Lisia Góra rozjeżdżana
Rzeszów posiada 24 ha lasów, wśród nich mieści się obszar rezerwatu florystycznego „Lisia Góra” o powierzchni 8,11 ha, który powstał w 1998 r. Przedmiotem ochrony jest starodrzew dębowy z licznymi sędziwymi dębami o okazałych rozmiarach, osiągającymi wymiary drzew pomnikowych. W rezerwacie dziesięć dębów uznano za pomniki przyrody.
Rezerwat położony jest w południowej części miasta, na lessowej skarpie poprzecinanej głębokimi jarami, będącej częścią terasy nadzalewowej rzeki Wisłok. U podnóża rezerwatu rozciąga się, wybudowany w 1973 r., sztuczny zbiornik wodny „Zalew Rzeszowski”. Rezerwat zajmuje ostatni naturalny fragment skarpy z porastającym ją naturalnym, dobrze zachowanym zespołem grądu. Obejmuje część większego niegdyś kompleksu leśnego o nazwie Lisia Góra. Od północy graniczy z Wytwórnią Sprzętu Komunikacyjnego „PZL – Rzeszów S.A.”. Przez zachodnią część rezerwatu przebiega w niewielkiej odległości od muru WSK ulica Leśna, będąca drogą publiczną miejską, która stanowi dojazd do zlokalizowanego przy niej osiedla mieszkaniowego. Identyfikacja przebiegu granic rezerwatu nie powoduje trudności. Jego oznakowanie jest czytelne, rezerwat został oznaczony tablicami informacyjnymi w trzech miejscach.
Rezerwat leży w dolinie rzecznej, w strefie występowania naturalnej roślinności o charakterze grądów oraz łęgów. Dogodne warunki rozwojowe znajdują tu dominujący dąb szypułkowy, jesion, wiąz, grab, jawor, jesion, lipa drobnolistna, klon, osika, olsza czarna i wierzby. Warstwę podszycia leśnego tworzą bez czarny i koralowy, leszczyna, kruszyna pospolita, czeremcha, dereń świdwa, głóg i wierzby. W runie występują gajowiec żółty, pokrzywa zwyczajna, turzyca leśna, prosownica rozpierzchła, miodunka ćma, zawilec gajowy, bluszczyk kurdybanek, ziarnopłon wiosenny, kuklik pospolity, kokorycz pusta i kokorycz pełna. Jak widać, roślinność rezerwatu nie stanowi istotnej atrakcji przyrodniczej, jest to jednak jedyny w granicach miasta rezerwat przyrody, który chroni nadrzeczne tereny oraz stanowi zielone płuca Rzeszowa.
Niewątpliwą wartością przyrodniczą jest występowanie we florze rezerwatu roślin objętych ochroną gatunkową. Są to gatunki objęte ochroną częściową – kopytnik pospolity, centuria pospolita, pierwiosnka lekarska oraz krzewy kruszyna pospolita i kalina koralowa.
Rezerwat „Lisia Góra” z uwagi na małą powierzchnię oraz silną penetrację związaną z położeniem w warunkach miejskich, nie stanowi atrakcyjnej ostoi dla zwierząt. Do najcenniejszych gatunków zwierząt należą owady kozioróg dębosz oraz dyląż garbarz. Ptaki i ssaki, narażone na hałas przemysłowy oraz komunikacyjny, występują nielicznie. Najcenniejszym elementem istniejącego tu ekosystemu leśnego jest przedmiot ochrony tj. drzewostan dębowy, który na znacznej części rezerwatu ma charakter stukilkudziesięcioletniego starodrzewu dębowego.
Zgubny wpływ człowieka
Po powstaniu rezerwatu dokonano w latach 1998-2001 licznych cięć drzew, pozostawiono ścięte drzewa, w tym dęby. Na terenie rezerwatu widoczny jest negatywny wpływ działalności człowieka na skład gatunkowy drzewostanu. Widoczne są liczne ślady wycinania drzew (w tym dębów) i krzewów. Występują również drzewa obce polskiej florze – robinia akacjowa, sosna wejmutka oraz klon jesionolistny.
W rezerwacie uderza jego zaśmiecenie, ślady po paleniu ognisk oraz wandalizm przejawiający się niszczeniem kory na pniach drzew i malowaniem pni farbami. Najpilniejszym jednak zadaniem winno być wyeliminowanie ruchu rowerowego z terenu rezerwatu.
Na terenie „Lisiej Góry” obowiązują wszystkie zakazy wprowadzone ustawą o ochronie przyrody. Zgodnie z zapisami ustawy, w rezerwatach przyrody zakazano m.in. ruchu rowerowego. Przez „Lisią Górę” przebiega jednak szereg dróg i ścieżek, ale nie zostały one wyznaczone. W rozumieniu zapisów ustawy z dnia 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody, nie są one dostępne dla ruchu pojazdów, pieszych czy rowerzystów.
