DZIKIE ŻYCIE

Paradoksy ochrony przyrody

Ryszard Kulik

Okruchy ekozoficzne

Gdzie na świecie przyroda jest najlepiej chroniona? Co to znaczy chronić przyrodę?

Pomimo że pierwsze parki narodowe powstały w Stanach Zjednoczonych w XIX w., to regulacje chroniące przyrodę pojawiały się znacznie wcześniej w wielu miejscach świata. I chociaż motywy tej ochrony były różnorodne, to niemal zawsze miały swoje źródło w groźbie zniszczenia tego, co wartościowe. Kryje się za tym uniwersalne prawo, mówiące, że wszystko ma swoją drugą stronę i tam, gdzie jedna tendencja rośnie w siłę, pojawia się jednocześnie przeciwstawna skłonność. Z tego powodu przyroda jest najlepiej chroniona w krajach, które albo najbardziej ją wcześniej niszczyły, albo mają największe możliwości, by do takiego zniszczenia doprowadzić. Zwykle wiąże się to z potencjałem ekonomicznym danego kraju i jego bogactwem. 


Proste technologie i mała skala najlepiej służą przyrodzie. Fot. Ryszard Kulik
Proste technologie i mała skala najlepiej służą przyrodzie. Fot. Ryszard Kulik

W najbardziej rozwiniętych krajach świata ludzie są zwykle bardziej świadomi zagrożeń związanych ze środowiskiem, organizują się w grupy, które aktywnie działają na rzecz ochrony konkretnych miejsc czy rozwiązywania problemów ekologicznych. W takich państwach występują też najsilniejsze ruchy akcentujące prawa zwierząt i dbające o ich dobrostan. Zarówno obywatele, jak i rządy skłonni są do poświęcania znaczących zasobów finansowych, by chronić środowisko, przyrodę i zwierzęta. Potencjał ekonomiczny krajów rozwiniętych manifestuje się również w stosowaniu zaawansowanych zielonych technologii, które oszczędzają energię, wodę, surowce czy inne zasoby.

Po drugiej stronie mamy biedne kraje z wysokim przyrostem demograficznym, gdzie ludzie myślą, jak przeżyć kolejny dzień, nie przejmując się sprawami środowiskowymi. Niska świadomość ekologiczna łączy się z wykorzystaniem prymitywnych narzędzi oraz urządzeń, które nie spełniają wyśrubowanych norm ekologicznych ustanawianych w bogatych krajach. Nawet jeżeli przyroda jest chroniona w postaci rezerwatów i parków narodowych, to dzieje się to pod naciskiem międzynarodowej społeczności, bardziej świadomej i wyczulonej na kwestie środowiskowe.

Biorąc pod uwagę te fakty, można by założyć, że gdyby bogactwo na modłę zachodnią stało się powszechną normą, to stan przyrody na całym świecie zdecydowanie by się poprawił.

I w tym miejscu docieramy do prawdziwego paradoksu. Otóż, gdyby nasze wizje się ziściły, to niechybnie skończyłoby się to katastrofą ekologiczną. Kraje rozwinięte bowiem najbardziej destrukcyjnie oddziałują na przyrodę, mimo iż naprawdę robią sporo, żeby ją chronić. Wiemy o tym dzięki pomiarom śladu ekologicznego, który jest najwyższy właśnie w krajach najbogatszych.

Jak wyjaśnić ten paradoks? Przede wszystkim ochrona przyrody nie może zostać sprowadzona do ochrony poszczególnych gatunków zwierząt i roślin czy nawet konkretnych obszarów i miejsc. To podejście ochroniarskie jest prawdziwym fetyszem zachodniego świata. W skali globalnej taka ochrona jednak ma stosunkowo niewielkie znaczenie. Chronić przyrodę można tylko całościowo, nie zaś skupiając się na poszczególnych elementach, które wyłączane są z naszego ludzkiego świata. Takie wyłączenia są iluzoryczne, bo przyroda nie ma granic. Dlatego, chcąc chronić przyrodę, trzeba przede wszystkim zmieniać ludzki świat, styl życia, priorytety, jakie mają ludzie, wartości, które wyznają, a ostatecznie zachowania, jakie przejawiają na co dzień. A póki co w tym obszarze nie mamy żadnych wątpliwości: naszym zadaniem jest w dalszym ciągu się bogacić i rozwijać, wierząc, że jeśli będziemy mieć więcej pieniędzy, to uratujemy świat. Niestety, jest dokładnie odwrotnie.

Gdzie mamy patrzeć i szukać wzorów do naśladowania? Paradoksalnie tam, gdzie jest bieda, ludzie relatywnie mniej szkodzą przyrodzie. Oczywiście nie oznacza to, że ją kochają, że doceniają jej wartość. Prawdopodobnie wiele o niej nie myślą, a może nawet jej nie zauważają. Ale to, że pozbawieni są zaawansowanych narzędzi cywilizacyjnych i konsumują naprawdę niewiele, ostatecznie przekłada się na niewielki ślad ekologiczny, czyli mniejszą destrukcję przyrody. I najlepiej, gdyby nie szli naszą drogą, bo to oznacza prawdziwą, globalną katastrofę.

Bogaci mają największą świadomość ekologiczną, najlepiej chronią przyrodę, choć ich styl życia przyczynia się do największej destrukcji środowiska w skali globalnej. Biedni nie przejmują się przyrodą wcale, słabo ją chronią, choć ich styl życia w małym stopniu przyczynia się do degradacji środowiska.

Co to oznacza dla naszej przyszłości? Co to oznacza dla ciebie i dla mnie?

Ryszard Kulik