DZIKIE ŻYCIE

Myśliwi z koła „Dzik” nie lubią wilka

Miesięcznik Dzikie Życie

W czerwcu „Gazeta Gorlicka” doniosła o trzech nie­dźwiedziach w Radocynie (miejsce po łemkowskiej wsi w Beskidzie Niskim, na wschód od przejścia granicznego w Koniecznej). Na ślady niedźwiedzi natknięto się przy pa­dlinie wyłożonej dla wilków, podobno w celach naukowych. Prezes koła łowieckiego „Dzik” Zygmunt Wojtasiewicz po­twierdza dla gazety rewelację, którą podawaliśmy przed dwoma miesiącami także w „Dzikim Życiu”, za „Gazetą Gorlicką”: „populacja wilków w lasach gorlickich jest naj­większa na świecie”. Według prezesa na 10 tysięcy hekta­rów powinny przypadać 4 wilki, tymczasem według myśliwych w lasach gorlickich na 10 tysiącach hektarów jest przeciętnie 11 wilków. W całym Beskidzie Niskim i Sądeckim, zdaniem myśliwego, żyje aż 150 wilków „podczas gdy w Norwegii 100 i tam są odstrzały 10. wilków w ciągu roku” - komentuje my­śliwy oburzony brakiem strzelania do wilków w Polsce.

Gazeta - za myśliwymi - dezinformuje, że wilk wyjadł sar­ny w tamtejszych lasach oraz wytrzebił rysie i żbiki, a nawet, że tak wyjadł jelenie, iż nie spotyka się ich dzisiaj w Magurskim Parku Narodowym, choć dyrektor tego parku niedawno skar­żył się nam, że jeleni w parku jest za dużo... I komu tu wierzyć?

Pan Wojtasiński z koła „Dzik” publicznie podziękował kolegom myśliwym ze wszystkich kół łowieckich za dokar­mianie zwierzyny, mówiąc że „trzeba być naprawdę pa­sjonatem leśnych przyjaciół [podkr. - red. DŻ], by wlec na saniach siano, kiszonki, kukurydzę...”. Artykuł kończy się prawdziwą ciekawostką: myśliwi z koła łowieckiego „Dzik” hodują „w zgodzie z naturą” jeleniej daniele. Ich wolność, ale pod nadzorem. I jeden tylko problem, w Radocynie Górnej, na poletkach wysianych dla jeleni owsem, rzepa­kiem i topinamburem pasą się przyszłe cele dla myśliwych „i tylko wilk, niechciany ich strażnik, kły szczerzy...” - i tymi słowami kończy się artykuł.

Na koniec warto skomentować rewelacje prezesa koła łowieckiego i „Gazety Gorlickiej”. Otóż najprawdopodob­niej zagęszczenie wilków w Beskidzie Niskim zbliżone jest do zagęszczenia wilków w Bieszczadach. W „Monogra­fiach Bieszczadzkich” t. 9 (2000) znany badacz wilków bieszczadzkich, Wojciech Śmietana z Instytutu Ochrony Przyrody Polskiej Akademii Nauk podaje, że oficjalne in­wentaryzacje wykazywały na koniec sezonu zimowego zagęszczenie 9,2 wilka na 10 tysięcy hektarów, tymczasem ilość wilków stwierdzona podczas tropień przez Śmietanę i Wajdę była w rzeczywistości 2,5-krotnie mniejsza. Co ważne, skład pożywienia wilków w Bieszczadach jest bar­dzo dobrze poznany. Możemy być pewni, że nie różni się on od składu pożywienia wilków w przylegającym do Biesz­czadów Beskidzie Niskim. 70-90% pożywienia w diecie przebadanych wilków stanowiły jelenie. Sarny i dziki jedy­nie 2-10%. Oczywiście wilki nie jedzą rysi i żbików. W opar­ciu o przeprowadzone w Bieszczadach badania Śmietana twierdzi, że ubytki spowodowane przez wilki, rysie i przy­czyny naturalne wynoszą około 0,5 jeleni i 0,15 sarn na kilometr kwadratowy powierzchni leśnej. Główną przyczy­ną ubytków wśród tych zwierząt nie są drapieżniki, lecz my­śliwi. Rysie żywią się przede wszystkim sarnami, nie konkurują więc z wilkami. Niskie zagęszczenie rysi w Be­skidzie Niskim i w Bieszczadach wiąże się z niskim zagęsz­czeniem sarn. Przyrodnicy postulują nawet całkowite wstrzymanie odstrzału sarny, by w ten sposób przyczynić się do ochrony rysia. Kolegom myśliwym proponujemy, by zamiast „hodować w zgodzie z naturą” dali naturze spokój.

Red.

Wrzesień 2001 (9/87 2001) Nakład wyczerpany