DZIKIE ŻYCIE Wywiad

O głębi filozofii i radości życia. Rozmowa z Perem Ingvarem Haukelandem

Albert Rubacha

W jaki sposób zetknął się pan z ekologią głęboką? Czy uważa się pan za orędownika ekologii głębokiej?

Per Ingvar Haukeland: O ekologii głębokiej dowiedziałem się w 1989 r., gdy studiowałem ekofilozofię na uniwersytecie Oregon. Przedtem słyszałem o Arne Naessie jako filozofie, alpiniście i postaci publicznej w ruchu ekologicznym, ale nie znałem jego twórczości poświęconej ekologii głębokiej. Większość Norwegów zna Arne Naessa, ale niewielu z powodu tego, z czego jest najbardziej znany zagranicą, czyli z ekologii głębokiej. Po powrocie z Oregonu w 1990 r., zacząłem współpracę z Arne Naessem na uniwersytecie Oslo, w Ośrodku Środowiska i Rozwoju. Dzieliliśmy wspólnie pokój w latach 1990–92. Następnie wyjechałem do Berkeley w Kalifornii, aby zrobić doktorat z filozofii pedagogicznej, między innymi skupiając się na ekopedagogice i ekologii głębokiej, obecnie bardziej w kontekście rozwoju społeczności wiejskiej. Naess odwiedził mnie kilkakrotnie. Wykładaliśmy w Berkeley i m.in. w Schumacher College w Anglii. Po ukończeniu doktoratu, wspólnie z Naessem napisałem książkę „Life’s Philosophy” (Georgia Press, 2003), która wyszła po norwesku w 1998 r. Napisaliśmy ją częściowo w oparciu o rozmowy, które prowadziliśmy w jego chacie, Tvergastein, 1505 m n.p.m., w górach Hallingskarvet. Nie jestem uczniem Naessa, ale zdecydowanie zwolennikiem długofalowego ruchu ekologii głębokiej. Naess chciał, aby ludzie odnaleźli swoją drogę (sva marga w sanskrycie), zatem mamy własne, szczególne ekozofie.

Jak opisałby pan własną ekozofię?

Na moją ekozofię mają wpływ osobiste, głębokie doświadczenia w przyrodzie. Posiadam silne inklinacje ku duchowości. Uważam, że jeśli mamy zmienić nasze myśli i działania wobec przyrody, potrzeba odnowy poczucia świętości w przyrodzie, postrzegania całości życia jako części większego. Wszyscy jesteśmy jednym. Na moją ekozofię wpływa także to, że jestem kwakrem (kwakrem ziemskim) – to część mistycznej tradycji chrześcijańskiej. Napisałem z tej perspektywy książkę „Himmeljorden: Om det av Gud i Naturen” („Nieboziemia: O tym, co boskie w przyrodzie”), która ukazała się w 2009 r. To, co postrzegamy często jako dwie oddzielne sfery, niebo i ziemię, postrzegam jako scalone tak jak duch i ciało w naszej duszy. To jest to, co boskie w nas i pomiędzy nami, ludźmi, ale także to jest boskie w i pomiędzy wszystkimi istotami żywymi. Ostatecznie cała Ziemia jest żywa! O takiej perspektywie pisze mój przyjaciel Stephan Harding z Alliance for Wild Ethics (AWE) w książce „Animate Earth” („Żywa Ziemia”), próbując przywrócić pogląd o anima mundi. W mojej ekozofii postrzegam Boga jako Miłość i Prawdę, nie coś poza mną, ale coś, w czym ja jestem i co jest we mnie. To związek pomiędzy powietrzem i ziemią. Niepostrzegalne jest tym, co nas jednoczy. Wynika to także z mojego rozumienia Spinozy, który miał przyjaciół wśród kwakrów, a który mówił o głosie wewnętrznym, ratio, pomagającym na naszej drodze. To wewnętrzny głos Boga, który prowadzi nas w kierunku zetknięcia się naszej najbardziej wewnętrznej, prawdziwej jaźni i głębokich wartości. Moja ekozofia zatem dotyczy zestrojenia z tym wewnętrznym głosem, głosem miłości i prawdy, co odnajduję również w myśli Gandhiego i koncepcji satjagraha. Ekozofia nie jest po prostu sposobem myślenia, lecz sposobem działania i bycia w świecie.


Od lewej: Arne Naess i Per Ingvar Haukeland
Od lewej: Arne Naess i Per Ingvar Haukeland

Współpracował pan z Arne Naessem nad książką „Filozofia życia”. Jakie są podobieństwa i różnice pomiędzy waszymi ekozofiami?

Moje poszukiwania są bardziej duchowe i religijne niż Naessa. Wynika to z tego, że jestem kwakrem. Kwakrzy są przekonani, że Duch, który jednoczy ludzkość, wyrażony jako Światło wewnątrz lub jako to, co w Bogu (pogląd panenteistyczny), jest taki sam we wszystkich istotach, nawet w przyrodzie jako całości. Wszystkie istoty mają duszę, a rozpoznanie tego, sądzę, musi wynikać z doświadczenia, głębokiego doświadczenia. Postrzegając, że „wychodzenie” do przyrody jest tak naprawdę „wchodzeniem” w ekologiczną, relacyjną Jaźń, poszerzamy nasze poczucie jaźni o doznanie wspólnoty, która zawiera także inne istoty. Gdy nagle dostrzegasz, że wszelkie życie tam, gdzie mieszkasz, jest ze sobą splecione; że masz dostęp do tej wielkiej, cennej wspólnoty życia, budzi się wielka radość. Nasi bliźni, ptaki, zwierzęta, rośliny, uczą nas, prowadzą nas i odnawiają nasze odczuwanie Jaźni. Aby to miało miejsce, widzę potrzebę ożywienia poczucia świętości. Naess otwiera się na to swoją ekozofią, zainspirowany hinduistycznym Atmanem, większą Jaźnią, ale nie omawia tego w sposób duchowy i religijny. Jego podejście jest bardziej filozoficzne, chociaż posiada ono znaczny wymiar duchowy, tak jak rozumiem duchowość. Niemniej uważam, że należy rzucić wyzwanie społecznościom religijnym, Kościołom i przywódcom religijnym, aby odzyskać duchowość, która nie wyrasta z kamiennych budynków czy ksiąg, lecz z wibrującego, radosnego, bezpośredniego życia, którego wszyscy jesteśmy częścią i które jest częścią nas.

