Nasze Yellowstone to Wilcze Góry. Rozmowa z Erikiem Balážem
Jak odebrany został twój film na Wild10 – World Wilderness Congress w Salamance?
Erik Baláž: Na premierę filmu przybyło dużo filmowców i fotografów, ich reakcja była bardzo pozytywna, film się podobał.
W związku z jego pokazem mieliśmy problem organizacyjny, ponieważ naszego filmu nie było w programie – a w Salamance odbywało się tyle wydarzeń różnego typu, że program miał 200 stron. Sami zorganizowaliśmy promocję filmu, przyszli ludzie, reakcje były pozytywne.
Gdy kilka tygodni później pokazywaliśmy film na Słowacji, było jeszcze lepiej, ludzie nas tu znają i na premierę filmu w Trenczynie przybyło 700 osób, pozostałe 100 już się nie zmieściło do kina.
Ile razy film został pokazany na Słowacji?
Kilkanaście razy, dziś mamy kolejny pokaz filmu w Żylinie. Byliśmy tam dwa tygodnie wcześniej i pokazywaliśmy film w pomieszczeniu, które mogło pomieścić tylko 100 osób, a przyszło 200, dlatego zrobiliśmy dodatkowy pokaz. Po zakończeniu naszej rozmowy jadę do Żyliny na pokaz filmu.
Akcja filmu toczy się w rejonie polsko-słowackiego pogranicza – parku narodowego Połoniny, Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Trzy lata temu dla „Dzikiego Życia” mówiłeś, że te tereny wciąż nie są dobrze chronione. Masz jakieś propozycje, żeby to zmienić?
Bieszczadzki Park Narodowy jest dobrze chroniony, ale jego okolica nadal nie. Uważam, że właśnie w jego okolicy, a także po słowackiej i ukraińskiej stronie jest doskonała okazja, by stworzyć duży i dobrze chroniony obszar, który stanie się takim europejskim Yellowstone. Ma on wszelkie warunki, żeby zostać ikoną dzikiej przyrody europejskiej. Mieszka tam relatywnie mało ludzi, występują bardzo interesujące gatunki zwierząt, duże drapieżniki: wilk, niedźwiedź, ryś, są także żubry, bobry. Obszar jest rozległy i gdyby z każdego z trzech państw wydzielić po kawałku, powstałby teren wystarczająco duży, gdzie ludzie mieliby możliwość zobaczyć wielkie zwierzęta, jak jelenie i żubry, łatwiej byłoby znaleźć niedźwiedzie, więc może to być naprawdę unikatowy teren i ogromna szansa dla regionu.
Jak sytuacja ochrony przyrody wygląda po stronie słowackiej?
Słowacki park narodowy nie jest chroniony w należyty sposób. Niewielka jego część, jakieś 10%, jest pod ścisłą ochroną, na pozostałych obszarach wycina się drzewa i poluje.
Chcemy wpłynąć na poprawę stanu ochrony tych terenów, problemem natomiast są u nas stosunki własnościowe. Na części tego terenu właścicielem jest państwo, ale duża część terenu to własność osób prywatnych. Będziemy musieli się jakoś porozumieć w kwestii ochrony przyrody tego obszaru, np. wziąć pod uwagę fakt, że gdy właściciele zgodzą się na ochronę przyrody i że nie będą ingerować w procesy przyrodnicze, to będą musieli dostawać za to jakieś pieniądze.
Wymyśliliśmy taki model, w którym pieniądze pozyskamy z turystyki – turyści, którzy będą tu przyjeżdżać i podziwiać dziką przyrodę, będą płacić na specjalny fundusz, z którego później będą korzystać właściciele terenu. Taki model chcemy stworzyć, ale jesteśmy na razie dopiero na początku drogi.
Jednym z bohaterów filmu jest m.in. wilk, na którego wciąż można polować na Słowacji. Czy jest realne, aby podobnie jak w Polsce, wilki były pod ścisłą ochroną?
Ostatnio na Słowacji nastały pewne zmiany – obecnie w Parku Narodowym „Połoniny” i w Tatrzańskim Parku Narodowym (TANAP) nie można polować. My jako stowarzyszenie „Vlk” starliśmy się wpływać na Komisję Europejską, by zbadała, w jaki sposób dochodzi do polowań na wilki [w działania te od kilku lat jest zaangażowane także Pracownia na rzecz Wszystkich Istot – przyp. red. DŻ]. Okazało się, że poluje się zbyt dużo, i każdego roku zastrzelonych zostaje ponad 150 wilków. Republika Słowacka była zmuszona poczynić ustępstwa. I w rejonie pogranicza na niektórych obszarach jest obecnie zakaz polowań na wilki.
