DZIKIE ŻYCIE

Krwawe niebo Libanu

Marc Roger

Liban jest usytuowany na środkowej części trasy migracyjnej zwanej Rift Valley/Red Sea flyway (Trasa Przelotów Doliny Ryftowej / Morza Czerwonego). To najważniejszy szlak migracyjny ptaków Zachodniej Palearktyki, do której dołączają ptaki pochodzące z Azji Centralnej. To również drugi najważniejszy szlak migracyjny ptaków na świecie.

Wybrzeże nadmorskie Libanu to przede wszystkim rejon przelotów ptaków wodnych oraz dużych ptaków szybujących, takich jak ptaki drapieżne, bociany i żurawie. Druga trasa przelotów koncentruje się wzdłuż Doliny Bekaa oraz na wschodzie kraju, które są przedłużeniem Doliny Ryftowej Jordanu, posiadającej żyzne tereny i duże obszary wilgotne, wykorzystywane przez migrujące ptaki jako miejsca odpoczynku. Dolina jest odgrodzona dwoma pasmami górskimi – Górami Libanu oraz Górami Antylibanu, tworząc tym samym wąską szyjkę, przez którą ptaki są zmuszone przelatywać. Duża ilość ptaków przelatujących nad bardzo ograniczonym przestrzennie terenem jest przyczyną, która dobrze wyjaśnia, dlaczego na przestrzeni historii polowanie stało się istotnym źródłem sezonowego pożywienia ludności lokalnej. Do dziś główną wymówką dla uzasadnienia polowań jest stwierdzenie, że zabite ptaki mają stanowić źródło pożywienia myśliwych i ich rodzin oraz być sprzedawane jako pożywienie na lokalnych rynkach.


Fot. Z archiwum Stop Hunting Crimes in Lebanon, facebook.com/Stophuntinglebanon
Fot. Z archiwum Stop Hunting Crimes in Lebanon, facebook.com/Stophuntinglebanon

Jednak w drugiej połowie XX w. liczba polowań zaczęła znacznie wzrastać, tak jak miało to miejsce w innych krajach. Powodem był większy dostęp do amunicji, wejście w użycie karabinów półautomatycznych, środków lokomocji oraz powstanie nowych dróg, które pozwalały na dostęp do terenów uprzednio odizolowanych.

W 1995 r., pod naciskiem instytucji międzynarodowych i Libańskiego Towarzystwa Ochrony Przyrody, rząd Libanu zdecydował się na tymczasowy zakaz polowań na terenie całego kraju w celu uregulowania łowiectwa oraz odbudowy populacji fauny. Jednak brak poparcia tej decyzji działaniami kontrolnymi, oznaczał, że myśliwi, których ilość szacowana jest w przedziale 60 000–500 000 osób, kontynuowali polowania bez jakichkolwiek ograniczeń przez cały rok.

Złożona sytuacja polityczna kraju, charakteryzująca się trwałym brakiem stabilizacji, konfliktami z sąsiednimi państwami, a ostatnio pogorszona kryzysem w Syrii, nie pozwoliła do tej pory na zaradzenie rozpaczliwej sytuacji przyrody.

W 2004 r. została zatwierdzona nowa ustawa dotycząca polowań, o nowatorskiej treści i powielająca w znacznej części rozwiązania ustawowe z Europy: wymaganie pozwolenia na polowanie, które można uzyskać jedynie po zaliczonym egzaminie; kalendarz myśliwski, który wskazuje dopuszczalne okresy polowań; gatunki, na które można polować; dopuszczalne środki polowań oraz kary za wykroczenia. Niestety podczas zatwierdzania ustawy nie wydano koniecznych dekretów wykonawczych. Jest to główna przyczyna kontynuacji polowań, które są prawnie zakazane, ale w rzeczywistości dowolnie praktykowane bez żadnych kontroli i ograniczeń. Przez ostatnie lata libańscy ekolodzy nagłaśniali masakry dokonywane przez myśliwych, którym zaprzeczają organizacje myśliwskie. Myśliwi twierdzą, że polowania nie dokonują uszczerbku w populacjach ptaków migrujących.

Social media dowodem w sprawie

W nagłośnieniu i wyjaśnieniu, na czym polega problem, pomocne okazały się portale społecznościowe, głównie Facebook, gdzie dziesiątki tysięcy myśliwych zaczęło umieszczać zdjęcia z polowań. Pierwszym przypadkiem, który wstrząsnął międzynarodową opinią publiczną, była publikacja w libańskiej gazecie „Alanwar” z 11 kwietnia 2011 r. Przedstawiała zrobione telefonem komórkowym zdjęcie kilkudziesięciu zabitych bocianów, ułożonych na masce jeepa oraz na drodze asfaltowej. Od tego czasu, niemal w postaci zbiorowego szaleństwa i w ferworze rywalizacji, na portalach społecznościowych zaczynają się pojawiać coraz bardziej makabryczne zdjęcia. Pozwoliło to jednak na stworzenie przejrzystego obrazu całego zjawiska.

