Asfaltem po sudeckich łąkach
Kilkakrotnie informowaliśmy czytelników „Dzikiego Życia” o zamiarach radnych gminy Mieroszów, którzy za wszelką cenę postanowili zniszczyć łąki będące ostatnim w Sudetach stanowiskiem motyla – niepylaka mnemozyny. Jedną z ostatnich decyzji radnych, odchodzących po listopadowych wyborach samorządowych, było uchwalanie studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego dla gminy. W tym właśnie studium zaplanowano, że przez łąki z wymierającym gatunkiem motyla ma przebiegać nowa droga.
Niestety, w grudniu Wojewódzka Konserwator Przyrody, Halina Liberacka, podjęła decyzję przybliżającą realizację tego pomysłu i zgodziła się na tę inwestycję. Haniebne jest to, że Wojewódzki Konserwator Przyrody bardziej troszczy się o inwestycje drogowe w Sudetach niż o ostatnie stanowisko gatunku chronionego prawem krajowym i unijnym.
Przyrodnicze wartości zagrożonych łąk
Łąki, przez które przebiegać ma droga, rozciągają się między dwiema wsiami położonymi w GórachKamiennych, w gminie Mieroszów – między Unisławiem Śląskim a Sokołowskiem. W zasadzie Sokołowsko wsią jest tylko na administracyjno-urzędniczej mapie Polski. Tak naprawdę to małe miasteczko, będące za czasów niemieckich znanym uzdrowiskiem. Trudno w to uwierzyć, ale to właśnie na wzór Sokołowska projektowano szwajcarskie Davos. Obecnie niestety Sokołowsko popada w ruinę. A szkoda, bo swoim niepowtarzalnym urokiem i wdziękiem do dzisiaj zachwyca niejednego zabłąkanego turystę, który tu przypadkiem trafi. Tak jak o Sokołowsku można powiedzieć, że jest perłą architektoniczną Gór Kamiennych, tak łąki, które rozciągają się od Sokołowska do Unisławia Śląskiego, są ich perłą przyrodniczą.
Na tych właśnie łąkach rozmnaża się ostatnia w Sudetach populacja motyla – niepylaka mnemozyny. Kiedyś występował stosunkowo często w całych Sudetach, lecz był jednym z tych gatunków motyli, który padł ofiarą kolekcjonerstwa oraz naturalnego zarastania i zalesiania siedlisk niezbędnych dla rozwoju jego populacji. Łąki rozciągające się między Sokołowskiem a Unisławiem Śl. są jednak przyrodniczo cenne nie tylko ze względu na niepylaka mnemozyne. Większość z nich przyrodnicy fachowo określają mianem górskich łąk konietlicowych oraz rajgrasowych, kośnych. Ich nazwy pochodzą od dominujących w tych zbiorowiskach traw: rajgrasu wyniosłego i konietlicy łąkowej, ale poza nimi występuje tu wiele rzadkich gatunków roślin i ptaków.
Na przykład, swoje żerowisko mają tutaj bocian czarny, puchacz i trzmielojad. Licznie występują derkacze, gąsiorki, świerszczaki i strumieniówki. Z roślin z kolei mamy tu choćby storczyki męskie, listery jajowate, dziewięćsiły bezłodygowe czy śnieżyce wiosenne. Oprócz niepylaka mnemozyny, występują inne cenne gatunki motyli, chronione unijną dyrektywą siedliskową – modraszek nausitous i modraszek telejus. Poza tym łąki te są jednym z ostatnich tak wielkich kompleksów nieleśnych zachowanych w Sudetach, stanowią także bardzo cenny korytarz ekologiczny. Góry Kamienne, w dużej mierze dzięki tym wyjątkowym łąkom, zostały zaproponowane jako jeden z obszarów siedliskowych sieci Natura 2000. Tereny te znajdują się również w Parku Krajobrazowym Sudetów Wałbrzyskich.
W imię nadrzędnego interesu publicznego
Jednak te niebagatelne wartości nie przekonały dolnośląskiej Wojewódzkiej Konserwator Przyrody, by nie dopuścić do zniszczenia łąk. Samorządowcy z Mieroszowa bardzo mocno lobbowali na rzecz powstania drogi z Unisławia Śląskiego do Sokołowska. Argumentowali oni, że obecnie istniejąca droga do Sokołowska, prowadząca ze wsi Kowalowa, nie spełnia wymogów bezpieczeństwa, gdyż z powodu wiaduktu kolejowego nie mogą nią do Sokołowska wjeżdżać wysokie pojazdy, w tym niektóre typy wozów strażackich. Z tego powodu potrzebna jest nowa droga. W grudniu 2006 r. Wojewódzka Konserwator Przyrody, a co za tym idzie Wojewoda Dolnośląski, wydali decyzję o środowiskowych uwarunkowaniach pozwolenia na realizację przedsięwzięcia polegającego na budowie drogi Unisław Śląski – Sokołowsko przez cenne górskie łąki, w tym te, na których występuje niepylak mnemozyna.