Na Słowacji Środkowej nadal można polować, ale limit wilków do odstrzału jest znacznie mniejszy. I co najważniejsze: na połowie terenu, gdzie wilki występują, w ogóle nie można polować, więc możemy mówić o ogromnym sukcesie. Oczywiście nadal będziemy starać się o całkowity zakaz polowań na wilki.
Co nie pozwala na ich pełną ochronę? Zbyt silne lobby łowieckie?
Od początku lat 90. pracujemy, aby wilki były chronione. I przez te wszystkie lata wciąż nie udało nam się w pełni tego zrealizować z powodu lobby łowieckiego. Myśliwi na Słowacji mają wciąż mocną pozycję.
Teraz wreszcie udało się coś zmienić i polepszyć sytuację wilków na Słowacji. Komisja Europejska wskazała, że wilk nie jest chroniony zgodnie z wytycznymi europejskimi. To, co Komisja mogła zrobić, dotyczy głównie ochrony wilka na terenach o znaczeniu europejskim – Natura 2000 – obszary istotne dla ochrony wilka. Nie mogła natomiast nakazać ochrony wilka poza obszarami Natura 2000.
Kiedy na Słowacji przestanie się całkowicie polować na wilki?
Nie odważę się ocenić, kiedy może zostać wprowadzona pełna ochrona gatunkowa dla wilka. Wydaje mi się jednak, że za 10 lat taka możliwość wydaje się całkiem realna. To moje przypuszczenie, ale wszystko zależy od ludzi podejmujących decyzje, a to trudno przewidzieć.
Dlaczego zdecydowaliście się zrealizować film „Wilcze góry”?
Pomysł pojawił się jeszcze zanim z Robertem Rajchlem robiłem film o niedźwiedziach w Tatrach. Film „Strážca divočiny” („Strażnik tatrzańskiej przyrody”, Arolla Film, 2010) był realizowany, gdy trwała duża kampania dla ochrony Cichej i Koprowej Doliny w Tatrach. Kampania zakończyła się sukcesem, również dzięki oddziaływaniu tego filmu. Wielu ludzi na Słowacji oglądało go, z entuzjazmem patrzyło na wspaniałą przyrodę Tatr, dzięki temu stali się zwolennikami ochrony tego obszaru. Dzisiaj Cicha i Koprowa Dolina są jednymi z najlepiej chronionych na Słowacji terenów przyrodniczo cennych – mają około 100 km2.
Zastanawialiśmy się, co jeszcze możemy unikatowego pokazać i wpadliśmy na pomysł realizacji projektu dotyczącego wschodnich Karpat i trzech państw. To pomysł ochrony unikatowej dzikiej przyrody, takiego europejskiego Yellowstone.
Spędziliśmy w terenie 500 dni, udało nam się zrealizować wszystkie ujęcia, teraz docieramy z filmem do ludzi, do mediów, rozpoczyna się szersza dyskusja wokół spraw, których on dotyczy. Ten film jest początkiem pewnego projektu z głębszym przesłaniem.
Co znajdziemy w „Wilczych górach” odmiennego od tego, co oglądamy w innych filmach przyrodniczych?
Ten film przede wszystkim jest bardzo autentyczny. W Europie wiele filmów, które pokazują wilki, rysie czy niedźwiedzie, prezentuje zwierzęta filmowane w niewoli, w zoo lub wywożone do przyrody i tam filmowane jako wolne. Zwykle widz nie wie o tym. Nasz film jest w pełni naturalny.
Gdy tworzy się naprawdę autentyczny film, w którym występują naprawdę dzikie zwierzęta, to taki film ma całkiem inną atmosferę. Tę autentyczność widać w „Wilczych górach”.
Drugą istotną kwestią jest to, że pokazujemy inny obraz europejskiej przyrody – zwrócili na to uwagę amerykańscy filmowcy, którzy mieli możliwość zobaczyć ten film. Nie mogli uwierzyć, że pokazujemy im Europę. A to było w rejonie rzeki San, gdzie są wilki, niedźwiedzie, żubry. Ludzie przyzwyczajeni są do oglądania obrazów dzikiej przyrody w Afryce czy Ameryce Północnej, ale nie tu, w środku Europy. A my ją naprawdę mamy.
Dziękuję za rozmowę.
Erik Baláž – jest związany ze słowacką organizacją Lesoochranárske zoskupenie VLK, specjalizuje się w problematyce ochrony niedźwiedzi i Tatrzańskiego Parku Narodowego. Autor książki „Ostatnia twierdza. Piętnaście lat z niedźwiedziami” oraz filmu „Strażnik tatrzańskiej przyrody”.