DZIKIE ŻYCIE

Wilk w legendzie, podaniu, bajce ludu wielkopolskiego

Mariola Kalkowska

„A pod borem, a pod lasem
wilczysko wywija,
nie puszczajcie a trzymajcie
tę leśną bestyją
hu, ha, hu, ha”1

Cytowany fragment pochodzi z pieśni śpiewanej w XIX w. Podczas wielkopolskich żniw w okolicach Miłosławia w powiecie wrzesińskim. Takimi właśnie słowami określano parobka, który po raz pierwszy uczestniczył w żniwach. Zwyczaj ten nazywany był wyzwolinami, a parobka, który awansował na kosiarza określano frycem lub wilkiem (w zależności od regionu Wielkopolski). Bohater tego zwyczaju przez cały dzień narażony był na obelgi, żarty ze strony współpracowników. Po zakończonej pracy parobek stawał się kosiarzem i przez resztę dnia ucztowano na koszt nowego, pełnoprawnego kosiarza. Atmosfera zwyczaju przywołuje na myśl wielkie polowanie na „leśna bestię” – wilka. Wrzawa, hałas, ogólne podniecenie i radosny finał z upolowanym głównym bohaterem całego zajścia.

Śledząc treść podań i legend zamieszczonych przez Wojciecha Łysiaka w „Mnisiej górze”2, możemy poczuć atmosferę towarzyszącą polowaniu na wilka w XIX w. W podaniach, legendach, w których przedstawione jest polowanie, wilk jest postacią, która jest zła, okrutna, wyrządza szkody w gospodarstwie lub jest rywalem człowieka – silniejszym, sprytniejszym, wywołującym strach. Najlepszym rozwiązaniem jest unicestwienie przeciwnika. Obawiano się bezpośredniego kontaktu „oko w oko” z tą „leśną bestią” tak, jak zostało to opisane w podaniu „Wilki w Goszczanowie”3. Chłopka Fullborn, wracając do domu o zmierzchu, usłyszała „chropawe głosy” i zobaczyła zbliżający się cień. W tym samym momencie „rozżarzyły się ogniste oczy”. Były to wilki. W bezruchu mocno przylgnęła do kopki siana. Wilki tylko obwąchały chłopkę i poszły dalej. Kobieta o całym zdarzeniu opowiedziała w wiosce. Wilki jednak nie uszły z życiem. Odwiedziły jeszcze kilka gospodarstw, za co spotkała je sroga kara. Jak czytamy w tym podaniu, wilki potrafiły podkopywać fundamenty w gospodarstwach, kraść bydło w „piękny, pogodny dzień”. Mieszkańcy Goszczanowa po kilku takich atakach wilków postanowili pozbyć się szkodników. Zebrało się więc kilku sąsiadów i ruszyło za świeżymi śladami wilków. Gdy doszło do spotkania, wilki wystraszone obecnością człowieka uciekły w popłochu. Chłopi jednak spokojnie czekali każdego ranka. Jeden z mieszkańców miał szukać śladów. Gdy znalazł, biegł do sołtysa, który wysyłał dookoła wsi posłańca informującego wszystkich o polowaniu na wilki. Każdy przerywał wtedy swoją pracę, brał do ręki widły, cepy, siekiery, kije, czyli to co miał pod ręką i pędził zabijać wilka. Każdy musiał też mieć klapak na wilki. Najpierw wszyscy skradali się do wilka w ciszy, aż do jego wytropienia. Gdy go odnaleziono, otaczano to miejsce szybko, bezszelestnie. Zawieszano na drzewach sznury, a na nich szmaty, na których namalowani byli strzelcy i psy. Tam, gdzie między sznurami pozostały luki, chowali się myśliwi. Pozostali (naganiacze) z wielkim krzykiem, hałasując klapkami i z „gorącymi sercami” ruszali na ukrytego wilka. W ten oto sposób, według podania, zabito wszystkie wilki w Goszczanowie (dzisiaj ten rodzaj polowania na wilki nazywa się polowaniem z fladrami – red.). Ostatniego wilka zakopano w 1850 roku, bez śpiewu i muzyki.

Bardzo często wilki były ofiarami podstępu człowieka, tracąc życie w wykopanej „paści” lub zwabione przynętą.

Jak czytamy w podaniu „Polowanie na wilki w Jezierzach” ostatni wilk w tych okolicach został złapany około 1850 roku w paść o stromych ścianach, około 3 metrach długości i 2,5 metrach głębokości. Nad otworem położono gałęzie, które pokryto mchem, Do drąga przywiązano owcę i położono ów drąg nad dołem tak, by owca znajdowała się pośrodku tej pułapki. „Głośna skarga zwierzęcia” zwabiła wilka, który rzucił się na ofiarę. Zwierzę zginęło w dole pod potężnymi uderzeniami pałki owczarza. W ten sposób mieszkańcy Jezierc „przestali cierpieć z powodu wilków”.

Także na przynętę złapano wilka w podaniu „Ostatnie wilki w powiecie skwierzyńskim”5. Dokonał tego „kat i rakarz” Werner. Kazał on 80 metrów za swoją stodołą obedrzeć ze skóry martwego konia i nocami czuwał. Wilki pojawiły się w trzecią noc. Najpierw z pobliskiego wzgórza zeszła wilczyca i zaczęła szarpać przynętę. Drugi wilk długo obserwował wilczycę i gdy zauważył, że nic mu nie grozi, przybiegł również „rwać mięso”. Gdy wilki stanęły w jednej linii, Werner zaczął strzelać. Wilczyca upadła po pierwszym strzale, wilk raniony zaczął uciekać, lecz drugi strzał okazał się trafniejszy, wilk, upadł. W ten oto sposób Werner potraktował wilki, które wcześniej napadły dwa woły uciekające z pastwiska. Wilki rzuciły się wołom na karki przegryzając krtań, rozrywając ciało, zżarły wątrobę, płuca i nerki.

Ostatni wilk w tej okolicy został zastrzelony w 1843 roku. Długo krążył po tych lasach, aż w końcu wytropił go myśliwy i postrzelił tak, że wilk okulał i nie mógł już upolować żadnej zwierzyny. Podglądał tylko czasem trzodę gminnego owczarza. Pewnego dnia wilk zdecydował się napaść owce. Pasterz miał duży kłopot, by pałką przepędzić „upartego zbója”. Pomoc sprowadziły kobiety pracujące w lesie. Wszyscy, którzy mieli jakąś strzelbę w domu, przybiegli.

Wilka znaleziono w dziurze po karpie, gdzie zastrzelono tego „złodzieja owiec”. Zarówno Werner (bohater poprzedniego polowania), jak i owczarz za zabicie wilków otrzymali nagrody pieniężne od Państwa.

W taki oto sposób według podań ludowych wymordowano ostatnie wilki na terenie warciańsko-noteckim. Ile zawiera się prawdy, a ile fikcji w podaniu, tego nie wiemy, lecz wiemy że było to dawno temu, w wieku XIX. Teraz, będąc u progu XXI wieku ciągle walczymy ze stereotypem „złej bestii”.

Mariola Kalkowska

1. Oskar Kolberg „Dzieła wszystkie”, t. 9, s. 161-162, nr 24.
2. Wojciech Łysiak „Mnisia Góra-podania i bajki warciańsko-noteckiego Międzyrzecza”, Wydawnictwo Eco, Międzychód 1992.
3. Ibidem, „Wilki w Goszczanowie”, s. 91.
4. Ibidem, „Polowanie na wilki w Jezierzach”, s. 91.
5. Ibidem, „Ostatnie wilki w powiecie skwierzyńskim”, s. 93.