DZIKIE ŻYCIE

Wyjdź z domu

Grzegorz Bożek

Współcześnie ludzie jeśli decydują się na jakieś wyprawy częściej mają na myśli te odległe, odbywane w innych krajach, w dalekich górach czy do egzotycznych plaż. W eksplorowaniu tych miejsc łatwiej widzimy przygodę, niż w poznawaniu swojego miasta czy wsi. Na szczęście coraz częściej pojawia się format turystyki określany jako mikroturystyka. Podróżnik Łukasz Długowski w swojej książce pisze: „Zrozumiałem, że przygoda nie kryje się tylko na biegunie południowym albo w amazońskiej dżungli czy na pustyni w Czadzie. Przygoda jest pod nosem, w podmiejskim lesie, w pobliskiej rzece, nieodległych skałkach”1. Etnolog Jacek Zachara ze Stowarzyszenia „Olszówka” dodaje: „skutkiem negatywnym tej nieograniczonej możliwości poznawania świata jest powolna utrata poczucia więzi w najbliższym regionem, a co za tym idzie nasze otoczenie staje się przez to coraz bardziej obce”2.

Okładka książki Krosno na granicy
Okładka książki Krosno na granicy

Dzisiaj przez łatwy i powszechny dostęp do Internetu wychodzenie na zewnątrz, w celu poznawania świata, może wydawać się zbędne, wszak wystarczy kliknąć i w cyberprzestrzeni możemy „przesunąć się” po wielu miejscach na świecie, kupić cokolwiek, oglądnąć tysiące filmów. Dzisiaj łatwiej nie wychodzić z domu, a w dobie pracy zdalnej, powodów do wyjścia może być jeszcze mniej. Erling Kagge (ur. 1963 r.), norweski pisarz i podróżnik, który jako pierwszy człowiek na świecie samotnie dotarł na biegun południowy, napisał: „kiedy używam Google Earth większość rzeczy jest przewidywalna. Jeśli zostawię w domu całą elektronikę i podniosę wzrok, jestem obecny. Świat wydaje się większy. Poznaję sąsiedztwo, miasto, las”. Warto zaufać człowiekowi, który przemierzył spory kawałek świata, a który podkreśla, że przygoda kryje się za rogiem, ale trzeba po prostu ruszyć się z kanapy i podnieść głowę znad smartfona. Dodaje ponadto, że „chodzenie to poczucie wolności, to strefa wolności”3.

Korzenie pieszego wędrowania są stare jak wędrówki ludów. Dopiero William Wordsworth (1770-1850), angielski poeta, który wraz ze swoją siostrą Dorothy Mae Ann Wordsworth (1771-1855), pisarką i poetką, z pieszych wędrówek uczynili coś innego, całkowicie nowego, a on sam „stał się symbolicznym ojcem założycielem całego rodu piechurów, wędrujących dla samego wędrowania dla przyjemności przebywania na łonie natury i podziwiania pejzaży”4.

Od tamtego czasu chodzenie i wędrowanie stało się częścią kultury, powoli znika pogarda do ludzi wędrujących pieszo – w XVIII wieku powszechnie uważano, że w ten sposób podróżują albo nędzarze, albo rabusie. Podróżowanie godne kojarzono z przemieszczaniem się dyliżansem, powozem lub konno. Wordsworth wędrował dużo. Jak wyliczył Thomas De Quincey (1785-1859), angielski pisarz i eseista, Wordsworth w całym życiu przebył na nogach od 175 do 180 tysięcy mil angielskich, co w przeliczeniu na kilometry daje około od 281 do 289 tysięcy kilometrów5. Z polskiego podwórka warto przywołać choćby Mieczysława Orłowicza (1881-1959), krajoznawcę, popularyzatora turystyki, autora wielu przewodników, który jak sam wyliczył przez 60 lat wędrówek z plecakiem, prowadząc wycieczki, często wielodniowe, przeszedł około 140 tysięcy kilometrów6. Warto wymienić też współczesnych piechurów długodystansowych, jak np. Łukasza Supergana, który dwukrotnie przeszedł Łuk Karpat (2004, 2013), zaś w 2021 roku zaliczył Zimowe Przejście Górami Polski. Jesteśmy przystosowani do realizowania długich wypraw pieszych lub pokonywania wielogodzinnych marszów. Stać nas na wyjście praktycznie na każdą trasę, także w różną pogodę. Kagge pisze trochę prowokacyjnie: „chodzenie tylko przy pięknej pogodzie, a siedzenie w środku gdy wieje, pada albo sypie śnieg – to utrata połowy przeżyć. Być może tej lepszej”7. Stać nas nawet na to, aby się zgubić. O tym, jakie możliwości daje włóczęga, i wiążąca się z nią niepewność, pisze Rebecca Solnit (ur. 1961), amerykańska eseistka i feministka, która rozwinęła ten wątek w książce „A Field Guide to Getting Lost” („Przewodnik gubienia się”). Warto mieć na uwadze, że i takie sytuacje mogą być naszym doświadczeniem (nierzadko cennym).

