DZIKIE ŻYCIE Wywiad

Niezwykła Gorongosa. Rozmowa z Piotrem Naskręckim

Michał Sobczyk

Na całym świecie zwierzęta bezkręgowe, z wyjątkiem tych wyjątkowo dużych i efektownych, budzą znacznie mniejsze zainteresowanie społeczeństwa, ale także naukowców. Przekłada się to na mniejsze możliwości, w tym finansowe, badania i ochrony różnorodności tych zwierząt.

Piotr Naskręcki: To prawda, ochrona bezkręgowców jest dosyć trudna, gdyż nie poświęca się im tyle uwagi. Jednak tam, gdzie pracuję, w Parku Narodowym Gorongosa w Mozambiku, mamy specjalne programy badania i ochrony mniejszych organizmów. Moja praca to przede wszystkim właśnie dokumentacja różnorodności tej grupy. 


Piotr Naskręcki. Fot. Jen-Guyton
Piotr Naskręcki. Fot. Jen-Guyton

Wszyscy wiedzą, że tracimy lwy i słonie, podczas gdy w rzeczywistości wymieranie gatunków ma miejsce głównie wśród mniejszych zwierząt. Wiele z nich znika, zanim się zorientujemy, że kiedykolwiek istniały, co ma nawet swoją nazwę: wymieranie centinelskie (Centinelan extinction). Nazwa pochodzi stąd, że w 1978 r. grupa badaczy wybrała się w bardzo odizolowane miejsce, na górę w Ekwadorze zwaną Centinela, gdzie stwierdzili występowanie wielkiej liczby gatunków. Ponieważ z różnych powodów nie mogli wówczas zebrać okazów, stwierdzili, że przyjadą tam ponownie za kilka lat i wtedy udokumentują różnorodność tego ekosystemu. Jednak kiedy wrócili na Centinelę, okazało się, że powstała tam wielka uprawa bananów i wiele gatunków, które tam żyły, wyginęło. Wymieranie gatunków zanim zostaną poprawnie opisane jest szczególnie liczne wśród zwierząt bezkręgowych, z których większość ma bardzo małe zasięgi, dlatego współcześnie kładzie się coraz większy nacisk na ich dokumentację, będącą pierwszym krokiem do ochrony. 


W ciągu ostatnich 10 lat liczba słoni w parku Gorongosa wzrosła z ok. 100 do prawie 600. Fot. Piotr Naskręcki
W ciągu ostatnich 10 lat liczba słoni w parku Gorongosa wzrosła z ok. 100 do prawie 600. Fot. Piotr Naskręcki

Trudno jest zacząć chronić cokolwiek, co nie ma nawet jeszcze swojej nazwy, czyli jak gdyby prawnego statusu. Dlatego w Gorongosie skupiamy się na próbie inwentaryzacji wszystkiego, co tutaj żyje. Dopiero na tej podstawie, kiedy już wiemy m.in. które z występujących u nas bezkręgowców są gatunkami endemicznymi, możemy ustalać priorytety w dziedzinie ochrony. Przy czym oczywiście nasza praca polega na dokumentacji i ochronie wszystkich zwierząt i roślin, nie mamy ulubionych gatunków. Ponieważ jednak bezkręgowce są grupą dominującą, tak jak na całym świecie, w praktyce 70% naszego wysiłku skupia się właśnie na nich. Jedną z grup, które uważnie studiujemy, są mrówki. Wiemy więcej o mrówkach tego parku narodowego niż o występujących tu ptakach; podobnie jest choćby z pasikonikami. 


Widok na zachodnią część parku Gorongosa z wzgórzami Bunga. Fot. Piotr Naskręcki
Widok na zachodnią część parku Gorongosa z wzgórzami Bunga. Fot. Piotr Naskręcki

Należy pamiętać, że wiele grup bezkręgowców ma dodatkowe znaczenie dla ochrony różnorodności biologicznej: ich badanie pomaga określić, które części ekosystemu są najbogatsze, które są najbardziej zagrożone itd. Również dlatego w naszym parku staramy się stawiać zwierzęta bezkręgowe w ważnym i widocznym miejscu polityki ochroniarskiej. Nadal jest to jednak dość wyjątkowa postawa. W większości parków narodowych, zwłaszcza w Afryce, w dalszym ciągu kładzie się nacisk na duże kręgowce, w szczególności ssaki. 

