DZIKIE ŻYCIE

Czarnobyl nigdy się nie skończy

Radosław Sawicki

W dniach 23–29 kwietnia w Polsce, podobnie jak w kilku innych krajach europejskich, obchodzony był Tydzień Akcji „Dla przyszłości bez Czarnobyla i Fukuszimy”. W dwudziestu dwóch miejscowościach odbyły się spotkania z likwidatorami skutków katastrofy nuklearnej w Czarnobylu oraz świadkiem zeszłorocznych wydarzeń w Fukushimie.

Wśród zagranicznych gości, którzy wzięli udział w polskim Tygodniu Akcji, była m.in. profesor Angelina Nyagu, narodowa ekspertka Ukrainy do spraw medycyny nuklearnej i prezeska stowarzyszenia „Lekarze Czarnobyla”. Od 1986 r. zajmuje się ona badaniem i leczeniem ofiar katastrofy w Czarnobylu. Wspólnie z agendami ONZ i Światową Organizacją Zdrowia zorganizowała sześć międzynarodowych konferencji poświęconych konsekwencjom zdrowotnym tego wydarzenia.

To, co stało się w Czarnobylu, jest koszmarem nie tylko dla Ukrainy, ale dla nas wszystkich – opowiadała podczas otwartego spotkania zorganizowanego w Bydgoszczy. – Po katastrofach w Czarnobylu i Fukushimie należy zapytać: czy warto rozwijać energetykę jądrową? To bardzo ryzykowne. Katastrofa nie jest zagrożeniem lokalnym, które dotknęło tylko Ukrainę, Białoruś i Rosję. Czarnobyl pokazał, że promieniowanie nie uznaje granic. Czterdzieści procent radioaktywnego opadu dotknęło 23 kraje. Chmura nakryła pół Europy. Ten koszmar dotyczy nas wszystkich.

Profesor Nyagu, pytana o dokładną liczbę ofiar Czarnobyla, odpowiadała, że nie sposób precyzyjnie wskazać, ile osób ucierpiało i wciąż cierpi z powodu katastrofy. Mówiła, że jedną z najliczniejszych grup poszkodowanych byli likwidatorzy skutków wybuchu. – W sumie przy usuwaniu skutków katastrofy pracowało około 85 tysięcy ludzi. Żołnierze, którzy na początku ruszyli usuwać skutki wybuchu, jako pierwsi zachorowali na białaczkę. Wchłonęli dużą dawkę promieniowania, ich organizmy zostały zatrute. Wielu z nich konało w męczarniach. Dziś, według moich danych, nie żyje już około 40% z nich.

Mówiła także o ludziach, którzy w 1986 roku zostali napromieniowani w łonie matki. Dzisiaj to dorosłe osoby. Lekarze monitorują stan zdrowia 45 tysięcy dzieci urodzonych przez kobiety, które zostały napromieniowane. Grupa ta ma wysoki wskaźnik zachorowalności.


Czarnobyl. Strefa zamknięta. W tle uszkodzona elektrownia jądrowa. fot. Oleksandr Naumov
Czarnobyl. Strefa zamknięta. W tle uszkodzona elektrownia jądrowa. fot. Oleksandr Naumov

Ofiarami Czarnobyla byli i są także przesiedleńcy – mówiła prof. Nyagu. – Wkrótce po katastrofie i przymusowym wysiedleniu ludności, do wsi na terenie skażonej strefy wróciło około trzech tysięcy ludzi. Nie przestraszyło ich promieniowanie. Po badaniach okazało się, że chorują pięć razy częściej. Umierali nie tylko ze starości. Dziś żyje jeszcze około trzystu z nich.

