Rospuda jest tylko jedna
Pisałem artykuł na temat drogi krajowej nr 16 z myślą o polemice z Krzysztofem Worobcem i dziękuję Redakcji DŻ, że mi ją umożliwiła. Działalność Pana Krzysztofa obserwuję od pewnego czasu i oceniam bardzo pozytywnie. Walka o zachowanie mazurskich alei jest działaniem, przed którym chylę czoła i całym sercem popieram. Wraz z przyjaciółmi ze stowarzyszenia SISKOM przyjęliśmy rolę „linii frontu”, który wciąż istnieje między środowiskiem ekologicznym i drogowym. Naszym celem jest przekonanie ekologów, aby nie bali się inwestycji drogowych, gdyż ich brak bardzo często jest gorszy dla środowiska. Drogowcom z kolei staramy się udowodnić, że bezmyślne planowanie budowy dróg, w oderwaniu od realiów przyrodniczych, jest pogwałceniem praw natury. Mam nadzieję, że działalność ta doprowadzi kiedyś do porozumienia obu środowisk. Z takim też nastawieniem pisałem artykuł na temat drogi krajowej nr 16.
Odnosząc się do tekstu Pana Krzysztofa, stwierdzam ze smutkiem, że niezbyt uważnie przeczytał mój artykuł. Proponowałem w nim kilka działań konstruktywnych, które powinny przynieść skutek pozytywny zarówno dla zachowania mazurskiej przyrody, jak i dla koniecznej obsługi drogowej tego obszaru. Zwróciłem uwagę, że obecnie ruch drogowy, w tym ciężki tranzytowy, z racji złego stanu drogi krajowej nr 16, przechodzi przez sam środek obszaru PLB280008 Puszcza Piska. Zresztą Pan Krzysztof również przyznaje, że w Rucianem-Nida turyści spożywają obiad zaledwie kilka metrów od jezdni, po której pędzą dziennie setki tirów. Czy ktoś zadał sobie trud, by zbadać, jak ów ruch oddziałuje na obszar Puszczy Piskiej? Optowanie za zaniechaniem budowy nowej drogi czy proponowanie nierealnego wariantu (zwanego obwodnicą Wielkich Jezior), jest akceptacją tego, że obszar Puszczy Piskiej jest i będzie rozjeżdżany, wraz ze wszystkimi negatywnymi skutkami dla przyrody.
Rzut oka na mapę wystarczy, by stwierdzić, że ani północna, ani południowa obwodnica Wielkich Jezior nie posiadają żadnej racjonalności ruchowej, a w dodatku pod względem oddziaływania na obszary Natura 2000 są gorsze od wariantu mikołajskiego lub ryńskiego. Remont istniejącej drogi nr 16 nic nie da, gdyż jest ona zbyt wąska i kręta oraz przecina wiele miejscowości. Poszerzenie tej drogi wg prawa musi być potraktowane jak budowa nowej, a to z kolei wymaga decyzji środowiskowej i analizy kilku wariantów, w tym poprowadzenia drogi nowym śladem. Kręcimy się więc w kółko bez rozwiązania problemu.
Zawsze będę sprzeciwiał się porównaniom do Rospudy innych obszarów przyrodniczych i konfliktów inwestycyjnych związanych z drogami. Z tego, co zauważyłem, zazwyczaj przykład Rospudy przywoływany jest wtedy, gdy dany obszar nie jest w stanie obronić się sam pod względem przyrodniczym. Nie pamiętam, by ktoś do Rospudy porównywał np. Tatry, Puszczę Białowieską czy Biebrzę. Słyszałem za to o kilku „Rospudach” w Gliwicach, w Warszawie czy pod Gdańskiem. Obrona Rospudy dlatego zakończyła się sukcesem, gdyż jej obrońcy przyjęli zasadę konstruktywnej krytyki i ścisłego trzymania się linii prawa wraz z przedstawieniem racjonalnego wariantu alternatywnego. Nie było ani cienia populizmu czy demagogii. Brakuje natomiast takiej postawy w sprawie DK16 w stanowisku i działaniach Pana Krzysztofa Worobca, który twierdzi m.in., że zbudowanie nowej drogi przyczyni się do spadku atrakcyjności turystycznej Mazur, proponuje nierealne alternatywy dla inwestycji oraz bezpodstawnie straszy tirami. Gdybyśmy mieli budować drogi z myślą tylko i wyłącznie o tranzycie przez Polskę, to ja pierwszy byłbym przeciwko takim inwestycjom. Tranzyt międzynarodowy oczywiście też się pojawi na DK16, ale będzie stanowił on do 10% ruchu na trasie. Gros ruchu to będzie ruch turystyczny lub związany z obsługą towarową miast.
