DZIKIE ŻYCIE

Szkodnik czy pomocnik? Losów kornika w Puszczy Białowieskiej ciąg dalszy

Rafał Dziemiński, Michał Fabiszewski

Ostatniego dnia lipca br. Ministerstwo Środowiska zorganizowało oględziny rezerwatów „Starzyna” i Rezerwatu Krajobrazowego im. Władysława Szafera. Była to kolejna w ostatnim czasie wizja terenowa z udziałem przedstawicieli ministerstwa w rezerwatach Puszczy Białowieskiej. Oględziny stanowiły część postępowania administracyjnego przed organem II instancji – Ministrem Środowiska w sprawie zgody na usunięcie świerków z rezerwatów przyrody „Rezerwat Krajobrazowy im. Władysława Szafera” oraz „Starzyna”. Postępowanie jest rezultatem odwołań składanych przez podlaski oddział Pracowni na rzecz Wszystkich Istot.

Na spotkanie w Białowieży zaproszono Wojewódzkiego Konserwatora Przyrody, przedstawicieli Lasów Państwowych, podlaski oddział Pracowni oraz Polskie Towarzystwo Leśne – Koło „Puszcza Białowieska”, skupiające pracowników nadleśnictw i również uczestniczące w postępowaniu na prawach strony. W spotkaniu udział wziął, jako ekspert ministerstwa, dr Lech Buchholz. Pracownię reprezentował m.in. badacz białowieskiej awifauny – dr hab. Wiesław Walankiewicz. Celem wizji lokalnej było dostarczenie Ministrowi Środowiska informacji o stanie faktycznym rezerwatów, potwierdzonych dokumentacją fotograficzną.


Powalony świerk - naturalne grodzenie, rezerwat Starzyna. Fot. Michał Fabiszewski
Powalony świerk - naturalne grodzenie, rezerwat Starzyna. Fot. Michał Fabiszewski

Przedstawiciele Lasów Państwowych podkreślali, że poprzez wstrzymanie wycinki przez Ministra Środowiska obumarłe świerki przy drodze zagrażają bezpieczeństwu ludzi i mienia. Jednak, jak wynika z art. 15 ust. 2 ustawy o ochronie przyrody, zakazy obowiązujące w rezerwatach przyrody nie dotyczą „działań związanych z bezpieczeństwem publicznym” – na co zwrócili uwagę przedstawiciele ministerstwa. Oznacza to, że w takich przypadkach nadleśnictwa nie powinny występować z wnioskami do Wojewódzkiego Konserwatora Przyrody o likwidację zagrożeń związanych z żerowaniem kornika drukarza, co dotychczas miało miejsce. W tej sytuacji podstawą do wnioskowania o wycinkę drzew powinna być likwidacja zagrożenia bezpieczeństwa publicznego, a nie fakt zasiedlenia drzew przez „szkodniki”.

Często pojawiającym się ze strony LP pytaniem było: Co chcemy chronić w rezerwatach – czy utrzymywać obecny stan, zgodnie z wytycznymi z instrukcji urządzania lasu, czy zupełnie nie ingerować? Pracownia stoi na stanowisku, że ingerencja w leśnych rezerwatach przyrody, których celem jest ochrona lasów naturalnych oraz utrzymanie procesów ekologicznych, nie powinna mieć miejsca. Podobnego zdania jest ekspert ministerstwa środowiska, dr Lech Buchholz, który podkreślał, że przyroda nie zna pojęcia „szkodnik” i wszystkie elementy środowiska, nawet korniki, są tak samo ważne i niezbędne do prawidłowego funkcjonowania naturalnego ekosystemu. Zwracał również uwagę, że rezerwaty objęte ochroną bierną stanowią bardzo mały procent wszystkich rezerwatów. Z tą opinią zgodził się również dr Ryszard Kapuściński – Zastępca Dyrektora Generalnej Dyrekcji Lasów Państwowych, który uważa, że rezerwaty powinny stanowić punkt odniesienia dla leśnictwa, element porównawczy, a zarazem naśladowczy. Warto jednak w tym miejscu dodać do opinii Kapuścińskiego, że realizacja tego założenia będzie możliwa jedynie po zaprzestaniu ingerencji w procesy przyrodnicze i pozostawieniu przyrody na wyznaczonych powierzchniach samej sobie.