Prof. Nyagu opowiadała także o ogromnych kosztach ekonomicznych katastrofy. Od pięciu do siedmiu procent z budżetu Ukrainy co roku przeznaczane jest na wydatki związane z likwidowaniem skutków katastrofy z 1986 r. Ogromne pieniądze pochłonęła akcja ewakuacji ludności, budowy nowych osiedli dla przesiedleńców, a nawet całych miast. Ukraina ma problem, by zgromadzić środki potrzebne do budowy nowego sarkofagu zabezpieczającego uszkodzony reaktor, natomiast międzynarodowa społeczność nie kwapi się z pomocą. Ciągle brakuje pieniędzy na leczenie likwidatorów i na renty dla nich. Ukraina – granicząca z Polską – znajduje się na czwartym miejscu w świecie pod względem ilości przechowywanych odpadów radioaktywnych. Póki co nikt nie ma sensownego pomysłu na ich unieszkodliwienie. Składowiska i ich ciągła obsługa także generują koszty. I będą generować przez setki i tysiące lat.


Spotkanie Toshinari Hata z młodzieżą w siedzibie lokalnego oddziału Sopockiej Szkoły Wyższej. Wśród wielu pytań przeważały te dotyczące codziennego życia Japończyków po katastrofie w Fukushimie, Chojnice. Fot. Radosław Sawicki
Spotkanie Toshinari Hata z młodzieżą w siedzibie lokalnego oddziału Sopockiej Szkoły Wyższej. Wśród wielu pytań przeważały te dotyczące codziennego życia Japończyków po katastrofie w Fukushimie, Chojnice. Fot. Radosław Sawicki

Dlatego można powiedzieć, że Czarnobyl naprawdę nigdy się nie skończy – uważa prof. Angelina Nyagu. Propagowane przez lobby atomowe informacje o jedynie 31 ofiarach śmiertelnych katastrofy w Czarnobylu kwituje krótko: Cyniczne kłamstwo.

Również Borys Derkacz denerwował się, słysząc w Polsce takie głosy. W 1986 r. jako młody żołnierz armii ZSRR uczestniczył w akcji ratunkowej w Czarnobylu już od 28 kwietnia (dwa dni po wybuchu). Wielu z jego kolegów umarło nie dożywszy czterdziestego roku życia. Podczas dyskusji w Warszawie Derkacz nie ukrywał wzruszenia, opowiadając o wydarzeniach sprzed 26 lat. – Tysiące likwidatorów z Czarnobyla uratowało Europę. To bohaterowie, którzy bez żadnego zabezpieczenia pracowali w strefie najwyższego skażenia. Wielu z nich przedwcześnie umarło, a ci co żyją, nie mają zapewnionej odpowiedniej opieki medycznej.

W podobnym tonie wypowiadał się jego kolega Wladlen Lepskyi, który w ramach Tygodnia Akcji „Dla przyszłości bez Czarnobyla i Fukuszimy” uczestniczył w spotkaniach z mieszkańcami nadmorskich miejscowości. W 1986 r. pełnił funkcję ordynatora szpitala w skażonej czarnobylskiej zonie. – Energia jądrowa jest nieobliczalna, a skutki utraty kontroli nad nią straszne – mówił podczas spotkania w Koszalinie. – Jeśli możecie, nie decydujcie się na nią.


Historyczna sala BHP Stoczni Gdańskiej. Prof. Angelina Nyagu opowiada mieszkańcom Trójmiasta o zdrowotnych skutkach wybuchu w elektrowni jądrowej w Czarnobylu. Fot. Radosław Sawicki
Historyczna sala BHP Stoczni Gdańskiej. Prof. Angelina Nyagu opowiada mieszkańcom Trójmiasta o zdrowotnych skutkach wybuchu w elektrowni jądrowej w Czarnobylu. Fot. Radosław Sawicki

Lepskyi podróżował po północnej Polsce wspólnie z Toshinari Hata, młodym Japończykiem z okolic Fukushimy. Dzieli ich różnica wieku i odmienność kultur, natomiast łączą podobne doświadczenia. – W moim kraju przed katastrofą w Fukushimie nie dyskutowano o energetyce jądrowej – opowiadał Hata. – To była sprawa rządu i w zasadzie nie było żadnego ruchu antyatomowego. Inaczej jest teraz. Japonia zamknęła wszystkie elektrownie jądrowe, pomimo iż lobby atomowe próbuje narzucić swoją interpretację zeszłorocznej katastrofy jako istotnej i pożytecznej lekcji na rzecz zwiększenia bezpieczeństwa obiektów jądrowych.

