Umarł wyjątkowy nauczyciel głębokiej ekologii
Dyskusja i piękne wspomnienia o Januszu Korbelu na liście ASHOKI, której był jednym z pierwszych członków w Polsce, wywołały mnie do tablicy. Waham się od kilku dni, czy się odezwać, bo nie mogę się oswoić z tą śmiercią.
Janusza widziałem przedostatnio pewnie z 15 lat temu. Cały nurt „głębokiej ekologii”, który do Polski wprowadzili On i Pracownia, był dla mnie i wielu „ochroniarzy” niezwykle ważny, potwierdzający intuicję i porządkujący spojrzenie na świat i gatunek ludzki w nim.
Nigdy nie zapomnę tego hasła, które powiedział i chyba napisał w tytule wywiadu z mną w „Dzikim Życiu” – „Odwagi, Radku”. Chodziło o moje działania w Sejmie. Pamiętałem to też później w rządzie. Choć nie uważałem się za człowieka tchórzliwego, w tamtej i każdej innej sytuacji chodziło o to, aby także w polityce mieć odwagę w „obronie matki ziemi”. I nie robić kompromisów, nie poddawać się w sprawach takich, jak olimpiada w Tatrach czy park narodowy w Puszczy Białowieskiej lub plany przegradzania i betonowania rzek.
To było magiczne spotkanie, nieplanowane, kilka dni przed jego śmiercią. Przypadkowo zobaczyliśmy go z Hanią Schudy, będąc dwa tygodnie temu na Letniej Szkole Zielonych w Białowieży. Uściskaliśmy się i umówiliśmy. Wieczorem w jego spokojnym i pełnym pamiątek domu wypiliśmy wino z nim i reżyserką świetnych filmów o Białowieży, gdzie Janusz cudnie oprowadza i mówi o Puszczy. Janusz dał nam kopie tych filmów. Gadaliśmy między innymi o zwiększeniu ochrony Puszczy, nowych rezerwatach, zmniejszeniu eksploatacji, ale i braku zmian w świadomości wielu (to ekolodzy są winni umieraniu Puszczy – taka oto logika jest tam wciąż popularna: zostawienie lasu w spokoju, w „dzikości” to umieranie puszczy, a sztuczna monokultura, las produkcyjny, gospodarczy to żywy las).
Janusz miał wiele planów, akurat zbierał podpisy pod listem oprotestowującym kolejne zwiększenie etatu wyrębu drzew przez Dyrektora Generalnego LP w Puszczy Białowieskiej.
Umarł człowiek wyjątkowy, nauczyciel, który zostawił wiele uczniów i uczennic.
Niestety nie mogę być na pogrzebie.
Ale zapalam świeczkę i kładę muszlę dla niego w dobrym miejscu.
Kiedyś ją zawiozę na grób.
Radosław Gawlik