DZIKIE ŻYCIE

Rysie, lisy i sztuczne futra

Paweł Świątkiewicz

Puszcza Knyszyńska jest unikalnym tworem przyrody obejmującym blisko 100 tys. hektarów lasów różnego typu, w tym podobnego do tajgi syberyjskiej. Tak zróżnicowane ekosystemy sprzyjają bytowaniu różnych gatunków zwierzęcych. Jeśli zaś wziąć pod uwagę fakt, iż znaczna część puszczy to tereny bagienne znajdujące się w dolinach przecinających puszczę rzek Sokołdy oraz Supraśli, a także ich mniejszych dopływów wraz ze źródliskami, różnorodność siedliskowa znacznie wzrasta. Nie dziwi więc liczba gatunków świata zwierzęcego zamieszkującego te tereny.


Najcenniejszym z nich i przy tym najbardziej zagrożonym jest niewątpliwie ryś. Biorąc pod uwagę jego obyczaje, szanse na utrzymanie go w Puszczy z dnia na dzień maleją. Rysie żyją samotnie przez większą część roku łącząc się na krótko w pary na przełomie lutego i marca. Pozostałą część roku samica przeznacza na urodzenie i odchowanie młodych, zaś samiec delektuje się samotnością. Rysie rzadko spotykają się poza okresem rui i zamieszkują tereny łowieckie o ustalonych granicach. Na takim obwodzie łowieckim rysia musi znajdować się miejsce, gdzie spokojnie wychowają się młode, jednocześnie w pobliżu musi być pod dostatkiem zwierzyny oraz dostępna bieżąca woda. Biorąc pod uwagę, iż większość pokarmu ryś zdobywa czatując w zasadzce na konarze drzewa, las w jego bezpośrednim otoczeniu musi spełniać określone wymagania. Nie może to być młodnik, a jeśli już nie może być inaczej to muszą w nim być co najmniej pojedyncze stare drzewa. Oczywiście samica ma dużo większe wymagania ściśle związane z ilością „gąb” do wykarmienia. Rejon łowiecki rysia obejmuje od 10-ciu do 20-tu i więcej tysięcy hektarów. Obszar jego zależy w sposób bardzo wyraźny od ilości zamieszkującej teren zwierzyny stanowiącej jego pokarm (saren, zajęcy, dzików oraz drobnych gryzoni i ptaków). Bogactwo zwierzyny może spowodować, iż ograniczy on się do kilku tysięcy hektarów lasu. Oczywiście do zwierzyny stanowiącej jego pokarm ryś ma licznych konkurentów. Jednym z najpoważniejszych jest wilk, włóczący się pies czy kot, ale także i człowiek (kłusownik lub myśliwy). Stan tychże zwierząt zależy również od czynników niezależnych od cywilizacji i człowieka, czyli od zjawisk meteorologicznych związanych z porami roku. Zima 1995 roku spowodowała znaczny spadek liczebności gatunków zwierzyny stanowiących podstawowy pokarm rysi. Wilki zostały objęte ochroną gatunkową. Ustawa o ochronie zwierząt ograniczyła możliwości likwidowania włóczących się psów i kotów. Walka z kłusownictwem jest nieskuteczna w związku z niewielką szkodliwością społeczną tego procederu. W ostojach rysi, najbardziej niedostępnych miejscach Puszczy, na bagnach funkcjonuje przemysł spirytusowy z rzadka niepokojony przez funkcjonariuszy Policji. Niszczenie bimbrowni przy pomocy ładunków wybuchowych też wprowadza niepokój w te zakątki. Na drogach przecinających Puszczę ruch samochodowy jest intensywny nawet późną nocą. Wilki niepokojąc zwierzynę powodują przemieszczanie się jej w pobliże ludzi. Tam z kolei jest ona jeszcze bardziej narażona na spotkania z nimi, zdziczałymi psami, wnykami i środkami komunikacji. Za zwierzyną przemieszczają się rysie z podobnymi skutkami. Swoją rolę w skuteczności redukowania tego gatunku mają też „pseudoekolodzy”. Poprzez kampanię na rzecz sztucznych futer spowodowali spadek popytu na skóry lisie, a tym samym spadek intensywności polowań na nie. Lisy stanowiąc konkurencję do pokarmu (a według danych naukowców z różnych krajów Europy niszczą do 50% młodych saren) nadmiernie liczne, roznoszą wściekliznę. Czy lis może zarazić wścieklizną rysia? W sytuacji braku pokarmu ryś, który upolował sarnę wraca do niej, bo upolowanie następnej nie jest takie proste. Tam spotyka lisa, który w normalnych warunkach by uciekł, lecz wściekły traci instynkt. Ryś, nastawiony na jego ucieczkę, niespodziewanie dla siebie jest przez lisa atakowany. Oczywiście lis jest bez szans, ale ugryziony przez niego ryś też zdycha. Jeśli jest to kotka giną też jej młode. Wiele gatunków zwierząt reguluje ilość potomstwa w zależności od ilości pokarmu. Ryś należy do tych zwierząt. Obecnie w związku z sytuacją jaką opisałem rysie mają w Puszczy Knyszyńskiej jedno lub dwa młode. Taki przyrost pozwala na utrzymanie liczebności lub niewielki jej spadek. Jednak pewne czynniki biologiczne powodują, że po obniżeniu się liczebności rysi poniżej określonej granicy spadek nasili się i nic go nie powstrzyma. Obecnie jest ich od 10-ciu do 17-tu sztuk, więc chwila ta jest bliska. Ryś nie jest gatunkiem wędrownym i nie można liczyć, że skądś przyjdzie: Zresztą w pobliżu nie ma drugiej tak silnej populacji, by jej przegęszczenie wymusiło wędrówkę rysi właśnie do Puszczy Knyszyńskiej. Mamy w Puszczy to co mamy i na nic więcej nie możemy liczyć. Czy istnieje szansa na utrzymanie tego gatunku w Puszczy?

