DZIKIE ŻYCIE

A pisuar jest biały

Dagmara Stanosz

Infracienkie

Chromofobia i fontanna Duchampa ułożyły mi się w pewną klamrę. Leciałam z refleksją nad znaczeniem kolorów i uprzedzeń w historii kultury zachodniej, z „Chromofobią” Davida Batchelora w plecaku. W powietrzu łatwo łapie się ten dystans, mentalnie „zumuje” na detalach, chmurach z okna samolotu, ludzkich sprawach zostawionych w dole i swoim miejscem w tym wszystkim. Oferty zdrapek czy promocji proponowanych przez załogę wstrzelają się w ten stan niczym kolorowe wiatraczki w powiew wiatru. Ludzkie, nawet zabawne, trochę jednak klasowe, nieelitarne, dostępne w tanich liniach, nieadekwatne do stylu biznes klasy. Bo nawet w transporcie odbija się ten proces przeciwstawiania się pstrokatości, odchodzenia od wielokolorowości w stronę binarnej elegancji. A wraz z nią innych zapachów, przekąsek, ubrań, doznań, budynków, pojazdów. Paradoks polega na tym, że w parze z wolnością i różnorodnością idzie konsumpcjonizm i produkcja odpadów, które z klasy bogatej i eleganckiej trafiają do tej pstrokatej i biednej. Ta z kolei musi się z nimi uporać. Plastiki, smartfony, komputery, serwery, iphony żyją w cyklu binarnym – konsumowane i zsyłane do miejsc, gdzie nikt się o nic nie upomina, stamtąd – tu, z bogatej Europy do zapomnianych zakątków trzeciego świata. Myślę, że po historii kolonializmu to będzie jeden z tych niechlubnych tematów, z których przyjdzie nam się kiedyś rozliczyć. Póki co cyber-rynek gna przed siebie, dla niepoznaki oblepiając się certyfikatami myślenia o ekologii. Ile ma to wspólnego z realną troską o życie na tej planecie?

Marcel Duchamp, Fontanna, ready-made,1917, Tate Modern Gallery. Fot. Dagmara Stanosz
Marcel Duchamp, Fontanna, ready-made,1917, Tate Modern Gallery. Fot. Dagmara Stanosz

W wielokulturowych, rozwarstwionych ekonomicznie miastach mieszają się kolory, zapachy, dźwięki, symbole, języki, zachowania, historie. Tętni, pędzi, pulsuje i kiwa się wokół wszystko. Historia „wysokich narracji” przenika się z bollywoodzkim kiczem i funkcjonalnym konkretem. Taki melting pot. Momentami nie do zniesienia. Momentami mający swój urok. Zatrzymujący się na chwilę w galeriach sztuki, perełkach architektury, świetnie zaprojektowanych parkach, nowoczesnym designie – tam gdzie jest mniej, ale bardziej.

Z Chromofobią z tyłu głowy, miastem w tle, widok „Fontanny” Duchampa wywołał mój uśmiech. Pisuar Duchampa jest biały. I właśnie o to chodzi. Jest biały, Jest pisuarem. Jest pisuarem Duchampa. Jest tym pisuarem. Jednym z milionów wyprodukowanych, podpisany jako Richard Mutt przez Duchampa. Jest konkretny. Jest żartem, prowokacją, ikoną staruszki awangardy, koncepcją i manifestem. Jest nieśmiertelną koncepcją, w której przeglądają się kolejne pokolenia turystów odwiedzających galerie, by rzucić okiem, kupić magnesik, pamiątkę, iść dalej. Duchamp, po ponad stu latach, za sprawą swojej „ready-made fontanny”, białego, prostego, zwyczajnego, porcelanowego, ustawionego w gablocie przedmiotu, puszcza do nas dadaistyczne oko, prześwietla ludzką naturę. Tę, która wcale nie unika kolorów, wchodzi z nimi w relacje, produkuje, konsumuje, zostawia śmieci i tylko w obliczu „białych”, uświęconych, wyłączonych z codziennego porządku miejsc, próbuje ten cały bajzel jakoś zorganizować.

Dagmara Stanosz