Pana najnowsza książka popularyzuje i zaznajamia z ekozofią naessowską. Czy ekologię głęboką trudno pojąć? W czym tkwi problem, aby ją zaakceptować?

W książce „Dyp glede: Inn i dypokologien” („Głęboka radość: w stronę ekologii głębokiej”) dokonałem wyboru, w oparciu o wieloletnią współpracę z Arne Naessem, istotnych fragmentów jego tekstów z ostatnich 40 lat i próbuję przedstawić je w przystępny sposób norweskiemu czytelnikowi. Wiele pism Naessa o ekologii głębokiej jest po angielsku, zatem nie mówiący w tym języku nie mają dostępu do tych wspaniałych tekstów. Myślę, że wielu z tych, którzy dowiadują się o ekologii głębokiej, natychmiast ją rozumie, zwłaszcza ci, którzy posiadają głębokie doświadczenia przyrody.

Ekologia głęboka opisuje podejście do kryzysu ekologicznego, wnikając do korzeni problemu, jak też sugeruje istotne rozwiązania. Naess badał ruch ekologiczny lat 60. i 70. i dostrzegł dwie postawy: głęboką, długofalową oraz powierzchowną. Podejście płytkie podkreśla, że troska o przyrodę ma sens wtedy, gdy wpływa na ludzi, a rozwiązaniem kryzysu ekologicznego są rozwiązania technologiczne. W tym podejściu, przyroda i inne istoty postrzegane są jako narzędzia dla ludzkich celów, jak troska o lasy deszczowe ze względu na rośliny tam rosnące, które mogą służyć jako lekarstwa. Głębsze podejście uznaje, że opieka nad przyrodą ma znaczenie dla niej samej. Wszelkie istoty posiadają wewnętrzną wartość, w tym znaczeniu, że posiadają własne miejsce w wielkiej sieci życia, niezależnej od ich wartości użytkowej dla ludzi. To zostało źle zrozumiane, ponieważ orzeka bardziej o postawie niż o zasadzie moralnej. Drzewo ma własną wewnętrzną wartość, ale także wartość użytkową jako belka w domu. Nie jest tak, że nie zetniemy drzewa na belkę, lecz raczej chodzi o to podejście, jakie żywimy wobec drzewa. Nie weźmiemy więcej niż wymagają tego nasze żywotne potrzeby (które różnią się w różnych miejscach). Zwolennicy podejścia głębokoekologicznego zostali nazwani „głębokimi ekologami”, ale nie tego chciał Naess. Nie mówimy o osobach, lecz o postawie. Oznacza to, że osoba może czasami przyjąć postawę głębokoekologiczną, a innym razem powierzchowną. Potrzebują siebie nawzajem. Kłopot powstaje, gdy przemawia tylko podejście płytkoekologiczne.

Naess żałował w pewnym sensie, że uczynił takie rozróżnienie, ponieważ stworzyło to dychotomię przyjmowaną osobiście, a nikt oczywiście nie chce być płytki. Jednak winniśmy być krytyczni i uczciwi w tym, jak postrzegamy i badamy postawy w naszym społeczeństwie. Na przykład, kwaśne deszcze przyczyniły się do zanieczyszczenia górskich jezior w Norwegii. W podejściu płytkim zamierza się wapnować jeziora, aby zneutralizować kwasowość, podczas gdy postawa głęboka dąży do wyeliminowania źródeł zanieczyszczenia, aby jeziora wkrótce znów nie stały się kwaśne. Podobnie możemy mówić o kryzysie finansowym. Pompowanie miliardów dolarów w instytucje finansowe, które praktykowały korupcję, nie rozwiąże trudności, tylko przesunie je w czasie. Wiara polityków w możliwość zmiany instytucji w ciągu jednej nocy, nawet narzucając restrykcje, nie rozwiąże w pełni problemu. Potrzeba całościowej zmiany zarządzania naszymi finansami i naszej ekonomii zgodnie z inicjatywą Zielonej Ekonomii ONZ, nad którą niestety nie dyskutuje się dostatecznie szeroko.

Aby uniknąć dwójdzielnego myślenia na głębokie i płytkie, proponuję w książce, jak czyni to też mój inny przyjaciel z AWE, David Abram, pojęcie „ekologii głębi” (depth ecology). Znajdujemy się w głębi zagadnień, tak jak jesteśmy wewnątrz przyrody, nie na zewnątrz. Abram odpowiednio podsuwa pojęcie „ekologii powierzchni” (flat ecology), aby ukazać bardziej dwuwymiarowe podejście („postawa pulpitu”, desk-writing approach) wobec ekokryzysu.

Książka nosi tytuł „Głęboka radość”. Dlaczego?

Tytuł brzmi „Głęboka radość”, ponieważ często to, o czym pisał Naess odnośnie do ekologii głębokiej, można opisać przez głęboką radość tkwiącą w zaangażowaniu w ten długofalowy ruch. Żyjąc zgodnie z najbardziej wewnętrzną jaźnią i głębszymi wartościami, w nastrojeniu do ratio, odczujemy głęboką radość mimo trudności wokół nas. To wewnętrzny pokój, jak góra, pomimo ogólnego odczucia niepokoju, co do potrzeby zajmowania się ekokryzysem. Winniśmy skupić się bardziej na radości wynikającej z tego ruchu i zmianie stylu życia w kierunku bardziej stabilnego ekologicznie, ponieważ życie w oparciu o proste środki może oznaczać życie jakościowo bogate. Jakość życia dotyczy tego, jak doświadczasz siebie i świata, a nie jest tym, co posiadasz, mierzonym standardem życia. Możesz mieć wszystko, jak wielu Norwegów, i nadal czuć się „biednym”, co także, jak sądzę, ma swój duchowy wymiar.

Jaka relacja łączyła Pana z Naessem? Był przyjacielem, mistrzem…?