Zgadzam się całkowicie, że trzeba tranzyt ograniczać i promować alternatywne możliwości jego poprowadzenia, np. z wykorzystaniem transportu kombinowanego. Jest to jednak problem o wiele szerszy, niż powtarzanie zwyczajowego hasła „Tiry na tory” i podawanie przykładu transportu przez Alpy szwajcarskie. Rozwój transportu kombinowanego nie stoi w sprzeczności z potrzebą nowych inwestycji drogowych. Tu ciśnie się na usta pytanie. Czy gdyby ktoś zagwarantował, że na nowej DK16 nie będzie tirów, to Pan Krzysztof zgodziłby się na poprowadzenie jej przez siedliska żółwi błotnych i estakadą nad jeziorem Tałty? Ja na pewno będę przeciwko drodze, która niszczy jakieś cenne siedliska, jeśli istnieją warianty alternatywne.
Pisałem w swoim artykule o tym, że wszystkie dotychczasowe warianty nowej DK16 ingerują w siedliska przyrodnicze. Wiele z nich zapewne niedawno znalazło się na liście proponowanych nowych obszarów Natura 2000, w związku z tym nie było ich na mapie wariantów DK16, którą prezentowała GDDKiA w momencie, gdy pisałem artykuł. Zaproponowałem jednak możliwość ominięcia tych obszarów albo przez obniżenie parametrów nowej drogi, albo przez poprowadzenie jej wariantem przesuniętym bardziej na północ. Jeśli nie da się wyznaczyć wariantu drogi w korytarzu „mikołajskim”, który omijałby siedliska przyrodnicze, to wg prawa nową drogę trzeba będzie poprowadzić w korytarzu „ryńskim”, który roboczo określiłem jako po śladzie drogi wojewódzkiej 656 (Ełk–Giżycko) z przejściem przez jezioro Niegocin w przesmyku w okolicy Rydzewa i dalej po śladzie drogi krajowej nr 59 przez Ryn do Mrągowa. Taki wariant omija z daleka wszelkie obszary Natura 2000 (nawet te potencjalne), jest dobry ruchowo i wydaje się kompromisem, który zadowoli przyrodników i drogowców. Podkreślam, że piszę o korytarzu i nie oznacza to, iż nowa droga ma przejść przez środek miejscowości Ryn lub Mrągowo.
Tekst Pana Krzysztofa jest nieaktualny w kwestii sprzeciwu samorządowców i mieszkańców Mikołajek wobec planów GDDKiA. Wg „Gazety Wyborczej” z 3 stycznia 2009 r., samorządowcy nie mają już nic przeciwko temu, by nowa trasa biegła przez teren gminy, pod warunkiem, że będzie w jak najmniejszym stopniu ingerować w przyrodę i tereny turystyczno-inwestycyjne w okolicy. Zmiana stanowiska samorządowców nastąpiła po zbadaniu opinii mieszkańców. Drogowcy z GDDKiA Olsztyn zapowiedzieli wytyczenie takiego przebiegu drogi, by omijała ona siedliska żółwi błotnych. A więc jednak da się…
Robert Chwiałkowski
SISKOM
Kolumna dofinansowana przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach.