DZIKIE ŻYCIE

Przywracanie bioregionom ich znaczenia

Wojciech Lewandowski

Refleksje bioregionalne

O bioregionie zaczęto mówić stosunkowo niedawno. W latach 70. w Stanach Zjednoczonych ludzie próbujący stworzyć nowy styl życia i myślenia, nazwali się bioregionalistami. Głównymi założeniami tego nurtu były ochrona najbliższej okolicy, nabieranie „świadomości miejsca”, praktyka życiowa nieszkodliwa dla środowiska. Jakiego znaczenia nabiera idea bioregionu w naszych warunkach? Co oznacza dla ochrony tkanki przyrodniczej?

Aby wiedzieć, o czym mowa

Mówi się, że aby rozwiązać jakiś problem, zrozumieć dane zagadnienie, trzeba je uprzednio właściwie zdefiniować. Próba określenia, czym w istocie jest bioregionalizm, nastręcza wielu trudności. Może jest właśnie tak, jak z samym przedmiotem rozważań – nie ma jednej definicji, podobnie jak i nie ma jednego bioregionu. Jakoś musimy jednak ten temat przybliżyć, aby nie pogubić się w dalszych rozważaniach.Bioregionem będzie niewielki obszar, wielkości naszego powiatu o specyficznych cechach środowiskowych (wspólna rzeka, rodzaj roślinności, gatunki zwierząt, warunki klimatyczne) i kulturowych (ludzie zespoleni historią, ekonomią). Takiej definicji można zarzucić nieścisłość, gdyż w wielu przypadkach teren, o którym mowa będzie dużo większy. Z uwagi na fakt, że w przypadku mojego bioregionu powyższa charakterystyka jest zgodna z rzeczywistością, pozostanę przy niej mimo jej znacznych ograniczeń.


Fot. Paweł Klimek
Fot. Paweł Klimek

Rozpoznanie

Aby zyskać świadomość zamieszkiwania danego bioregionu, musimy go najpierw rozpoznać. Musimy zdać sobie sprawę z jego istnienia. Jak rozpocząć ten proces? Można to ująć w jednym zdaniu: Wyłącz telewizor i wyjdź na spacer. Teraz trzeba zwrócić wielką uwagę na to, co nas otacza. Zebranie podstawowych informacji pozwoli nam dostrzec bioregion. Musimy sobie odpowiedzieć na kilka podstawowych pytań.

Jakiego rodzaju rośliny występują (do czego mogły być kiedyś wykorzystywane)? Jakie ptaki, ssaki, owady? Jakie są ścieżki przenoszenia nasion roślin na interesujący nas obszar? Ile jest w naszej okolicy rzadkich gatunków, jakie osobliwe miejsca można odwiedzić podczas jednodniowej wyprawy rowerem?

Warto wiedzieć także co nieco na temat warunków klimatycznych. Ilość opadów, kierunek wiatru, ilość dni deszczowych i słonecznych, średnie temperatury – to podstawowe wiadomości.

Te informacje muszą nam być znane, aby poczynić kolejny krok, czyli wyróżnić bioregion, jego określenie i „powołanie do życia”. Trzeba mieć świadomość różnic pomiędzy naszym miejscem zamieszkania a terenami do niego przyległymi. W ten sposób będziemy w stanie określić granice bioregionu (które zawsze będą tylko orientacyjne), a potem w całej tej strukturze będziemy mogli umiejscowić siebie – człowieka.

Na to, co nazywamy bioregionem będą składały się określone formacje roślinne, czy to naturalne czy pochodzenia antropogenicznego, ze wszystkimi swymi powiązaniami i zależnościami. Posiadają one wewnętrzne mechanizmy regulujące, zapewniające im przetrwanie. Wchodzą w skład większej struktury i na tym poziomie same stają się czynnikami regulującymi*. Bioregion będzie zatem zbiorem takich „podzespołów”. Można w tej hierarchicznej strukturze umiejscowić każdy region, a idąc dalej dojść do poziomu całego ziemskiego ekosystemu. Nie wiem jednak, czy ktoś kiedykolwiek będzie w stanie w pełni zrozumieć jego funkcjonowanie.

Zespoły przyrodnicze funkcjonują w pewnej autonomii, posiadając zdolność do obrony przed niekorzystnymi wpływami otoczenia, „uruchamiają” mechanizmy (będące po prostu reakcją na zachwianie względnego stanu równowagi) zmierzające do zniwelowania zaburzenia.

