Wieści ze świata
Strzelanie do słoni w RPA
Od pierwszego maja znowu można zabijać słonie w RPA. Władze Republiki Południowej Afryki podjęły taką decyzję w lutym br. po tym, jak okazało się, że w ciągu ostatnich 13 lat obowiązywania zakazu polowania na słonie, ich liczba wzrosła w tym kraju z 8 tysięcy do 18 tys.
Południowoafrykański minister ds. środowiska, Marthinus von Schalkwyk, twierdzi, że posunięcie to jest konieczne i że było ono ostatecznością. Przedtem próbowano innych, mniej drastycznych środków eliminacji tych zwierząt, ale nie dały one oczekiwanych rezultatów. Obecny odstrzał słoni obwarowany jest wieloma bardzo surowymi warunkami.
Władze południowoafrykańskie zezwalają na odstrzał jedynie w przypadku, gdy zastosowanie wobec słoni środków antykoncepcyjnych nie daje rezultatu. Organizacja o nazwie South African National Parks (SANP), zarządzająca liczbą słoni w krajowych parkach narodowych, jeszcze nie podjęła w tej sprawie ostatecznej decyzji. Być może zdecyduje się na niesłychanie kosztowną sterylizację zwierząt i ich populacja zacznie spadać.
Obrońcy praw zwierząt są oburzeni. Likwidacja słoni ma być dokonywana przez strzelców wyborowych, którzy mają zabijać zwierzę strzałem w głowę z pokładu helikoptera lecącego nad stadem. Wystrzelane mają być całe rodziny lub grupy słoni choć na chwilę odłączające się od stada. Wszystko po to, twierdzą władze RPA, aby uniknąć ewentualnego „stresu” dla innych zwierząt ze stada.
Michelle Pickover z organizacji Animal Rights Africa uważa, że samo stwierdzenie, iż „słonie będzie się wybijać masowo”, jest niegodne człowieka. Zapowiada, że organizacja zwróci się do wymiaru sprawiedliwości. Jej zdaniem, wybijanie słoni to przecież ostateczność i nie doszłoby do niej, gdyby władze południowoafrykańskie podjęły środki zapobiegawcze odpowiednio wcześnie.
Animal Rights Africa zamierza podjąć zakrojoną na szeroką skalę akcję na rzecz bojkotu RPA przez zagranicznych turystów. Ma to nabrać szczególnego znaczenia w 2010 r., podczas najbliższych mistrzostw świata w piłce nożnej, których organizacja przyznana została Pretorii.
(Radio France Internationale)
Ponad 80% światowych łowisk zagrożonych jest przełowieniem
W raporcie opublikowanym pod koniec maja, Oceana (amerykańska organizacja, zajmująca się ochroną środowiska morskiego) informuje, że ponad 80% światowych łowisk ryb jest zagrożonych przełowieniem (przy zachowaniu obecnego poziomu połowów), a bezpiecznych jest tylko 17% światowych zasobów. Wniosek z raportu pt. „Zbyt mało ryb: Ocena Światowych Łowisk” jest jeden – światowe zasoby ryb znajdują się na granicy wyczerpania.
Zdaniem Courtney Sakai, szefa kampanii w Oceana, światowa flota rybacka nie może stale oczekiwać coraz to nowych i zasobniejszych miejsc połowów. Jeśli poszczególne kraje chcą nadal korzystać ze swoich łowisk, muszą wzmocnić skuteczne zarządzanie nimi oraz zmniejszyć polityczne i ekonomiczne naciski prowadzące do ich przeławiania.
Raport Oceany, oparty na danych agendy ONZ ds. wyżywienia i rolnictwa (FAO), podaje, że 58% światowych łowisk zostało nadmiernie wyeksploatowanych lub jest na poziomie krytycznym, a 24% łowisk ma status nieznany. Tylko z 17% światowych zasobów można korzystać bez przeszkód. Raport ocenia także zasoby ryb w poszczególnych regionach:
- w 6 regionach, z których pochodziło 50% ryb złowionych w 2005 r., powinno zostać zabronione eksploatowanie ponad 85% łowisk pod groźbą ich całkowitej utraty; większość tych łowisk jest zlokalizowana na Oceanie Atlantyckim, w zachodniej części Oceanu Indyjskiego oraz w północno-zachodniej części Pacyfiku;
- na głównych światowych łowiskach, włączając te usytuowane na Oceanie Południowym (Oceanie Antarktycznym), zachodniej części Oceanu Indyjskiego i południowej części Oceanu Atlantyckiego – od 50% do nawet 75% zasobów ryb ma status nieznany.