Arne Naess był przede wszystkim moim dobrym przyjacielem. Był także moim mentorem i dawał natchnienie, ale bardzo zachęcał do odnalezienia swojej własnej drogi. Jestem szczęśliwy, że mogłem z nim współpracować pisząc i wykładając.

Naess był prawdziwym homo ludens. Powiedział mi: „nawet jeśli życie nie jest zabawą, ważne jest, aby bawić się w życiu”. Pod koniec życia nie był w stanie poruszać się swobodnie, ale zawsze był zadowolony z tego, co mógł zrobić, zamiast myśleć o tym, czego nie mógł. Cieszyło go niebieskie niebo, piękne chmury. Szczególnie lubił kolory, kontrasty pomiędzy jasną żółcią mchu na czarnych skałach. Prawdziwie podziwiał i zachwycał się życiem, wszelkimi rzeczami w przyrodzie. Powiedział, że filozofia zaczyna się i kończy zachwytem.

Czy jest ważnym filozofem naszych czasów?

Myślę, że jest unikalnym i istotnym współczesnym filozofem. Ważna była jego praca nad historią filozofii, do której zawsze włączał część filozofii wschodniej. Jego twórczość poświęcona komunikacji i argumentacji uczyniła norweską debatę publiczną bardziej precyzyjną. Prace o Gandhim inspirują nowe pokolenia działaczy. Należy podkreślić, że jego interpretacja Spinozy jest całkowicie wyjątkowa. Ale to chyba ekologia głęboka i ekozofia stanowią jego największe dziedzictwo. Natomiast prace po wydaniu „Filozofii życia” przybliżyły myślenie filozoficzne ludziom, którzy nie sądzili, że filozofia może być dla nich. Był myślicielem, który próbował żyć podług swojej filozofii, a jego alpinizm, życie w chacie i badania przyrody, są przykładami sposobu życia, które wiąże się z głębokimi wartościami wobec przyrody. Co więcej, nie był filozofem, który obawiał się łamać normy lub zmieniać stanowisko. Mówił: „Należę do miejsca, gdzie wieją ze wszystkich stron silne wiatry; przy takiej pogodzie trudno stać nieruchomo”. Innymi słowy, był filozofem dynamicznym.

Jak przedstawia się obecna sytuacja głębokoekologicznego myślenia w stosunku do innych ekofilozofii oraz okoliczności społeczno-politycznych? Czy mamy do czynienia z postępem, czy z regresem? Czy jest bardziej akceptowane?

Uważam, że dzieje się wiele dobrego. Istnieje wielu ludzi na Zachodzie, którzy nie postrzegają bogactwa materialnego jako miernika szczęścia. Mamy do czynienia z szerokim ruchem na rzecz dobrowolnej prostoty. Wszędzie także napotykamy na ruchy traktujące poważnie kryzys klimatyczny, a zatem w związku z tym wiele nowych, zielonych technologii przybędzie w następnych latach. Nadal jednak mamy globalny system ekonomiczny, wspierany przez polityczne i finansowe instytucje, które nie są stabilne, co widać w przypadku obecnego kryzysu finansowego. Uczyniliśmy siebie zależnymi od tego systemu ekonomicznego, który z kolei zależy od naszej zależności. Dlatego jesteśmy schwytani w pułapkę przez system i nie możemy uciec, nawet jeśli chcemy. Można prawdopodobnie uciec izolując się, ale nadal stanowimy część tego świata, nadal wpływa na nas globalne ocieplenie. Zatem uważam, że potrzeba „kształtować” świat, to znaczy zaangażować się politycznie, ekonomicznie, społecznie i kulturowo, aby odnaleźć trwałą alternatywę. Alternatywa ta musi wyrosnąć oddolnie, mimo że będzie miała rys globalny. Czasami używa się pojęcia „glocal”, aby uwydatnić to powiązanie. Tak czy inaczej, musimy być motorem zmian jakich szukamy tam, gdzie żyjemy. Potrzeba dążenia do bardziej bioregionalnego rozwoju, w którym współzależność pomiędzy przyrodą, kulturą i ludźmi współewoluuje w trwały sposób. Na całym świecie możemy napotkać przykłady takiego podejścia, co nastraja mnie optymistycznie. To może być zmiana, dzięki której ludzie czują inspirację, aby się przyłączać, ponieważ jest ona radosna. Czuję opór wobec zmian narzucanych politycznie, nawet jeśli z pewnością takich potrzebujemy, bowiem idą one zaledwie tak daleko, jak chcą wyborcy. Innymi słowy, mamy polityków na jakich zasługujemy, a większość ludzi niechętnie wprowadza potrzebne zmiany, nawet jeśli wielu chciałoby widzieć większe niż te, które faktycznie mają miejsce. W wielu miejscach to politycy zostają w tyle. Zatem w tym przypadku trzeba pospieszyć i uświadamiać, że należy iść dużo dalej niż oni to robią.

Wydaje się, że nie istnieje jeden nurt w ekologii głębokiej. Jakie sposoby myślenia oraz myślicieli daje się wyodrębnić? Czy ekozofia naessowska znajduje swoich kontynuatorów?

Naess powiedział, że „front jest długi”, jeśli chodzi o działania zwolenników ekologii głębokiej. Pluralizm był dla niego ważną zasadą. Mówił, że patrzenie na sprawę taką jak kryzys ekologiczny z różnych perspektyw, pomaga nam zanurzyć się głębiej zarówno w przyczyny kłopotów, jak też szukać sposobów jego przezwyciężenia.