Piastunka, na której rosną młode świerki. Fot. Michał Fabiszewski
Piastunka, na której rosną młode świerki. Fot. Michał Fabiszewski

Tezy leśników o przerwaniu ciągłości istnienia drzewostanu w wyniku gradacji kornika oraz niemożliwości samoistnego odnowienia się takich gatunków jak świerk i dąb, wydają się mało prawdopodobne, ponieważ przeczą temu obserwacje wybranych powierzchni w rezerwacie „Starzyna”. Porównano tam dwa miejsca. Pierwszą powierzchnią był fragment lasu powstały prawdopodobnie na skutek wydzielenia się drzew opanowanych przez kornika drukarza i inne gatunki towarzyszące, z którego wycięto wcześniej drzewa. Dominowała tutaj orlica i trzcinnik, a na jej skraju widoczne były grupowe odnowienia świerka i pojedyncze grabowe, dębowe i klonowe. Natomiast drugą powierzchnię stanowił fragment drzewostanu sąsiadującego z wcześniej wspomnianą luką po wycinkach, w którym nie usuwano drzew, również tych zasiedlonych. Pod przerzedzonym pułapem I piętra drzewostanu sosnowo-świerkowego zaobserwowano tutaj podrost świerkowy, grabowy, dębowy i klonowy oraz kształtujące się II piętro drzewostanu. Powalone drzewa stanowiły tam naturalne grodzenia i zabezpieczały młode drzewka przed zgryzaniem. Znajdujący się posusz posiadał na większości powierzchni odbitą korę, co świadczy o intensywnym żerowaniu dzięciołów i innych gatunków ptaków, dla których martwe i zamierające drzewa stanowią kluczowy element siedliska, na co zwrócił uwagę dr hab. Wiesław Walankiewicz.

Z powyższych przykładów wynika, że ciągłość istnienia formacji leśnej nie jest zagrożona nawet w drzewostanach z dużym udziałem świerka, a kornik stanowi naturalne narzędzie przemiany pokoleń i przebudowy składu gatunkowego drzewostanów. Udostępnia on zasiedlone przez siebie drzewa m.in. ponad stu gatunkom rzadkich chrząszczy, związanych z martwym drewnem świerkowym, stanowi też pokarm chronionego dzięcioła trójpalczastego. Ekosystem leśny nie jest układem statycznym, lecz ciągle ulega modyfikacjom, dostosowując się do zmieniających warunków środowiska. Dlatego też dalsze prowadzenie dotychczasowej gospodarki leśnej nie powinno mieć w ogóle miejsca w leśnych rezerwatach przyrody. Powinniśmy więc zmienić podejście do ochrony przyrody w kierunku ochrony naturalnych procesów, a nie jedynie drzewostanu.

Ewoluujące podejście do tych zjawisk nie znajduje jednak zrozumienia wśród białowieskich leśników, którzy nadal uważają swoje działania za potrzebne i niezbędne dla przetrwania Puszczy (sic!). Tym samym Puszcza Białowieska wraz z rezerwatami traktowana jest co prawda na specjalnych warunkach, ale jednak jak las gospodarczy, który wymaga stałego nadzoru. Porzucenie przez leśników „misji troskliwego gospodarza” w rezerwatach jest pierwszym krokiem w kierunku przywrócenia tej funkcji procesom naturalnym.


