ją.

Dzięki temu mógł śledzić reakcje i zachowania wilków na wolności. Mógł ustalić w jakim stopniu wilk jest głównym elementem równowagi w przyrodzie. Odkrył podstawową informację (ukazującą nieskończoną mądrość Boga), że wilk sam reguluje własną liczebność. Tam gdzie występuje wilk, tam życie przypomina wielkie wahadło, wychylające się w doskonałej harmonii i ostatecznym rytmie ewolucji.

Tezy jego pracy okazały się imponujące – dla niektórych zbyt głębokie. Zaczęły niepokoić ludzi, którzy mają środki i możliwości, żeby zapewnić lepszą przyszłość następnym pokoleniom. Najpierw więc zachęcono Pullovera, by kontynuował swoje badania w trudniejszych warunkach, w nieprzychylnych regionach i w ten sposób odsunięto go od konkurencji na uniwersytecie. Wyszeptane mu do ucha rady zaczęły przynosić owoce. Nie było zadania, którego by się nie podjął. Tam gdzie bojaźliwi pionierzy zatrzymywali się w obliczu przeszkód swojej dziecinnej obiektywności, tam geniusz pchał go do kontynuowania analiz prowadzących ku syntezom całej jego wiedzy o wilkach.

Ani jeden wilk nie umknął jego bystrym obserwacjom. Wprowadził również dla wilków obroże z małymi nadajnikami radiowymi, dzięki którym Canis lupus nie mógł mu się wymknąć ani na chwilę.

I oto nagle, zupełnie dla niego niespodziewanie, skończyły się fundusze na badania. Nie było dosłownie ani grosza! Wszyscy sponsorzy się wycofali. Totalna cisza. Aloysious Pullover został sam ze sobą do chwili kiedy zadzwonił telefon informujący, że do Pullovera przyjeżdża Adam J.R. Nobody VII.

Adam J.R.Nobody VII był wyrazistą postacią. Jego zachowanie, maniery, postawa – wszystko to przypominało Ramzesa II (mam nadzieję, że wiecie o kogo chodzi).

Ich spotkanie nie trwało długo, ale dla Aloysiousa Pullovera było objawieniem. Tego dnia zrozumiał, że jego przeznaczenie zostało już określone, a los Wilka zależy wyłącznie od tego co z wilkiem będzie chciał zrobić Człowiek. Innymi słowy wilki muszą być ograniczone na zawsze do małej liczby (podobnie jak uczyniono z innymi gatunkami niezdyscyplinowanego dzikiego życia) po to, by planeta – ostatecznie planeta należąca do człowieka – mogła bez przeszkód zaspokajać wszystkie Jego potrzeby. Oczywiście, jest jasne, że musimy chronić dzikie życie i dlatego dozwolone są różne wyjątki od reguł. Za każdym razem, kiedy jakiś gatunek znajdzie się w zagrożeniu my, tzn. Człowiek wyposażony w swą mądrość będzie interweniował. Dzięki tej mądrości stworzono w XIX wieku rezerwaty dla Indian, co pozwoliło grupie tych godnych uwagi czerwonoskórych ludzi przetrwać aż do dnia dzisiejszego.

Aloysious Pullover uświadomił sobie jakie to wszystko jest proste i dobrze urządzone. Dzięki temu życie ma sens. Głęboko poruszyło go, gdy dowiedział się, że Adam J.R. Nobody darzy go zaufaniem. W rewanżu Adam J.R.Nobody obdarzył go uśmiechem.

Zamierzamy zapłacić panu za wszystkie wysiłki poniesione dla nauki – powiedział – „Pańskie obroże z nadajnikami zostaną opatentowane i dostosowane do różnych standardów, aby można je było stosować wszędzie, dzięki czemu będziemy mogli zlokalizować wszystkie żyjące wilki. Każdy z naszych ukochanych wilków będzie miał swoją obrożę, podobnie jak wszystkie dobre psy. Damy im coś w rodzaju gwiazdkowego prezentu. Pańska władza potroi się jeśli uda się je kontrolować z wody i z powietrza. Niech pan wybaczy to staromodne określenie, ale lubię je, gdyż ukazuje jak pokojowo można wykorzystywać różne urządzenia, nawet wyposażone w karabiny maszynowe. Będzie pan miał w swoich rękach wszystkie decyzje i plany dotyczące kontroli wilka. Stał się pan największym ekspertem w tym temacie, dlatego nikt nie może pana krytykować. Żeby nie było wątpliwości co rozumiem przez „krytycyzm” – mój dobry przyjaciel Adam E.T.Aliens, Minister Leśnictwa i Łowiectwa powiedział kiedyś: „Na pierwszym miejscu stawiamy wilka, zaraz po nas .

Ramzes II podniósł się i zmierzał do wyjścia. „Nie trzeba mnie odprowadzać. To dzisiaj niemodne. Ważne, by pan wiedział, że nie zobaczymy się już nigdy. Będzie pan o mnie pamiętał powtarzając sobie tę uniwersalną prawdę: ‘milczenie jest złotem’. Od tej chwili złoto będzie pana udziałem w dużej ilości”.

Był to upadek Profesora Aloysiousa Pullovera. Tak, nie możemy tu popełnić błędu: to był upadek. Po tym zdarzeniu Profesor nigdy nie był już taki jak przedtem. Oczywiście, szybko się zorientował, że wszystko co może zrobić, aby przeżyć ten upadek to posłużyć się spadochronem. I użył go. Zmienił też kierunek lotu i osiadł na innym szczycie. Jaki to był wierzchołek?

Jakikolwiek by nie był, na każdym znajdzie pomoc w obronie swojej pozycji. Światowa Unia Ochrony Przyrody oferuje mu moralne wsparcie i możliwość czerpania korzyści z produktów „Całego świata w jednej konserwie”. Jest też wielu innych sponsorów, którzy stoją pod drzwiami i chcieli by być wybrani i zauważeni. Wśród nich są takie indywidualności jak Profesor Matarnoscas z Madrytu i Herr Hund z Bonn. A co z naszym wilkiem?

Ma jeszcze paru przyjaciół, i za to musimy dziękować Bogu.

R.F. Dubois

Tłum. AJK

R.F. Dubois, Loup mon ami