Skąd bierze się ta wyjątkowość Gorongosy?

Stąd, że o kierunkach pracy naszego parku decydują głównie naukowcy. A każdy naukowiec prędzej czy później zdaje sobie sprawę, że zwierzętami o największym znaczeniu dla ekosystemów są właśnie bezkręgowce. Dla przykładu: gdyby wymarły wszystkie nasze lwy, wpływ tej tragedii na park jako całość byłby stosunkowo mały. Natomiast gdyby wyginęły wszystkie termity, cały ekosystem Gorongosy by się zapadł. Cykliczna reprodukcja roślin i obieg materii organicznej byłyby po prostu niemożliwe. 


Kob śniady (Kobus ellipsiprymnus) jest najliczniejszą antylopą w Gorongosa. W tym roku ich populacja przekroczyła 43 tysiące osobników. Fot. Piotr Naskręcki
Kob śniady (Kobus ellipsiprymnus) jest najliczniejszą antylopą w Gorongosa. W tym roku ich populacja przekroczyła 43 tysiące osobników. Fot. Piotr Naskręcki

Równie ważną grupą są żuki gnojowe, którym również poświęcamy bardzo dużo uwagi. Opowiem ciekawą historię na ich temat. Kiedy w XIX w. kolonizowano Australię, tamtejsza gospodarka mięsna przetrwała zaledwie kilka lat. Okazało się bowiem, że australijskie żuki nie są przystosowane do trawienia odchodów zwierząt łożyskowych. Pastwiska momentalnie pokrywały się grubą warstwą odchodów krów czy owiec i ginęły pod nią. Jedynym rozwiązaniem było sprowadzenie żuków zdolnych do trawienia takiego pokarmu. Dopiero niedawno odkryliśmy, że żuki, które uratowały rolnictwo Australii, zostały przez naukowców przywiezione na początku lat 70. XX w. właśnie z Gorongosy. To pokazuje, jak niesamowicie ważne są te owady. W naszym parku bardzo dobrze zdajemy sobie z tego sprawę i zwracamy na nie baczną uwagę w naszych praktykach ochroniarskich. 


Portret warana nilowego (Varanus niloticus) z parku Gorongosa. Fot. Piotr Naskręcki
Portret warana nilowego (Varanus niloticus) z parku Gorongosa. Fot. Piotr Naskręcki

Co można zrobić dla zachowania różnorodności zwierząt bezkręgowych? W wielu krajach dość powszechnie realizowane są programy aktywnej ochrony kręgowców, np. polegające na sztucznym rozrodzie i ponownym wprowadzaniu na dawne miejsca bytowania. Czy w przypadku mniejszych zwierząt podobne działania również mają sens?

W praktyce jedyną efektywną metodą ochrony bezkręgowców jest dbałość o zachowanie ich siedlisk. Inne metody okazały się skuteczne jedynie w kilku przypadkach, jednak w niektórych dramatycznych okolicznościach rzeczywiście warto po nie sięgać. Jeden z bardziej znanych przykładów pochodzi znów z Australii i dotyczy jednego ze straszyków. Parę lat temu na mikroskopijnej wyspie Lord Howe Island u wybrzeży tego kontynentu natrafiono na kilka okazów gatunku Dryococelus australis, który przez ok. 100 lat był uważany za wymarły. Zostały przewiezione do Australii, gdzie przez parę lat rozmnażano gatunek w hodowli, a następnie ponownie wprowadzono do środowiska naturalnego. Podobne praktyki są jednak bardzo rzadkie, ponieważ kiedy nie mamy środowiska, gdzie można by wypuścić sztucznie rozmnażane bezkręgowce, wówczas nie ma sensu się za to zabierać. 


