DZIKIE ŻYCIE Wywiad

Czy Bombelki odgazują Polskę? Rozmowa z Julią Keane i Tytusem Kiszką antygazowymi aktywistami klimatycznymi z Kolektywu Bombelki

Katarzyna Wiekiera

W sprawie gazu kopalnego, którym się zajmujecie, panuje w Polsce społeczny i polityczny konsensus. Jest to paliwo uważane za kluczowe w transformacji. Zarówno Zdzisław Krasnodębski z Prawa i Sprawiedliwości, jak i Jerzy Buzek z Platformy Obywatelskiej przekonują, że bez gazu transformacja energetyczna nie jest możliwa i ramię w ramię głosują w Parlamencie Europejskim (1) za tym paliwem. Dlaczego mieszkańcy Polski, którzy nie mają wiedzy o gazie, mieliby uwierzyć protestującym na ulicach młodym aktywistom takim jak Wasz kolektyw a nie jednomyślnym politykom?

Tytus Kiszka: Jesteśmy jako kolektyw Bombelki klinem, który próbuje rozbić w Polsce fałszywą opowieść o niezastępowalności gazu. Istnieją organizacje pozarządowe takie jak Pracownia na rzecz Wszystkich Istot, które zajmują się tematem gazu od strony eksperckiej, natomiast kolektyw Bombelki to pierwsza grupa oddolna, która buduje w Polsce bezpośredni opór i sprzeciw wobec gazu i polskich planów jego ekspansji. Nasze zadanie to pokazać ludziom, że możliwy, potrzebny i sensowny jest opór wobec projektów gazowych. Faktycznie jest tak, że gdy buduje się gazociąg czy stawia gazoport, zawsze są protesty lokalnych społeczności, które widzą negatywne konsekwencje gazu. To konkretny gazociąg Gaz-Systemu powoduje wycinkę publicznego lasu i niszczenie czyichś prywatnych działek, ludzie więc protestują i my ich wspieramy. Niestety często apelują też, by postawić gazociąg gdzieś indziej. My mówimy jasno: nie potrzebujemy w ogóle tych gazociągów.

Dlaczego ludzie mają uwierzyć aktywistom? Bo obnażamy zmowę koncernów i polityków. To oni łupią nasze kieszenie i planetę. Wprowadzają celowo w błąd opinie publiczną, by budować niepotrzebną infrastrukturę, która zostanie z nami na dekady. Ta infrastruktura nikomu nie służy.

Wycinka Lasu Młocińskiego pod budowę gazociągu Warszawskiego. Fot. Kolektyw Bombelki
Wycinka Lasu Młocińskiego pod budowę gazociągu Warszawskiego. Fot. Kolektyw Bombelki

Julia Keane: Chcemy pokazać, że gaz jest problemem dla wszystkich obywateli. To nie politycy i spółki, którzy decydują o rozwoju infrastruktury gazowej dostają rachunki za gaz, które potrafią się podwoić z miesiąca na miesiąc. Każda osoba będzie odczuwać negatywne skutki rozbudowy infrastruktury gazowej. Dlatego przeciwdziałamy dezinformacji opinii publicznej, bo prowadzi wszystkich na manowce – do wysokich rachunków i niszczenia planety. Wskazujemy także na osoby odpowiedzialne za błędną politykę – na Mateusza Morawieckiego, Daniela Obajtka czy byłego już prezesa Gaz-Systemu Tomasza Stępnia. Udało im się przekonać opinię publiczną, że inwestując w gaz budują bezpieczeństwo Polski, kiedy tak naprawdę napędzają kryzys klimatyczny, energetyczny i ekonomiczny.

Chcecie przekonać Polki i Polaków, że gaz nie jest koniecznością, wspieracie też lokalne społeczności protestujące przeciwko gazowi. Zanim zapytam o konkretne przykłady działań, powiedzcie proszę czy Bombelki mogą zatrzymać uzależnienie Polski od gazu? Skąd pomysł na taką nazwę Waszego kolektywu?