Najpierw sieć Lebanon Eco Movement, zrzeszająca około 50 organizacji ekologicznych, zebrała w 2013 r. kilkaset zdjęć dokumentujących masakry w Libanie. To „dochodzenie” nie wymagało badań terenowych lub „tajnych agentów”, wystarczył zwyczajny monitoring myśliwskich profili na Facebooku. W ten sposób zebrane dane, opracowane przez Committee Against Bird Slaughter (CABS), pozwoliły na pierwsze oszacowanie wpływu polowań w Libanie. Na zdjęciach zidentyfikowano 143 gatunki ptaków, wśród nich zagrożone, m.in.: ścierwnik (Neophron percnopterus), sęp płowy (Gyps fulvus), sęp kasztanowaty (Aegypius monachus), orlik krzykliwy (Clanga pomarina), orzeł przedni (Aquila chrysaetos), orzeł stepowy (Aquila nipalensis), sokół wędrowny (Falco peregrinus), kobczyk (Falco vespertinus), bąk (Botaurus stellaris), derkacz (Crex crex), ortolan (Emberiza hortulana), wilga (Oriolus oriolus), kraska (Coracias garrulus), żuraw (Grus grus), bocian biały (Ciconia ciconia), bocian czarny (Ciconia nigra), pelikan (Pelecanus onocrotalus).

Jesienią 2013 r. zostaje zamieszczone – i prawie natychmiast usunięte – zdjęcie siedmiu orlików krzykliwych, zabitych i przymocowanych do kraty. Ile co roku w Libanie zabijanych jest osobników tego gatunku? Szacowania BirdLife z końca lat 90. mówiły o tysiącach osobników. W świetle obecnej wiedzy obliczenie to może być znacznie zaniżone.

Polowania na ptaki drapieżne, bociany i żurawie wyglądają na najbardziej ukochany sport młodych Libańczyków. Nie brakuje też starszych myśliwych, którzy z dumą pokazują zabite ptaki.

Organizacje myśliwskie w Libanie mają tendencję do bagatelizowania wpływu polowań. Jest to typowa postawa spotykana również w innych krajach basenu Morza Śródziemnego, gdzie łowiectwo jest źle zarządzane. Dzieje się tak m.in. we Włoszech, Hiszpanii, na Malcie.

5 grudnia 2013 r. przedstawiciele myśliwych z Bliskiego Wschodu i Afryki podpisali protokół o odpowiedzialnych polowaniach. Odbyło się to pod patronatem Ministerstwa Środowiska Libanu – ministra Nazem El Khoury. Jest to z pewnością ważny krok w programie Soaring Birds (Szybujące Ptaki), wspieranym przez Globalny Fundusz Środowiska, Program Rozwoju Narodów Zjednoczonych i BirdLife International, a lokalnie wdrażanym przez Libańskie Towarzystwo Ochrony Przyrody. Program angażuje wszystkie zainteresowane kraje na Trasie Przelotów Doliny Ryftowej / Morza Czerwonego: Dżibuti, Egipt, Erytreę, Etiopię, Jordanię, Liban, Syrię, Palestynę, Arabię Saudyjską, Sudan i Jemen.

Głównym problemem w jego realizacji jest to, że świat libańskich myśliwych jest podzielony na dziesiątki grup i związków. Można założyć, że wypracowanie zgody ich wszystkich zajmie dziesiątki lat, szczególnie w sytuacji kompletnego braku gotowości rządu libańskiego do wprowadzenia kontroli i zapewnienia sankcji oraz srogich kar względem kłusowników.

W tych samych dniach, gdy odbywała się konferencja wspomnianego programu, grupa ekologów libańskich i europejskich wspieranych przez CABS utworzyła na Facebooku grupę o nazwie „STOP hunting birds in Lebanon”. Od 2012 r. zebrano ponad 20 tysięcy zdjęć zamieszczonych przez myśliwych na Facebooku. Ilość zabitych rzadkich ptaków robi ogromne wrażenie.

