DZIKIE ŻYCIE

Korespondencja

/…/ Z dużym zdziwieniem zapoznałem się z treścią artykułu polemicznego („Czujnie przeczytałam artykuł myśliwego od urodzenia” ­Simona Kossak, Dz.Ż. nr 3/99 - red.). /…/ Nie wiem, czy mam posłużyć się takim samym językiem naukowym jakiego używa Wielce Szanowna moja przeciwniczka, czy zastosować pewne uproszczenia, jakich używałem w swoim materiale.


Rzeczywiście jestem „myśliwym od urodzenia”, nigdy tego nie ukrywam, a wręcz podkreślam i jestem z tego dumny.
/…/ Pisząc o rysiach opierałem się na swoich i kolegów obserwacjach.

/…/ Ryś jest zwierzęciem skrytym i te kilkanaście spotkań jakie z nimi miałem nie stanowi żadnego materiału naukowego. Więcej mogę powiedzieć na podstawie obserwacji akcji rysi zapisanych na śniegu. /…/ Z tego okresu posiadam najwięcej obserwacji dotyczących polowania z leżących pni i nisko położonych gałęzi. W ubiegłym roku spędziłem przypadkowo rysia z zagryzionego cielaka jelenia, gdzie pomiędzy miejscem ataku z konaru sosny, a miejscem padnięcia jelenia, na przestrzeni kilkunastu  kroków, nie było na śniegu ani iedneao tropu rysia.

Nie jest wykluczone, że takie akcje są sporadyczne, ale też mój materiał nie rościł sobie pretensji do miana opracowania naukowego.

Nigdzie (!) w swoim materiale nie napisałem słowa o drwalach i ich działalności i nie wiem gdzie Pani Profesor Doktor Habilitowana o tym wyczytała? Faktem jest, natomiast, że stałe ostoje rysia w Puszczy Knyszyńskiej ściśle związane są z najstarszymi rezerwatami, czego nie zmienia fakt, iż w okresie rui obserwowałem samca rysia na położonym tuż przy wiosce, wyciętym całkowicie serwitucie. Nie czytałem też /.../ prac Pani Profesor i, co dziwniejsze, rysie w Naszej Puszczy też ich pewnie nie czytały. /.../ Z nieświadomości trzymają się rezerwatów przyrody i z tego powodu niewymownie cierpią. Po uzupełnieniu tej wiedzy przestaną cierpieć i zaczną z ciekawością obserwować jak ludzie przystosowują coraz to nowe obszary do ich potrzeb. Jak to zrozumieją, zaczną rozmnażać się jak króliki, uzupełniając braki pokarmu w przydomowych śmietnikach i być może zasiedlą ponownie Puszczę Białowieską. Przejdą tam na pewno, gdy Pani Profesor zamknie 6 międzynarodowych i krajowych dróg przecinających Puszczę Knyszyńską, o czym jednak łatwiej pisać niż zrobić.

/.../ Winny jestem Czytelnikom pewne wyjaśnienie. Na pewno zadają sobie pytanie, co mnie skłoniło do bycia myśliwym przy moich poglądach. Według mnie przyroda jest żywym organizmem, który jak każdy organizm wymaga czasem bolesnej operacji i wówczas myśliwy spełnia rolę chirurga..Jednak nie godzę się na leczenie bólu głowy amputacją tejże ­metodą co prawda skuteczną, ale nieodwracalną.

Kończąc chciałbym dodać, że nie czekam na spełnienie życzenia Pani Profesor odnośnie luf mojej dubeltówki i po ostatniej ciężkiej zimie, przeszło trzy lata temu, zaprzestałem całkowicie polowania. Nie oddałem ani jednego strzału poza zawodami strzeleckimi. Przepraszam jeden oddałem - gdy trzeba było dostrzelić byczka jelenia potrąconego przez samochód. Po dniu poszukiwań znalazłem go leżącego ze złamanym kręgosłupem i żebrami.

Pozdrawiając Panią Profesor, w pewnym sensie koleżankę (wiem to od niej samej), członka PZŁ-u, pozwolę sobie użyć staropolskiego

„Darz Bór”
Paweł Świątkiewicz

Czerwiec 1999 (6/60 1999) Nakład wyczerpany