Istnieje wielu filozofów oraz zwolenników wspierających ruch ekologii głębokiej na swój unikalny sposób, indywidualnie i zbiorowo. Wyrażają swój „pogląd całościowy”, jak Naess objaśniał ekozofię, różnorako, inspirowani przez ostateczne, religijne czy filozoficzne normy. Późny Bill Devall i George Sessions spopularyzowali naessowskie myślenie w USA w 1985 r., książką „Ekologia Głęboka”. Warwick Fox z Australii pisał o tym w swojej dysertacji i książce „Ekologia Transpersonalna”. Ekofeministka Patsy Hallen, także z Australii, łączy ekologię głęboką z ekofeminizmem. Naess uważał także, iż ekologia społeczna, jaką propagował Murray Bookchin we wczesnych latach 70., była częścią ruchu ekologii głębokiej, mimo że Bookchin był dość krytyczny wobec australijsko-amerykańskiej interpretacji ekologii głębokiej. Również magazyn „The Trumpeter” i jego redaktor naczelny Alan Drengson jest ważnym wsparciem naessowskiego myślenia ekofilozoficznego. David Rothenberg napisał biografię w oparciu o dialogi z Naessem, a Harold Glasser współredagował „Dzieła Zebrane” Naessa. Ostatnio, założyciele Alliance for Wild Ethics pracują nad dalszym rozwijaniem myśli naessowskiej w różnych kierunkach, są wśród nich takie osoby, jak ekolog kulturowy i filozof David Abram, angielski badacz Gai Stephan Harding, norweski ekopsycholog Per Espen Stoknes oraz ja. Myślę, że skupianie się na filozofii życia to jeden kierunek.

Twórczość Abrama jest dość wpływowa w Stanach Zjednoczonych, mówi on bardziej o ekologii głębi, o tym, że jesteśmy częścią głębi percepcji w naszej interakcji z naturą.

Jak ocenia Pan filozofię ekologii i filozofię ekologii głębokiej w stosunku do ich możliwości wyjaśniania świata oraz wpływu na świadomość człowieka?

W latach 60. Sigmund Kvaloy Setreng z Norwegii, główny przywódca akcji bezpośredniej Mardola w Norwegii w 1970 r., ukuł pojęcie „ekofilozofia”, po raz pierwszy w Europie i prawdopodobnie na świecie. Opierało się na gandyjskiej, ekofilozoficznej i ekopolitycznej płaszczyźnie. Według Setrenga, ekofilozofia i ekopolityka muszą współewoluować. Jeśli filozofia ekologii nie posiada wymiaru ekopolitycznego, nie jest to filozofia ekologii głębokiej. Co więcej, filozofia ekologii głębokiej jest normatywna i osobista, stanowi wyzwanie dla każdego z nas, aby przemyśleć nasz związek z naszym jestestwem i światem.

Ogólnie ekofilozofia pomaga bardziej zrozumieć relację pomiędzy człowiekiem i przyrodą, w perspektywie filozofii idei, to znaczy w jaki sposób idee dotyczące przyrody zmieniały się w czasie pod wpływem kultury. Nie wymaga koniecznie przemyślenia naszej unikalnej i osobistej relacji z przyrodą, poszukiwania większej integralności w tym, jak postrzegamy siebie i świat oraz jak przeżywamy swoje życie. Filozofia ekologii głębokiej jest znacznie bardziej normatywna, a tym samym stanowi dla nas wyzwanie, aby bardziej świadomie dokonywać wyborów w konkretnych sytuacjach. Nasze wybory są wyrazem leżących u podstaw systemów norm i wartości, a filozofie ekologii głębokiej niedwuznacznie ukazują jak to, co czynimy, odbija się w tym, co cenimy w głębszym sensie.

Pytanie o podniesienie świadomości jest trudnym pytaniem, ponieważ mówimy zarówno o świadomości codziennej, jak i głębszej, o której możemy powiedzieć, że wyłania się z uświadomienia, z intuicji tego, że jesteśmy integralną i uczestniczącą częścią świata. Dodatkowo, aby stać się bardziej świadomym każdego dnia, potrzeba większego otwarcia się na świadomość bycia, zorientowanie na bycie, co może także pomóc nam w ponownym połączeniu z codziennym odczuwaniem świata. Rozumiemy rzeczy przez serce i ta postać rozumienia może dostarczyć nam większego wglądu w światy bardziej tajemne niż mogą to zrobić książki.

Czy można mówić o rozwoju ekologii głębokiej? Jakie obszary należałoby rozważyć i rozwinąć?

Uważam i mam nadzieję, że przez wiele następnych lat pisma Naessa poświęcone ekologii głębokiej będą inspiracją dla ludzi. Sądzę, że istnieje wiele obszarów, na których nastąpi taki rozwój. Potrzeba oczywiście namysłu nad gospodarką, aby bardziej otworzyć się na ekonomię ekologii głębokiej z naciskiem na wartości napędzające działalność gospodarczą. Istotny jest również rozwój polityczny w celu wywołania w polityce myślenia głębokoekologicznego, co pociągnie za sobą tworzenie długofalowych strategii, które współgrają z przyrodą, a nie rywalizują, czy też z nią walczą.

Główny obszar, nad którym pracuję osobiście, to odnowa poczucia miejsca. Zmiany, jakich potrzeba, będą „miały miejsce”. Zawsze jesteśmy gdzieś umiejscowieni. Potrzeba większej wrażliwości odnośnie do tego, jak zasady ekologii głębokiej i myślenia ekofilozoficznego, które skupiają się na zmianach pomiędzy przyrodą, kulturą i ludźmi, rozwijają się tam, gdzie mieszkamy i pracujemy. Także w miejscu pracy należałoby dokonać takich fundamentalnych zmian. Jednym ze sposobów pracy nad takimi zmianami jest bliższe przyjrzenie się temu, jak nasze miejsce powiązane jest z tym, co nazywamy „ekoregionem” czy też „bioregionem”, regionem przyrodniczym, gdzie próbuje się dokonać rozwoju społecznego w zgodzie z przyrodą. Ekonomia w oparciu o miejsce będzie naturalną konsekwencją, pociągającą za sobą lokalną produkcję. Należy zacząć od punktu, w którym jesteśmy i skierować się do punktu, w którym dostrzeżemy, że nasze żywotne potrzeby są spełnione.

Co najtrudniej zaakceptować opinii publicznej w ekologii głębokiej?

