DZIKIE ŻYCIE

Mamy 10 lat!

Miesięcznik Dzikie Życie

Dokładnie 10 lat temu, w czerwcu 1994 roku ukazał się pierwszy numer „Dzikiego Życia”. Tak, to już 10 lat od momentu, kiedy te łamy zaczęły służyć obronie przyrody – w Polsce, na świecie, wszędzie tam, gdzie jest ona zagrożona. Trudno byłoby nawet zliczyć, ile przez ten okres pojawiło się w „Dzikim Życiu” materiałów interwencyjnych w obronie cennych obszarów przyrodniczych, którym zagraża ludzka ekspansja. Na pewno było ich dużo, a samo pismo starało się opisywać wszystko to, co z punktu widzenia zachowania bioróżnorodności jest istotne.

Wiele się przez ten czas zmieniło. Zmieniała się Pracownia na rzecz Wszystkich Istot, która jest wydawcą „Dzikiego Życia”, zmieniali się współpracownicy pisma i jego redaktorzy. Ale jedno się nie zmieniło – „Dzikie Życie” nieustannie staje w obronie zagrożonych miejsc, obszarów, gatunków i procesów przyrodniczych, bez pardonu poddając krytyce te zjawiska, instytucje i ludzi, którzy przykładają rękę do dewastacji dzieła miliardów lat ewolucji, roztrwaniając piękne, niepowtarzalne i dzikie dziedzictwo przyrody. W „Dzikim Życiu” nazywamy takie postawy po imieniu, wskazując winnych, ale także proponując środki zaradcze i alternatywne drogi postępowania.


Fot. Joanna Milewska
Fot. Joanna Milewska

Chyba największym sukcesem – oprócz samego przetrwania przez tak długi okres – jest niezależność „Dzikiego Życia”. Nasze pismo nie zamieszcza laurek, nie podlizuje się, nie przymyka oczu na nieprawidłowości, choć mogłoby to zrobić w imię tzw. świętego spokoju i „dobrych układów” z tymi, którzy rozdają prezenty, dotacje i nagrody. Chwalimy natomiast tych, którzy na to zasługują swoją postawą wobec przyrody i problemów ekologicznych. Mamy nadzieję, że tak pozostanie i że wciąż żywe będzie wśród redaktorów, współpracowników i Czytelników „Dzikiego Życia” to hasło, które przyświecało twórcom pisma w roku 1994: „Nie ma kompromisu w obronie Matki Ziemi!”.

Dziesiąta rocznica rozpoczęcia edycji to dobry moment na podsumowania, stąd też zamieszczamy w numerze wyniki ankiety przeprowadzonej przed kilkoma miesiącami wśród Czytelników. Ale ta rocznica jest także dobrą okazją do podziękowania wszystkim tym, którzy „Dzikie Życie” współtworzyli przez minioną dekadę. Były to setki, jeśli nie tysiące osób z kraju i zagranicy – ludzie bardzo zróżnicowani pod wieloma względami (wiek, miejsce zamieszkania, wyznanie, światopogląd itp.), ale połączeni umiłowaniem przyrody i niezgodą na jej niszczenie. Im wszystkim chcieliśmy w tym momencie serdecznie podziękować za wszelką pomoc i wsparcie, jakich „Dzikie Życie” doświadczało przez te 10 lat. Dziękujemy wszystkim – także tym, którzy choćby w drobny sposób wsparli nasze pismo w którymś momencie jego edycji; dziękujemy za pomoc w każdej postaci.

Tych osób, którym dziękujemy, jest bardzo, bardzo dużo. Jednej z nich chcemy jednak w tym momencie podziękować szczególnie. Myślimy tu o twórcy „Dzikiego Życia”, jego wieloletnim redaktorze naczelnym i spiritus movens pisma przez pierwszych 7 lat wydawania – Januszu Korbelu. W roku 2001 nasze drogi rozeszły się w dość niefortunnych okolicznościach, ale ówczesne wydarzenia nie zmieniają faktu, iż żywimy wobec Janusza ogromną wdzięczność za stworzenie i wieloletnie znakomite redagowanie „Dzikiego Życia”. O zasługach Janusza dla DŻ można by pisać wiele (starsi stażem Czytelnicy znają je zresztą dobrze) – najważniejsze z nich to jednak sam pomysł stworzenia właśnie takiego pisma oraz wcielenie tego pomysłu w życie. Na poletku polskiej prasy ekologicznej była to istna rewolucja, a jej dobroczynne dla przyrody skutki doczekają się być może – mamy taką nadzieję – szerszego podsumowania w przyszłości.

Kończąc te jubileuszowe rozważania musimy ze smutkiem stwierdzić, że 10 rocznica edycji „Dzikiego Życia” przypada w paskudnym momencie. Z przyrodą dzieje się źle. Tak w Polsce, jak i na świecie ekologia stała się modna, wiele się o niej mówi, są „ekologiczne” produkty i takież programy nauczania, „zielone” partie polityczne i instytuty badawcze. A mimo to nadal są niszczone ostatnie naturalne bądź półnaturalne obszary przyrodnicze, krok po kroku cywilizacja wdziera się w królestwo Natury i pożera wszystko to, co nadaje się do przerobienia na doraźne korzyści. Dlatego wciąż aktualne są słowa, które twórcy „Dzikiego Życia” zawarli w czerwcu 1994 r. we wstępie do pierwszego numeru: „Stoimy na stanowisku, że nie wolno posunąć się w niszczeniu planety Ziemia ani kroku dalej. Że musimy zabiegać o powiększenie obszarów chronionych. Powinniśmy dostrzec, że DZIKIE JEST PIĘKNE – może nawet bardziej od najbardziej wyszukanych dzieł cywilizacji. Uważamy, wbrew wielu inżynierom przyrody, że to Natura wie lepiej, nie człowiek”.

Życzymy Ziemi, Czytelnikom „Dzikiego Życia” i sobie, aby ta prawda docierała do coraz większej ilości ludzi i zmieniała ich zachowanie na takie, które będzie nacechowane szacunkiem wobec tego niepowtarzalnego cudu, jakim jest zamieszkiwana przez nas planeta i jej przyrodnicze dziedzictwo.

Redakcja

Czerwiec 2004 (6/120 2004) Nakład wyczerpany