DZIKIE ŻYCIE

Rzeczywistość przyrodnicza w wierzeniach Prusów

Dariusz Liszewski

Mniej więcej od IX w. przyjęło się nazywać pogańskie plemiona zamieszkujące na wschód od dolnej Wisły "aż do miejsca, które Ruś się zowie" 1 Prusami. Szacuje się, że bezpośrednio przed najazdem krzyżackim obszar Prus liczący 42 tys. km2 , zamieszkiwało ok. 170 tys. mieszkańców należących do jedenastu zespołów terytorialno-plemiennych znanych jako - Sasina, Warmia, Natangia, Sambia, Skalowia, Pogezania, Barcja, Nadrowia, Pomezania, Jaćwież i Galindia (sąsiadująca z Kujawami i Mazowszem), której nazwa ukuta od pruskiego słowa galas - koniec, kraniec, oznacza "kraj na krańcu świata" - z pruskiego punktu widzenia, oczywiście.


Kraj ten porastała gęsta puszcza poprzecinana licznymi rzekami i strumieniami, pełna jezior, moczarów iImage bagien. Badania nawarstwień pyłków roślinnych wskazują, że zaledwie 5-7% powierzchni było wolne od lasu. Ponad 70% ogólnej połaci lasu zajmowały dwa  podstawowe typy zbiorowisk leśnych: majestatyczny i świetlisty bór złożony z sosen, świerków, jodeł, modrzewi i cisów oraz zwarty las dębowo-bukowy z jesionem, klonem, lipą, osiką, brzozą i gdzie niegdzie cisem2 . Poprawność badań palynologicznych potwierdzają relacje krzyżackich zwiadowców, którym dobrze dała się we znaki ta nieprzebyta gęstwa pozbawiona traktów i ścieżek, gdzie bardzo łatwo można było zginąć wśród bezdroży, a osady ludzkie oddalone były od siebie o wiele dni drogi.

Znając warunki środowiskowe w jakich przyszło żyć Prusom nietrudno się domyślić, że przyroda odgrywała pierwszorzędną rolę w ich systemie wierzeń religijnych. Nie jest jednak wykluczona teza odwrotna, są poważne przesłanki, aby przyjąć, że to właśnie system wierzeń religijnych Prusów nie dopuścił do przekształcenia niezwykle bogatego środowiska pierwotnej puszczy w typowy rolniczy, słabo zalesiony i ubogi przyrodniczo krajobraz rolniczy. Typowy dla wielu obszarów Europy i to już w ówczesnych czasach (tj. we wczesnym średniowieczu). Przychylając się do tej tezy spróbuję przedstawić jak odczuwana, widziana była rzeczywistość przyrodnicza przez dawnych Prusów i jak przyczyniało się to do zachowania jej wartości. Niestety próba dokładnego odtworzenia pruskich wierzeń jest, chyba na zawsze, skazana na niepowodzenie. Powodem tego jest barbarzyński, pełen pogardy i lekceważenia stosunek krzyżackich najeźdźców do dziedzictwa duchowego i dorobku kulturowego Prusów, nie tylko ich z resztą. Także całego rycerstwa europejskiego, w tym polskiego, uczestniczącego w krucjatach przeciwko pogańskim Prusom3. Nieźle oddają go słowa kroniki Mikołaja z Jeroszyna - "Prusowie nie znali Boga ani żadnego z Jego przykazań; głupi i prosty był ich umysł, dlatego nie byli w stanie pojąć Go rozumem" 4 .

Zachowało się niezwykle mało wiarygodnych relacji na temat pruskich wierzeń, pierwsi kronikarze, jak Dusburg, drobiazgowo notujący dzieje podboju ziem Pruskich przez Zakon niewiele poświęcali uwagi "błędom bałwochwalstwa", późniejsi zaś, jak XVI- wieczny kronikarz Szymon Grunau, wymyślali zupełnie fantastyczną, wzorowaną na grecko-rzymskiej, mitologię pruską. Wiemy też, że Krzyżacy przechwytywali i niszczyli wszelkie nie pochodzące z ich kancelarii dokumenty, zachowując tym samym monopol informacyjny, który ułatwiał panowanie nad sterroryzowanym i zniewolonym ludem. Mimo to, dzięki drobiazgowej analizie kronik, zapisków, badaniom porównawczym, językoznawczym i etnologicznym, udało się zrekonstruować w zarysie trzon pruskich wierzeń w ich pierwotnym kształcie, tzn. z czasów zanim jeszcze uległy wpływom chrześcijańskim.