Pasikonik Cymatomerella spilophora w locie. Fot. Piotr Naskręcki
Pasikonik Cymatomerella spilophora w locie. Fot. Piotr Naskręcki

W przypadku organizmów, które migrują, nie wystarczy nawet ochrona lokalnych siedlisk. Jednym z bardziej znanych przykładów jest motyl monarcha. Aby ten gatunek mógł przetrwać, musi mieć dostęp do odpowiednich siedlisk zarówno w północnej części Stanów Zjednoczonych, jak i w Meksyku, gdzie zimuje. Jeżeli jedno z tych środowisk zniknie, zniknie również monarcha.

Szczególnie trudna jest ochrona bezkręgowców wodnych. Zacznijmy od tego, że bardzo mało o nich wiemy, a w praktyce – nie wiemy nic. Mamy jedynie świadomość, że wiele z tych gatunków migruje, że wymagają różnych typów środowisk, nierzadko kilku żywicieli pośrednich, no i, oczywiście, że są przeważnie niesamowicie wrażliwe na zanieczyszczenie wody. W Stanach Zjednoczonych wyginęło mnóstwo gatunków małży i skorupiaków, mimo że ich główne populacje żyły na terenach parków narodowych. Stało się tak dlatego, że do ekosystemów wodnych na obszarach chronionych spływała woda, która wcześniej przepływała przez tereny intensywnie użytkowane rolniczo. To dobrze pokazuje, jak kluczowe znaczenie dla zachowania różnorodności bezkręgowców ma ochrona środowiska. 


Termity Macrotermes mossambicus są ważnymi inżynierami ekologicznymi, którzy poprzez budowę wielkich kopców tworzą nisze dla wielu innych gatunków zwierząt. Fot. Piotr Naskręcki
Termity Macrotermes mossambicus są ważnymi inżynierami ekologicznymi, którzy poprzez budowę wielkich kopców tworzą nisze dla wielu innych gatunków zwierząt. Fot. Piotr Naskręcki

Proszę opowiedzieć o projekcie, który rozwijał pan dzięki grantowi od Conservation International.

Wspomniana organizacja pozarządowa skupiała się głównie na ochronie ekosystemów, a jeżeli już podejmowała działania bezpośrednio na rzecz poszczególnych gatunków, to były to większe kręgowce, przede wszystkim ssaki, ptaki i żółwie. Kiedy do niej dołączyłem, stworzyliśmy eksperymentalny program ochrony zwierząt bezkręgowych.

Conservation International koncentruje wysiłki na tzw. hotspots, czyli obszarach wyjątkowo bogatych w endemity, a jednocześnie poddanych dużej presji człowieka. Gdy zaczynałem tam pracę, takich obszarów było wyróżnionych bodaj dwadzieścia pięć, a obecnie trzydzieści cztery i dziewięć dodatkowych kandydatów. Wszystkie one mają bardzo duże powierzchnie, dlatego starałem się je zawęzić, używając danych o rozmieszczeniu bezkręgowców. W tym celu tworzyliśmy bardzo szczegółowe mapy, koncentrując się na gatunkach endemicznych. 


Żuki Kheper aegyptiorum pełnią ważną rolę ekologiczną w parku Gorongosa. Fot. Piotr Naskręcki
Żuki Kheper aegyptiorum pełnią ważną rolę ekologiczną w parku Gorongosa. Fot. Piotr Naskręcki

Drugą charakterystyczną cechą programu było wykorzystywanie zwierząt bezkręgowych jako narzędzia ochroniarskiego, pozwalającego nam monitorować zmiany w środowisku. Ponieważ od zawsze specjalizowałem się w owadach śpiewających, zaprosiłem do współpracy inżyniera akustyka i zbudowaliśmy jedno z pierwszych automatycznych urządzeń do nagrywania dźwięków. Sześć takich urządzeń zamontowaliśmy w koronach drzew lasu deszczowego w Kostaryce, gdzie wisiały około miesiąca i każdego dnia, raz w południe i raz o północy, nagrywały 10 minut dźwięków. Nagrania były potem wprowadzane do komputera i analizowane przy użyciu sztucznych sieci neuronowych, co pozwalało nam rozpoznać, jakie owady śpiewające występowały na danym terenie (oczywiście najpierw musieliśmy stworzyć bibliotekę dźwięków wydawanych przez poszczególne gatunki). Naszym celem było skorelowanie zmian składu gatunkowego z aktywnością ludzką wokół badanego parku narodowego. 