Wsparcie ze świata

Strona na Facebooku przyciągnęła dużą uwagę w Libanie i na całym świecie – ambasady europejskie zostały zasypane protestami. Jako pierwsza ruszyła Ambasada Polski w Libanie, która zaoferowała wsparcie dla inicjatyw edukacyjnych w Libanie. Parlamentarzyści europejscy Ivo Belet, Andrea Zanoni i Kathleen Van Brempt przedstawili pisemne pytania do Komisji Europejskiej, otrzymując sumienną odpowiedź od Komisarza Janeza Potočnika (europarl.europa.eu/sides/getAllAnswers.do?reference=E-2014-000109&language=ET). Treść odpowiedzi jest jednoznaczna: Unia Europejska jest świadoma powagi problemu i podejmie działania wobec Libanu, biorąc pod uwagę, że kraj jest sygnatariuszem konwencji z Bonn o ochronie migrujących ptaków.

Kilkadziesiąt gazet europejskich podjęło problem naświetlony przez naszą stronę Facebookową: zgromadzenie setek zdjęć nie pozostawia wątpliwości co do ogromu zjawiska, które do tej pory było lekceważone.

Z jednej strony libańscy myśliwi zasypują tę stronę obelgami i groźbami, a z drugiej starają się zdystansować od rażących i haniebnych zachowań kłusowników. Oczywiście również strony internetowe tzw. odpowiedzialnych myśliwych, nawet jeśli nie przedstawiają zdjęć zabitych bocianów, publikują zdjęcia setek zabitych wilg, sikorek, jaskółek, gajówek, rączaków zwyczajnych i nadal promują używanie urządzeń elektromagnetycznych jako wabików (również tych zakazanych w Libanie od 2004 r.) w polowaniach na wszystkie rodzaje ptaków, przede wszystkim na przepiórki i drozdy.

Jaki jest wpływ myślistwa? CABS, zaangażowane w zwalczanie kłusownictwa w całym basenie Morza Śródziemnego, ma na to dokładne określenie: Nie ma czasu do stracenia! Przede wszystkim brakuje solidnych danych na temat polowań. Kłusownictwo na Bliskim Wschodzie, Cyprze, Malcie oraz Północnej Afryce pozostawało przez długi okres czasu nierozpoznane i dopiero obecnie, przy użyciu forów społecznościowych oraz podtrzymywaniu współpracy z lokalnymi partnerami, zjawisko to stało się jawne i oczywiste.

Liban, Syria, Egipt, Palestyna, niektóre regiony w południowej Turcji oraz przełęcze Gruzji są rejonami, gdzie myślistwo może wręcz „sparaliżować” całe populacje zagrożonych ptaków. Gdy w ostatnich latach wdrożenie Dyrektywy Ptasiej w krajach Unii Europejskiej stanowczo poprawiło sytuację, w wymienionych państwach wciąż jesteśmy w punkcie wyjścia.

Szum wokół stworzenia strony Facebook „STOP Hunting Crimes in Lebanon” umożliwił międzynarodowe nagłośnienie problemu, przywrócił nadzieję ekologom w Libanie zaangażowanym w zwalczanie problemu kłusownictwa i postawił pod ścianę władze Libanu. Ostatecznie otwarto również dialog z obywatelami Libanu oraz częścią najbardziej rozsądnego i zaangażowanego świata myśliwskiego Libanu. Efektem jest kilkadziesiąt sprawozdań o dokonywanym kłusownictwie oraz o rejonach o najwyższym ryzyku kłusownictwa.

23 marca 2014 r. dotarła do nas wiadomość, że na północy kraju zostało zabitych 250 bocianów tylko w jednym miejscu nocowania ptaków: niestety brak jest jakiegokolwiek partnera czy strony (policji ekologicznej, rządu), którym można byłoby przekazać taką wiadomość, tak jak odbywa się to w innych krajach na świecie. Liban znajduje się w wyjątkowej i trudnej sytuacji, ale nie powinniśmy tracić nadziei i kontynuować walkę o ratowanie migrujących ptaków, dziedzictwa całej społeczności międzynarodowej.

Jednak jest nadzieja na poprawę sytuacji. 11 kwietnia ambasador Polski spotkał się z ministrem środowiska Libanu, panem Machnouk. Minister poinformował, że 7 kwietnia 2014 r. nowy rząd ustanowił służbę przyrody, która powinna się zająć również kłusownictwem.

Marc Roger

Marc Roger pochodzi z Orlando (Floryda, USA), mieszkał w 20 różnych krajach, aktualnie w Francji. Przez 2 lata mieszkał w Libanie, na własne oczy widział masakry ptaków. W 2013 r. założył na Facebooku stronę „Stop Hunting Crimes in Lebanon”.

Tłumaczenie: Marta Saad

Pomoc przy artykule: Joel Mazzoleni