Podstawą pruskich wierzeń religijnych był kult przyrody, a ściślej wszelkich zjawisk przyrodniczych, któreImage obserwowali wokół siebie. Dusburg pisał: "Prusowie zamiast Boga czcili wszelkie stworzenia, takie jak słońce, księżyc, gwiazdy, grzmoty pierzaste, a także czworonożne istoty włącznie z żabami. Mieli także święte lasy, pola i wody, także w nich nie ośmielali się drzew rąbać, ani uprawiać pola, ani łowić ryb." 5 Cała przyroda przesycona była pierwiastkiem boskim, a znaczniejsze zjawiska przyrodnicze czczono jako odrębne bóstwa. Bogiem, zatem, było Słońce, Księżyc, Gwiazdy, Gromy, Ziemia, Ogień, Woda itd. Ponadto czczono pomniejsze bóstwa zamieszkujące określone okolice: pola, wody, lasy, drzewa, łąki, rośliny, zwierzęta. Wyróżniano bóstwa sprawujące opiekę nad rodzina, odpowiedzialne za poszczególne zajęcia np. rybactwo, tkactwo, czy zawody np. żeglarstwo. Praktycznie każda czynność miała sakralny charakter, a każda rzecz posiadała boski pierwiastek i aby zapewnić sobie powodzenie należało ów pierwiastek uaktywnić i uczynić sobie przychylnym. Służyły temu rozmaite praktyki magiczne i obrzędy, a aby dowiedzieć się o nastawieniu bogów do swoich zamierzeń przed każdą ważniejszą czynnością rzucano losy.

Kronikarze Zakonu zgodnie podkreślają niechęć Prusów do karczowania lasu, wycinali oni jedynie niezbędną pod uprawę część puszczy, najczęściej powiększając już istniejące polany. Pozostawiali przy tym pnie i korzenie w ziemi, mimo, że mocno przeszkadzały im w orce. Takie praktyki niezmiernie dziwiły Krzyżaków, przypisywano je wrodzonemu lenistwu podbitego ludu, który zgodnie z ówczesną propagandą wolał żyć z łupiestwa i grabieży niż z pracy i lubował się w przelewaniu niewinnej krwi chrześcijan. Na temat rzekomego okrucieństwa Prusów krążyły najfantastyczniejsze opowieści, które usankcjonował swoim autorytetem nawet sam papież Grzegorz IX w specjalnej bulli6 . Nic więc dziwnego, że najeźdźcy nie zadawali sobie trudu wniknięcia w rzeczywiste motywacje Prusów, których od ścinania drzew bez wyraźnej ku temu potrzeby powstrzymywały pobudki religijnej natury.

Jednym z podstawowych kanonów ich religii była wiara w reinkarnację, zanim dusza człowieka trafiła do krainy przodków - pruskiego odpowiednika nieba, które odróżnieniu od chrześcijańskiego mieściło się we wnętrzu ziemi - musiała przejść szereg wcieleń w różne istoty, rośliny, zwierzęta na drodze samodoskonalenia. Człowiek zły, sprzeciwiający się woli bogów i ludzkim prawom po śmierci przybierał ciało zwierzęce lub roślinne, tym podlejsze im gorszym był człowiekiem za życia. Ludzie prawi i szlachetni szybciej mogli opuścić ziemski padół, odbywając mniej pokutnych wcieleń, a w szczególnych przypadkach nawet wcale. Egzystencja w roślinnym lub zwierzęcym ciele niekoniecznie uznawana była za gorszą formę istnienia. Powszechnie sądzono, że bogowie litując się nad duszą chorego, bądź pogrążonego w rozpaczy np. po stracie najbliższych człowieka zezwalają mu dokończyć żywota np. w postaci ptaka wolnego od ludzkiej wrażliwości i szczęśliwego. Taka przemiana była jednak bardzo rzadka i należało na nią zasłużyć.
Konsekwencją tych poglądów było przekonanie, że każde kolejne pokolenie jest lepsze, mężniejsze, szlachetniejsze od poprzedniego (dłuższy okres doskonalenia). Ponadto Prusowie, ku zdumieniu Krzyżaków okazywali ostentacyjny brak lęku przed śmiercią, w niedoli czy rozpaczy często odbierali sobie życie, walczyli zaś z desperacką odwagą. Nie zależało im też szczególnie na losie zakładników, najczęściej własnych synów, których życie poręczało układy. Jeżeli uznano, że nie dotrzymanie warunków układu jest korzystne dla grupy, poświęcano ich wierząc, że w kolejnym życiu ich zaszczytna śmierć zostanie wynagrodzona szlachetniejszym wcieleniem7 .