Gorongosa jest jednym z największych skupisk ptaków wodnych w Afryce, w tym czapli białej (Ardea alba). Fot. Piotr Naskręcki
Gorongosa jest jednym z największych skupisk ptaków wodnych w Afryce, w tym czapli białej (Ardea alba). Fot. Piotr Naskręcki

Ten pilotażowy program był ciekawy, jednak napotkał na podstawowe problemy. Pierwszym z nich było już zbudowanie wspomnianej biblioteki. Większość tropikalnych owadów żyjących w koronach drzew jest bowiem albo nadal nieznanych, albo nie wiemy nic o wydawanych przez nie dźwiękach. Co gorsza, wiele z tych zwierząt emituje dźwięki o bardzo niskiej lub bardzo wysokiej częstotliwości, a więc niezwykle ciężkie do wyizolowania od szumu liści czy odgłosów deszczu. Innymi słowy, owady okazały się za trudne – tym bardziej, że to był 2003 r. i stosowana przez nas technologia była dosyć prymitywna – i musieliśmy przerzucić się na inne grupy. Obecnie zespół z Bonn kontynuuje nasz pomysł: stara się zautomatyzować odkrywanie nowych gatunków bezkręgowców tropikalnych, które wydają dźwięki.

Inną rzeczą, którą robiliśmy, była edukacja na temat zwierząt bezkręgowych. Kiedy dołączyłem do Conservation International, byłem dosłownie przerażony tym, jak mało wiedzieli o nich ludzie będący światowymi liderami ochrony przyrody. W tym czasie napisałem dwie książki na temat bezkręgowców, ich roli w ekosystemie oraz zagrożeniach, jakim podlegają. W 2008 r. w Stanach Zjednoczonych wybuchł kryzys i skończyło się nam finansowanie. Musiałem wtedy znaleźć inne źródła utrzymania, zostałem zatrudniony na Uniwersytecie Harvarda. Później zacząłem również pracować w Laboratorium Różnorodności Biologicznej przy Parku Narodowym Gorongosa. Od tego czasu część roku spędzam w Bostonie, a część w Afryce. 


Modliszka Omomantis zebrata jest jednym z ponad 60 gatunków tych owadów występujących w parku Gorongosa. Fot. Piotr Naskręcki
Modliszka Omomantis zebrata jest jednym z ponad 60 gatunków tych owadów występujących w parku Gorongosa. Fot. Piotr Naskręcki

Jakie cele stawia sobie wspomniana placówka? Myślę, że w Polsce mało kto o niej słyszał.

Jak już wspomniałem Gorongosa jest parkiem dosyć unikalnym, w tym sensie, że wszystkie decyzje są tu podejmowane w oparciu o ustalenia naukowe. Wiele parków narodowych musi niestety brać pod uwagę uwarunkowania polityczne, natomiast my mamy luksusową sytuację, ponieważ jesteśmy zupełnie niezależni – nie finansuje nas rząd, ale prywatna Carr Foundation. Laboratorium Różnorodności Biologicznej im. E.O. Wilsona zostało oficjalnie otwarte w 2014 r. i ma cztery główne zadania.

Pierwszym z nich jest bardzo szczegółowa dokumentacja życia Gorongosy. Staramy się stworzyć niesamowicie precyzyjną mapę tutejszych organizmów oraz tego, jak one na siebie wzajemnie oddziałują. Kiedy zacząłem tutaj pracę w 2012 r., w oparciu o niemal siedemdziesiąt lat badań z całego parku opisano 700, może 800 gatunków zwierząt i roślin. Gorongosa jest niesamowicie różnorodna, więc było oczywiste, że musi ich być znacznie więcej. Dlatego rozpocząłem program katalogowania życia i po niemal trzech latach pracy znamy już ok. 6 tys. występujących tu zwierząt i roślin. Biorąc pod uwagę tempo opisywania nowych, szacuję, że znajdziemy łącznie 75 tys. gatunków, co oczywiście zajmie nam trochę czasu.

