DZIKIE ŻYCIE

Trzy scenariusze

Ryszard Kulik

Okruchy ekozoficzne

Nasza relacja z naturą wykazuje symptomy poważnej choroby. Słysząc takie zdanie, część osób uzna, że ma ono charakter ideologiczny. Innymi słowy, że stoją za nim wartości, które są subiektywne i niekoniecznie muszą być podzielane przez innych. Mamy jednak twarde dane wskazujące na zły stan środowiska spowodowany działalnością człowieka. Czy jeśli osoba paląca papierosy otrzyma wyniki badań oznaczające poważną chorobę, oceni je jako ideologiczne? Czy taka postawa jest rozsądna?

Wybierz właściwy kierunek. Fot. kvrkchowdari, źródło: Pixabay
Wybierz właściwy kierunek. Fot. kvrkchowdari, źródło: Pixabay

Załóżmy jednak, że znacząca liczba osób uznaje powagę sytuacji i decyduje się na wdrożenie jakiejś strategii leczenia. Od razu zaznaczę, że leczenie to ma charakter przyczynowy, zatem opiera się na zmianie stylu życia (np. rzuceniu palenia, zmiany diety itp.), a nie na łykaniu tabletek, które tylko łagodzą objawy. W tej metaforze tabletki są synonimem technologii, a prawdziwa zmiana dokonuje się na głębokim poziomie związanym z szeroko rozumianym stylem życia. W związku z tym wyobrażam sobie trzy scenariusze, przed którymi stoimy.

Pierwszy to jakiś rodzaj totalitarnego systemu, który nakazuje nam zmianę stylu życia i kontroluje nas niemal na każdym kroku. Ta ingerencja musiałaby być naprawdę głęboka i obejmować nie tylko to, co spalamy w naszych elektrowniach, ciepłowniach, kotłach i pojazdach, ale i to, co spalamy w naszych ciałach. Chodzi o ograniczenie (lub zakazanie) spożywania mięsa, nabiału, produktów egzotycznych i znacznie przetworzonych. To zaś pociągnęłoby za sobą prawdziwą rewolucję w rolnictwie czy w sposobie użytkowania gruntów. Państwo (system) kontrolowałoby to, co i ile kupujemy do ubrania, jak się przemieszczamy i jak spędzamy czas wolny. Prawdopodobnie mielibyśmy określone limity energetyczne, które przeznaczalibyśmy na zaspokojenie tylko życiowych potrzeb. Bez żadnej ekstrawagancji, rozpasania, rozrzutności i marnotrawstwa. Mielibyśmy do dyspozycji tylko tyle energii i innych zasobów, ile wynika z rzeczywistych możliwości przyrody. To zbilansowane zużycie energii dotyczyłoby w sposób sprawiedliwy wszystkich ludzi. To zaś byłaby prawdziwa rewolucja w wymiarze społecznym, ponieważ zniwelowałaby różnice między biednymi i bogatymi. Bogacenie się zostałoby uznane za bezsensowną strategię wobec konieczności ograniczenia własnej konsumpcji z powodu limitów środowiskowych. Indywidualna wolność jawiłaby się jako anachroniczny koncept, bowiem moglibyśmy robić tylko to, co jest korzystne z punktu widzenia całości (grupy, społeczności, ekosystemu, planety).

Ten totalitarny scenariusz u wielu z nas może powodować wystąpienie zimnego potu jak z koszmaru sennego. Czy bylibyśmy w stanie zmusić ludzi do takich wyrzeczeń? Jak?

Drugi scenariusz jest mniej przerażający. Zakłada wiarę w potęgę ludzkiego ducha, racjonalny umysł oraz nasze zdolności adaptacyjne wobec wspomnianej na wstępie niekorzystnej diagnozy. Drugi scenariusz moglibyśmy nazwać Nową Umową Społeczną. Zakłada ona świadomą i dobrowolną zmianę, która opiera się na samoograniczeniu się w wielu wymiarach życia związanych z korzystaniem z zasobów środowiskowych. Zatem życie prawdopodobnie wyglądałoby podobnie, jak opisałem to w pierwszym scenariuszu, jednak zmiana nie byłaby wynikiem wprowadzenia totalitarnego systemu, tylko własnych (kolektywnych) wyborów. Czy to jest w ogóle prawdopodobne? Cóż, już teraz jako jednostki rezygnujemy z wielu wolności w imię wspólnego dobra i przetrwania. Mówiąc wprost: nikt z nas nie robi wszystkiego, co byśmy chcieli, bo ogranicza nas kodeks karny. Oczywiście nie traktujemy tego jako zniewolenia, bo mamy uwewnętrznione normy społeczne. Na tym właśnie opiera się umowa społeczna, które jest niczym innym, tylko samoograniczeniem się w imię przetrwania wszystkich i każdego z osobna. Dlatego drugi scenariusz zakłada, że możliwa jest Nowa Umowa Społeczna, która rozszerzy samoograniczenie się na kolejne obszary życia w imię adaptacji do twardych limitów środowiskowych.

A jeśli się to nie stanie? Cóż, pozostaje wtedy trzeci scenariusz. Opiera się na naturalnym procesie, który niezależnie od naszych działań i zaniechań, niezależnie od tego, czy nam się to będzie podobać czy nie – uczyni to, co będzie konieczne. Naturalny proces sprawia, że w sprzyjających czasach populacja danego gatunku rośnie. Tak właśnie jest z nami obecnie. Nazywamy to sukcesem ewolucyjnym lub gradacją czy masowym pojawem. Ten festiwal konsumpcji i wzrostu trwa, aż zasoby środowiskowe zostaną wykorzystane, po czym następuje załamanie populacji. To czas śmierci i upadku. Dzieje się tak, aż zostanie ustanowiony kolejny punkt równowagi między możliwościami środowiska a liczebnością populacji. Może być jednak i tak, że warunki środowiskowe zmienią się tak bardzo, że dany gatunek wypadnie z ewolucyjnego procesu. W końcu zdecydowana większość gatunków, jakie kiedykolwiek istniały na Ziemi już wymarła.

Przed nami trzy scenariusze przyszłości. Który z nich zdominuje nasze życie? Jednego z nich doświadczymy bez żadnych wątpliwości.

Ryszard Kulik

***

Szkoła Integralnej Ekopsychologii – V edycja 2025 rok
Kurs obejmuje 12 tematów podzielonych na 8 zjazdów, które łączą proces wewnętrznej przemiany na poziomie wiedzy, emocji i świadomości z działaniem na rzecz przyrody i świata. Informacje i zapisy: kulik@us.edu.pl