DZIKIE ŻYCIE

Wieści z kraju

Adam Bohdan, Grzegorz Bożek

Okres lęgowy w Puszczy Białowieskiej

24 lutego miało miejsce spotkanie organizacji pozarządowych z ministrem środowiska – prof. Andrzejem Kraszewskim. Głównym tematem były nowe zasady gospodarowania w Puszczy, w tym zakaz pozyskania drewna w okresie lęgowym. Puszcza jest jednym z najważniejszych w całej UE obszarów specjalnej ochrony ptaków. Najliczniejsze krajowe populacje mają tu dzięcioł białogrzbiety i trójpalczasty, muchołówka białoszyja. Dla ptaków lęgi to najbardziej krytyczny okres w ich życiu. Muszą konkurować z innymi o partnera, szukać miejsca na gniazdo i złożyć jaja, co dla organizmu samicy jest niebywałym wysiłkiem. Następnie wychowanie i wykarmienie piskląt, które u wielu gatunków trwa nawet po opuszczeniu gniazda. – Jakby tego było mało, my, ludzie, pakujemy się do lasu z piłami, siekierami i rozjeżdżamy go ciężkim sprzętem – mówi dr Przemysław Chylarecki z Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków.


Dzięcioł trójpalczasty. Fot. Marcin Wereszczuk
Dzięcioł trójpalczasty. Fot. Marcin Wereszczuk

Bardzo prawdopodobne jest niszczenie lęgów w trakcie pozyskania drewna, ponieważ – wbrew zaleceniom – w Puszczy wycinane są również drzewa dziuplaste. Leśnicy nie mają pojęcia o rozmieszczeniu rewirów lęgowych ptaków (z wyjątkiem gatunków strefowych), a przekazywane im informacje o rewirach lęgowych innych gatunków były dotychczas ignorowane. Może to naruszać art. 5 Dyrektywy Ptasiej, który zabrania płoszenia ptaków w okresie rozrodu. Dlatego też minister oznajmił, że jest spora szansa na wprowadzenie pewnych ograniczeń.

W tegorocznym sezonie rusza jednocześnie inwentaryzacja dzięciołów pod nadzorem prof. Wiesława Walankiewicza z Akademii Podlaskiej w Siedlcach. Prace wykonywane są w ramach projektu realizowanego przez Podlaski Oddział Pracowni ze „środków norweskich”. Zgromadzone dane pozwolą na wytypowanie rewirów lęgowych oraz przygotowanie planu zadań ochronnych Natura 2000. Niestety leśnicy nie są przychylni inwentaryzacji, odmówili profesorowi zgody na poruszanie się pojazdem po drogach leśnych. Jest to znaczne utrudnienie – prace obejmują całą zagospodarowaną powierzchnię Puszczy, przy zaangażowaniu wielu osób i z wykorzystywaniem sprzętu. Trudno zrozumieć taką decyzję – aktualnie Puszcza rozjeżdżana jest ciężkim sprzętem wywożącym wycinane drzewa, bez problemów poruszają się po niej także myśliwi.

W poprzednim roku nie było trudności z uzyskaniem przepustek w celu wykonywania badań. Nadleśniczy uzasadnia swoją odmowę art. 29 punkt 1, ust. 8 ustawy o lasach, według którego zgodę na poruszanie się autem w lesie mogą otrzymać pracownicy leśnych jednostek naukowych, badawczo-rozwojowych i doświadczalnych, w związku z wykonywaniem badań naukowych i doświadczeń z zakresu leśnictwa i ochrony przyrody. Zdaniem leśników, Akademia Podlaska nie jest leśną jednostką naukową. Jednak po „leśnych jednostkach naukowych” są wymienione inne jednostki, do których z pewnością można zaliczyć Akademię. Wydawanie zezwoleń na poruszanie się autem w poprzednich latach nadleśnictwa tłumaczą tym, że do tej pory przepisy nie były dokładnie analizowane. Jeśli leśnicy interpretują przepisy właściwie, okazuje się, że dotychczasowe przepustki były wydawane niezgodnie z prawem.

Zastanawiające jest, że Nadleśnictwa uchylają się od ciążącego na nich obowiązku poznania rozmieszczenia gatunków stanowiących priorytet ochrony i utrudniają jednocześnie pracę podmiotom, które chcą je w tym wyręczyć. Art. 59 Ustawy o ochronie przyrody mówi, iż organy ochrony przyrody są obowiązane do inicjowania i wspierania badań naukowych w zakresie ochrony gatunków i ich siedlisk. Podobne zobowiązania nakłada również art. 18 (1) Dyrektywy Siedliskowej. Wniosek nasuwa się sam – nadleśnictwom nie zależy na informacji o rozmieszczeniu najcenniejszych gatunków, prawdopodobnie dlatego, że ich ochrona wiąże się z reguły z ograniczeniem pozyskania drewna.

(Adam Bohdan)

Kasprowy bez większej ilości narciarstwa pozatrasowego

Na konferencji prasowej 25 lutego br. dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego ogłosił porażkę swego planu udostępnienia nowych terenów dla narciarstwa pozatrasowego w rejonie Kasprowego Wierchu – o tej sprawie szeroko pisaliśmy w poprzednim numerze DŻ. Wprowadzenie pomysłu wiązałoby się ze złamaniem prawa polskiego i unijnego przez urzędnika państwowego.


