DZIKIE ŻYCIE Wywiad

Lato leśnych ludzi na emeryturze. Rozmowa z Konradem Malcem

Michał Sobczyk

Czym jest projekt Kultura i Natura?

Konrad Malec: Moim autorskim pomysłem na przybliżenie przyrody ludziom w każdym wieku. W jego ramach prowadzę zarówno zajęcia w salach wykładowych, jak i wyjazdy jedno- i kilkudniowe, podczas których pokazuję głównie zwierzęta i rośliny, ale również architekturę i zabytki techniki.

Staram się także pokazywać ich wzajemne związki, czyli przede wszystkim wpływ przyrody na kulturę. Kiedy słyszymy ortolana, gatunek chroniony w skali całej Unii Europejskiej, wyjaśniam, że słynny czteronutowy motyw z V Symfonii Beethovena jest inspirowany właśnie śpiewem tego ptaka. Kiedy podziwiamy pomniki przyrody, opowiadam o tym, że pierwszy raz tego określenia użył Adam Mickiewicz w „Panu Tadeuszu”, i tak dalej. Głównym celem jest uświadomienie uczestnikom zajęć, że przyroda jest wszędzie. Z tego powodu prowadzę wycieczki nie tylko po takich miejscach jak Puszcza Białowieska, wspaniałe mokradła Podlasia czy mazowieckie łąki zwane Bagnem Pulwy, ale również spacery przyrodnicze po Warszawie. Uważam jednocześnie, że kiedy już gdzieś jedziemy, warto poznawać także lokalną historię i tradycje. Dlatego często odwiedzamy m.in. skanseny i zamki. W każdej części Polski można znaleźć coś ciekawego. 


Na Pustyni Błędowskiej. Fot. Małgorzata Ołdak
Na Pustyni Błędowskiej. Fot. Małgorzata Ołdak

Przyroda bywa świetną okazją do opowieści o szeroko rozumianej kulturze i na odwrót. Przykładowo, jurajskie zamki były bardzo często wznoszone na skałach wapiennych (i z nich), co stanowi dobry punkt wyjścia do rozmowy o historii naturalnej tego regionu. O tym, że to co dzisiaj jest wypiętrzeniem, niekiedy sięgającym ponad 400 m n.p.m., kiedyś było dnem płytkiego morza. Co więcej, używanie skamieniałości dawno wymarłych organizmów trwa do dziś! W okolicach Ojcowa, gdzie z grupą seniorów byłem w 2017 r., murek jednej z gospód jest zbudowany z wapienia, w którym znajduje się sporo odcisków amonitów i belemnitów. Oczekiwanie na posiłek było dobrym momentem, by opowiedzieć o zwierzętach, które wyginęły miliony lat temu. Z kolei podczas zwiedzania Łodzi na kamienicach można podziwiać motywy roślinne i zwierzęce, a także całe sceny przyrodnicze.

Takich powiązań jest bardzo dużo, sam cały czas odkrywam nowe. Podczas rozmów o literaturze bardzo często słyszę, że ludzie nie lubią opisów przyrody. Jednak w miarę poznawania natury zaczynają je doceniać. Śmiem wręcz postawić tezę, że młodsze pokolenia m.in. dlatego nie potrafią docenić literatury, ponieważ coraz słabiej znają przyrodę. Motywy przyrodnicze przewijają się nawet w książkach, które są kojarzone z czymś zupełnie innym. „Raz do roku w Skiroławkach” znane jest z sensacji obyczajowej, jaką ta pozycja kiedyś wywołała, tymczasem są tam również bardzo bogate opisy dzikiej przyrody. Gdy ktoś zdobędzie nieco wiedzy, jest w stanie zauważyć, w których z nich Nienacki popełnił błędy. Podobne przykłady można mnożyć niemal w nieskończoność. 

Grupą wiekową, z którą pracujesz szczególnie często, są seniorzy.