Courtney Sakai twierdzi, że tak duża liczba zasobów ryb o nieznanym statusie jest szczególnie niepokojąca. Są one zagrożone przełowieniem i wyniszczeniem, co niesie za sobą duże ryzyko pogorszenia stabilności ekonomicznej i społecznej krajów od nich zależnych. Na wielu z tych obszarów z nie do końca rozpoznanymi zasobami ryb występują również miejsca, gdzie liczba ryb drastycznie spadła z powodu przełowienia. Tak duży poziom niepewności utrudnia prawidłową ocenę światowych zasobów ryb i w konsekwencji uniemożliwia efektywne zarządzanie nimi w regionach szczególnie zagrożonych. Z przeszłości można podać wiele przykładów nadmiernej eksploatacji łowisk, których poziom był nieznany w czasach największych połowów.
Raport „Zbyt mało ryb” jasno wskazuje na konieczność ograniczenia połowów. Limit powinien być wyznaczony na finansowym poziomie 20 miliardów dolarów rocznie, co stanowi ok. 25% wartości obecnych rocznych połowów ryb na świecie. Fundusze rybackie mogą stanowić pewną zachętę do zmniejszenia połowów i wpłynąć na właściwe zarządzanie zasobami ryb.
Światowa Organizacja Handlu (WTO) jest mocno zaangażowana w negocjacje z przedstawicielami środowisk rybackich w celu właściwej kontroli i zmniejszenia niewłaściwie wykorzystywanych funduszy. Pod koniec maja, ponad 70 badaczy środowiska morskiego z 16 krajów, na spotkaniu w Genewie wezwało WTO do zatrzymania wypłaty pieniędzy prowadzących do przeławiania światowych zasobów ryb.
(Reuters)
Nowa Zelandia chroni rzadkie delfiny
Nowa Zelandia planuje wprowadzić zakaz komercyjnych połowów na swoich wodach przybrzeżnych i stworzyć rezerwat morski, w którym zostanie objęty ochroną rzadki gatunek delfinów – delfin Hektora.
Liczba delfinów Hektora zmniejszyła się ponad czterokrotnie od 1970 r. – z 29 tysięcy w 1970 r. do około 7400 obecnie. Rybołówstwo jest odpowiedzialne za prawie 2/3 znanych przypadków śmierci delfinów Hektora.
Zdaniem Ministra Rybołówstwa, Jima Andertona, wprowadzone przez nowozelandzki rząd środki zaradcze są na dzień dzisiejszy najlepszym sposobem ochrony tych niezwykle rzadkich zwierząt oraz próbą pogodzenia ochrony zagrożonego gatunku z komercyjnymi i rekreacyjnymi połowami ryb. Wprowadzenie zakazu połowów będzie w ciągu najbliższych 10 lat kosztowało przemysł rybacki prawie 1,8 mln dolarów nowozelandzkich i utratę pracy przez niemal 300 osób.
Chronione delfiny Hektora mają około 1,4 metra długości (w porównaniu z czterema metrami delfina butlonosego), dożywają prawie 20 lat, a rozmnażają się niezwykle trudno. Zwykle można je spotkać w wodach przybrzeżnych w małych stadach od 2 do 5 osobników, co niestety naraża je na częsty kontakt z sieciami rybackimi.
Zdaniem ekologów, ochrona tych zwierząt wprowadzona przez rząd nowozelandzki jest całkowicie niewystarczająca. Z kolei rybacy twierdzą, iż zastosowane metody nie uratują delfinów, a jedynie doprowadzą do załamania tej dziedziny gospodarki w regionie.
(Reuters)
Dramatyczny spadek populacji rekinów w Morzu Śródziemnym
Liczba rekinów w Morzu Śródziemnym zmniejszyła się o 97% w ciągu ostatnich 200 lat, zagrażając równowadze ekologicznej tego akwenu – wynika z raportu opublikowanego na początku czerwca.
Jego autorzy, Program Oceaniczny Lenfest z siedzibą w Waszyngtonie, oparli się w swych badaniach na dokumentach rybackich, przypadkach złowienia rekinów i ich zauważenia.
Dane wystarczające do wykorzystania w badaniu uzyskano tylko w przypadku 5 z 20 dużych gatunków rekina występujących w Morzu Śródziemnym: rekina młota, kosogona, żarłacza błękitnego oraz dwóch gatunków żarłacza śledziowego. Przeciętny spadek ich populacji wyniósł 97%.
„Odbije się to w ogromnym stopniu na ekosystemie, ponieważ duże, drapieżne rekiny znajdują się na samym szczycie łańcucha pokarmowego” – podkreślił główny autor raportu, Francesco Ferretti. Osłabienie górnego elementu łańcucha może spowodować, że mniejsze ryby będą coraz liczniejsze i zaczną zjadać więcej zwierząt z gatunków, na których żerują, a to zaburzy równowagę ekologiczną.
Międzynarodowa Unia Ochrony Przyrody (IUCN) napisała w majowym raporcie, że 11 gatunków rekina znajduje się na granicy wyginięcia z powodu nadmiernego połowu, wynikającego m.in. z rosnącego w Azji popytu na zupę z płetwy rekina.
(PAP)
Opracowanie: Magdalena Kozyra, Radosław Szymczuk