Zdolność „obrony” takiego układu nie jest jednak nieograniczona, przy zbyt silnym niekorzystnym wpływie z zewnątrz zostanie przekroczony pewien graniczny próg wytrzymałości. Układ nie będzie już w stanie powrócić do poprzedniego stanu. Ulegnie dezintegracji i załamaniu.

Taki punkt widzenia (czerpiemy tu ze współczesnej myśli ekologicznej powracając niejako do rozumienia świata bliskiego niektórym tzw. ludom pierwotnym) zakłada wzajemne powiązanie wszystkich miejsc na tej ziemi. A więc niemożność zaniedbania ochrony żadnego z bioregionów. Defekt jednego odbije się na stanie pozostałych.

Fenomen bioregionu

O zdziwienie przyprawia mnie fakt, iż odczuwamy największą miłość, największy zachwyt, do „naszego” skrawka ziemi. Rodzinne strony wywołują podobne uczucia, jak rozległe pasma górskie czy stare puszcze, a nieraz nawet bardziej intensywne. I nawet, jeśli wiemy o znacznie większym bogactwie życia np. na obszarach chronionych, to myślę, że determinacja do obrony swego miejsca będzie większa i autentyczniejsza. Dlaczego? Tu może lepszej odpowiedzi udzieliliby psychologowie. Mnie wydaje się, że łatwiej dostrzec swą zależność od ziemi. Widać bezpośredni wpływ przyrody na nasze życie, wyraźniej widać jej cykle i przemiany.

I tu wielka „szansa” dla bioregionów, gdyż jeśli ktoś raz odczuje „swój” teren, jego ducha, nie będzie mógł pozostać obojętnym na jego losy.

A co wówczas, gdy sytuacja zmusza do opuszczenia rodzimych stron. Czy wtedy bioregion zostaje na zawsze od nas oddzielony? Czy jego idea „pada”?

No cóż, tu znów na szczęście wszystko zależy od nas. Co zrobić z wykorzenieniem? Ano trzeba się na powrót zakorzenić (jak czynili to zresztą amerykańscy pionierzy bioregionalizmu) według własnej recepty lub korzystając z doświadczeń innych. Jeśli nam się to uda, to może i uda się przy tym dostrzec i docenić jedną ze wspanialszych cech tego świata – różnorodność.

A co z ochroną?

Uważam, że bioregion jest dobrą skalą działań ochroniarskich. Nie można oczywiście zapominać o problemach w skali większej, jednak teren lokalny to dobry grunt. Dobry, ponieważ jest nam dobrze znany. Rozpoznanie wartości przyrodniczych, posiadanie świadomości unikalności naszego terenu wraz z zaangażowaniem serca w pomoc temu, co podtrzymuje nasze życie, zapewni autentyczność i prawdziwość we wszelkich działaniach.

Projektowanie lokalnych form ochrony i ich wdrażanie pozwala stworzyć system terenów zespolonych w pewną całość o mniej lub bardziej restrykcyjnej ochronie. Pozwala objąć ochroną wielość siedlisk, gatunków, specyficznych ekosystemów. Daje możność zachowania i rozwijania tego, co najważniejsze – różnorodności. Zespolenie ze sobą terenów oznacza możliwość wymiany między nimi; zmierza ku stabilności, nie ku rozpadowi.

To wszystko brzmi pięknie, mamy podbudowę teoretyczną, możemy się jeszcze trochę pospierać o szczegóły i uściślić terminy. Rzeczywistość jest jednak taka, że presja na przyrodę się zwiększa, codziennie odchodzą kolejne gatunki. Bioregiony czekają na swych obrońców.

Wojciech Lewandowski

* Rzeczywiście tak jest, choć brzmi to może nieco górnolotnie. Mogą tu zadziałać proste mechanizmy redukcji nadmiernej liczebności jednego gatunku przez jego pasożyty lub drapieżniki, mogą wystąpić wieloelementowe skomplikowane oddziaływania. Na poziomie planetarnym sposób tej regulacji dopiero zaczynamy rozumieć, tu warto zajrzeć do „Gai” Jamesa Lovelocka.

Czerwiec 2004 (6/120 2004) Nakład wyczerpany