Kiedy jeszcze mieszkałem w Łodzi, zdarzyło mi się poprowadzić na Uniwersytecie Trzeciego Wieku w Zgierzu warsztaty na temat dziennikarstwa, które było wówczas moim głównym zajęciem. Tamtejsi seniorzy okazali się bardzo fajnymi i aktywnymi słuchaczami, którzy autentycznie chcieli się czegoś dowiedzieć. Kiedy wcześniej prowadziłem zajęcia z różnych dziedzin dla młodzieży, rzadko kiedy wzbudzały one aż tak duże zainteresowanie. Dlatego kiedy 5 lat temu przeprowadziłem się w okolice Warszawy, chętnie zgodziłem się na propozycję poprowadzenia zajęć przyrodniczych w ramach projektu dofinansowanego ze środków Rządowego Programu na rzecz Aktywności Społecznej Osób Starszych. Także tym razem obie strony były zadowolone, i tak zaczęła się moja współpraca z seniorami ze stołecznej Woli, która trwa do dziś. Z czasem zacząłem samodzielnie wyszukiwać podobne grupy i wysyłać im swoją ofertę, a uczestnicy zajęć polecali mnie innym. Obecnie regularnie mam przyjemność pracować z osobami 60+. 


Rezerwat w Warszawie. Fot. Małgorzata Aulejtner
Rezerwat w Warszawie. Fot. Małgorzata Aulejtner

Czego mogą dowiedzieć się i co zobaczyć uczestnicy Twoich wycieczek i wykładów?

Dla grup z Warszawy często prowadzę spacery po mieście i jego okolicach. Poznajemy przyrodę doliny Wisły, uczymy się rozpoznawać ptaki w Parku Skaryszewskim, chodzimy do położonego w centrum stolicy rezerwatu Morysin – naturalnego lasu z pięknymi starymi wiązami. Z seniorami z Woli 4 lata z rzędu realizowaliśmy projekt dofinansowany ze środków ASOS, w ramach którego oprócz cyklu wykładów odbyły się liczne wyjazdy w ciekawe przyrodniczo miejsca. Dzięki nim poznali piękno m.in. Podlasia, Polesia, Roztocza, Jury Krakowsko-Częstochowskiej, Pomorza Gdańskiego i Kaszub.

Z innymi grupami chodzę na spacery, organizuję pogadanki, rzadziej – ale bardzo chętnie – prowadzę wycieczki. Właśnie przygotowuję zajęcia o martwych drzewach i ich znaczeniu dla ekosystemów leśnych. Na przykładzie kilku gatunków będę chciał pokazać, jaki wpływ na różnorodność biologiczną wywierają martwe drzewa, będące często domem dla setek gatunków, z których część nie ma nawet polskich nazw. 

Co różni seniorów od innych odbiorców edukacji przyrodniczej? Wspomniałeś, że grupy, z którymi miałeś okazję pracować, okazały się ponadprzeciętnie zmotywowane do zdobywania wiedzy.

Kiedy mam zamówienie na zajęcia, które mają trwać godzinę, a nie goni nas czas i widzę po odbiorcach, że „chcą jeszcze”, staram się poświęcić dodatkowe pół godziny, żeby opowiedzieć bardziej szczegółowo o kuliku wielkim czy wróbelku. Co zaskakujące, nawet po 90 minutach moi słuchacze mają na tyle świeże umysły i są tak żądni dodatkowych informacji, że zazwyczaj pojawia się jeszcze sporo pytań. Zapewne przynajmniej częściowo wynika to z faktu, że o ile zajęcia dla uczniów przeważnie są obowiązkowe, seniorzy biorą udział w wykładach czy wycieczkach dlatego, że z jakiegoś powodu chcą; zwykle po prostu dlatego, że przyroda jest dla nich ciekawa. Z takimi osobami pracuje się bardzo przyjemnie, a kontakt z nimi jest znacznie łatwiejszy.

Drugą różnicą jest to, że część osób w wieku senioralnym troszeczkę słabiej zapamiętuje nowe informacje. Dlatego dla skutecznego przekazania wiedzy całej grupie niezbędna jest odpowiednia liczba powtórzeń. Inaczej jest w przypadku młodzieży – tam powtórzenia nie mają sensu, bo nieprzyswajanie przekazywanego materiału wynika z braku uwagi. 


