DZIKIE ŻYCIE

Rezerwat przyrody czy plantacja jodły?

Dariusz Matusiak

Bardzo niepokojące wieści dochodzą do nas z Pogórza Przemyskiego, z terenu projektowanego Turnickiego Parku Narodowego. W tamtejszych rezerwatach przyrody, m.in. „Krępak”, „Turnica”, „Na Opalonym”, „Chwaniów”, leśnicy przeprowadzili cięcia gospodarcze, nazwane niewinnie zabiegami hodowlanymi. Nasuwa się tu jednak pytanie, czy rezerwaty przyrody mają służyć do hodowli roślin i zwierząt?

Argumentacja służb leśnych jest następująca: należy odsłaniać uprawy leśne, w dużej części jodłowe (w sumie ok. 80 ha), które zostały założone przez leśników jeszcze przed powołaniem tam rezerwatów. Ma to zapewnić trwałość drzewostanom jodłowym, których stan w całej Polsce w ostatnim czasie znacznie się pogorszył. Jednak w czasie wizji lokalnej przeprowadzonej przez Pracownię w sierpniu br. na terenie rezerwatu Turnica, okazało się, że wycinane są również zdrowe jodły (sic!), a zabiegi hodowlane do złudzenia przypominają rutynową gospodarkę leśną, która chowa się za parawanem szczytnych idei pomocy przyrodzie.


Cięcia w rezerwacie Turnica, lato 2003 r. Fot. Krzysztof Mazurkiewicz
Cięcia w rezerwacie Turnica, lato 2003 r. Fot. Krzysztof Mazurkiewicz

Z informacji zebranych przez nas w tej sprawie wynika, że odpowiedzialność za taki stan rzeczy ponosi w dużej mierze Janusz Kurnik – Wojewódzki Konserwator Przyrody woj. podkarpackiego, który wydał, na wniosek leśników, zgodę na cięcia. Wcześniej takiej zgody nie udzielił poprzedni WKP Marian Stój, gdyż byłaby ona sprzeczna z planami ochrony rezerwatów opracowanymi przez specjalistów.

Mimo wysłanych w lipcu br. pism do WKP z prośbą o udostępnienie nam informacji na temat podstaw prawnych, skali i terminów dokonywanych zabiegów, nie uzyskaliśmy do dnia dzisiejszego żadnych odpowiedzi na piśmie. We wrześniu wysłaliśmy więc do dyrektora Wydziału Środowiska i Rolnictwa UW w Rzeszowie skargę na bezczynność jego pracowników. Być może ta „cisza na łączach” świadczy o braku podstaw prawnych decyzji WKP, gdyż nie jego zgoda, lecz jedynie rozporządzenie wojewody mogłoby zezwolić na cięcia w matecznikach Pogórza Przemyskiego. Jak dowiedzieliśmy się z pewnych źródeł, konserwator, nawet upoważniony do działania „w imieniu wojewody”, nie ma prawa zezwalać na wykonywanie zabiegów w rezerwatach, chyba że wynikają one z „konieczności likwidacji nagłych zagrożeń”. Jedyną legalną drogą wykonania cięć w rezerwacie jest ustanowienie odpowiednich rocznych zadań ochronnych w trybie rozporządzenia wojewody, które musi być – jak każdy inny akt prawny – opublikowane w dzienniku urzędowym województwa.

W każdym razie sprawę postaramy się wyjaśnić i jeśli okaże się to konieczne, zainteresujemy „zabiegami hodowlanym” miejscową prokuraturę.

Dariusz Matusiak