DZIKIE ŻYCIE

Szpacze arie

Amanda Musch

Dzikie życie za oknem

„Cały świat jest serią cudów, ale tak się do nich przyzwyczailiśmy, że nazywamy je zwyczajnymi rzeczami” Hans Christian Andersen

Wpierw przyleciał samiec. Usadowił się na samym czubku wierzby i serenadował od samego świtu, machając przy tym skrzydełkami niczym mały pingwinek. Stęskniłam się za jego niesamowitymi pieśniami i tym charakterystycznym „si! fijuuuuuuuu” poprzedzającym każdą zwrotkę. Po kilku dniach pojawiła się samiczka i oba szpaki – bo on nich mowa – szybko zabrały się za porządki w gnieździe, które co roku zakładają nad moim oknem, oraz znoszeniem suchej trawy i gałązek.

Szpak podczas śpiewu godowego. Fot. Paweł Warowny, przygodyprzyrody.pl
Szpak podczas śpiewu godowego. Fot. Paweł Warowny, przygodyprzyrody.pl

W trakcie wysiadywania jajek przez samiczkę, samczyk dbał o nią przynosząc jedzenie oraz umilał czas śpiewem. Przynajmniej ja to tak interpretuję. Po wykluciu się młodych rodzice nie mieli ani chwili wytchnienia. Niestrudzenie latali tam i z powrotem, aby wykarmić maluchy i dbać o ich bezpieczeństwo.

W dniu, w którym wróciły jerzyki, tata szpak spędził cały wieczór czatując przed wejściem do dziupli. Czujnie obserwował śmigających wokół przybyszy i gdy tylko któryś z nich podlatywał zbyt blisko, szpak startował za nim jak kula wystrzelona z procy i przeganiał. Dla mnie była to ciekawa obserwacja, a dla niego ciężka praca i wieczór pełen niepokoju.

Kiedy trzy szare główki w końcu wyjrzały z otworu dziupli i zaczęły ciekawie obserwować świat, zrobiło się bardzo głośno nad moim oknem. Młode szpaki są strasznymi gadułami! Niestety, ich sympatycznymi, trzeszczącymi rozmowami mogłam nacieszyć się jedynie przez kilka dni, bowiem pewnego popołudnia nagle zapadła cisza. Kolejne pokolenie odchowane w szczelinie nad moim oknem odleciało zmierzyć się z życiem.

W trakcie spacerów spotykałam grupy szpaków i nietrudno było zauważyć wśród nich te młode, jeszcze z szarobrązowymi  piórkami, biegające za starszymi, uczące się od nich szukania pokarmu. Tak bardzo chciałabym wiedzieć, które z nich były „moje”.

Z nadejściem jesieni, szykując się do odlotu, szpaki zbierały się w ogromne, rozgadane grupy. Prawdziwy koncert dźwięków, melodii, treli, szeptów, trzasków i pisków trwał godzinami. Coś fantastycznego!

Aż pewnego dnia, w najmniej spodziewanym momencie, szpacza aria po prostu dobiegła końca. Rozpocznie się ponownie w marcu.

Amanda Musch