Protesty przyrodników i organizacji ekologicznych, w tym Sudeckiego Oddziału Pracowni nie zrobiły na Konserwator wrażenia. Uargumentowała ona niszczenie łąk objętych programem Natura 2000 nadrzędnym interesem publicznym, a także brakiem rozwiązań alternatywnych i zaproponowała kompensacje przyrodnicze, ponoć mające wyrównać straty w środowisku. Pewnie niemałe znaczenie przy wydaniu decyzji miał fakt, że samorządowcy z Mieroszowa już wcześniej uzyskali pieniądze z Unii Europejskiej na realizację tej inwestycji. A skoro pieniądze z Brukseli są, głupio teraz byłoby się wycofywać z ich wykorzystania.
Uzasadnianie przez Konserwator niszczenia wyjątkowo cennych przyrodniczo miejsc nadrzędnym interesem publicznym oraz brakiem rozwiązań alternatywnych, nie dość, że pokazuje, jaki stosunek ma ona (oraz Wojewoda) do przyrody, to w dodatku jest niezgodne z prawdą. Według informacji Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego, modernizacja wiaduktu nad istniejącą drogą do Sokołowska z Kowalowej ma nastąpić w ciągu najbliższych dwóch lat. Sudecki Oddział Pracowni dwukrotnie występował do Wojewody Dolnośląskiego z prośbą o podjęcie mediacji pomiędzy Starostą Powiatu Wałbrzyskiego, Dyrektorem PKP – Oddziału Regionalnego we Wrocławiu, a Burmistrzem Mieroszowa, by jednostki te porozumiały się w sprawie modernizacji istniejącego wiaduktu kolejowego. Tak więc wariant alternatywny istnieje i jest nim przebudowa wiaduktu kolejowego nad istniejącą drogą do Sokołowska, tak by mogły pod nim przejeżdżać wysokie pojazdy. Wariant ten jednak nie został w ogóle wzięty pod uwagę przez Dolnośląską Konserwator Przyrody jako rozwiązanie alternatywne. A ponieważ rozwiązań alternatywnych pani Konserwator się nie doszukała, „nadrzędny interes publiczny” umożliwia budowę nowej drogi. W Polsce lepiej wszakże zbudować nową drogę przez cenne przyrodniczo obszary, niż wyremontować coś, co już istnieje...
Prawda o kompensacjach przyrodniczych
Również kompensacje przyrodnicze ustalone przez Konserwatora są nieadekwatne do strat w środowisku. W tym przypadku w ogóle trudno uznać za sensowne stwierdzenia, że jakiekolwiek kompensacje wynagrodzą straty, bo niby jak można zadośćuczynić prawdopodobnej likwidacji ostatniej populacji niepylaka mnemozyny w Sudetach. Tymczasem pani Konserwator zezwala na budowę drogi pod określonymi warunkami i przy wykonaniu kompensacji przyrodniczych. Do najważniejszych z nich mają należeć: zaprojektowanie trzech przejść dla zwierząt wraz z płotkami naprowadzającymi, ustalenie maksymalnej prędkości na drodze do 60 km/h, ograniczenie szerokości pasa robót do niezbędnego minimum. Konserwator w ramach kompensacji przyrodniczych pragnie odtworzyć 1 hektar łąk zniszczonych przy budowie drogi, a w zamian za to, że droga będzie silnie oddziaływać na 95 hektarów kolejnych cennych łąk, wystarczającą kompensacją ma być według niej koszenie przez 10 lat 30 ha łąk, które dzisiaj koszone nie są. W ramach ochrony motyli pani Konserwator proponuje natomiast koszenie roślinności w dolinach pobliskich potoków, co ma zwiększyć liczebność roślin żywicielskich chronionych gatunków – niepylaka mnemozyny, modraszka nausitous i modraszka telejus.
Wszystko to ładnie wygląda na papierze, ale na pewno nie zrekompensuje strat w opisywanych ekosystemach łąkowych. Przede wszystkim żadna z proponowanych kompensacji nie zmniejszy prognozowanych negatywnych oddziaływań na populację niepylaka mnemozyny. Koszenie roślinności przy ciekach wodnych może spowodować polepszenie warunków dla rozwoju populacji modraszków, co związane jest ze zwiększeniem występowania rośliny żywicielskiej tych motyli – krwiściąga lekarskiego. Nie będzie to jednak miało żadnego pozytywnego wpływu na populację niepylaka mnemozyny, który nie jest związany z tą rośliną. W dodatku miejsca tych kompensacji znajdują się w bezpośrednim sąsiedztwie nowej drogi, co może spowodować zwiększoną śmiertelność modraszków po otwarciu szosy, związaną z kolizjami osobników z samochodami. Kolejną chybioną kompensacją, która również nie uchroni niepylaka mnemozyny i innych gatunków motyli, jest życzeniowe ustalenie maksymalnej prędkości 60 km/h na nowej drodze, co teoretycznie ma zapobiec rozjeżdżaniu motyli przez samochody. Ciekawe, ilu kierowców na świeżo wybudowanej drodze, w terenie niezabudowanym, będzie przestrzegać takiego ograniczenia. Poza tym nawet poruszanie się z prędkością 60 km/h wcale nie zapewni bezpieczeństwa motylom.
