DZIKIE ŻYCIE

Motywacje naukowców

Ted Kaczynski

[Autorowi poniższych słów możemy zarzucić bardzo wiele. Są tu daleko idące uproszczenia i przekłamania. Jest to fragment manifestu, za którym stoi zbrodnia, której niczym nie można usprawiedliwić. A jednak jest to produkt cywilizacji schyłku XX wieku, stworzony przez wybitnie uzdolnionego naukowca i jako taki dostarcza nam ciekawych refleksji nad drogami i bezdrożami człowieka zagubionego w obliczu światowego kryzysu. Redakcja]

Nauka i technologia dostarczają nam najważniejszych przykładów „działalności zastępczej”. Niektórzy naukowcy powiadają, że motywuje ich „ciekawość”, ale takie stwierdzenie jest prostym absurdem. Większość naukowców pracuje dzisiaj nad tak wysoce wyspecjalizowanymi problemami, że nie mogą one już dłużej być zwykłym przedmiotem ciekawości. Czy jakiegoś astronoma, matematyka albo entomologa mogą naprawdę zaciekawiać właściwości izopropyltrimetylmetanu? Oczywiście, że nie. Mogą one interesować tylko chemika, a w dodatku tylko dlatego, że chemia jako dziedzina zajmuje się działalnością zastępczą i taką jest dla niego. Czy chemik jest zaciekawiony poprawną klasyfikacją nowego gatunku owada? Nie. Jest to obszar zainteresowania entomologa, a jest tak wyłącznie dlatego, że entomologia stała się jego działalnością zastępczą. Gdyby chemik i entomolog musieli się poważnie wysilać dla zaspokojenia swoich potrzeb życiowych i gdyby te wysiłki pozwoliły im wykazać się umiejętnościami poza zajęciami naukowymi, wówczas mieliby gdzieś izopropyltrimetylmetan czy klasyfikację owadów. Wyobraźmy sobie, że nie ma pieniędzy na szkolnictwo wyższe i nasz niedoszły chemik stał się agentem ubezpieczeniowym zamiast chemikiem. W takim przypadku interesowałby się sprawami ubezpieczeń i nic by go nie obchodził izopropyltrimetylmetan. W żadnym przypadku nie można wytłumaczyć ogromu czasu i wysiłków wkładanych przez naukowców w pracę zwykłą ciekawością. Wyjaśnienie motywacji nauki poprzez „ciekawość” jest nie do obronienia.

Nie lepiej jest z mówieniem o „dobru ludzkości”. Trudno sobie wyobrazić związek niektórych prac badawczych z dobrobytem ludzkości – choćby wiele prac archeologicznych czy porównawczej lingwistyki. Wiele innych obszarów nauki wręcz stanowi zagrożenia dla ludzi. A jednak naukowcy zaangażowani w te niebezpieczne prace wykazują tyle samo entuzjazmu co odkrywcy szczepionek lub badacze zanieczyszczenia powietrza. Przypatrzmy się przypadkowi dra Edwarda Tellera, który w ogromnie emocjonalny sposób zaangażował się w popularyzowanie elektrowni atomowych. Czy zaangażowanie to miało swoje źródło w pragnieniu uszczęśliwienia ludzkości? Jeśli tak, to dlaczego dr Teller nie zaangażował się emocjonalnie w sprawy humanitarne? Jeśli był tak humanitarny, to dlaczego wynalazł bombę wodorową? Podobnie jak w przypadku wielu innych odkryć naukowych otwartą kwestią pozostaje, czy elektrownie atomowe naprawdę służą ludzkości. Czy uzyskana energia równoważy problem odpadów i ryzyko wypadków? Dr Teller widział tylko jedną stronę medalu. Widzimy jasno, że jego emocjonalne zaangażowanie w rozwój energetyki jądrowej nie wynikało z pragnienia „uszczęśliwiania ludzi”, lecz z osobistego spełnienia jakie czerpał z pracy i z satysfakcji realizowania tego w praktyce.

To samo odnosi się do wszystkich naukowców. Z nielicznymi wyjątkami ich motywacja nie ma nic wspólnego z zaspokajaniem ciekawości i chęcią pomocy ludziom, lecz wynika z pragnienia zrealizowania „power process”, to znaczy: posiadania celu (naukowiec ma problem do rozwiązania), podjęcia wysiłku (badania) i osiągnięcia celu (rozwiązania problemu). Nauka jest działalnością zastępczą, ponieważ większość naukowców pracuje przede wszystkim po to, by zrealizować się w samej pracy.

Oczywiście, wszystko to nie jest takie proste. Są i inne motywy bardzo ważne dla wielu naukowców. Na przykład pieniądze i pozycja społeczna. Niektórzy naukowcy należą do kategorii ludzi z nienasyconym dążeniem do wysokiej pozycji wśród innych i to może ich motywować do pracy (ludzie o takich silnych dążeniach całe życie wspinają się po drabinie kariery i nigdy ich to nie nudzi). Bez wątpienia większość naukowców, jak i większość ludzi, jest w jakimś stopniu podatna na reklamę i techniki marketingowe i dlatego potrzebują pieniędzy, by zaspokoić swoją ochotę na przedmioty i usługi. Co prawda nauka nie jest w czystej postaci działalnością zastępczą, niemniej jednak w znacznej części jest właśnie taka. Nauka i technologia wykazuje tendencję oddziaływania masowego i dlatego wielu naukowców zaspokaja swoją potrzebę władzy włączając się w masowe ruchy i wielkie organizacje (niektóre jednostki, którym brak celu w życiu, przyłączają się do ruchu lub organizacji przyjmując ich cele za własne. Zjawisko to wykorzystywali faszyści, naziści i komuniści).

Dlatego nauka podąża ślepo drogą, nie zauważając prawdziwego dobra ludzi i nie dostrzegając innych poziomów, posłuszna jedynie psychologicznym potrzebom naukowców i urzędnikom rządowym oraz władzy kierowniczej korporacji, od których pochodzą pieniądze na badania.

Prof. Ted Kaczynski (Unabomber)

Amerykański terrorysta polskiego pochodzenia, Fragment Manifestu

Maj 1998 (5/47 1998) Nakład wyczerpany