Klubokawiarnia Żytnia, prowadzona przez Spółdzielnię Socjalną „Kto Rano Wstaje” w Warszawie. Fot. Małgorzata Aulejtner
Klubokawiarnia Żytnia, prowadzona przez Spółdzielnię Socjalną „Kto Rano Wstaje” w Warszawie. Fot. Małgorzata Aulejtner

Charakterystyczny dla seniorów, przynajmniej tych zainteresowanych dokształcaniem się, jest także spory dystans do samych siebie. Wbrew stereotypom ludzie w starszym wieku mają go więcej niż np. studenci, przez co łatwiej o rozluźnienie atmosfery w czasie zajęć czy wyjazdów.

Kolejną cechą dojrzałych słuchaczy jest to, że uzyskane informacje chętnie przekazują dalej. Seniorzy często chwalą mi się, że pomagali wnukom w odrabianiu prac domowych, korzystając z wiedzy wyniesionej z naszych spotkań. Myślę, że mogę powiedzieć, że zajęcia w ramach Kultury i Natury mają również wymiar międzypokoleniowy: starsze generacje uczą się ode mnie, po czym same uczą dzieci i młodzież. 

Twoje zajęcia to coś więcej niż kurs rozpoznawania roślin i zwierząt.

Miasta, które powszechnie kojarzą się z betonowymi pustyniami, są w rzeczywistości bardzo bogate w życie. Oczywiście nie aż tak różnorodne, jak w naturalnej puszczy Europy Środkowej czy lesie równikowym, ale niezwykle ciekawe. W pewnym momencie „moi” seniorzy zaczynają zauważać przyrodę tam, gdzie jej wcześniej nie widzieli. A kiedy już ją dostrzegają, w mieście i poza nim, to zaczynają ją cenić i rozumieć potrzebę jej ochrony. Wydaje mi się to najważniejszym efektem moich zajęć. Zdarzało się, że kursanci przychodzili do mnie pochwalić się, że byli na proteście w obronie Puszczy Białowieskiej.

Kiedyś opowiadałem o gatunkach z Polskiej Czerwonej Księgi Zwierząt, m.in. o gniewoszu plamistym. Kilka miesięcy później jedna z moich studentek rozpoznała go podczas wizyty u swojej kuzynki, która ma działkę na terenie Mazowieckiego Parku Krajobrazowego. Postawiła na głowie całą gminę, powiadomiła Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska i władze Parku. Dzięki temu wstrzymano kilka pozwoleń na budowę, żeby uchronić siedliska tego rzadkiego węża przed zniszczeniem. To jak na razie jedyny tak spektakularny skutek moich wykładów, ale np. spisywanie przez seniorów numerów obrączek zaobserwowanych ptaków jest już całkiem częste. W ten sposób edukacja przyrodnicza przyczynia się do zbierania przez amatorów danych ważnych dla nauki i praktycznej ochrony przyrody.

Moje zajęcia są także okazją do konfrontowania się z różnymi mitami, których pokutowanie jest efektem źle prowadzonej nauki przyrody w szkołach. Przykładem są pytania o to, jaki jest pożytek z jakiegoś gatunku, np. huby. Wyjaśniam wtedy, że w naturze nie istnieje coś takiego jak „szkodnik”, który jest pojęciem gospodarczym. Pomagam swoim studentom zrozumieć, że każdy gatunek jest po prostu jednym z elementów przyrody, powiązanym z innymi na przeróżne sposoby. Widzę, że zmieniają wtedy sposób postrzegania otaczającego nas świata.

Chciałbym przy tym zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz. Edukowanie seniorów jest moim zdaniem celem samym w sobie. Osoby w starszym wieku mają za sobą wiele lat pracy, przeważnie bardzo ciężkiej, a większość z nich także wychowanie dzieci i pomoc w wychowaniu wnuków. Jako społeczeństwo wiele im zawdzięczamy i powinniśmy próbować czymś im się odpłacać. Dlatego zdarza mi się prowadzić zajęcia dla seniorów za półdarmo albo wręcz społecznie. Robię to nie tylko dlatego, że przyjemnie się z nimi pracuje, nie tylko dlatego, że widzę tego wymierne efekty, ale również dlatego, że zwyczajnie uważam, że tym ludziom coś się od życia należy. 

Widzisz dla seniorów jakieś szczególne miejsce w działaniach na rzecz ochrony przyrody lub w nieformalnej edukacji ekologicznej? 