Sądzę, że najtrudniejszą rzeczą do przyjęcia zarówno dla szerokich rzesz społecznych, jak i dla wielu zwolenników ekologii głębokiej, jest życie w sposób bardziej świadomy i zgodny z naszymi głębokimi wartościami. Wynika to z tego, że jesteśmy częścią społeczeństwa i kultury; żyjemy bardziej „na zewnątrz” wobec naszego jestestwa. Uczy się nas, aby nie patrzeć w głąb. Uzależniliśmy się od systemów zewnętrznych. Te ekonomiczne, społeczne, kulturowe i polityczne systemy wyobcowują nas z naszej prawdziwej jaźni. Trudno wielu osobom przezwyciężyć tę zależność, niewiele jest alternatyw. Wierzę, że wielu z nas doświadcza, iż proste środki prowadzą do bogatych celów. Życie nie musi kosztować, aby było cenniejsze i bogatsze. Jednakże „powiedziano” nam, że to jest to, co nadaje nam znaczenie, tożsamość i status.

Dostrzegam także, iż społeczeństwo, pod wpływem kultury tkwiącej w dualizmie kartezjańskim, z trudnością pojmuje, że jesteśmy w tym samym czasie jestestwem unikalnym oraz relacyjnym. Mamy tendencję do rozbijania rzeczy na części, badania ich oddzielnie, podczas gdy prawdą jest, że wszystkie rzeczy od siebie zależą. Trudno to zrozumieć intelektualnie z rozumem zakorzenionym w redukcjonizmie, ale to tego właśnie doświadczamy w codziennym życiu. Myśląc o kimś, na kim nam zależy, czujemy, że jest częścią mnie, we mnie, zawsze w moim sercu. To część, jak pisał Naess, konkretnej zawartości rzeczywistości, podczas gdy myśl, że jesteśmy dwoma oddzielnymi indywidualnościami w związku, jest abstrakcyjną strukturą rzeczywistości, niedwuznacznie ukazaną w naszym języku.

Podobnie trudno przyjąć stanowisko ekologii głębokiej, że troska o inne istoty, szacunek dla ich wewnętrznej wartości, nie oznacza mniejszej troski o ludzi. Naess mawiał: „Poszerzona troska dla innych istot, pogłębiona troska dla istot ludzkich”. Troska nie jest zbiornikiem, który się wypełnia, na szczęście to nieskończone źródło, dane nam wszystkim, jeśli się ku niemu skłoniliśmy.

Czy można mówić o środowisku głębokoekologicznym w Norwegii? O wpływowej grupie osób zjednoczonych wokół idei głębokoekologicznych?

W Norwegii istnieją różne grupy odwołujące się do podstawowych założeń płaszczyzny ekologii głębokiej, chociaż często używają własnych określeń opisując czym te założenia są. Jest to zgodne z naessowską koncepcją pluralizmu i wielorakich ekozofii. Na wiele różnych sposobów będziemy mówić o naszym zaangażowaniu jednocześnie podzielając kluczowe idee, takie jak pogląd, że przyroda posiada wartość wewnętrzną, a nie tylko instrumentalną; że jesteśmy głęboko zakorzenieni w przyrodzie, a nie „na zewnątrz” niej; że potrzebujemy iść głębiej i długofalowo, aby wprowadzić potrzebne, głębokie zmiany, zarówno w sposobie myślenia jak i działania, a wyrażonych wyborami jakich dokonujemy w konkretnych sytuacjach (zorientowane na miejsce).

Istnieje grupa nazywana Radą Ekofilozofii (Radet for okofilosofi), która przedłożyła ważną deklarację Stetind, którą można podpisać. To kontynuacja płaszczyzny ekologii głębokiej, a wśród inicjatorów znajduje się dobrze znany alpinista Nils Faarlund. Inne grupy pracują nad zmianą paradygmatów próbując mobilizować ludzi i organizacje na rzecz nowego społecznego, ekonomicznego i politycznego porządku. Kilka innych grup w Norwegii na swój własny sposób pracuje nad budową ekowiosek (Hurdal, Gvarv), inni są aktywni w organizacjach takich jak Bellona, Naturvernforbundet, Greenpeace, Framtiden i vare hender. Wiele osób czynnie uczestniczy w małych grupach skupiając się na wprowadzaniu rozwiązań ekologicznych w swoich społecznościach, na planowaniu i wykorzystaniu ziemi; miejscowych, zielonych produktach, edukacji ekologicznej, ekologicznym rolnictwie i tak dalej. Wielu działaczy, np. z Natur og Ungdom (Przyroda i Młodzież) planują obecnie działania, aby zatrzymać dużą elektrownię w pięknym fjordowym krajobrazie w zachodniej Norwegii, w Hardanger. Mają się także odbyć demonstracje przeciwko wierceniom ropy za Lofotami w następnym tygodniu.

Jednocześnie wielu zwolenników ekologii głębokiej pracuje nad odpowiednimi technologiami. Rozróżnienie na rozwiązania technologiczne i zorientowanie na głębokozakorzenione wartości nie jest wewnętrznie sprzeczne. Potrzebujemy obu tych elementów. Dlatego starszy podział na płytką i głęboką ekologię może być mylący. Jednak są ludzie, którzy twierdzą, że sama technologia jest odpowiedzią, np. im więcej elektrycznych samochodów lub na biopaliwa, tym samym będziemy jeździć jak poprzednio. To jest płytki pogląd. Podobnie płytkie widzenie polega na pompowaniu miliardów dolarów w system finansowy, który zupełnie nie jest trwały. To jedynie odroczy głębszy i poważniejszy kryzys.

Czy widzi pan potrzebę wymiany doświadczeń i konsolidacji środowisk oraz ruchów głębokoekologicznych na świecie?

Tak, to ma wielkie znaczenie, nawet jeśli ruch zielonych w Norwegii tradycyjnie jest przeciwko Unii z powodu jej skupienia na wolnym rynku i rozwoju ekonomicznym na rzecz zamożnych, widzimy, że istnieje wiele środowisk w krajach unijnych, które są dużo bardziej radykalne niż Norwedzy. Potrzebujemy jednoczyć się z tymi grupami. Jednym z obszarów ważnym dla na jest produkcja drzewna. Kiedy grupa norweska dotarła do odbiorców norweskiego drewna w Niemczech naciskając na wprowadzenie ekologicznych kryteriów, przemysł drzewny w Norwegii zatrząsł się, wiele działań ekologicznych trzeba było przedsięwziąć. Nadal jest dużo do zrobienia, szczególnie w sprawie przetwórstwa drzewnego, przemysłu naftowego, rybołówstwa.