TK: Bombelki to nazwa, która po pierwsze wskazuje na największy problem gazu, mianowicie wycieki metanu, które są jedną z przyczyn kryzysu klimatycznego i bezpośrednio odpowiadają za globalne ocieplenie. Po drugie to nazwa, która wskazuje na wybuchowość gazu, w przenośni, bo złoża gazowe to klimatyczne bomby i całkiem dosłownie, gdyż każdy element infrastruktury gazowej może po prostu wybuchnąć. Po trzecie nasza nazwa ma deeskalować możliwe konflikty. Kiedy podejmujemy akcje bezpośrednie, stosujemy pokojowe metody protestu – jesteśmy bombelkami.

Jakie konkretne działania podejmujecie, by budować opór wobec gazu?

JK: Wykorzystujemy taktykę akcji bezpośrednich z wykorzystaniem nieposłuszeństwa obywatelskiego, ponieważ uważamy je za konieczne. Nasze działania są obecne w przestrzeni publicznej, stosujemy na przykład adhacking, czyli prostujemy kampanie dezinformacyjne spółek energetycznych i wskazujemy na odpowiedzialnych za kryzys klimatyczny. Bierzemy udział w blokadach i okupacjach wymierzonych w lobby gazowe. Okupowaliśmy siedzibę Orlenu w trakcie mistrzostw świata w piłce nożnej w Katarze końcem 2022 r. Kiedy wszystkie oczy świata zwrócone były na piłkarski mundial, chcieliśmy zwrócić uwagę na fakt kupowania przez Orlen paliwa od katarskiego reżimu odpowiedzialnego za łamanie praw człowieka. Braliśmy także udział w międzynarodowych akcjach skierowanych przeciwko lobby gazowemu, np. w Wiedniu podczas sponsorowanej przez koncerny paliwowe Europejskiej Konferencji Gazowej, na której przemysł paliw kopalnych spotyka się z inwestorami finansowymi i przedstawicielami politycznymi by zagwarantować gazowi miejsce w transformacji a sobie zyski na kolejne dekady.

Skąd bierzecie motywację do działania na tak trudnym polu? Wasi przeciwnicy to potężne spółki energetyczne z ogromnymi budżetami. Społeczeństwo ma niską wiedzę o zagrożeniu, jakie gaz stanowi dla klimatu czy gospodarki. Większość osób uważa te kwestie za specjalistyczne i branżowe. Sam temat ochrony klimatu wydaje się większości osób paraliżujący i zniechęcający do działania.

TK: To kwestia przyzwoitości wobec innych ludzi, przyszłych pokoleń, również wobec ludzi na globalnym Południu. Mamy naukową wiedzę, jak odejść od paliw kopalnych, mamy technologie, które skutecznie i tanio pozwalają nam się dekarbonizować a koncerny cynicznie dążą do dalszego tłoczenia CO2 do atmosfery. Chcę za 20 lat móc spojrzeć sobie twarz – zrobiłem wszystko co w mojej mocy, by powstrzymać masowe migracje i totalną destabilizację klimatu.

JK: Chcemy dokładnie wskazać grupy i osoby odpowiedzialne za to co się dzieje, które cynicznie i w sposób wyrachowany prowadzą politykę prowadzącą do tłoczenia metanu w atmosferę. Chcemy by te osoby poniosły odpowiedzialność. Nasze działania są wymierzone w interesy tych spółek. A im sytuacja jest gorsza, tym my mamy większą, a nie mniejszą motywację do działania.

Ten świat już nigdy nie będzie lepszy. Z każdym dniem tracimy coraz więcej przyrody, czystego powietrza i wody, tracimy własne zdrowie. W naszych rękach jest działać, ile potrafimy i możemy, by uratować to, co nam zostało. To jest nasza motywacja – uratować to, co jest.

TK: Trudne uczucia, które się pojawiają – smutek czy czarne myśli są naturalne, biorąc pod uwagę naszą sytuację. To co można zrobić, to przekuć te emocje w motywację do działania. Nie będziemy mieć lepszych warunków klimatycznych – one będą się tylko pogarszać. Musimy obronić to, co mamy.

JK: To naturalne, że można wpaść w fatalizm i przekonanie, że jest już za późno. Ale na tym zależy naszym przeciwnikom. Im zależy, byśmy byli w depresji, bierni. A przecież widzimy dramatyczne skutki kryzysy klimatycznego i musimy im przeciwdziałać.