Podczas spotkania w Chojnicach, Toshinari Hata apelował do młodzieży, by dogłębnie studiowała wiedzę o energetyce jądrowej. – W Japonii decyzję o budowaniu elektrowni jądrowych podejmował rząd. Słyszę, że w Polsce także społeczeństwo może decydować i wyrażać swoją opinię, np. poprzez referendum. To bardzo ważne decyzje, które będą wpływały także na wasze dzieci. Dlatego wysłuchajcie wszystkich opinii i dwa razy się zastanówcie.


W spotkaniu z Toshinaru Hata i Wladlenem Lepskim udział wzięli m.in. działacze lokalnych grup sprzeciwiających się budowie elektrowni jądrowej w Gąskach i Kopaniu, przybyli ze swoimi banerami, Koszalin fot. Radosław Sawicki
W spotkaniu z Toshinaru Hata i Wladlenem Lepskim udział wzięli m.in. działacze lokalnych grup sprzeciwiających się budowie elektrowni jądrowej w Gąskach i Kopaniu, przybyli ze swoimi banerami, Koszalin fot. Radosław Sawicki

Europejski Tydzień Akcji „Dla przyszłości bez Czarnobyla i Fukuszimy” zainicjowała niemiecka organizacja społeczna Internationales Bildungs und Begegnungswerk (IBB). W Polsce projekt koordynowało Stowarzyszenie Ekologiczno-Kulturalne „Wspólna Ziemia”. Przygotowanie i realizacja spotkań z ukraińskimi likwidatorami oraz mieszkańcem Japonii, organizacja wykładów, debat i innych wydarzeń edukacyjno-informacyjnych w ponad dwudziestu polskich miejscowościach były możliwe dzięki pomocy organizacyjnej i finansowej Fundacji im. Heinricha Bölla oraz Fundacji Greenpeace Polska, a także dzięki zaangażowaniu kilkunastu organizacji społecznych z całej Polski.

Radosław Sawicki

Radosław Sawicki – prezes chojnickiego Stowarzyszenia Ekologiczno-Kulturalnego „Wspólna Ziemia”.

OBÓZ ANTYATOMOWY w Lubiatowie
23–29 lipca 2012
przeciwko energetyce nuklearnej / na rzecz demokracji energetycznej
Zaplanowany na Pomorzu letni obóz antyatomowy ma być przestrzenią wymiany doświadczeń, wiedzy i umiejętności pomiędzy aktywistami działającymi na rzecz zielonej energii oraz walczącymi z nuklearnym lobby. Będzie to miejsce promocji wspólnych idei, planowania działań oraz dialogu z lokalnymi społecznościami.
Na program obozu składają się wykłady i prezentacje, poświęcone alternatywom dla energii jądrowej i korzyściom płynącym z energetyki rozproszonej, jak również spotkania z aktywistami z kraju i z zagranicy, od lat prowadzącymi działania przeciwko energetyce atomowej i na rzecz demokracji uczestniczącej. Dla wszystkich, którzy pragną zdobyć nowe umiejętności z dziedziny prowadzenia skutecznych kampanii społeczno-ekologicznych przygotowany został cykl warsztatów poświęconych różnym aspektom aktywności społecznej. W ramach obozu odbędzie się także spotkanie aktywistów antynuklearnych z państw Europy Środkowej i Wschodniej, organizowane przez fundację EYFA z Berlina oraz Szkoła Letnia Fundacji im. Heinricha Bölla.
Kontakt: lubiatowo2012@riseup.net.