Czy popularyzacja ekologii głębokiej jest lekarstwem na kryzys ekologiczny?

Uważam, że ekologia głęboka jako postawa bycia w świecie, postrzegania przyrody, kultury i jaźni jako zespolonej całości, jest konieczna, aby zająć się kryzysem ekologicznym. Nie jest to wyłącznie postawa indywidualna, lecz zbiorowa, która wymaga zaangażowania coraz większej ilości ludzi, aby wywołać konieczne zmiany. To podejście ekopolityczne. Potrzeba podejmowania niezmordowanej pracy nad zmianą polityczną. Nie należy pozwolić politykom na uwolnienie się od perspektywy ekologicznej. Popularyzowanie ekologii głębokiej, w sensie krzewienia jej szeroko i publicznie, może być ważnym krokiem w zajmowaniu się kryzysem, ale potrzeba wielu innych działań. Ekologia głęboka pomaga nam zakorzenić kierunek naszych działań w głębszych wartościach i założeniach, ale potrzeba także przedsięwzięć na obszarze społecznym, kulturowym, politycznym, technologicznym, ekonomicznym czy edukacyjnym. Prawdopodobnie to właśnie na tych obszarach, ten rodzaj pracy zainspiruje ludzi.

Czy zna pan przykłady zastosowania zasad ekologii głębokiej w życiu politycznym, społecznym i gospodarczym na świecie?

Nie ma takiego zastosowania.

Jaki jest odbiór i stosowanie ekologii głębokiej w Norwegii?

Odbiór jest różnoraki. Niektórzy, szczególnie na uniwersytecie w Oslo, badają ją w bardziej intelektualny sposób, poszukując słabości tu i ówdzie. Trudno orzec dokładnie, co kieruje takimi krytykami, ale wydaje się, że jest to krytyka dla niej samej. Naess pochwalał krytykę, ale winna być ona jak najbardziej faktualna i realna wobec argumentów, które się krytykuje (saklighetsnorm). Naess znany jest w Norwegii za swoją pracę nad komunikacją i argumentacją. Główny trzon wspomnianej krytyki, jak się wydaje, to wskazanie, że ekologia głęboka jest antyludzka i antykulturowa, co nie jest trafione. Próbuję to pokazać na podstawie tekstów Naessa w książce „Głęboka radość”. Jak wspominałem, Naess argumentuje, że ludzie są integralną częścią przyrody, a każda istota posiada wewnętrzną wartość, to znaczy własne miejsce w wielkiej sieci życia. Jednak odnosimy się do siebie w różny sposób. Oczywiście doceniamy istotę ludzką bardziej niż drzewo, ale Naess usiłował podkreślić, że należy uznać, iż drzewo jest życiem, a nie przedmiotem, zasobem czy rzeczą. To żywa istota, która, nawet rozpoznając to, także posiada wartość użytkową jako belka w konstrukcji domu. Naess był zwolennikiem pokornej postawy wobec przyrody, krytycznego podejścia wobec tego, czego potrzebujemy chcąc przetrwać w dobrych warunkach. To może różnić się w zależności od miejsca, zbiorowości i kultury, ale gdziekolwiek to jest, ważne jest rozgraniczanie na potrzeby żywotne i pragnienia kapryśne.

Stosowanie ekologii głębokiej w Norwegii dokonuje się poprzez codzienne działania. Ekologia głęboka jest bardziej praktyką niż teorią, chociaż zawiera zarówno myśl, jak i działanie. Przede wszystkim chodzi o sposób, w jaki przeżywamy swoje życie, o nasz styl życia. Znajdziemy zatem wiele przykładów. Wiele osób nie nazwie tego w kategoriach ekologii głębokiej, ale to nie było ważne również dla Naessa. Był bardziej zainteresowany inspiracją ludzi, aby działali różnorako w związku z przyrodą, a w tym względzie znajdziemy wiele przykładów.

Jaki jest związek pomiędzy friluftsliv a ekologią głęboką?

W pewnym artykule Naess napisał, że korzenie ekologii głębokiej można odnaleźć w „friluftsliv”. Trudno to norweskie słowo przetłumaczyć. Znaczy mniej więcej „życie na wolnym powietrzu”, ponieważ chodzi o udanie się „w” przyrodę, „przyroda jest domem kultury” jak stwierdza Nils Faarlund. Friluftsliv posiada długie i różnorodne tradycje w Norwegii. Tradycja za którą podąża podejście głębokoekologiczne/ekofilozoficzne pyta „dlaczego” robimy to, co robimy. To praktyka friluftsliv korzystając z prostych środków, naciskiem na bycie w przyrodzie i udoskonalaniem życia w surowym środowisku, jak chodzenie po górach. Wspinaczka winna być formą „chodzenia po górach” wówczas, gdy czynnie staję się częścią góry, a nie po prostu odwiedzam górę. Próbuję żyć z górami. Stajesz się jednym z górą. Jako takie bardzo różni się od turystyki górskiej skupiając się na zamieszkaniu bardziej niż zdobywaniu gór. Naess potrafił zawrócić będąc tuż przy szczycie, jeśli uznał, że wejście nie pogłębi jego poczucia bycia na górze. Wspinanie się jest celem, nie szczyt.

Friluftsliv otwiera nas na głębsze doświadczenia wzniecające to wewnętrzne zaangażowanie na rzecz przyrody. Są one konieczne, ale w głębokoekologicznym friluftsliv jest to również sprawa wprowadzenia tego sposobu bycia w górach czy przyrodzie również do społeczeństwa. To także ruch na rzecz społecznej i kulturowej zmiany. Wielu Norwegów pragnie bywać w górach lub w chacie, w wolnych chwilach. Pragną kontrastu, lecz w momencie gdy sprzęt i górska chata dają coraz większą wygodę, nie można doznać takich kontrastów. Nie osiągamy takiej równowagi jakiej szukaliśmy. Kontrasty pomiędzy obszarami dziczy i parkami, wiejskim i miejskim życiem, pracą umysłową i ręczną są ważne w naszym życiu.

