Trocinada
Polskę zalała fala wycinek, jest ich tak dużo, że nie sposób ogarnąć. Wystarczyło uchwalić prawo najgorsze z możliwych, a w kilka tygodni padnie kilka milionów drzew i krzewów. Może nawet kilkadziesiąt milionów, wszak nikt tego nie liczy i nie prowadzi żadnej buchalterii. Ale skala zjawiska poraża, wystarczy byle krótki spacer w jakikolwiek zaułek miasta czy wsi.
Czy minister Szyszko pragnął stać się dla znacznej części społeczeństwa symbolem destrukcji środowiska? Pewnie nie, ale już teraz widać że Lex Szyszko czy jawne wspieranie swoich kumpli – myśliwych stało się jego znakiem rozpoznawczym. I ktokolwiek zostanie jego następcą, ciężko mu/jej będzie przebić „dokonania” pana Jana. Bo czy można jeszcze gorzej zarządzać środowiskiem?
Minister nie rozmawia z mediami krytykującymi jego pomysły. Bywa tam, gdzie – w jego opinii – bywać trzeba oraz tam, gdzie musi. W ostateczności organizuje konferencje prasowe, podczas których umiejętnie (a trochę bezczelnie) nie odpowiada na pytania lub plecie nie na temat. Te konferencje stają się zapisem ignorancji władzy, kolesiostwa i forsowania antyprzyrodniczych rozwiązań.
Teraz coraz bardziej istotne staje się pytanie co może zakończyć erę Szyszki, co może zrzucić go ze stołka, skoro jego obecne popisy nie wystarczają, aby zakończyć panowanie króla trocin.
Wszystkiego dzikiego!
Grzegorz Bożek