Dusze przodków w postaci drzew czy zwierząt zwykle zamieszkiwały niedaleko swych żyjących krewnych i starały się im pomagać, opiekowały się gospodarstwem, żywym inwentarzem, zapewniały powodzenie na łowach i chroniły dzieci przed nieszczęściem. Dusze kobiet z reguły zamieszkiwały lipy, mężczyzn - dęby, wyjątkowo znajdowały sobie inne siedziby. Drzewa zamieszkiwane przez dusze zmarłych rozpoznawano po nietypowych kształtach dziwacznie poskręcanych gałęziach, zrośniętych pniach itp. Drzew takich było bardzo dużo, lecz zostały wycięte przez Krzyżaków w pierwszej kolejności jako symbole pogaństwa. Dziś zapewne byłyby pomnikami przyrody. Siedzibą duszy przodka mogła być także część puszczy czy pola, zatoka jeziora czy zakole rzeki. Miejsca takie, uznawane od pokoleń za święte otaczano szczególną czcią, wstęp do nich podlegał ścisłym ograniczeniom, wolno było tam wchodzić jedynie miejscowym i to tylko w celach spełnienia religijnych obrządków, w trakcie których nawiązywali kontakt z zamieszkującymi je duchami. Naruszenie tych zakazów było surowo karane, za takie właśnie przestępstwo zginął św. Wojciech, którego, jednakże jako nieświadomego cudzoziemca, nie zabito od razu, lecz dopiero po dwukrotnym upomnieniu, które zignorował.

Aby zaspokoić życiowe potrzeby drzewa jednak wycinać musiano. W zasadzie drzewa rosnące poza świętym gajem, czyli wyróżnionym fragmentem lasu, gdzie zamieszkiwały dusze przodków uważano za wolne od duchów. Ale całkowitej pewności nigdy nie było, zatem na wszelki wypadek ścinanie drzew odbywało się uświęcony tradycją sposób, tj. po odbyciu specjalnych modlitw, które miały skłonić zamieszkującego je ducha do wybaczenia i przeniesienia się do przedmiotu wykonanego z tego drzewa. W podobnym celu pozostawiano na polu nie wykarczowane do końca pnie, pozostając aż do zbutwienia w ziemi były nadal siedzibą ducha. Nie przestrzeganie tych zaleceń groziło skazaniem pozbawionego siedziby ducha na tułaczkę, za co mógł się rozgniewać i mścić, czego Prusowie szczególnie się obawiali. Z podobnych motywacji nie wolno było bezmyślnie kaleczyć drzew, obdzierać z kory, łamać gałęzi, wierzono, że drzewo podobnie jak człowiek cierpi od takich ran, krwawi i może nawet umrzeć. Za szczególnie święte i godne szacunku, jako świadków dawnych dni, uznawano drzewa stare, zwłaszcza dęby i lipy.