Chociaż te zasadnicze różnice są istotne, potrzeba połączenia tej poszerzającej się przepaści pomiędzy tym, co cenimy głęboko wewnątrz, czego być może nie jesteśmy świadomi, a tym jak przeżywamy swoje życie, co robimy dla utrzymania, jak budujemy domy i nasze społeczności, jak wychowujemy dzieci. Obecnie jesteśmy zdominowani przez życie, które usiłuje działać przeciwko przyrodzie, podbija i kontroluje naturę, zamiast z nią współpracować. Przykładem tego jest przemysł drzewny, współczesna praktyka pełnego zrębu to działanie przeciwko przyrodzie. W ten sposób plączemy delikatny wzór życia i sensu.

Zajmuje się pan ekologią głęboką, turystyką górską i regionalizmem. Jakie widzi pan powiązania pomiędzy nimi?

Skupiam się szczególnie na peryferiach wiejskich, ponieważ uważam, że właśnie tam nadal można odnaleźć pozostałości społeczności tradycyjnych w których istnieje silna więź pomiędzy przyrodą, kulturą i jaźnią, pomimo modernizacji, która zmusiła je do postrzegania przyrody wyłącznie jako zasobów potrzebnych do wykorzystania w celu uzyskania najbardziej możliwego zysku. Innymi słowy, nie ma gwarancji, że obecnie mieszkańcy wsi są bliżej przyrody. Wielu ekologów i sympatyków ekologii głębokiej mieszka w miastach, i ma to związek z kontrastami o jakich mówiliśmy. Widzą inaczej jak doceniać przyrodę i obszary naturalne. Przyroda jest wszędzie, także w miastach, jak powiedział Naess: potrzeba, aby nasze miasta stały się bardziej odpowiednie do życia. Trzeba zazielenić miasta, niemniej moje osobiste zainteresownia skupiają się na obszarach wiejskich, a szczególnie na takich, które charakteryzuje się jako mało atrakcyjne, to znaczy nie posiadające perspektyw we współczesnej gospodarce.

Postrzegam te miejsca jako sposobność na stworzenie alternatywy dla destrukcyjnej globalnej gospodarki, ukierunkowując działalność gospodarczą na regionalizację i biorąc pod uwagę poczucie miejsca. Szukamy sposobów na ożywienie historii kulturowej, tożsamości, języka i tradycji jako fundamentu dla nowej, zielonej ekonomii. Wiąże się z tym górski ekoturyzm, rozwój ekoregionalny, ekonomię krajobrazu, parki narodowe i kulturowe, itd. Dostrzegamy, że rośnie zapotrzebowanie na ekologiczne, lokalne produkty, a ludzie chętni płacą za nie. Także widzimy, że istnieje potrzeba rozwoju modeli odpowiedniej zapłaty za towary zbiorowe, po to, aby zapewnić dostęp ogółowi do szczególnych dóbr jak historia, otwarta przestrzeń, tradycja, język. Przetwarzając mleko od tradycyjnej krowy (krowa z Telemarku) na ser, produkujemy towar na rynek prywatny, który może osiągnie wyższą cenę z powodu pochodzenia, ale jednocześnie jesteśmy pewni, że krowa jest nadal żywa, a opowieści i tradycyjne przypisy związane z mlekiem bierze się w praktyce pod ochronę. To wytwarza zarówno prywatne jak i publiczne dobra. Potrzeba obu, aby rolnikowi opłacało się przedsięwzięcie. Jednak, to co mnie interesuje to nie zajmowanie się ekonomią dla bogatych, bowiem to bogaci skorzystają z takich miejscowych produktów, a większość pójdzie do supermarketu kupić tanią żywność. Musimy dokładnie spojrzeć na koszty społeczne i środowiskowe tanich produktów. Okazuje się, że społeczeństwo w szerszej skali dotuje towry, które tak na prawdę nie są tanie. Przypatrzeć się należy naszym nastawieniom w wykorzystaniu naszych pieniędzy, nie związanych z żywnością, ale także np. z meblami itd. Kupowanie miejscowych i regionalnych produktów przyjaznych środowisku i sprzedaż na innych obszarach zgodnie z zasadami uczciwego handlu oraz naszymi żywotnymi potrzebami, jest możliwym podejściem głębokoekologicznym na rzecz trwałego rozwoju wiejskich społeczności.

Na czym polegają działania w zakresie edukacji przedsiębiorczości ludowej?

Jeśli wprowadzamy strategię o której wspomniałem, potrzeba oduczenia się współczesnego sposobu patrzenia na przyrodę jako „coś na zewnątrz” i nauczenia się tego, że jesteśmy jej integralną częścią. Wiąże się to z wejściem w system edukacyjny od przedszkola po edukację dorosłych i musi być to bezpośrednie, praktyczne kształcenie. Co więcej, wprowadzanie zmian koniecznych dla przyszłości głębokoekologicznej wymaga ludzi, organizacji i przedsiębiorstw myślących i działających w nowy sposób, nie tylko w kontekście ekonomicznym, to jest prowadzenia nowych i „zielonych” interesów, ale również w innych kontekstach. Przedsiębiorczość ludowa dotyczy procesów na różnych obszarach lokalnie i regionalnie, szczególnie w kontekstach ekonomicznych, społecznych, kulturowych i ekologicznych. Na przykład, potrzebujemy nowych organizacji, które uwydatnią kulturę ekologiczną, opartą na tym, co miejscowe; która pociąga za sobą przedsiębiorczość kulturową.

Propaguje pan ludowy przekaz ustny. Dlaczego jest to tak istotne? Jak to się przejawia?

