Piękna planeta Trumpa
„Pracujmy, aby zbudować piękną planetę” – powiedział Donald Trump apelując do przedstawicieli innych państw podczas swojego obszernego wystąpienia podczas wrześniowej sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku. Takich zdań, wręcz zaklęć używał często, przy okazji chwalił siebie za sukcesy pokojowe i gospodarcze Stanów Zjednoczonych, które pod jego rządzami są „najwspanialszą gospodarką świata”.
Radykalnie uderzył w odnawialne źródła energii, nazwał je „tak zwaną zieloną energią odnawialną”. Według niego Europa stoi na krawędzi zagłady w powodu programu zielonej energii – „Zielona energia to bankructwo, a ślad węglowy to mistyfikacja”. Dodał, że koszty tworzenia zielonej energii niszczą znaczną część wolnego świata. Nie jest to nic nowego, że obecny prezydent USA ignoruje ustalenia świata nauki w sprawie zmiany klimatu i odpowiedzialności ludzkości za doprowadzenie do globalnego ocieplenia.
„Piękna planeta” Trumpa to świat, którego siła ma być zbudowana na niekończącej się eksploatacji paliw kopalnych, w imię wiary, że „mamy najwięcej ropy, gazu i węgla”. Ale jeśli świat wybierze energetyczną drogę Trumpa możemy być pewni, że pięknym się nie stanie, a tylko opóźni, a przez to skomplikuje przeprowadzenie reformy energetycznej.
Głos Trumpa jest głosem koncernów paliwowych i biznesu świata według modelu minionych dekad. Jest hamulcem zaciągniętym względem reform i innowacji na polu światowej energetyki. Jest wreszcie szkodliwą dezinformacją, która przyniesie złe owoce.
Wszystkiego dzikiego.
Grzegorz Bożek