Drzewa zasiedlone przez korniki w rezerwacie krajobrazowym im W. Szafera. Fot. Michał Fabiszewski
Drzewa zasiedlone przez korniki w rezerwacie krajobrazowym im W. Szafera. Fot. Michał Fabiszewski

Jednym z postulatów najczęściej zgłaszanych przez leśników, m.in. Ryszarda Kapuścińskiego, była reforma prawa, którego odpowiednie przepisy będą jednoznacznie wskazywać administracji leśnej postępowanie w sytuacji gradacji kornika w rezerwatach przyrody. Niestety, podczas spotkań nie sposób było nie ulec wrażeniu, że próby uświadomienia zasad postępowania w rezerwatach przyrody napotykają na ciągły i zdecydowany opór wśród lokalnych pracowników nadleśnictw, co miało miejsce również podczas ostatniej wizji lokalnej. Nasuwa to pytanie o rolę, jaką pełni lub ma pełnić administracja LP. Bardzo często podkreśla się jej ściśle wykonawczy charakter względem państwa, co potwierdzają również władze leśne w Warszawie.

W powyższych rozważaniach przewija się wiele aspektów procesu zarządzania rezerwatami i kompetencji poszczególnych służb. Jednakże w przypadku tych rezerwatów niebagatelną rolę odgrywa również, zdawałoby się daleki od sprawy, wątek społeczny. Autorzy artykułu rozumieją go jako sposób postrzegania lasu przez przeciętnego obywatela. Otóż w powszechnym odbiorze społecznym, las epatujący zielenią, bez śladu martwego drewna, jest najlepszym i podstawowym przykładem tzw. przyrody. Obraz ten cały czas pokutuje w świadomości, będąc rezultatem wieloletniej propagandy i antropocentrycznego podejścia, serwowanego przez odchodzącą do lamusa opcję w naukach przyrodniczych, zakładającą niezbędność ingerencji ludzkiej dla trwania procesów biologicznych.

Opisywane zjawisko ma bezpośrednie przełożenie na sytuację w rezerwatach Puszczy Białowieskiej. Mianowicie, reakcją większości obywateli spoglądających na zaatakowane przez korniki drzewa jest przerażenie i chęć wydelegowania kogoś, najlepiej leśnika, do niesienia im pomocy nawet, jeśli nie jest to potrzebne. Zrozumienie zachodzącego procesu – m.in. przy udziale owadów – naturalnego obumierania drzew jest rzadko spotykane. Nie można się temu dziwić, mając w pamięci rozmieszczone przez leśników na szlakach turystycznych w Puszczy Białowieskiej tablice ze zdjęciem kornika drukarza i dopiskiem „poszukiwany za zabicie 25 000 świerków” – rodem z amerykańskiego westernu. Argument ochrony drzew znajduje wtedy bezkrytyczny posłuch pośród niezorientowanych odbiorców, a podnoszony bywa przez leśników również podczas spotkań z przedstawicielami ministerstwa. Miało to miejsce również tym razem. Na uwagę zasługuje fakt, iż na stygmatyzowanie głównego sprawcy zamieszania – kornika, białowieskie nadleśnictwa znajdują pieniądze, czas i miejsce na tablicach informacyjnych. Jednak już na propagowanie wiedzy dotyczącej niezakłóconego przebiegu procesów naturalnych, których kornik jest zaledwie częścią i posłusznym „wykonawcą”, dziwnym trafem środków niestety brakuje. Tym bardziej niezrozumiałe wydają się narzekania na brak pieniędzy na opiekę nad rezerwatami.

Na szczęście pewne zmiany w podejściu do kwestii współdziałania poszczególnych elementów ekosystemu wydają się znajdować powoli zrozumienie u zwierzchnika Lasów Państwowych – Ministra Środowiska. Stwarza to szansę na zaistnienie tego, ze wszech miar uzasadnionego, trendu na wszystkich szczeblach terenowych służb leśnych.

Rafał Dziemiński, Michał Fabiszewski


Artykuł został opublikowany dzięki pomocy finansowej Unii Europejskiej. Za treść tego dokumentu odpowiada Stowarzyszenie Pracownia na rzecz Wszystkich Istot, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają w żadnym razie oficjalnego stanowiska Unii Europejskiej.


Projekt współfinansowany ze środków Funduszu Rozwoju Społecznego Społeczeństwa Obywatelskiego (Edycja 2008).