Tytus Kiszka (z lewej) i Julia Keane (z prawej) podczas blokady Orlenu w trakcie trwania mundialu w Katarze. Fot. Wiktor Pelc
Tytus Kiszka (z lewej) i Julia Keane (z prawej) podczas blokady Orlenu w trakcie trwania mundialu w Katarze. Fot. Wiktor Pelc

Również doświadczam silnych emocji: smutku, gniewu. Podobnie do Was, nie tracę nadziei na zmianę, ale to co najbardziej mnie martwi to obojętność i wypieranie prawdy. Wiedza o zagrożeniu kryzysem klimatycznym i temu jak mu przeciwdziałać jest na wyciągnięcie ręki. Dlatego zaczęłam od pytania o to, jak przekonać ludzi do oporu wobec gazu kopalnego. Mamy rok kampanii wyborczej, przed nami wiele sporów, gdzie kwestie związane z ochroną klimatu, z transformacją będą się pojawiać. Jakie mity gazowego lobby rozpowszechniane przez polityków najbardziej Was oburzają?

TK: W sytuacji, w której wszystkie partie polityczne głosują za rozbudową infrastruktury gazowej, przejęcie władzy przez opozycję niczego nie zmieni. Nadal u władzy będą ludzie progazowi. Przekonanie, że jeśli wygra opozycja, to lasy zostaną ocalone a rzeki staną się czyste może się nie sprawdzić... Niezależnie kto wygra, my i tak będziemy protestować i angażować społeczeństwo w gazowy opór. A jeśli chodzi o manipulacje, które najbardziej mnie wkurzają to na przykład twierdzenie Gaz-Systemu, że gaz to najbardziej ekologiczne paliwo kopalne. Równie dobrze można mówić, że rozstrzelanie jest lepszym rodzajem śmierci od poćwiartowania. Nie musimy ani nikogo rozstrzeliwać, ani ćwiartować. Nie musimy rozwijać ani energetyki węglowej, ani gazowej. Możemy wejść na ścieżkę głębokiej transformacji opartej na efektywności i źródłach odnawialnych.

JK: To powszechne przekonanie, że gaz jest ekologiczny wkurza mnie na maksa. PGE podpisało kartę ekologiczną, w której napisało, że przechodzi z węgla na gaz. To perfidne wykorzystywanie niewiedzy społeczeństwa. Wkurza mnie powszechność gazu – autobusy, które jeżdżą po Warszawie mają napisy: „CNG, LNG – jestem ekologiczny”. Autobusy nie są problemem, ale to, że reklamują gaz jest absolutnym skandalem.

Mnie irytuje twierdzenie o budowaniu bezpieczeństwa energetycznego Polski w oparciu o gaz kopalny. Prawda jest taka, że gaz buduje jedynie interes spółek energetycznych. Boli mnie, że Polacy i Polki nie rozumieją, że interes spółek energetycznych jest sprzeczny z ich interesem i jeśli będziemy rozbudowywać wielkoskalową energetykę gazową skończy się to zyskami koncernów i naszą biedą.

JK: Kiedy mówimy o bezpieczeństwie przy okazji infrastruktury gazowej ignorujemy też nasze własne fizyczne bezpieczeństwo, któremu ten gaz zagraża, po pierwsze napędzając kryzys klimatyczny, ale także będąc wybuchowym paliwem. Wybuch gazu to piekło. Większość z nas ma także kuchenki gazowe, których używanie, co udowodnili naukowcy, przekłada się na zwiększoną zachorowalność na takie choroby jak astma (3).

Powiedzieliście, że niezależnie od wyników wyborów, będziecie budować opór wobec gazu. A czy zauważacie na polskiej scenie chociażby cień refleksji nad zagrożeniami powodowanymi przez gaz kopalny? Jakikolwiek głos zbliżony do Waszych postulatów? Czy będziecie zachęcać do udziału w nadchodzących wyborach?

JK: Widzimy ogromną niewiedzę polityków. Nie będziemy zniechęcać do wyborów. Pójdziemy na nie, to obowiązek. Ale dla nas, niezależnie od wyników, najważniejsze jest skupienie na spółkach – to przez nie Polacy płacą wysokie rachunki.

