DZIKIE ŻYCIE

Ruletka śmierci

Juraj Lukáč

Miałem już dość podróżowania. Jazda od rana do wieczora w pociągach i autobusach zmęczyłaby nawet konia. Dlatego 10-minutowe czekanie w autobusie na światłach przed wioską Vyšný Hrušov niezbyt mi przeszkadzało. Istotne jest to, że za pół godziny będę w domu. Pojawiło się zielone światło, autobus ospale nabrał tempa i ruszyliśmy wyboistą szosą między drzewami. Na szczęście autobus był rzeczywiście ospały. Dlatego na szczęście, że pośrodku lasu z naprzeciwka wyjechało pędem z jednokierunkowej drogi kilka aut, które chwilę później wpadły do rowu. Byłem zadowolony, że siedziałem w mocniejszym pojeździe.

Ruletka śmierci rozkręciła się w tym tygodniu w wiosce Vyšný Hrušov w powiecie Humenne, gdzie drogowcy od ponad roku nie potrafią naprawić osuniętej drogi. Woleli zamiast tego zrobić objazd wąską drogą w lesie i postawić światła. Dowcip ruletki polega na tym, że przez kilka dni ustawili z obu kierunków jazdy zielone światła jednocześnie. Zapewnili świetną zabawę kierowcom, którzy zniecierpliwieni po obu stronach drogi, po dziesięciominutowym czekaniu, wypadają naprzeciw siebie, myśląc, że są na trasie jednokierunkowej.

Wygrywa ten, kto przeżyje.

Wygrałem wczoraj, ponieważ siedziałem w autobusie. Nie wiem, jaki był los pasażerów tamtych aut, które wjechały do rowu.

Intryguje mnie, że nikogo ta sytuacja nie zainteresowała. Policjantów, dziennikarzy, kierowców… Samochody wyciągnie się po prostu z rowu i pojadą dalej. A za 20 minut będzie kolejna odsłona tej interesującej gry, którą przygotowało nam Ministerstwo Transportu, Poczty i Telekomunikacji.

Juraj Lukáč

Tłumaczenie: Anna Patejuk

Tekst pochodzi z internetowego bloga, który autor prowadzi pod adresem jurajlukac.blog.sme.sk na zaproszenie słowackiego dziennika „SME” (sme.sk). Przedruk za zgodą redakcji „SME”.