Podobną czcią otaczano zwierzęta, które również mogły zamieszkiwać dusze przodków. Dużym szacunkiem cieszyły się węże, żaby i ptaki, zwłaszcza te gnieżdżące się w pobliżu domostw.
Największym kultem otaczano ziemię - bóstwo płodności, które nie tylko żywiło, ale mieściło w sobie krainę wiecznej szczęśliwości zamieszkiwaną przez bliskich, którzy ukończyli już ziemską wędrówkę. Czcząc ziemię, czczono zarazem wszystkie siły witalne przyrody.
Świątyń nie budowano, bowiem cała natura była świątynią, istniały jednak święte miejsca gdzie przebywali kapłani, kapłanki i odbywały się rytuały. Tam znajdował się ołtarz ofiarny, a zarazem miejsce pobytu głównego kapłana - Krivego lokalnej społeczności. Zwano je Romowe, a zakładano tam gdzie z jednego pnia dębu wyrastały trzy wielkie, dziwnie poskręcane konary. Przybytki o podobnym charakterze, ale o mniejszym znaczeniu posiadał każdy lauks8 a nawet rodzina.

Właśnie taki a nie inny zespół wierzeń miał swój niebagatelny wymiar praktyczny. Istnieją przesłanki poświadczające osadnictwo pruskie nad Bałtykiem już od VI w. p.n.e. Przez cały ten okres, aż do podboju i kolonizacji tych ziem w XIII w. zasoby puszczy zostały praktycznie nienaruszone. Jestem przekonany, że możemy podziwiać po dziś dzień jej pozostałości dzięki szczególnym praktykom religijnym Prusów, uznawanych po dziś dzień za prymitywnych pogan, morderców św. Wojciecha, patrona Polski. W przeciwieństwie do naszej kultury nie wyłączyli oni zasobów przyrodniczych spod parasola ochronnego wierzeń i sankcji religijnych. Dzięki temu bujne lasy zaczęły być eksploatowane kilka wieków później i do dziś oparły się wielowiekowej, rabunkowej gospodarce leśnej prowadzonej w naszym regionie, mimo to nazywanym przez niektórych "Zielonymi płucami" Polski. Niestety poza nielicznymi rezerwatami, nie są to już pozostałości pierwotnej puszczy, ale mimo tego są to zespoły leśne w całkiem jeszcze niezłej kondycji. Być może, gdyby zamieszkiwała te tereny inna kultura, z odmiennym podejściem do przyrody, nie mielibyśmy ich wcale.

Pamiętajmy zatem o tym jak wiele zawdzięczamy Prusom, którzy w obronie swej ziemi i wiary walczyli prawie 100 lat praktycznie z całą chrześcijańska Europą, a my dzięki ich odwadze i poświęceniu możemy cieszyć się (jeszcze) wspaniałą przyrodą Warmii, Mazur i Suwalszczyzny.

Dariusz Liszewski

1. "Pruzze usgue in locum, quo dictur Russe" - Dagome Iudex, na podstawie: H. Łowmiański, Studia nad dziejami Słowiańszczyzny, Polski i Rusi w wiekach średnich, Poznań 1986, s. 309.
2. Resztki takiego lasu można oglądać w rezerwacie "Las warmiński" niedaleko, na południe od Olsztyna.
3. Krucjaty, czyli chrystianizacja Prus "ogniem i mieczem" pociągnęła za sobą bezpośrednio śmierć połowy populacji, ucieczkę i rozproszenie dużej części pozostałej przy życiu ludności. A w końcu unicestwienie zarówno kultury jak języka Prusów, który zanikł ostatecznie w XVII w.
4. Za Ł. Okulicz-Kozaryn, Życie codzienne Prusów i Jaćwięgów w wiekach średnich (IX-XIII w.), PIW, W-wa 1983, s. 225.
5. Za Ł. Okulicz-Kozaryn, Dzieje Prusów, Fundacja na rzecz nauki polskiej, Wrocław 1997, s. 326
6. Tamże, s. 342.
7. Za Ł. Okulicz-Kozaryn, Życie codzienne Prusów i Jaćwięgów w wiekach średnich (IX-XIII w.), PIW, W-wa 1983, s. 232.
8. Pruska jednostka osadnicza, terytorialna na którą składały się ziemie kilku spokrewnionych rodów mieszkających w pobliżu siebie. Zasadniczo samowystarczalna i niezależna od innych, posiadająca własne struktury władzy w postaci wiecu dorosłych mieszkańców i rady starszych.

Listopad 2000 (11/77 2000) Nakład wyczerpany