Nauka obywatelska – to trudniejsze niż się wydaje
Widziane z morza
Coraz bardziej popularna i wprowadzona przez wytyczne Unii Europejskiej jako zalecane działanie dla instytucji naukowych „nauka obywatelska” to wbrew pozorom skomplikowane zadanie. Podstawowe założenie jest proste – profesjonalni naukowcy zadają pytanie, na które sami nie mogą odpowiedzieć (np. z powodu wielkiej pracochłonności zadania). Następnie społeczność, dzięki masowemu uczestnictwu, w sposób zorganizowany poszukuje na to pytanie odpowiedzi. Typowy przykład to zbieranie raportów od właścicieli domowych ogródków o datach kwitnienia poszczególnych gatunków – jedna taka informacja nie ma żadnego znaczenia naukowego, ale zbierane co roku tysiące raportów z dużego obszaru to bezcenne źródło wiedzy np. o przesuwaniu się sezonu wegetacyjnego wraz ze zmianą klimatu.
Trudniejsze zadania pojawiają się, gdy nie pytamy o odpowiedź zero-jeden, tylko pytamy o opinię lub opisową odpowiedź. W Instytucie Oceanologii PAN testujemy teraz projekt, który ma odpowiedzieć na pytanie, „jakie elementy morskiej przyrody są dla ciebie najważniejsze” – to pytanie pojawiło się w związku z zapotrzebowaniem Komisji Europejskiej na informacje – na czym tak naprawdę ludziom zależy w morzu, co zauważają, co doceniają?
Szybko okazało się, że trzeba podzielić pytanie na co najmniej trzy grupy „użytkowników morza”, bo każda z nich postrzega morze zupełnie inaczej. Pierwsza i największa grupa to ci, którzy oglądają morze spacerując po brzegu, z plaży czy kąpieli. Ci widzą to co mają pod nogami, to co morze wyrzuca na brzeg i nieliczne gatunki typowe dla strefy brzegowej. Druga grupa to pływający po morzu, począwszy od windsurferów, przez załogi małych i dużych łodzi po pełnomorskie jachty. Oni widzą morze z bliska, za burtą, czasem na wielkich dystansach, ale tylko to co pływa na powierzchni. Trzecia grupa – liczbowo znacząco rosnąca, to płetwonurkowie czyli ci, którzy rekreacyjnie nurkują w zakresie do 20 m głębokości, często w najbardziej zróżnicowanych miejscach – na skalistych wysepkach, wrakach, podwodnych łąkach. Dla nich morski świat jest bezpośrednio dostępny, ale też w specyficznym zakresie – to co widać w świetle latarki, w polu widzenia maski i w niewielkiej odległości (zwykle kilka metrów).
Każda z tych relacji będzie prawdziwa, każda może prowadzić do zupełnie innych wniosków i w konsekwencji decyzji. W efekcie mamy ilustrację starożytnej buddyjskiej opowieści o ślepcach opisujących słonia – dla jednych to wąż (dotykali trąby), dla innych skała (dotknęli torsu), dla następnych antylopa (sprawdzili ogon). Jest to też dobra lekcja dla sposobu zrozumienia Przyrody. Trzeba wyraźnie określić, co wiemy, to co możemy sobie wyobrazić i wreszcie zdawać sobie sprawę z tego, że są zjawiska, o których jeszcze nie mamy pojęcia (np. jak niedawno odkryta produkcja tlenu w głębinach przez zjawisko elektrolizy).
Prof. Jan Marcin Węsławski