Kiedy stworzymy wspomnianą mapę, da nam ona możliwość wyjaśniania, dlaczego pewne rzeczy się dzieją, oraz przewidywania wydarzeń w ekosystemie parku. Podam przykład. Jednym z bardzo pospolitych gatunków w Gorongosie jest dracena wonna, na całym świecie często trzymana w domach jako roślina doniczkowa. Zauważyliśmy, że w niektórych latach jej liczebność spada. Staraliśmy się odkryć, jaka jest tego przyczyna. Przez ostatnie dwa lata było bardzo sucho, co na pewno wpłynęło na wielkość populacji tej rośliny. Jednocześnie zauważyliśmy, że pewien gatunek muchy stał się bardziej pospolity. Co to ma wspólnego z draceną? Okazuje się, że ta mucha jest pasożytem pasikonika, który odżywia się interesującą nas rośliną. Obserwując liczebność much, doszliśmy do wniosku, że pasikoników też jest więcej i że osłabiają one populację draceny.

Prowadzimy również systematyczne badania nad termitami, ponieważ niedawno odkryliśmy, że są jednymi z najważniejszych organizmów determinujących wielkość populacji antylop. Dzieje się tak dlatego, że potężne termitiery zachowują większą wilgotność niż teren wokół nich, co pozwala roślinom, którymi żywią się antylopy, przetrwać porę suchą. Podobne przykłady pokazują, że należy zwracać uwagę na wszystkie elementy różnorodności biologicznej, ponieważ nigdy nie wiadomo, jak one są połączone. Nieustannie staramy się odkrywać te połączenia. Niedawno mieliśmy w parku bardzo ciekawą grupę badaczy z Portugalii, która postanowiła przyjrzeć się temu, jaki jest wpływ ptaków na wzrost niektórych drzew. Wiele roślin ma symbiotyczne relacje z grzybami, jednak nie było wiadomo, jak ta mikoryza jest przenoszona z macierzystego okazu drzewa do organizmów potomnych. Okazało się, że spora część grzybów znajduje się w nasionach tych drzew. Sprawia to, że ptaki przenoszące nasiona na nowe tereny jednocześnie przenoszą tam mikoryzę. To interesujące odkrycie, pokazujące zależność, o której nie mieliśmy pojęcia. 


Dr Piotr Naskręcki z grupą mozambikańskich studentów. Fot. Piotr Naskręcki
Dr Piotr Naskręcki z grupą mozambikańskich studentów. Fot. Piotr Naskręcki

Proszę opowiedzieć o drugim zadaniu Laboratorium.

Jest nim stworzenie komfortowych warunków dla naukowców, którzy chcieliby tutaj prowadzić długoterminowe badania. Praca w tropikach Afryki jest bardzo trudna. Nie tylko ze względu na klimat i brak infrastruktury, ale także dlatego, że bardzo ciężko jest tu zdobyć urządzenia czy odczynniki. Budujemy w Gorongosie coś w rodzaju małego uniwersytetu, który umożliwi bezpieczne przechowywanie sprzętu oraz współpracę z lokalnymi naukowcami i studentami. Jesteśmy w samym środku niesamowitej dziczy, a mimo tego możemy prowadzić bardzo zaawansowane badania biologiczne. Niedługo otwieramy własne laboratorium molekularne, dzięki czemu będzie można na miejscu wykonywać również badania genetyczne. To naprawdę rzadkość w Afryce, ale i w skali świata, jeżeli chodzi o tropiki.

Baza umożliwia nam zapraszanie ludzi, którzy robią najróżniejsze rzeczy, także takie, które wydają się w ogóle niezwiązane z parkiem narodowym. Od pewnego czasu małą siedzibę ma w Gorongosie... NASA. Amerykańska agencja kosmiczna zbiera dane, które w przyszłości pozwolą nam przewidywać zmiany klimatyczne mające wpływ na nasz park.