Projekt „Planu ochrony rezerwatu Lisia Góra na okres od 2003-01-01 – do 2022-12-31” został sporządzony w lipcu 2002 r. na mocy ustawy z dnia 16 października 1991 r. o ochronie przyrody. Jednak przedmiotowy Plan nie spełnia wymogów określonych w rozporządzeniu Ministra Środowiska z 12 maja 2005 r., w związku z czym brak jest możliwości jego ustanowienia.
Pomimo dwuletniego okresu obowiązywania ustawy, nikt nie podjął działań, aby uporządkować zasady ochrony w rezerwacie, by pieniądze wydatkowane na sporządzenie Planu przyniosły efekt. Dzieje się tak pomimo istnienia wielu zagrożeń dla rezerwatu, wynikających z jego położenia wewnątrz aglomeracji miejskiej, w sąsiedztwie terenów rekreacyjno-wypoczynkowych i łatwej dostępności dla mieszkańców.
Najistotniejszymi zagrożeniami dla przyrody w rezerwacie są te, które wynikają z antropopresji, jakiej jego obszar podlegał przed objęciem ochroną. Związane jest to głównie z sąsiedztwem aglomeracji miejskiej – teren lasu był miejscem wypoczynku dla mieszkańców miasta, szczególnie młodzieży. Organizowano tam m.in. biwaki harcerskie.
Dogodny dojazd do rezerwatu spowodował pojawienie się zagrożeń ze strony ruchu turystycznego. Rezerwat miał odgrywać dużą rolę w edukacji ekologicznej i od czasu utworzenia ścieżki przyrodniczej im. Prof. Władysława Szafera, przez jego teren przewijały się tysiące osób, głównie dzieci i młodzieży szkolnej. Do liczby tej dołączyła spora grupa rowerzystów, którzy po wybudowaniu w lesie sztucznego toru, codziennie organizują treningi i zawody. Na obszarze rezerwatu, szczególnie w jego części wschodniej, ścieżki zostały przekształcone w tory do jazdy na rowerach górskich. Głębokość przekształceń powierzchni ścieżek dochodzi miejscami do 1,5 m. Do zjazdów rowerami wykorzystywane są również skarpy od strony wschodniej i południowej. Pogłębia to i przyśpiesza ich erozję. Tak intensywna penetracja spowodowała zniszczenie runa leśnego, podszytu oraz cennych okazów roślin.
Sądowe zawirowania
W grudniu 2005 r. wybrałem się na wycieczkę na Lisią Górę. Jakież było moje zdziwienie, gdy w centrum rezerwatu zauważyłem wykopy i budowle ziemne o imponujących rozmiarach, pełniące funkcję skoczni dla rowerzystów. Powstał tor przeszkód do jazdy rowerowej. Ślady wskazywały, że był on intensywnie użytkowany przez rowerzystów, którzy bezprawnie zbudowali tor na terenie starodrzewu dębowego, od 2001 r. niszcząc na dużym obszarze runo. Kilka drzew leżało ściętych, a wiele krzewów i drzew było uszkodzonych. Zobaczyłem zryty i zdewastowany las, połamane i pocięte drzewa, pnie pomalowane jaskrawymi farbami. Wykonałem pełną dokumentację fotograficzną szkód w rezerwacie i złożyłem wniosek do Prokuratury Rejonowej, zawiadamiając o popełnieniu czynu polegającego na dewastacji chronionego rezerwatu przyrody, co wyczerpuje przesłanki określone w art. 181 § 1, § 2 i art.187 §1 kk oraz art. 127 pkt. 1b, art. 131 pkt. 6 i 13 ustawy o ochronie przyrody. Wniosłem o wszczęcie postępowania w przedmiotowej sprawie. W uzasadnieniu wniosku wskazałem na działania rowerzystów, niezgodne z zakazami zawartymi na tablicy informacyjnej, usytuowanej na granicy rezerwatu.
W dniu 16 stycznia 2006 r. zostałem przesłuchany przez prokuratora, szczegółowo omówiłem zaobserwowane zniszczenia rezerwatu i wskazałem na przepisy prawa umożliwiające określenie przestępstw. Prokurator przekazał następnie sprawę Policji, która poinformowała, że powiadomi mnie o wynikach dochodzenia.
Do 10 lipca 2006 r. nie otrzymałem jednak żadnych informacji, więc postanowiłem interweniować telefonicznie w Prokuraturze Rejonowej oraz dokonać powtórnej wizji na terenie rezerwatu. Jakież było moje zdziwienie, gdy zauważyłem dalsze zniszczenia rezerwatu i postępującą rozbudowę toru rowerowego. Rezerwat został przekopany wzdłuż i wszerz. Zniszczono las ze starodrzewem na powierzchni kilku hektarów. Pod dębami znajdowały się też pozostałości po ognisku. Wykonałem ponownie szczegółową dokumentację fotograficzną.