Inne kompensacje są naszym zdaniem również niewystarczające dla ochrony tych łąk. Jak stwierdza sama Konserwator w swojej decyzji, budowa drogi będzie miała duży negatywny wpływ na 95 hektarów cennych łąk, a więc naszym zdaniem, zadośćuczynienie w postaci koszenia przez 10 lat 30 hektarów łąk jest mocno nieadekwatne wobec strat spowodowanych w środowisku. Zniszczony podczas budowy jeden hektar łąk ma zostać odtworzony jeszcze w tym samym roku w zupełnie innym miejscu. Doprawdy zastanawiające jest, jak w jeden rok pani Konserwator chce stworzyć łąkę górską z całym szeregiem gatunków chronionych. Nie mówiąc o tym, że zniszczeniu ulegnie o wiele więcej hektarów niż jeden, bo ciężki sprzęt wykorzystywany do budowy drogi będzie poruszał się na pewno po obszarze szerszym niż pas drogi. Nakaz ograniczenia pasa robót do niezbędnego minimum jest bardzo lakoniczny i w zasadzie niemożliwy do wyegzekwowania. W praktyce robotnicy będą mogli utworzyć pas robót, jaki będą chcieli, bo przecież nikt im nie udowodni, że minimum było mniejsze.
Nowa droga przetnie bardzo duży kompleks nieleśny, na którym nie ma żadnej zabudowy, przez co jest on cennym korytarzem ekologicznym. Budowa trzech przejść dla zwierząt o szerokości 2 metrów przy ciekach wodnych, jak to chce Konserwator, nie zrekompensuje możliwości migracji przez ten teren wielu gatunków zwierząt. W dodatku, istnieje realne niebezpieczeństwo, że po zbudowaniu drogi tereny leżące wzdłuż niej zostaną przeznaczone przez gminę pod zabudowę mieszkaniową. Konserwator przyrody w ogóle nie odnosi się do tej kwestii, a ma ona kluczowe znaczenie dla zachowania walorów przyrodniczych tych łąk.
Należy podkreślić jeszcze jedną zasadniczą sprawę związaną z kompensacjami przyrodniczymi, powołując się na stanowisko Krajowej Komisji ds. Ocen Oddziaływania na Środowisko z dnia 26 września 2006 r. w jednej ze spraw przez nią rozpatrywanych. Komisja stwierdza, że „Działania kompensacyjne stanowią rozwiązanie ostateczne, mające służyć utrzymaniu spójności sieci Natura 2000 jako całości. Wyznacza się je, gdy po rozpatrzeniu i zastosowaniu wszystkich innych rozwiązań planowane przedsięwzięcie nadal może negatywnie wpływać na siedliska i gatunki, dla których wyznaczono obszar Natura 2000. /.../ Natomiast nigdy kompensacja przyrodnicza nie powinna być środkiem, który stosuje się tylko po to, by umożliwić realizację przedsięwzięcia”. Stanowisko to pokazuje, że przepisy zostały potraktowane przez Dolnośląskiego Konserwatora Przyrody instrumentalnie, gdyż zaproponowane kompensacje nie mają służyć spójności sieci Natura 2000, lecz zrealizowaniu przedsięwzięcia polegającego na budowie drogi.
Podsumowując, decyzja Dolnośląskiego Konserwatora Przyrody, a przez to Wojewody Dolnośląskiego, umożliwiająca budowę drogi, jest haniebna i pokazuje, jaki stosunek do dolnośląskiej przyrody ma ten urząd. Konserwator nie przeanalizował wszystkich wariantów alternatywnych, a kompensacje przyrodnicze ustalone w Decyzji są nieadekwatne do zniszczeń, jakie inwestycja wywoła w ekosystemach łąk w Górach Kamiennych.
Sudecki Oddział Pracowni odwołał się od decyzji Wojewody do Ministerstwa Środowiska. Jeżeli Minister Środowiska podtrzyma decyzję, Oddział skieruje skargę do Komisji Europejskiej i jako podmiot na prawach strony wstąpi na drogę postępowania administracyjnego przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym. Oddział wyśle również do Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego informację o tym, że pieniądze, które Fundusz przeznaczył w dobrej wierze na gminną inwestycję, mają zostać wykorzystane niezgodnie z prawem unijnym, dotyczącym sieci Natura 2000. Niestety realizacja inwestycji przewidziana jest na ten rok. Miejmy nadzieję, że zanim rozpocznie się budowa, właściwe urzędy zainterweniują i powstrzymają realizację kolejnego przedsięwzięcia niszczącego sudecką przyrodę.
Paweł Kisiel