Pierwszy literacki tekst o wędrówce pieszej zrealizował John Muir8, w książce „A Thousand Mile Walk to the Gulf” („Tysiąc mil pieszo nad zatoką”) opisał trasę z Indianapolis do archipelagu Florida Keys, którą przeszedł w 1867 roku. Muir uwielbiał długie, samotne, realizowane tygodniami, wędrówki.

W Polsce pewną popularnością cieszy się esej „Walking” („Wędrując”) Henrego Davida Thoreau, amerykańskiego pisarza i transcendentalisty, będący pochwałą niespiesznego wędrowania wśród natury. Thoreau pisze: „Gdy wybieramy się na spacer, ruszamy w kierunku pól i lasów. Czym byśmy się stali, gdyby nasze spacery ograniczały się wyłącznie do ogrodów i parków?”9. Ta zachęta do wyjścia w naturę, otworzenia się na doznania doświadczenia nowego piękna opowiedziana jest historią spacerów, wędrówek, jakie praktykował prof. Arne Naess, norweski filozof. Wiele lat mieszkał i pracował w Tvergastein10 w górskim masywie Hallingskarvet, tam w swojej hytte gościł wielu ludzi. Jak wspomina Kagge, który bywał u niego, filozof nalegał aby za każdym razem, idąc do Tvergastein, pokonywać trasę inną drogą, choćby miała różnić się zaledwie o kilka metrów. Podobno nigdy nie było jednej ścieżki prowadzącej do jego chatki. To wskazanie Naessa można odczytywać jako zachętę do przemierzania ścieżek swoją drogą, odważnie, ale i z ciekawością na spotkanie nowego, choć w tym samym miejscu.

Gdy nadarzy się okazja warto wyjść w teren – na spacer, pobiegać, poszusować na nartach. Na biegówkach pod Cergową, lata 50. Fot. Zbiory Ruthenus
Gdy nadarzy się okazja warto wyjść w teren – na spacer, pobiegać, poszusować na nartach. Na biegówkach pod Cergową, lata 50. Fot. Zbiory Ruthenus

Wspinaczka górska, nawet na najmniejsze szczyty, staje się sposobem na zrozumienie świata i samego siebie, to wędrówka bliska idei friluftsliv, rozumianej także jako ekofilozoficzna podróż z dala od utartych ścieżek. Oczywiście ścieżki wędrowania nie muszą być jedynie przypisane górom czy terenom podgórskim, równie ważne są spacery lasami, łąkami, wzdłuż rzek i potoków, lub realizowane w różny sposób, na rowerze, biegnąc, płynąc kajakiem czy jadąc na nartach.

Warto jednak mieć świadomość coraz powszechniejszego, również w Polsce, zjawiska grodzenia terenów, co widać na przykładzie przedmieść. Jego nasilenie już w XIX wieku prowadziło w Wielkiej Brytanii do walki o ziemię, dostęp do dróg czy starań przeciwko ich zamykaniu. W Stanach Zjednoczonych przedmieścia są najbardziej nieprzyjazne pieszym – tam samochody są wrogiem pieszego – wręcz stoją w opozycji do niego11. Fragmentacja, zabudowywanie coraz nowych terenów (co widać praktycznie w każdej z miejscowości) to zabieranie przestrzeni zwierzętom, „wypychanie” ich z obszarów, które wcześniej zamieszkiwały, to również intensyfikowanie ruchu samochodowego.

Kagge odważnie pisze, że „rządom i korporacjom łatwiej nas kontrolować, gdy siedzimy”12, więc nieprzypadkowo marsze, parady i pochody miały polityczny i społeczny wymiar dokonywania zmian. Chód jest „cielesną manifestacją politycznych lub kulturowych przekonań, jedną z najpowszechniejszych dostępnych form publicznej ekspresji”13 – dodaje Rebecca Solnit. Warto być świadomym i tego uwarunkowania, i podejmować, choćby krótkie, wyprawy piesze – najbliższe okolice wciąż oferują takie możliwości. Ćwiczenie naszej gotowości do – w razie potrzeby – podjęcia społecznego marszu w imię lepszego świata, może się kiedyś przydać.