Kępa Potocka to dawne starorzecze Wisły, obecnie jeziorko otoczone parkiem w Warszawie. Fot. Małgorzata Aulejtner
Kępa Potocka to dawne starorzecze Wisły, obecnie jeziorko otoczone parkiem w Warszawie. Fot. Małgorzata Aulejtner

Przede wszystkim seniorzy są takimi samymi obywatelami jak wszyscy inni, dlatego mogą – i dobrze by było, gdyby to robili – wywierać różnego rodzaju naciski na władze samorządowe i centralne, by dbały one o przyrodę. Jest to tym bardziej istotne, że kolejne rządy wykazują coraz mniejsze zrozumienie dla tej idei. Podczas zajęć często przytaczam przykłady najbardziej destrukcyjnych posunięć byłego ministra Jana Szyszki, ale również jego poprzedników. Opowiadam, co działo się za rządów koalicji AWS-UW, zwłaszcza o wprowadzeniu możliwości wetowania przez samorządy powstawania parków narodowych. Mam nadzieję, że przyniesie to efekty w postaci osobistych wyborów tych ludzi, np. głosowania na kandydatów, dla których ochrona przyrody jest naprawdę ważna, nie tylko w sferze deklaracji.

Seniorzy, których edukuję, włączają się, przynajmniej od czasu do czasu, w różne akcje związane z ochroną przyrody: podpisują petycje, biorą udział w zgromadzeniach. Całkiem często przekazują wiedzę o przyrodzie i wrażliwość na potrzebę jej ochrony swoim wnukom czy znajomym. Przy różnych okazjach obserwuję takie postawy i liczę, że dzięki rozwojowi edukacji przyrodniczej seniorów będą one coraz częstsze.

Cieszą mnie nawet pozornie drobne rezultaty moich zajęć. Przykładowo, kiedy zbliża się sezon zimowy, zachęcam seniorów do dokarmiania ptaków i uczę ich, jak to robić, żeby im nie zaszkodzić. Z kolei kiedy wybieramy się do parku narodowego czy rezerwatu, uświadamiam ich, jakie panują w nim zakazy. W zeszłym roku dwie moje słuchaczki nie zastosowały się do zakazu zbierania grzybów na terenie parku narodowego. Poinformowałem je wówczas, że jeśli sytuacja się powtórzy, zostaną pozbawione możliwości udziału w kolejnych organizowanych przeze mnie wyjazdach. Mocno wzięły sobie do serca te słowa i sądzę, że na zawsze zapamiętają zasady obowiązujące na obszarach podlegających ochronie, a nawet będą uczulały na nie innych.

Wiele razy słyszałem, że moi słuchacze zaczęli zwracać uwagę sąsiadom czy znajomym, żeby nie zbierali jakiejś rośliny, gdyż jest ona chroniona prawem, albo by nie karmili ptaków chlebem, gdyż przysparza im to więcej szkód niż korzyści. W takich chwilach nie tylko wiem, że to, co robię, ma sens, ale też odczuwam dumę. 

Konrad Malec – przyrodnik z wykształcenia i z zamiłowania. Specjalizuje się w ornitologii i herpetologii, choć zdarza mu się wykraczać poza swoją „działkę”. Dawniej opracowywał części przyrodnicze ocen oddziaływania na środowisko, obecnie woli pokazywać przyrodę zainteresowanym, zarówno w terenie, jak i w sali wykładowej. Badania i obserwacje, w których brał udział, wykorzystano m.in. w publikacjach „Ptaki lęgowe OSO Pradolina Warszawsko-Berlińska PLB100001” i „Czerwona Księga Ptaków Ziemi Łódzkiej”. Pasjami przyrodniczymi dzieli się na łamach czasopism „Nowe Peryferie” i „Wędkarski Świat”. Łodzianin obecnie mieszkający nad Dolną Narwią, pośrodku Puszczy Białej, w pobliżu bagien i stawów. Prowadzi działalność z pogranicza edukacji i turystyki pokazując skarby przyrody i zabytki kultury pod marką Kultura i Natura. 

Współpraca przy realizacji wywiadu Joanna Chmiel

Więcej o Kulturze i Naturze: facebook.com/kulturainatura
Kontakt: 504 268 206 lub kontakt@kulturainatura.pl