DZIKIE ŻYCIE

Pracuję dla obywateli, a nie dla myśliwych. Rozmowa z Karolem Rajewskim

Grzegorz Bożek

Czy w swoich działaniach antymyśliwskich nie czuł się Pan osamotniony?

Karol Rajewski: Niestety początki były bardzo trudne, bo jeszcze rok temu nikt nie wierzył, że walka burmistrza małej gminy, o respektowanie konstytucyjnych praw właścicieli gruntów do ich własności, przyniesie jakieś efekty. Miałem przeciwko sobie nie tylko myśliwych, ale i radnych z własnej gminy. Okazało się jednak, że konsekwencja, nieustępliwość i odwaga mogą doprowadzić do tego, że prawo wreszcie zostanie zmienione na korzyść obywateli, a nie myśliwych.

Jak to jest być burmistrzem, który nie lubi myśliwych?

Czasem czuję się tak jakbym był trędowaty, bo lobby myśliwskie jest bardzo silne i wszechobecne. Myśliwymi są włodarzami gmin i miast, parlamentarzystami, ministrami, prokuratorami, sędziami, funkcjonariuszami policji, lekarzami, biznesmenami, a nawet księżmi. Nie powiem, że się nie boję o własne życie, bo zdaję sobie sprawę, że byłem pierwszym i jedynym w Polsce burmistrzem, który rozpoczął otwartą wojnę z tym środowiskiem i tę wojnę wygrał, a mój tata został zamordowany, bo zadarł właśnie z myśliwym.


Rykowisko w Puszczy Białowieskiej, 2011 r. Fot. Sylwia Szczutkowska
Rykowisko w Puszczy Białowieskiej, 2011 r. Fot. Sylwia Szczutkowska

Bez względu na konsekwencje moim moralnym obowiązkiem było stanąć w obronie mieszkańców mojej gminy, a szczególnie rolników, bo to oni dali mi mandat do reprezentowania ich interesów.

Jak Pan postrzega zmiany w prawie łowieckim, które po raz pierwszy zabierają przywileje łowczym?

Warto powiedzieć, że głównym celem nowelizacji było m.in. właśnie postulowane przeze mnie wykonanie wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2014 r., który wskazał na niedostateczną ochronę praw właścicielskich w obowiązujących przepisach. Posłowie zgodzili się, by właściciele bądź użytkownicy wieczyści nieruchomości wchodzącej w skład obwodu łowieckiego mogli złożyć staroście oświadczenie, w którym nie zgadzają się na prowadzenie polowań na ich gruntach. Posłanki i posłowie zagłosowali również za wykreśleniem propozycji karania za utrudnianie polowań. Nowelizacja reguluje też kwestie związane z szacowaniem szkód i wypłat odszkodowań, o które zabiegałem.

Która zmiana jest najważniejsza?

Jak dla mnie fakt poszanowania ochrony konstytucyjnie chronionych praw własności, bo w głowie się nie mieściło, aby walczyć w sądzie o swoją własność. Niestety Państwo nie stało po stronie własnych obywateli, tylko myśliwych. Gdyby było inaczej, to po wyroku Trybunału Konstytucyjnego prawo byłoby zmienione tak, aby sytuację odwrócić i aby myśliwi przed wejściem w teren prywatny musieli się zapytać właściciela o zgodę. Sytuacja była absurdalna, bo każdy myśliwy przez domniemanie mógł wejść każdemu na jego nieruchomość i swobodnie tam przebywać, w tym polować, a za przeszkadzanie w polowaniu groziły wysokie kary. Dlatego koniecznie trzeba było to zmienić.

Pomimo zniesienia obwodów łowieckich w wyniku wejścia w życie wyroku Trybunału Konstytucyjnego, PZŁ (jego członkowie i władze) nie podjął żadnych czynności zmierzających do zaprzestania przez swoich członków (osoby fizyczne i prawne) prowadzenia działań mających na celu pozyskiwanie zwierzyny, pomimo iż takie działania w nowym stanie prawnym odpowiadają definicji kłusownictwa. Przeciwnie, PZŁ nadal zachowuje się w taki sposób, jak gdyby wyroku Trybunału Konstytucyjnego nie było, a jego działalność była legalna.

Co zadecydowało o możliwości wprowadzenia zmian, które niebawem powinny wejść w życie?

10 lipca 2014 r. Trybunał Konstytucyjny stwierdził niezgodność art. 27 ust. 1 ustawy Prawo łowieckie z Konstytucją. Przepisy prawa miejscowego umożliwiające obejmowanie prywatnych nieruchomości reżimem obwodu łowieckiego bez zapewnienia ich właścicielom możliwości wyrażenia sprzeciwu wobec dysponowania przedmiotem swojej własności i ochrony konstytucyjnie chronionych praw własności przestały obowiązywać w dniu 22 stycznia 2016 r. Zgodnie z art. 190 ust. 1 Konstytucji „Orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego mają moc powszechnie obowiązującą i są ostateczne”. Jednocześnie ustawodawca nie podjął żadnych skutecznych kroków prawnych, które pozwalałyby na ustanowienie obwodów łowieckich, na których można byłoby legalnie polować po 22 stycznia 2016 r. Dziwi też fakt, że wojewodowie, którzy wiedzieli o tym wyroku nie uchylili uchwał sejmików, na mocy których województwa zostały podzielone na obwody łowieckie.

