DZIKIE ŻYCIE

Bez złudzeń

Remigiusz Okraska

Po dwóch miesiącach oczekiwania, Pracownia otrzymała odpowiedź na pismo ws. kolejki linowej na Kasprowy Wierch skierowane do nowego ministra środowiska. Niestety, nie dowiedzieliśmy się z odpowiedzi Czesława Śleziaka niczego ciekawego i mogącego budzić nadzieję, że w kwestii ochrony przyrody coś może się zmienić na lepsze.

Minister pisze to, co pisał poprzedni i kilku urzędników niższego szczebla – że kolejka na Kasprowy jest stara i wymaga modernizacji. To akurat wiemy i od początku całego problemu nie kwestionowaliśmy konieczności unowocześnienia kolejki i wymiany starych urządzeń na nowe. Przeciwni byliśmy natomiast zwiększaniu jej przepustowości ze 180 do 360 osób na godzinę i to właśnie tej kwestii dotyczyło sedno problemu. To przeciw zwiększeniu przepustowości – a nie przeciwko modernizacji jako takiej – zaprotestowało kilkadziesiąt organizacji ekologicznych oraz 105 profesorów wyższych uczelni.

I co? I nic, minister Śleziak niemal w ogóle się do tego problemu w swym liście nie odnosi, pisze natomiast, że firma PKL pokryje koszty rekultywacji terenów zniszczonych w efekcie wzmożonego ruchu turystycznego. Problem polega jednak na tym, że Tatry to nie śląskie hałdy, które można w nieskończoność rekultywować. Tatry to jedno z najcenniejszych miejsc przyrodniczych w Polsce i nie chodzi o to, by rekultywować zniszczenia, lecz by do zniszczeń nie dopuszczać! Tymczasem pan minister od ochrony środowiska nie widzi żadnego problemu w tym, że w całym problemie funkcjonowania kolejki została odwrócona logika: nie chodzi o to, by niszczyciel przyrody łaskawie rzucił kilka groszy na robienie porządku po jego działalności, lecz by wyraźnie powiedzieć owemu niszczycielowi, że w Tatrach jego prywatne interesy nie są najważniejsze.

Nie wiem, jak inni, ale my już nie mamy złudzeń. Ale robić swoje będziemy nadal, starając się nie dopuścić do rozbudowy kolejki na Kasprowy lub przynajmniej opóźnić ten proces jak najbardziej. Wbrew ministerstwu środowiska.

(rem)