Fot. Andrzej Śliwiński
Fot. Andrzej Śliwiński

Dyrekcja nie zrezygnuje jednak z planu poszerzenia tras w przyszłości. Na stronie internetowej TPN można przeczytać: Staramy się wyciągać wnioski z naszych działań i przyznawać do popełnionych błędów. W przypadku tego projektu błędem nie była propozycja poszerzenia tras, ale procedura.

Skandalem jest to, że dyrektor zamiast chronić przyrodę, podejmuje działania w celu udostępnienia narciarzom terenów ochrony ścisłej w TPN. Problemem nie są procedury, jak głosi dyrektor TPN, których należy bezwzględnie przestrzegać – problemem jest brak wystarczającej ochrony terenów wokół Kasprowego oraz nie radzenie sobie służb parkowych z nielegalnie jeżdżącymi narciarzami. Należy pamiętać, że udostępniając teren dla freeride’ów (narciarstwo pozatrasowe) doprowadzi się do zniszczenia bezcennej przyrody, dla ochrony której powstał Tatrzański PN.

Plan dyrekcji TPN zakłada powiększenie terenu dla narciarzy na zboczach dwóch szczytów znajdujących się po obu stronach Kasprowego Wierchu – Pośrednim Wierchu Goryczkowym na zachodzie i Beskidzie na wschodzie – o dodatkowe 40 hektarów. Stanowi to wzrost o 64,5% terenów dla narciarstwa, znajdujących się w strefie ochrony ścisłej parku narodowego.

Piwniczna-Zdrój – wycinka drzew na Kicarzu

Pracownia na rzecz Wszystkich Istot skierowała do ministra zdrowia wniosek o natychmiastowe wszczęcie działań w sprawie prowadzonej wycinki drzew na obszarze góry Kicarz w uzdrowiskowej miejscowości Piwniczna-Zdrój oraz wniosek do Samorządowego Kolegium Odwoławczego o wstrzymanie wykonania decyzji zezwalających na powstanie Stacji Narciarskiej Kicarz.

Obszar realizacji wycinki drzew na stokach góry Kicarz leży w strefie „B” ochrony uzdrowiska w miejscowości Piwniczna-Zdrój. W strefie tej obowiązuje całkowity zakaz wycinania drzew oraz prowadzenia działań powodujących niekorzystną zmianę stosunków wodnych. Nie jest zatem zrozumiałym, dlaczego decyzja o uwarunkowaniach środowiskowych oraz decyzja pozwolenia na budowę dopuszczają zgodę na tę wycinkę. Świadczy to o ich wydaniu z rażącym naruszeniem prawa.

Konieczność wstrzymania wycinki drzew jest spowodowana nie tylko względami formalnymi, lecz przede wszystkim zagrożeniem stosunków wodnych w rejonie oddziaływania realizowanego przedsięwzięcia. Zagrożenie to jest związane przede wszystkim ze zmianami w zakresie warunków zasilania wód podziemnych na obszarze planowanej nartostrady (wycinka drzew na obszarze kilkudziesięciu hektarów, zdarcie pokrywy darniowej, sztuczne naśnieżanie), które mogą skutkować degradacją stanu i składu części zasobów wód mineralnych „Piwniczanka”.

Zagadnienia te nie były przedmiotem oceny oddziaływania na środowisko, którą przeprowadzano na etapie wydawania decyzji o uwarunkowaniach środowiskowych. Brakiem tego postępowania było również pominięcie konsultacji społecznych (brak publikacji obwieszczenia Burmistrza Piwnicznej-Zdroju w Biuletynie Informacji Publicznej), co w praktyce skutkowało tym, że społeczeństwo (w tym organizacje ekologiczne i naukowcy) nie mogło zająć stanowiska w sprawie.

Decyzję zezwalającą na powstanie Stacji Narciarskiej Kicarz wydał Burmistrz Miasta i Gminy Piwniczna Zdrój w październiku 2006 r.

Zimowa olimpiada w Krakowie w 2026 r.?

Istnieje ryzyko, że Polski Komitet Olimpijski będzie próbował zorganizować zimowe igrzyska olimpijskie w Krakowie w 2026 r. Przekonywał do tego szef PKOl Piotr Nurowski w wywiadzie dla Radia RMF FM.

Według Nurowskiego, Kraków jest najlepszym miejscem na zimową olimpiadę w Polsce. W jego wizji olimpiada odbyć powinna się w Krakowie oraz miejscowościach takich, jak Zakopane, Wisła i Szczyrk. Na antenie powiedział: Będę namawiał władze państwowe i samorządowe Małopolski i samego Krakowa, by podjąć wyzwanie. Wtedy ja się włączę jako Narodowy Komitet Olimpijski.

Warto przypomnieć, że Kraków jako potencjalny organizator igrzysk pojawiał się już w czasach starań o organizację olimpiady przez Zakopane pod koniec lat 90. (wtedy Kraków wydal 1,8 mln zł na nieudaną promocję – igrzyska przypadły Turynowi) oraz w 2001 r., gdy ówczesny prezydent miasta, Andrzej Gołaś, rzucił pomysł, by Kraków został gospodarzem zimowych igrzysk w 2014 r.

Władze Krakowa widzą szansę na ZIO Kraków 2026. – Jeżeli takie decyzje zapadną i otrzymamy odpowiednie wsparcie, to z pewnością zrobimy wszystko, żeby taka impreza się u nas odbyła – powiedział Filip Szatanik z biura prasowego krakowskiego magistratu.

(gazeta.pl)

Opracowanie: Adam Bohdan, Ortodoks