DZIKIE ŻYCIE

Przyroda a sposób jej artystycznego „użycia” (na podstawie twórczości Włodzimierza Odojewskiego)

Grzegorz Czerwiński

Literatura o człowieku i przyrodzie

„Jestem szczególnie przywiązany do przyrody. /.../ Czasem wydaje mi się, że szum lasu albo poświst traw na łąkach lepiej pojmuję, niż ludzką mowę” – wyznał na łamach Tygodnika Powszechnego (1988, nr 50) Włodzimierz Odojewski (ur. 1930), jeden z najwybitniejszych polskich pisarzy współczesnych.

Najbardziej znanym dziełem pisarza jest tzw. cykl podolski, na który składają się powieści „Wyspa ocalenia” (Wo) i „Zasypie wszystko, zawieje...” (Zwz) oraz zbiór opowiadań „Zmierzch świata” (Zś), a także  nieukończona powieść „Odejść, zapomnieć, żyć...”. Akcję tych utworów, w których zawsze występują ci sami bohaterowie, umiejscowił autor na Podolu ogarniętym pożogą II wojny światowej. Niemniej jednak wśród tego, co w utworach pisarza najbardziej pociąga czytelników, jest niesamowitość, jakże zmysłowo określonych, zjawisk przyrodniczych. W odniesieniu do Odojewskiego można wręcz mówić – za jedną z krytyczek – o głębokim wyczuciu przyrody1. Jednym z komponentów widzenia świata jest u pisarza swoista „naturozofia”2.

Pejzaż, jako element struktury dzieła literackiego, pełni jednak w twórczości autora „Zasypie wszystko, zawieje...” dwojaką funkcję. Stanowi wyraz przywiązania człowieka do ziemi (w wymiarach psychologicznym, biologicznym, społecznym), jak również jest metaforą śmierci i zniszczenia (na płaszczyznach egzystencjalnej, historiozoficznej, geopolitycznej).

Zacznijmy od wariantu pierwszego. Kiedy główni bohaterowie cyklu podolskiego byli jeszcze dziećmi, „bawili się /.../ na okolicznych łąkach, przedsiębrali dalekie wyprawy w step i do lasu” (Wo). W opowiadaniu „Chwila gałązki wawrzynu” z tomu „Zmierzch świata” widzimy noc i wynurzający się z ciemności księżyc – symbol podświadomości i snów3. Główny bohater opowiadania, Piotr, odczuwa wszechogarniającą jedność z przyrodą. W „Zasypie wszystko, zawieje...” Odojewski tworzy natomiast paralelę pomiędzy ziemią-rodzicielką a kobietą-matką. Pojawia się tam również obraz, w którym główny bohater powieści, Paweł, opuszcza dom i udaje się poza posiadłość dworską, gdzie – „przylegając do niewidocznej ziemi zwilżającej się nikłą rosą” (Zwz) – kładzie się spać.


Azjatycki step na granicy buriacko-mongolskiej. Fot. Grzegorz Czerwiński
Azjatycki step na granicy buriacko-mongolskiej. Fot. Grzegorz Czerwiński

W wymiarze społecznym miłość do ziemi ma u Odojewskiego już zupełnie inny, zideologizowany, charakter, wynikający z rodzinnej tradycji dziedziczenia tej ziemi i jej uprawy, która symbolizuje życie nie tylko w wymiarze biologicznym (siew – plony – przetrwanie), lecz także „uprawę” kultury. Uwidacznia się przez to, jak bardzo dosłownie, w odwołaniu do etymologii łacińskiej (łac. cultura – uprawa), rozumiane jest w cyklu podolskim słowo „kultura”. Gdyż „kultura” u Odojewskiego to zarówno agri cultura (uprawa ziemi), jak i animi cultura (uprawa ducha, czyli filozofia). Ten zideologizowany sposób modelowania przyrody oparty został na konfrontacji ziemi uprawnej i stepu. I tutaj wkraczamy w sferę negatywnego waloryzowania przyrody w twórczości pisarza.

W cyklu podolskim step – co przejął Odojewski od przedstawicieli „czarnego romantyzmu” – stanowi metafizyczne więzienie śmierci, piekło żywiołów zbrodni. Stepowa przyroda zaczyna atakować bohaterów słonecznym upałem albo zimowym mrozem. Przeszywa ich wiatr, który latem jest gorący i poraża człowieka niczym oddech śmierci, a który zimą zmienia się w chłodny powiew i dobija mroźnym tchnieniem wszystko, czemu udało się ujść z życiem w piekielnym pożarze lata. Przyroda staje się figurą obcości, przez co pejzaż, który stanowi projekcję stanu duszy bohatera, tym samym jest wyrazem wyobcowania bohatera, beznadziei i zagubienia w świecie (w płaszczyźnie egzystencjalnej).

Przyroda konstytuuje się w dziele Odojewskiego w odwiecznym cyklu śmierci. Biologia staje się wyrazem pesymistycznej historiozofii, wyrastającej z refleksji nad trwającą od kilku wieków, powracającą cyklicznie, jak pory roku, bratobójczą rzezią rozdzierającą ziemie Ukrainy.

Pozostaje jeszcze wyjaśnienie, jak pejzaż modeluje idee geopolityczne. Otóż step jest nie tylko wyrazem nie-kultury, a więc sfery z punktu widzenia kultury pozbawionej znaczenia, lecz również modelem antykultury, a więc jakby kulturą ze znakiem ujemnym. „/.../ od razu widać było” – czytamy u Odojewskiego – „/.../ suchy step, jak coraz łakomiej zlizuje uprawne obszary i czołga się na zachód /.../, to tu, to tam porośnięty kusymi, ociernionymi krzakami, które też były wyschnięte i sterczały z ziemi niby porozrywane przez pociski i splątane zasieki z kolczastego drutu” (Zś). Antykulturą jest zbliżający się ze Wschodu, utożsamiony przez pisarza ze stepową „Azją” (odzywa się tutaj znany skądinąd stereotyp „żółtego niebezpieczeństwa”), totalitaryzm sowiecki, którego zapowiedzią jest obraz łagru wpisany w stepowy pejzaż. Bo przekleństwo Ukrainy polega na fatalnym położeniu „w poprzek tej jak gdyby bramy między Karpatami a nieprzebytą poleską topielą, przez którą Wschód parł zawsze na Zachód, rzucając wciąż świeże zastępy dzikich, żądnych podboju wojowników” (Zwz).

Przedstawiłem tylko część sposobów artystycznego „użycia” przyrody w twórczości Odojewskiego. Można znaleźć u tego pisarza o wiele więcej takich zabiegów, wpisujących literacki pejzaż w tę skomplikowaną strukturę, jaką jest dzieło literackie. Zainteresowanych tym tematem odsyłam już jednak do indywidualnej lektury.

Grzegorz Czerwiński

1. J. Ritt, „Un univers crépusculaire et provincial”, „Le Monde” 8 X 1971.
2. A. Fabianowski, „Ukrainiada”, „Twórczość” 1994, nr 3.
3. M. Tomaszewski, „Od chaosu do kosmosu. Szkice o literaturze polskiej i francuskiej XX wieku”, Warszawa 1998.