TK: Nie mamy złudzeń, żadna partia polityczna w Polsce nie wprowadzi zmian adekwatnych do kryzysu klimatycznego. Nawet najlepsza władza nie podoła temu zadaniu bez presji społecznej, a tym samym bez widocznego wsparcia. Nie możemy siedzieć w domu.

Skoro nie możecie siedzieć w domu, opowiedzcie co ostatnio robiliście na ulicach, tym razem Wiednia gdzie pod koniec marca odbyła się zamknięta konferencja lobby gazowego. Protestowaliście tam w grupie aktywistów z całego świata. Co działo się w Wiedniu i co udało się ruchowi klimatycznemu?

JK: W Wiedniu odbywała się jedna z największych i najważniejszych imprez paliwowych. Bilety wstępu kosztowały po 5 tys. euro. Politycy i spółki gazowe spotkali się, by pić szampana i zabezpieczać swoje interesy, planując za zamkniętymi drzwiami kolejne wielkie inwestycje i dalsze uzależnienie Europy od gazu. Środowiska aktywistyczne zorganizowały blokady trwające prawie cały tydzień, by zakłócić przebieg konferencji i wyciągnąć na światło dzienne zakulisowość podejmowanych tam interesów. To się udało. Wiedeń wrzał. Udało się zablokować lotnisko prywatnych odrzutowców, którymi przylecieli uczestnicy konferencji. Później aktywiści blokowali ulice przed hotelem, gdzie odbywała się konferencja, utrudniając do niej dostęp. Gospodarzem był austriacki koncern naftowy OMV – setki aktywistów blokowały ich pod wiedeńską rafinerię. Aktywistom udało się także wejść na konferencję i zakłócić jej przebieg.

TK: Na wiedeńską konferencję gazowych lobbystów pojechała duża liczba aktywistów z Polski, aż 50 osób. Ludzie wracają do aktywizmu po okresie pandemii, osobistych wypaleń. Ruch klimatyczny na nowo się odradza.

Ważnym wątkiem protestów w Wiedniu był gazowy neokolonializm. Możecie opowiedzieć o postulatach ruchu antygazowego?

JK: Sprzeciwiamy się temu, by Afryka była wykorzystywana wyłącznie jako źródło importu paliwa dla Europejczyków. Aktywiści z koalicji „Don’t Gas Africa” („Nie zagazujcie Afryki”) zwracali w Wiedniu uwagę na zniszczenia środowiska i lokalnej gospodarki, jakie powoduje wydobywanie gazu, głównie na eksport do krajów bogatej Północy. Kolejnym elementem, na jaki zwracaliśmy uwagę to rosnące koszty życia spowodowane uzależnieniem od paliw kopalnych.

TK: Żądamy też zakazu importu wodoru do Europy. Wodór jest wykorzystywany do tego, by wyzyskiwać potencjał energii odnawialnej z Afryki Północnej. Idealne warunki do fotowoltaiki panujące w Maroku, Algierii czy Egipcie powinny posłużyć przede wszystkim dekarbonizacji tych krajów. Unia Europejska chce je wyzyskiwać na potrzeby własnej gospodarki i z powodu nakręcanego przez lobby paliwowe fałszywego przekonania, że wodór zastąpi gaz kopalny 1:1.

JK: Aż cały dzień z trzech dni konferencji lobbyści gazowi poświęcili na wodór. Spółki jak najdłużej chcą utrzymać nasze uzależnienie od paliw kopalnych, bo wiedzą, że wodór jeszcze długo produkowany będzie właśnie z gazu.

Czytelnicy „Dzikiego Życia” wiedzą o pułapce, jaką stanowi wodór i że to lobby gazowe stoi za jego promowaniem (2). Muszę Was jeszcze zapytać o represje. Protesty spotkały się z brutalnością policji, użyto gazu łzawiącego, zatrzymano ponad 150 osób, w tym osoby z Polski. Wszystkim postawiono zarzuty z kodeksu karnego dotyczące zamiaru podejrzenia przestępstwa.

JK: Tak, taki zarzut został w Austrii postawiony po raz pierwszy. Amnesty International jednoznacznie skrytykowało aresztowania aktywistów w Wiedniu. To absurd, że pokojowym protestom postawiono aż tak poważne zarzuty.

