DZIKIE ŻYCIE

Wspomnienie przyjaźni

Ania Naumowicz

Na skraju Puszczy Perstuńskiej [nazwa starożytnej puszczy – obecnie Puszcza Augustowska] było niegdyś wielkie jezioro. W nim żaby upatrzyły sobie swój raj. Było ich tam mrowie. Jezioro było zwykłym rozlewiskiem Szczeberki, która każdej wiosny wylewała swoje wody na łąki. W jeziorze było też mnóstwo ryb. Ogrzana słońcem płytka woda stwarzała dobre warunki do rozwoju żabich skrzeków i rybiej ikry. I żaby, i ryby żyły długo i szczęśliwie w zgodnym rytmie. Wszystkim starczało miejsca i pokarmu.

Żabi raj przyciągał przybyszów zza mórz i oceanów. Każdej wiosny przybywali tam w białych smokingach z czarnym przybraniem. Brodząc po kolana w wodzie, polowali na żaby i ryby. Od tego poczerwieniały im długie nogi i dzioby. Po okolicznych strzechach rozlokowali swoje siedliska. Nie drażniło to miejscowych właścicieli gumien [dawna nazwa zabudowań gospodarskich]. Ci nawet cieszyli się z towarzystwa dostojnych gości. Utarła się też legenda, że te niezwyczajne ptaki przynoszą szczęście. I tak już pozostało.


Fot. Adam Bohdan
Fot. Adam Bohdan

Przez wiele stuleci wszyscy żyli w zgodnym rytmie. I ludzie, i bociany. I ryby, i żaby. I nawet las szumiał w radosnym rytmie. A drzewa tam były olbrzymie. Bo była to puszcza starożytna. Do której ponoć nawet król zaglądał, gdy był czas polowania – ślady jego bytności są do dzisiaj [wieś Podkrólówek].

Nie wiadomo kiedy w harmonii życia miejscowego rozlewiska pojawiła się szczerba. Tędy uszła woda. Wyschło jezioro. Znikły też ryby i żaby. W każdym razie pozostało ich niewiele. Tym zamartwiają się bociany – odwieczni bywalcy terenów rozciągniętych za lasem. Posmutnieli też ludzie. I las przestał szumieć.

Dziś w niedalekiej oddali od pradawnego jeziora ciągnie się wielka czarna wstęga. Dobrze widoczna z lotu ptaka – dniem i nocą. Po niej pędzą dziwne stwory [TIR-y]. Jakby nie z tej ziemi. I jest ich coraz więcej. A nawet straszą, że pójdą na skróty, by ominąć mieszkańców grodu króla Augusta [miasto Augustów]. Nie zważając na las, ryby i żaby. A nawet na miejscowych ludzi. Nie wspominając o rozległych łąkach i polach.

Przy tej czarnej wstędze pojawił się na krótko krokodyl [zajazd przy drodze]. Co to tkwił niegdyś w otchłani prastarego jeziora. Zanim mocno zgłodniały wypełzł na ląd. Pożerając po drodze nawet szkołę. Dziś mamy po nim pamiątkę związaną z imieniem tego gatunku. Lecz proszę nie mylić tego stwora z imieniem mojej Ojczyzny, której na imię Gatno.

Ania Naumowicz, 14 lat

Planowana obwodnica Augustowa ma przebiegać pod oknem domu Ani.
Wyjaśnienia w nawiasach kwadratowych sporządził Marcin Korniluk.

Czerwiec 2004 (6/120 2004) Nakład wyczerpany