Ja jeszcze taką szansę widzę. Należałoby podjąć działania przede wszystkim w kierunku podniesienia ilości zwierzyny stanowiącej pokarm rysia. Spowodowało by to dwojaki skutek. Z jednej strony, przy większej ilości łatwiej dostępnego pokarmu, samice odchowywały by więcej młodych, z drugiej zmniejszyły by swoje terytoria łowieckie, co oddaliło by je od siedzib ludzkich. To z kolei zmniejszyło by ich narażenie na skutki kontaktu z ludźmi. Następnie w znanych ostojach należało by wprowadzić pewne zasady zachowania, co nie było by trudne bo w większości znanych mi przypadków są to tereny już objęte ochroną rezerwatową. W walce z kłusownictwem należało by zacząć egzekwować prawo z całą surowością, by często wielomiesięczna praca włożona w złapanie kłusownika i nieraz duże nakłady pieniężne nie owocowały jego śmiechem po ogłoszeniu wyroku.

Rozumiem, że główny konkurent rysia - wilk objęty jest ochroną gatunkową I nie mam zamiaru kruszyć kopii o konieczność jego redukcji. Biorąc pod uwagę cechy biologiczne wilka jako gatunku, on sam doprowadzi do takich decyzji bez mojego udziału. Pozostaje problem lisa, włóczącego się psa i kota. Tu częściowo sprawę załatwia za nas wścieklizna. Nie jestem pewny, czy jest to rozwiązanie problemu. Choroba ta przenosi się ze zwierzęcia na zwierzę i stanowi zagrożenie dla wszystkich gatunków żyjących w Puszczy. Uważam, że łatwiej jest zapobiec epidemii lub przerwać jej łańcuch przez redukcję liczebności roznosicieli niż czekać aż epidemia sama wygaśnie. To pierwsze rozwiązanie pozwala na przeżycie znacznie większej liczby zwierząt i zmniejsza narażenie ludzi na kontakt z wścieklizną. Można by tu powiedzieć, że w państwach Europy Zachodniej zwierzęta szczepi się przy pomocy szczepionek zrzucanych z samolotów. Jest to prawda, ale niepełna. Tam szczepi się te zwierzęta, które pozostają po intensywnej redukcji. Jak ona jest intensywna może świadczyć fakt, iż państwa mające terytorium wielokrotnie mniejsze niż Polska strzelają znacznie więcej lisów. I nie stwierdzono, by w jakimś państwie lis jako gatunek był zagrożony, ponieważ nie pozwala na to jego ekspansywność i zdolność zasiedlania terenów zamieszkałych przez ludzi, gdzie polowanie jest zabronione.

Nie wiem dlaczego nasi pseudoekolodzy występowali przeciwko noszeniu futer naturalnych, znacznie zdrowszych niż sztuczne. Jednocześnie spowodowali wzmożony popyt na sztuczne futra produkowane w fabrykach chemicznych, które przecież nie wzbogacają środowiska w tlen, lecz raczej są dla niego uciążliwe. Dzięki zaś naszym pseudoekologom ich rynki zbytu, a zatem i tempo produkcji, raczej wzrosty niż zmalały. Skutki wzrostu pogłowia popularnych zwierząt futerkowych są już, a będą wkrótce jeszcze bardziej, widoczne. Trzeba zdawać sobie sprawę, jakie złożone zależności funkcjonują w przyrodzie I skoro już popełniono jakieś błędy, których skutki są widoczne, należało by je jak najprędzej i póki można naprawić.
Darz Bór

Paweł Świątkiewicz
(myśliwy od urodzenia)

Marzec 1999 (3/57 1999) Nakład wyczerpany