Podobne represje spotkały polskich aktywistów z ruchu sprawiedliwości klimatycznej, którzy pokojowo protestowali w siedzibie Prawa i Sprawiedliwości w Warszawie. Czy w Waszej ocenie represje wobec aktywistów klimatycznych będą rosnąć?

JK: Absolutnie tak. Ruch klimatyczny jest zagrożeniem dla polityków i koncernów. Widać to na podstawie tego, co dzieje się w Austrii, Polsce, Wielkiej Brytanii, Francji, gdzie w tłum protestujących są wrzucane granaty. W Polsce zostali zatrzymani przedstawiciele ruchu sprawiedliwości klimatycznej, w tym ja (brałam udział w tym proteście). Grozi mi do trzech lat więzienia, mam też dozór policyjny. Ta polityczna przemoc wobec aktywistów nasila się, ale to nas nie zniechęca. Nasze działania działają, one bolą system. Represje będą nas dotykać, ale pokazują, że jesteśmy skuteczni. Czuję, że rewolucja jest nieunikniona, fala protestów przetacza się przez całą Europę. Wszystkich dotyczą te same problemy – zagrożenie ubóstwem, degradacja środowiska – jesteśmy zsieciowani jako kolektyw Bombelki z polskim, europejskim i światowym ruchem klimatycznym – jesteśmy nie do zatrzymania.

Dziękuję za rozmowę.

Julia Keane – aktywistka klimatyczna skoncentrowana na działaniach wymierzonych w lobby paliwowe. Studentka socjologii stosowanej i artes liberales w ramach MISH na Uniwersystecie Warszawskim. Wciąż opłakuje park Młociński wycięty pod budowę gazociągu warszawskiego.

Tytus Kiszka – od 2019 r. zajmuje się aktywizmem klimatycznym, współzakładał Młodzieżowy Strajk Klimatyczny. Jest studentem III roku kierunku „Kryzys klimatyczny a bezpieczeństwo narodowe” w Collegium Civitas.

Kolektyw Bombelki – to grupa polskich aktywistów klimatycznych, która skupia się na aktywizmie w obszarze gazu kopalnego. Założona na początku 2022 r. wspiera oddolne, lokalne grupy sprzeciwiające się budowie infrastruktury gazowej. Edukuje o zagrożeniu jakim jest gaz, wskazuje na osoby i instytucje odpowiedzialne za rozwój energetyki gazowej. Kolektyw Bombelki można spotkać na ulicach podczas protestów i akcji małego sabotażu oraz w sieci, na Twitterze (@bombelki_) i Instagramie (@bombelki_kolektyw).

Przypisy:
1. Zakwalifikowanie gazu do taksonomii zrównoważonego finansowania stworzyło sojusz ponad podziałami politycznymi. Poparli je zarówno europosłowie i europosłanki reprezentujący Zjednoczoną Prawicę, jak i KO, europosłanki niezależne (Janina Ochojska i Magdalena Adamowicz) oraz Leszek Miller z Nowej Lewicy. Pozostali reprezentanci tego ugrupowania wstrzymali się od głosu. Za ochroną klimatu opowiedziały się wyłącznie Sylwia Spurek (Zieloni), Róża Thun (Polska 2050) i Robert Biedroń (Nowa Lewica). Na łamach „Dzikiego Życia” pisaliśmy o tym w nr. 9/2022 w artykule Diany Maciągi i Katarzyny Wiekiery „Europarlament uznał gaz i atom za »zrównoważone« źródło energii. To sabotaż dla ochrony klimatu i bezpieczeństwa!”.
2. „Wodór. Ratunek czy ślepy zaułek?” Diana Maciąga, Katarzyna Wiekiera, „Dzikie Życie”, nr 9/2022.
3. Naukowcy ze School of Public Health należącej do University of California, Los Angeles opublikowali raport na temat wpływu domowych urządzeń spalających gaz ziemny na jakość powietrza i zdrowie, z którego wynika, że tlenki azotu i pyłów zawieszonych emitowanych przez kuchenkę gazową mogą przyczynić się do rozwoju chorób układu oddechowego, wiąże się je również z rozwojem astmy oraz chorób układu krążenia.