Przygotowałem skargę do Prokuratora Okręgowego w Rzeszowie, którą przekazałem 14 lipca 2006 r. W skardze podniosłem fakt bezczynności Prokuratora Rejonowego w Rzeszowie oraz Policji. Wskazałem również na bezczeszczenie godła państwowego na tablicy z napisem „rezerwat przyrody”.
17 lipca 2006 r. otrzymałem pismo podpisane przez Komendanta Komisariatu Policji IV w Rzeszowie, datowane na dzień 12 lipca 2006 r. W piśmie tym zostałem poinformowany, że Policja nie wykryła sprawcy i – jeżeli chcę – to sam mogę wnieść do sądu wniosek o ukaranie sprawców. Wobec tego w Prokuraturze Okręgowej w Rzeszowie w dniu 18.07.2006 r. złożyłem ponowną skargę, w której wskazałem na następujące fakty: Komendant powołał się wyłącznie na art. 127 pkt. 1b, art. 131 pkt. 6 i 13 ustawy o ochronie przyrody i uczynił mnie pokrzywdzonym, co nie jest prawdą, gdyż rezerwat „Lisia Góra” jest objęty ochroną na mocy rozporządzenia Ministra Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa. Teren rezerwatu o powierzchni 8,11 ha stanowi własność Gminy Miasta Rzeszowa. Wobec powyższego, pokrzywdzonym jest Państwo Polskie. Tym samym Prokurator winien działać w tej sprawie z urzędu. Komendant nie wspomniał w piśmie o przyczynach niemożliwości ukarania rowerzystów, stwierdził jedynie lakonicznie, że nie wykryto sprawcy wykroczenia.
Dzięki znajomej udało mi się ustalić sprawców dewastacji, którymi okazali się młodzi ludzie. Jak wobec tego policja przez pół roku nie była w stanie dokonać ustaleń sprawców dewastacji? Bulwersujące jest również to, że funkcjonariusz policji nakazuje obywatelowi samodzielnie chronić majątek gminy Rzeszów i prawnie chroniony rezerwat.
Szkody nie były istotne
W dniu 26 lipca 2006 r. otrzymałem pismo z wyjaśnieniami Zastępcy Prokuratora Rejonowego dla miasta Rzeszów, datowane na dzień 21.07.2006 r. Prokurator w odpowiedzi na moją skargę z dnia 12.07.2006 r. poinformował mnie, że śledztwo w sprawie spowodowania w okresie pomiędzy 2001 r. a kwietniem 2006 r. zniszczenia w świecie roślinnym w znacznych rozmiarach, na terenie rezerwatu przyrody „Lisia Góra” w Rzeszowie i inne czyny z art. 181 § 1 kk i inne, zostało umorzone postanowieniem Prokuratora Rejonowego dla miasta Rzeszów z dnia 22.05.2006 r. wobec braku ustawowych znamion przestępstwa.
W toku śledztwa zostało przesłuchanych 9 świadków, dołączono do akt plan ochrony rezerwatu, przeprowadzono oględziny wskazanych miejsc zniszczeń szaty roślinnej rezerwatu oraz uzyskano opinię biegłego z zakresu ochrony środowiska, który nie stwierdził, aby ujawnione zniszczenia były zniszczeniami w znacznym rozmiarze, aby spowodowały one istotną szkodę oraz istotne zmniejszenie wartości przyrodniczej rezerwatu „Lisia Góra” (sic!). Wobec tego została podjęta decyzja o umorzeniu śledztwa wobec braku ustawowych znamion przestępstw z art. 181 § 1 kk, 181 § 2 kk i 187 § 1 kk. Postanowienie to jest prawomocne. Za pokrzywdzonych uznano Wojewódzkiego Konserwatora Przyrody w Rzeszowie oraz Miejski Zarząd Dróg i Zieleni w Rzeszowie. Podmioty te nie zaskarżyły postanowienia o umorzeniu śledztwa.
Zatwierdzając postanowienie o umorzeniu śledztwa prokurator zarządził zawiadomienie mnie o treści podjętej decyzji merytorycznej. Na skutek zaniedbania sekretariatu prokuratury nie zostałem zawiadomiony o treści zapadłej decyzji w myśl przepisu art. 305 § 4 kpk. Prokurator zapewnił mnie, że w sprawie nie stwierdzono bezczynności policji ani też nadzorującego prokuratora.
