DZIKIE ŻYCIE

Ekozofia

Ryszard Kulik

Okruchy ekozoficzne

Zdaniem Fryderyka Nietzschego, filozofowie od najdawniejszych czasów próbowali powiedzieć, że wszystko jest jednym. Nawet jeżeli to twierdzenie wydaje się nadmiarowe, to wskazana w nim intuicja stanowi ważny przebłysk prawdy inspirującej wiele ludzkich umysłów od zarania dziejów.

Na co dzień prawda ta jednak zdaje się być daleka od naszego codziennego doświadczenia. Zmagamy się z rzeczywistością. Załatwiamy sprawy, ciułamy grosz do grosza, dogadujemy się ze współpracownikami i bliskimi, czasami w poczuciu bolesnej rezygnacji z własnego interesu. Właściwie ciągle jest coś nie tak. Nasi dalecy przodkowie wprawdzie mieli bardziej przyziemne problemy, jednak też nieustannie musieli jakoś układać się ze światem. Otaczająca przyroda, mimo że była źródłem wszelkiego dobra, to jednocześnie jawiła się jako śmiertelne zagrożenie. Na dobrą sprawę od tamtych czasów niewiele się zmieniło.


Dmuchawiec. Fot. Ryszard Kulik
Dmuchawiec. Fot. Ryszard Kulik

Dlatego poszukiwanie jedności, odkrywanie głębszego sensu i mądrości, są tak ważnym życiowym zadaniem. Kto wie, czy nie jest to równie ważne jak wynalezienie kiedyś koła i innych narzędzi zwiększających nasz sukces ewolucyjny. Narzędzia wprost zmieniają rzeczywistość i dzięki temu łatwiej nam przetrwać. Poszukiwanie mądrości jest bardziej subtelnym działaniem, pozwalającym na rozwiązywanie problemów u samego ich źródła. Co zaś jest źródłem wszystkich problemów? Póki co powiedzmy, że jest nim przekonanie, iż jesteśmy kimś oddzielnym od tego, co nas otacza.

Zatem od zarania poszukujemy antidotum. Robimy to rozwijając cywilizację, która poprzez coraz doskonalsze narzędzia ma sprawić, że nie będzie nam źle, albo że będzie nam lepiej. Te działania jednak redukują w dół istotę naszych egzystencjalnych problemów. Trzeba też powiedzieć, że podejmowane przez nas wysiłki, jakkolwiek szlachetne, nie rozwiązują problemu u jego źródła. A nawet wzmacniają przekonanie, że jesteśmy kimś oddzielnym. Antidotum ma też postać religijną. Wszystkie religie obiecują jakiś rodzaj zbawienia czy wyzwolenia, które utożsamiane jest z jednością. Problem polega na tym, że redukują one w górę charakter naszych trudności. Człowiek, a właściwie jego dusza, zostaje oderwana od materii, która jawi się jako coś niższego, gorszego czy mniej ważnego. Tak oto goniąc za obietnicą jedności, paradoksalnie oddzielamy się coraz bardziej od materialnego świata.

Poszukujemy takiego rozwiązania, które połączyłoby te dwie drogi: w dół i w górę, i ostatecznie pozwoliło zajrzeć prawdzie w oczy, by odkryć kim jesteśmy, co tutaj robimy i jak mamy sobie radzić z życiem.

Ekozofia jest próbą takiego podejścia. Wychodzi z założenia, które dla wielu religii jest trudne do przyjęcia: człowiek jest zwierzęciem. Jest jedną z wielu istot zamieszkujących Ziemię. Jednocześnie ekozofia, odwołując się w swojej nazwie do mądrości, wskazuje na duchowy wymiar człowieka. Jest w nas coś takiego, co przekracza poziom materii, choć nie jest od niego różne. To zaś jest trudne do przyjęcia dla twardych materialistów.

Filozofia u swego greckiego zarania była taką ekozofią. Filozofowie przyrody, poszukując zasady świata, rozpoznawali go w przyrodzie, a konkretnie w żywiołach: wodzie, ziemi, powietrzu i ogniu. I co ważniejsze, nie tylko o tym mówili i pisali, ale też na swój sposób praktykowali odkrywaną przez siebie mądrość. Dzisiaj mówimy o tych filozofach, że byli naiwni, choć po prawdzie ich intuicje nic nie straciły na aktualności. Ale współczesna filozofia bardzo daleko odeszła od przyrody, zagłębiając się w coraz bardziej abstrakcyjne kwestie związane z językiem czy metodologią nauk. Z tej perspektywy rzeczywiście to, co odkrywali jońscy filozofowie, może wydawać się naiwne. Wiele jednak wskazuje na to, że dzisiaj potrzebujemy takiej naiwności, która na powrót ukaże nam to, co ważne.

Potrzebujemy też takiej mądrości, którą możemy praktykować na co dzień. Filozofowie obecnie tak daleko oderwali się od rzeczywistości, że ich wyrafinowane teksty w żaden sposób nie są w stanie zmaterializować się w konkretnym jednostkowym sposobie życia. Może dlatego ze świeczką szukać filozofa, który żyłby zgodnie z tym, co głosi. Cóż, może to też wydaje się naiwne…

Ekozofia jest więc mądrością, która integruje dwa kierunki: w górę i w dół – pokazuje, że materia i duch są dwoma aspektami jednej rzeczywistości. Ekozofia jest też praktyką, czyli samym życiem; jest każdą przyziemną czynnością, w której uwidacznia się to, kim jesteśmy i czym jest świat, w którym żyjemy.

Ekozofia jest odwiecznym sposobem na to, by powiedzieć, że wszystko jest jednym.

Ryszard Kulik