DZIKIE ŻYCIE

Jak kredyty niszczą duńskie rolnictwo

Jesper Petersen

Artykuł ten dotyczy problemów duńskiego rolnictwa w związku z zadłużeniem. 60% farm w tym kraju uzależnionych jest całkowicie od banków lub innych instytucji kredytowych. Zadłużenie 60 tys. gospodarstw lawinowo rośnie. Całkowity dług przekroczył już 80 mld zł i rośnie w tempie 5 mld na rok. Dziennie w Danii upada średnio siedem gospodarstw. Zła sytuacja farmerów oznacza zysk dla biznesu, który pożycza pieniędzy. Ilustruje to fakt, że 84% dochodu z przeciętnej duńskiej farmy zostało w zeszłym roku przeznaczone na spłatę odsetek, w tym roku sytuacja jest podobna.


Takie zależności są dobre dla wielkiego biznesu, ale fatalne w skutkach dla środowiska i społeczeństwa. Od dawna wiadomo, że obecnie stosowane w rolnictwie metody niszczą środowisko. Gdyby uwolnić rolników od długów i towarzyszących wysokich odsetków, byłoby łatwe przestawienie produkcji na organiczną. Mimo to forsuje się dalszą intensyfikację. Powiązania banków z „przemysłowym” rolnictwem uniemożliwiają promowanie ekologicznie uprawianej żywności w społeczeństwie. Kto ma pieniądze, ma również władzę stąd trudności w przekonywaniu polityków do wdrażania ekologicznych rozwiązań w rolnictwie czy energetyce. Dziś 5-10% Duńczyków kupuje żywność ekologiczną, jednak przy zastosowaniu odrobiny marketingu procent ten mógłby być o wiele większy.

Unia Europejska przeznacza ponad połowę swojego rocznego budżetu (wynoszącego ok. 300 mld zł) na subsydia dla rolnictwa. Mimo tych ogromnych sum rolnicy mają coraz gorzej. Wspierane są w ten sposób przede wszystkim instytucje finansowe, które kontrolują rolnictwo, farmerzy są tu zaś pionkiem w grze o dochody. Zwolennicy takiego stanu rzeczy posługują się ideologią wolnego rynku, ale trudno nazwać wolnym rynkiem mechanizmy rządzące duńskim rolnictwem. Pieniądz, mający służyć jako praktyczny środek wymiany stał się obecnie wartością samą w sobie, czego skutki widoczne są nie tylko w rolnictwie.

Jesper Petersen

Marzec 2000 (3/69 2000) Nakład wyczerpany