Wyjdźcie z domów i chodźcie na wyprawę na przykład dookoła swojej miejscowości dowolną trasą. Taka wędrówka może być podobna do takiej, jaką realizował Gary Snyder. Może być rytuałem i formą medytacji pośród krajobrazu, o czym pisał w książce „Mountains and Rivers Without End” („Góry i rzeki bez końca”). Snyderowi, buddyście zen, bliski jest obrządek okrążania świętego miejsca, który zaczerpnął z tradycji pielęgnowanych w Himalajach, a które sam praktykował w Kalifornii. Swój wędrowny obrządek realizował regularnie, kilka razy w roku okrążając Mount Tamalpais14.

Idąc za Snyderem, światowej sławy poetą, któremu bliskie są idee ochrony przyrody i dobro wszystkich istot, warto pomyśleć, że okrążenie naszego miasta czy wsi lub okolicznej góry, może mieć również charakter swoistej medytacji czy rytuału. Czy tak się stanie zależy już tylko od nas. W takiej lub innej wersji wędrówka może dostarczyć niezapomnianych przeżyć.

Grzegorz Bożek

Powyższy tekst to jeden z 33 rozdziałów książki Grzegorza Bożka „Krosno na granicy” wydanej w 2024 r. w krośnieńskim Wydawnictwie Ruthenus. Publikacja zawiera wiele wątków krajoznawczych, przyrodniczych, sportowych, historycznych i muzycznych związanych z Krosnem i najbliższymi okolicami. Wydana pod patronatem Dzikie Życie RunTeam.

Książka do zdobycia w Wydawnictwie Ruthenus, internecie oraz u autora.

Przypisy:
1. Łukasz Długowski, Mikroturystyka w wielkim mieście. Wypocznij i naładuj baterię, Muza SA, Warszawa 2016, s. 19.
2. Rozejrzyj się wokół swojego domu, red. Jacek Zachara, Justyna Maciążek, Stowarzyszenie „Olszówka”, Bielsko-Biała 2001, s. 6.
3. Erling Kagge, Idź krok po kroku, przekład Witold Biliński, Muza SA, Warszawa 2020, s. 21, 26.
4. Rebecca Solnit, Zew włóczęgi. Opowieści wędrowne, przełożyli Anna Dzierzgowska i Sławomir Królak, Wydawnictwo Karakter, Kraków 2018, s. 127.
5. Tamże, s. 160.
6. Michał Kaczmarek, Trzy Karpackie asy – Mieczysław Orłowicz, Stanisław Vincenz, Petro Szekeryk-Donykiw, Refleksje nad pewną fotografią, „Płaj”, nr 55, wiosna 2018, s. 105-127.
7. Erling Kagge, dz. cyt., s. 89.
8. John Muir (1838-1944) – przyrodnik, pisarz, rzecznik ochrony dzikiej przyrody w Stanach Zjednoczonych, założyciel Sierra Club – jednego z pierwszych stowarzyszeń zaangażowanych w ochronę środowiska na świecie. Przyczynił się do ochrony Yosemite Valley i Parku Narodowego Sekwoi.
9. Henry David Thoreau, Wędrując, tłumaczenie: Hanna Goworowska-Adamska, Redakcja pisma „Nowy Obywatel” i Stowarzyszenie „Obywatele Obywatelom”, Łódź 2016, s. 9-10.
10. Tvergastein – pustelnia profesora Arne Naessa, położona na wysokości 1509 m n.p.m. Na temat Tvergastein warto przeczytać artykuł Alberta Rubachy Tvergastein, „Dzikie Życie” 2008, nr 9, który został przypomniany w wydaniu rocznicowym „Dzikiego Życia” (nr 6, 2024), oraz sięgnąć do rozdziału Tvergastein hytta – w górskiej pustelni mądrości z książki Magdaleny Dziubek-Hovland Przyroda nie należy do człowieka. Sylwetka i ekofilozofia Arne Naessa na tle norweskiej filozofii ekologicznej wydanej przez Stowarzyszenie Pracownia na rzecz Wszystkich Istot, Bystra k. Bielska-Białej 2004, s. 19-22.
11. Rebecca Solnit, dz. cyt., 247-248, 347-375, 367.
12. Erling Kagge, dz. cyt., s. 84.
13. Rebecca Solnit, dz. cyt., s. 324.
14. Tamże, s. 226-227. Mount Tamalpais – szczyt w Pacific Coast Range w Kalifornii, wysokość 784 m n.p.m.