Wnioski nasuwają się same – doszło do zniszczenia runa i poszycia w lesie będącym w rezerwacie przyrody, na obszarze kilku hektarów wycięto drzewa i krzewy, uszkodzono i pomalowano pnie drzew. Niestety właściciel terenu rezerwatu – Gmina Miasto Rzeszów i zarządzający w jej imieniu tym terenem Miejski Zarząd Dróg i Zieleni w Rzeszowie, w sposób niewłaściwy zarządzają terenem rezerwatu. Właśnie Lisią Górę Gmina upodobała sobie jako teren rekreacji dla mieszkańców i nawet obecnie, w lipcu br., organizuje tam imprezy masowe, w tym koncerty zespołów muzycznych. W tej sytuacji dziwi fakt przyznania Prezydentowi Rzeszowa przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej certyfikatu „Powiat Przyjazny Środowisku” za osiągnięcia w zakresie ochrony przyrody i środowiska. W okresie czterech lat na terenie miasta Rzeszowa nikomu nie zależało na ochronie rezerwatu.
W dniu 28 lipca p.o. Wojewódzkiego Konserwatora Przyrody skierował pismo do Dyrektora Miejskiego Zarządu Dróg i Zieleni w Rzeszowie z wnioskiem o zniwelowanie wszystkich istniejących na terenie rezerwatu kopców ziemnych i zlikwidowanie ścieżek oraz ustawienie tablic informacyjnych.
Pomimo szczegółowego udokumentowania popełnienia przestępstw na terenie rezerwatu, autorzy Planu nie podjęli żadnych działań w celu ochrony rezerwatu lub naprawy powstałych szkód.
W Planie ochrony rezerwatu podkreślano funkcję dydaktyczną rezerwatu, wskazując na niezaprzeczalne walory przyrodnicze. Położenie na trasie ścieżki przyrodniczej miało go uczynić przydatnym do pełnienia funkcji dydaktycznej. Miał być wykorzystywany w nauczaniu młodzieży szkół podstawowych i średnich z terenu miasta, służyć studentom wydziałów przyrodniczych oraz pracownikom naukowym rozwijającego się rzeszowskiego ośrodka akademickiego. Miał służyć, ale w obecnej sytuacji raczej nie będzie to możliwe.
Na przykładzie niniejszego rezerwatu nasuwa się smutna refleksja, że nie można wymagać skutecznej ochrony Tatrzańskiego Parku Narodowego o powierzchni 211,64 km2, gdy rezerwat o zaledwie 8 ha powierzchni jest pozostawiony bez nadzoru i jest niszczony przy obojętności władz miasta.
Moja druga porażka
Jest to już moja druga porażka z administracją w sprawach ochrony przyrody. W 2005 r. podjąłem się likwidacji stawów wybudowanych przez Nadleśnictwo Rymanów na terenie rezerwatu „Źródliska Jasiołki”. W 1997 r. na brzegach Jasiołki wykonano dwa stawy przeciwpożarowe z piętrzeniami wody przegradzającymi całkowicie koryto. Piętrzenia te działają w sposób ciągły, a zbiorniki wykorzystywano jako stawy rybne. Piętrzenia oczywiście nie mają przepławek, a woda w zbiornikach ulega w lecie ogrzaniu i odtlenieniu. Jeżeli przyjąć funkcję p. poż. zbiorników, to piętrzenie powinno być prowadzone wyłącznie w czasie zagrożenia pożarowego, a napełnianie zbiorników wodą winno być krótkotrwałe w okresach dużych przepływów wody. Przegrałem ze Starostą Sanockim walkę o naprawę szkód, pomimo wykazania rażącego naruszenia wymogów prawa wodnego. To bicie głową w mur. Rzeka, która kiedyś była rajem dla pstrągów potokowych, została zamieniona w rybną pustynię. Tak to bezmyślna walka z suszą spowodowała wyniszczenie pstrągów oraz innych prawnie chronionych zwierząt wodnych. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że plan ochrony rezerwatu „Źródliska Jasiołki” pomija istnienie na terenie rezerwatu rzek Jasiołka i Wisłok oraz żyjących w nich wielu gatunków zwierząt prawnie chronionych. Nie zwrócono też uwagi na konieczność zachowania tych rzek w dobrym stanie ekologicznym.
Te obie porażki uzmysłowiły mi, że w Polsce nieskuteczna jest ochrona dziedzictwa przyrodniczego. Wciąż konieczne jest reagowanie na głupotę decydentów odpowiedzialnych za ochronę przyrody. Mimo że nie oni bezpośrednio dokonali dewastacji, to oni odpowiadają za brak działania, które mogłoby te miejsca ocalić.
Leszek Dąbal
Dziękuję panu Tomaszowi Puckowi oraz pani Alinie Kuli za okazaną pomoc.