Trzecią funkcją placówki jest zbieranie danych pomagających w codziennym zarządzaniu parkiem. Prowadzimy np. dość szeroko zakrojony program zakładania zwierzętom satelitarnych obroży, które pozwalają śledzić ich przemieszczane się. Dzięki temu możemy na żywo obserwować m.in. interakcje stad lwów, a w razie potrzeby także pomagać poszczególnym osobnikom. Gdy widzimy, że obroża nie poruszyła się od dwóch dni, to wiemy, że coś się stało noszącemu ją lwu. W wielu wypadkach pozwoliło nam to uratować zwierzęta, które wpadły w sidła. Mamy potężny problem z kłusownikami, a satelitarne obroże pomagają nam z nimi walczyć. Oczywiście jeżeli zwierzę okazuje się naturalnie poranione lub chore, wówczas nie interweniujemy, zgodnie z zasadami obowiązującymi w parkach narodowych.

Czwarta, bardzo ważna funkcja Laboratorium, która stopniowo wychodzi na pierwszy plan, to edukacja mozambickich biologów i ochroniarzy. Po tegorocznej rozbudowie jesteśmy w stanie jednocześnie pomieścić ok. 60 studentów. Opracowaliśmy kompleksowy program wykładów i ćwiczeń, co roku organizujemy także 10 warsztatów naukowych i jedno tzw. teaching survey, w ramach którego zabieramy w teren 20-25 studentów i uczymy ich praktycznej ochrony różnorodności biologicznej, analizy danych ochroniarskich itd. Obecnie naszym celem jest wykształcenie pierwszej generacji mozambickich ochroniarzy. Dotychczas wszystko, co było robione w tym kraju na rzecz ochrony przyrody, było oparte o pracę obcokrajowców. To się nie może ciągnąć przez następne 100 lat, zachowaniem tutejszej różnorodności biologicznej muszą pilnie zająć się sami Mozambijczycy.

Nie tylko staramy się dobrze przygotować miejscowych ochroniarzy do pracy, ale także zatrzymać ich w naszej instytucji. Każdego roku spośród studentów, którzy biorą udział w warsztatach, ok. 6 obejmujemy dodatkowym szkoleniem, które trwa pół roku albo rok, czasami nawet dwa lata. Poziom edukacji w Mozambiku nadal zostawia dużo do życzenia i absolwenci nauk biologicznych wymagają dodatkowego szkolenia aby osiągnąć światowy poziom wiedzy. Studentów, których uważamy za najbardziej obiecujących, wysyłamy na uczelnie zagraniczne: do Portugalii, Stanów Zjednoczonych, Tanzanii, RPA. Zdobywają tam magisterium, niektórzy również doktorat. Równocześnie przygotowujemy własny program studiów magisterskich. Jak dotąd w Mozambiku nie było możliwe uzyskanie tytułu magistra w dziedzinie ochrony przyrody. Nawiązaliśmy współpracę z uniwersytetami w Maputo oraz w Pemba i niedługo się to zmieni. 

Dziękuję za rozmowę.

Dr Piotr Naskręcki – entomolog i popularyzator różnorodności biologicznej. Absolwent zoologii na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, doktoryzował się z entomologii na Uniwersytecie Connecticut. Specjalizuje się w ewolucji owadów śpiewających oraz ochronie zwierząt bezkręgowych. Odkrył dla nauki kilkaset gatunków owadów prostoskrzydłych. Prowadził badania m.in. w Kostaryce, RPA i Ghanie. Pracownik Muzeum Zoologii Porównawczej na Uniwersytecie Harvarda oraz dyrektor Laboratorium Różnorodności Biologicznej im. E.O. Wilsona w Parku Narodowym Gorongosa w Mozambiku. Autor kilku książek oraz popularnego bloga The Smaller Majority (thesmallermajority.com), zawierającego wykonane przez niego zdjęcia bezkręgowców.