Cała ta zmowa milczenia wydawała się dziwna. Złożyłem w tej sprawie zawiadomienie do Prokuratury Krajowej i 49 Prokuratur Rejonowych, gdyż PZŁ zachowywał się w taki sposób, jak gdyby wyroku Trybunału Konstytucyjnego nie było. Myślę, że to było głównym powodem zmian, bo wykazałem, że w Polsce nie są respektowane wyroki Trybunału Konstytucyjnego, nie wspomnę już o Konstytucji. Zaapelowałem do Parlamentarzystów o poprawę przepisów prawa i okazało się, że udało się je zmienić, a przy okazji uwzględnić postulaty wielu środowisk.

W naszej walce z myśliwymi mieliśmy chyba sojusznika w osobie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który w wywiadzie dla „Życia Warszawy” w 1996 r. opowiedział historię, jak był z bratem na spacerze w lesie i natknął się na „dwóch panów na furmance”. W wywiadzie opisywał, że byli to myśliwi, a jeden z nich przypominał „grubego wieprza”. Jasno stwierdził, że nienawidzi polowań i kompletnie nie rozumie ludzi, którzy znajdują w tym przyjemność.

Polacy niespecjalnie lubią myśliwych, co pokazały badania CBOS, Zauważyć można też znaczącą nadpopulację myśliwych wśród władz, lekarzy, policji, prokuratorów itp.

Sprawa morderstwa mojego taty pomogła mi zrozumieć, że w środowisku myśliwych, jak w każdym innym, występują patologie. Myśliwy, który zasiadł na ławie oskarżonych znany był z szerokich koneksji wśród wojewódzkich prominentów. Był członkiem ORMO. Bywali z nim na polowaniach wojewodowie, prokuratorzy, szefowie sieradzkiej i błaszkowskiej milicji, oraz inne osobistości. Często gościł u miejscowych notabli. Trzymał się blisko władzy wcześniej komunistycznej, a później solidarnościowej. Zawsze był za pan brat z milicją, policją i chętnie był przyjmowany na salonach parafialnych. Teraz ten „układ” działa tak samo. Przy „małej wódeczce” zagryzanej dziczyzną wielu prominentów można poznać i wiele można załatwić.

Co zadecydowało o Pana stanowczej postawie wobec łowiectwa?

Karol Rajewski
Karol Rajewski

Gdy zostałem burmistrzem zdałem sobie sprawę, że myślistwo to snobistyczna rozrywka bezczelnie uprawiana obok naszych domostw, na naszych prywatnych działach, pod przykrywką prowadzenia gospodarki łowieckiej. Rolnicy z mojej gminy byli bagatelizowani i zbywani przez koła łowieckie, a wypłacane im odszkodowania były żenująco niskie.

Po dogłębnej analizie dokumentacji i przepisów prawa, okazało się, że na nasze prywatne działki bezprawnie nałożono reżim obwodu łowieckiego bez zapewnienia nam możliwości wyrażenia sprzeciwu wobec dysponowania przedmiotem naszej własności. Wtedy postanowiłem zdecydowanie zawalczyć o zmianę przepisów prawa i wypowiedzieć wojnę myśliwym.

Spotkały Pana jakieś nieprzyjemności z powodu swoich antymyśliwskich poglądów?

Na bieżąco jestem hejtowany przez myśliwych na moim profilu społecznościowym na Facebooku. Byłem straszony pozwami sądowymi. Koła łowieckie składają skargi na moją działalność. Były też głuche telefony. Ale nikt nie mówił, że będzie miło i łatwo.

Na jakie zmiany jeszcze Pan liczy w przyszłości?

Uważam, że odstrzałem zwierząt powinni się zajmować wykwalifikowany łowczy, konieczne jest bowiem prowadzenie gospodarki łowieckiej, ale nie można polować dla sportu, dla rozrywki, po to tylko, żeby zabijać zwierzynę łowną. A według mnie większość prominentów poluje dla rozrywki i powinno się im tego zabronić.

Dziękuję za rozmowę.

Karol Rajewski – ur. 1977 r., absolwent Uniwersytetu Łódzkiego, Wyższej Szkoły Humanistycznej w Pułtusku i Wyższej Szkoły Humanistyczno-Ekonomicznej w Sieradzu. Ukończył studia podyplomowe na Wydziale Prawa i Administracji i Wydziale Zarządzania Uniwersytetu Łódzkiego. Radny Rady Powiatu Sieradzkiego III i IV kadencji. W 2014 r. został wybrany Burmistrzem Błaszek. Członek Prawa i Sprawiedliwości wyrzucony z partii po 10 latach za krytykę reformy oświaty i ratowanie gminy od zapaści finansowej. Zdobywca III miejsca w powiecie sieradzkim w plebiscycie „Człowiek roku 2017” w kategorii „Samorządność i społeczność lokalna” za skuteczną walkę z przywilejami myśliwskimi.