DZIKIE ŻYCIE

Miłość w przyrodzie

Juraj Lukáč

Jego potężny, głęboki głos działał na nią jak afrodyzjak. Czuła jak zaczyna bić mocniej jej serce i krew gwałtownie uderza do głowy. Jak trzykrotnie destylowana irlandzka whisky Jameson. W ogóle jej nie przeszkadzało, że obok leżą trzy rywalki. Z taką samą tęsknotą patrzyły na jego piękny, potężny kark i wzdychały z utęsknieniem, kiedy odwrócił się w ich stronę. Ona je jednak ignorowała, czuła bowiem, że miłość już niedługo ich wypełni. On tak pięknie głęboko ryczy, niech rozbrzmiewa jego głos...

Potem na tę scenę miłosną napatoczyłem się i ja.

Waga lekka, żaden porządny głos, zaś jakość ubioru odpowiadająca minimalnej płacy, jaką otrzymywałem.


Fot. Juraj Lukáč
Fot. Juraj Lukáč

Ale że było bardzo ciemno, nikt moich niedoskonałości nie dostrzegał. Żadna gwiazda, ani promień księżycowego światła. Schodziłem powoli z czergowskiego grzbietu, pod nogami delikatnie obijały mi się drobne kamyki. Drogę czułem tylko nogami i starałem się nie zejść z leśnej ścieżki. Nieznajome huczące potwory wydawały przede mną w ciemności intensywny stukot. Słyszałem je.

Ni stąd ni zowąd stałem się konkurentem w amorach, trzecim olbrzymim karpackim jeleniem. Stęsknione, rozmarzone łanie w ogóle nie zainteresowały się moim wyglądem, ale ich partnerzy, ogłupiali i zaślepieni miłością, rzucili się na mnie.

Zaryczałem. Ze strachu.

Nie wiem, co mnie dopadło, ale wydałem dźwięk, który na łanie podziałał jak afrodyzjak, a na jelenie tak, jakby ktoś je uderzył.

Jelenie momentalnie rozproszyły się w ciemności. Panie na lewo, panowie na prawo.

Jeden potężny czergowski jeleń, tuż po pojedynku miłosnym miał na plecach zauważalne rany.

„Innym razem takiego głupstwa bym nie zrobił, ale dzisiaj całkiem mi to odpowiadało”.

Smugi dymu z fajki Skukama w kształcie serduszek ukazywały czerwcowo-filozoficzny nastrój mojego przyjaciela.

„Już mam dość tych powyborczych politycznych analiz, partyjnych kitów. Szkoda komentować. Wszyscy zupełnie oszaleliście... Prawdziwe życie pulsuje inaczej i gdzie indziej, pełne miłości i nienawiści, kolorów i kochania. Życie nie jest na politycznych billboardach, meczach piłki nożnej, tablicy Mendelejewa. Życie to miłość. Miłość to uwodzenie, zwyczaje godowe i kochanie. Wiedzą to wszyscy. Bakterie, stonogi, salamandry, niedźwiedzie. W dzikiej przyrodzie nikt nie zna politycznych i olimpijskich gier. Miłosne gry zna natomiast każdy”.

Mój najwierniejszy przyjaciel, czechosłowacki wilczek o nadzwyczajnych zdolnościach, tak jak to miał w zwyczaju, bujając się na fotelu wypuszczał czarodziejskie chmurki ze swojej fajki Dunhill i popijał Fernet, napój prawdziwych mężczyzn.

„No i?” – napiłem się czarnej herbaty Darjeeling.

„Dziwię się, ale wygląda to tak, że ryczenie jeleni na łanie działa rzeczywiście jak afrodyzjak”. Skukam wytrzepał fajkę, odłożył egzemplarz „SME”, który jutro wymienimy na papier toaletowy TENTO i znów wygodnie rozciągnął się na fotelu.

„Istnieje cała seria prac naukowych, które opisują działanie tego zjawiska, głównym autorem jest niejaki pan McComb”.

Skukam czyścił fajkę i przygotowywał się do spania.

„Ale powiem ci jeszcze, że McComb twierdzi, że jeleń, który ma najpiękniejszy ryk, najszybciej poderwie łanie, a te później urodzą małe jeleniątka, które dzięki temu mają większe szanse na przeżycie niż inne”.

„Skoro tak twierdzą naukowcy trzeba im wierzyć” – starałem się inteligentnie pociągnąć rozmowę.

„Ja wiem, że mam rację” – Skukam bywa czasami nieznośnie zarozumiały.

„My, ludzie, wprawdzie nie zachowujemy się tak jak wy w przyrodzie, ale prezentujemy się też tak, by sobie imponować, czym tylko możemy. Na przykład fizyk kwantowy Schrödinger poderwał w Wielkanoc 1925 r. w Alpach jedną ze swoich pierwszych kochanek na rozważania o opisywaniu świata atomów. Jeszcze pod koniec swojego życia, w katolickiej Irlandii, jako dyrektor Institute for Advance Studies, oprócz naukowej pracy skutecznie zajmował się bałamuceniem studentek. Równaniami”.

Skukam z na wpół otwartymi oczami słuchał, ale przy imieniu Schrödinger ożywił się i z zainteresowaniem zapytał: „Schrödinger? Czy to nie jest przypadkiem ten, co miał tu Schrödingerową kotkę...”.

„Tak to ten, ale mnie nie interesuje jego kotka, ale to, że jako fizyk napisał pracę »What is Life?«, analizę o istocie życia” – zasypałem informacjami swojego psiego przyjaciela.

„Życie nie jest na politycznych billboardach, meczach piłki nożnej, tablicy Mendelejewa. Życie to miłość. Miłość to uwodzenie, zwyczaje godowe i kochanie. Wiedzą to wszyscy...” – Skukam definitywnie zasnął.

Juraj Lukáč

Tłumaczenie Anna Patejuk

Tekst pochodzi z internetowego bloga, który autor prowadzi pod adresem jurajlukac.blog.sme.sk na zaproszenie słowackiego dziennika „SME” (sme.sk). Przedruk za zgodą redakcji „SME”.