Mój przyjaciel Dawid Abram pisze w „Spell of the Sensous” („Zaklęcie zmysłów”), że to właśnie w czasie, gdy nastąpił poważny rozdział pomiędzy przyrodą (miejscem), a kulturą, dokonało się przesunięcie z kultury ustnej na kulturę pisma. Kultura przekazu ustnego, opowieści ziemi, łączy nas z ziemią, to część naszej tożsamości. Wędrując przez ojczystą ziemię, wędrujemy przez naszą własną historię kulturową. Zatem także przez osobiste dzieje, przywołujące określone okoliczności w różnych miejscach, które także noszą nazwy po tych wydarzeniach. To wzbudza naszą troskę o miejsce i jego mieszkańców, inaczej niż gdybyśmy postrzegali to jako coś od nas zewnętrznego, co wykorzystujemy wedle naszej woli jako zasoby. Tradycyjny sposób życia dbał o miejsce, gospodarstwo, tak, aby pozostawić je dla następnych pokoleń w lepszej kondycji. Na tym polega głębokoekologiczna, długofalowa perspektywa, której tak niewiele obecnie mamy. Dzisiaj dążymy do zadowolenia egoistycznych potrzeb, co szkodzi, jak myślę, przyszłym pokoleniom, innym istotom jak i ostatecznie naszym Jaźniom. Stajemy się ubożsi duchowo niszcząc to czego jesteśmy częścią.

Pana dysertacja dotyczyła norweskiego ezoteryka. Czy takie zainteresowania mają związek z pana ekozofią?

Napisałem książkę pod tytułem „Mystica Erena” o norweskim jasnowidzu Marcello Haugenie, Cyganie, który żył w latach 1878-1967. Był bliskim przyjacielem Rudolfa Steinera. Miał wiele znajomości na całym świecie, ale znany jest przede wszystkim z pomocy innym, stawiania diagnoz, wykorzystania ziół, odnajdywania zagubionych rzeczy, cieków wodnych, postrzegania tego, co dla innych niewidoczne. Z punktu widzenia mojej ekozofii jest to interesujące, bowiem dotyczy widzenia związku pomiędzy ciałem i duchem, niebem i ziemią. Uważam, że istnieje bliższy związek między tym, co niewidoczne, a widoczne, niż zwykle ludzie sądzą. Powietrze ma charakter duchowego powiązania. Nie widzimy go, chociaż poprzez jego ruch, jak wiatr, wiemy, że jest. Istnieją fale w powietrzu, jak fale radiowe, których nie możemy postrzec, ale mając odbiornik, mają dla nas znaczenie. Podobnie, rozumiem, że my sami jesteśmy dzięki naszym duszom znacznie większymi „odbiornikami” niż odbieramy to codzienną świadomością. Niektórzy z nas mają tę zdolność bardziej rozwiniętą niż inni. Widzą jasno to, czego inni nie widzą. Dla mnie wiąże się to z właściwą pracą i właściwymi wyborami jakich dokonujemy. Postrzegania rzeczy jasno w powiązaniu ze wszystkim, a szczególnie z Duchem, w którym uwydatnia się miłość, radość, pokój i przyjaźń na świecie. To uważam za ważne w moim życiu, zarówno w pojęciu ludzkich relacji jak i więzi z przyrodą.

Czym jest dla Pana dzika przyroda?

Dzikość posiada wewnętrzną i zewnętrzną stronę. To, co dzikie, jest bezpośrednie, surowe, niedotknięte przez abstrakcje, a co może oznaczać obszary dzikości tam, gdzie ludzie nie pozostawili znaków swojego abstrakcyjnego myślenia. My, którzy pracujemy na obszarach wiejskich, często opisywanych jako „dzikie” dla innych, wiemy, że takie miejsca dużo częściej są dotknięte ręką człowieka, materialnie i niematerialnie. Oznacza to, że istnieje pewne współdziałanie człowieka z przyrodą, które należy rozumieć jako część „dzikości” i do takiej interakcji zachęcamy i mówimy, m.in. w Sojuszu na rzecz Etyki Dzikości. Możemy także mówić o „dzikiej przyrodzie” w powiązaniu z ludzką naturą jako częścią dziczy naszego świata życia i bezpośrednich doświadczeń. Czasami takie bezpośrednie, głębokie i nieprzefiltrowane doświadczenia pozostawiają nas z poczuciem zachwytu i podziwu, a jedynym adekwatnym opisem jest wyrażenie: Ojej! Może to być doświadczenie zakochania się w osobie lub miejscu, albo przemierzanie obszaru intelektu w książce, której myśli wprowadzają w to, co nieznane. To, co dzikie, posiada własny puls, podąża za własnym rytmem i sercem. Jest niekontrolowane i nieoswojone przez umysł współczesny, jak pierwsza percepcja zmysłowa zanim dokonuje się analizy przez rozum. Fascynuje mnie to, co przynosi te dzikie doświadczenia jasnowidzenia, telepatii, synchroniczności (Carl Jung), a co stanowi jeden z wielu aspektów ludzkiej natury.

Dziękuję za rozmowę.

29 lipca 2010 r.

Per Ingvar Haukeland – norweski ekofilozof i działacz społeczny zajmujący się edukacją głębokoekologiczną, rozwojem rejonów wiejskich, turystyką górską i ekonomią lokalną. Studiował pedagogikę i ekofilozofię na uniwersytecie Oregon, a następnie doktoryzował się na uniwersytecie Berkeley w Kalifornii. Współpracował z Arne Naessem, jest współautorem książki „Livsfilosofi”. Wykładał w Stanach Zjednoczonych, a obecnie wykłada i prowadzi badania w Telemarku, w Ośrodku Innowacji Kulturowych i Przyrodniczych przy Instytucie Badań w Telemarku, oraz w szkole wyższej w Bø. Autor: „Mystica Eterna” (2003) o norweskim ezoteryku Marcello Haugenie; „Dyp Glede: Inn i dypøkologien” („Głęboka radość: w stronę ekologii głębokiej”) o naessowskim postrzeganiu ekologii głębokiej (2008); „Himmeljorden: Om det av Gud i Naturen” („Nieboziemia: o tym, co boskie w przyrodzie”) (2009). Współzałożyciel The Alliance for Wild Ethics (Sojusz na rzecz Etyki Dzikości): alliancewildethics.org. Członek Towarzystwa Przyjaciół (kwakrzy), mieszka w wiejskim regionie Telemarku u stóp gór Lifjell z żoną i dwójką dzieci.

Jest to pełna wersja wywiadu z Perem Ingvarem Haukelandem. W wersji wydania papierowego dostępna jest jego część. Redakcja.