DZIKIE ŻYCIE

Dzikie jest piękne. Co nowego w sprawie ochrony wilka i rysia?

Sabina Nowak

Była zima 1992/93. Do kręgu „zgromadzenia wszystkich istot” w lesie Doliny Wapienicy podeszło dwoje zwierząt: wilk i ryś. Opowiedziały o swoim losie prosząc pozostałych uczestników kręgu o pomoc. Opowieść wilka i rysia poruszyła serca wszystkich zebranych. Przyrzekli im swoją pomoc. I tak rozpoczęła się kampania „Dzikie jest piękne”.

Źródło: Dzikie Życie, nr 1, styczeń 1995
Źródło: Dzikie Życie, nr 1, styczeń 1995

Ponad dwa lata temu rozpoczęliśmy kampanię „Dzikie jest piękne” – w obronie polskich drapieżników. Początkowo miała ona charakter bardzo lokalny, dążyliśmy do objęcia ochroną wilka i rysia na terenie województwa bielskiego, jednakże w ciągu kilku miesięcy rozszerzyła się na całą Polskę. Docierały do nas wtedy sygnały z różnych stron, że osoby, którym nieobojętny jest los najbardziej dzikich przedstawicieli „dzikiego życia”, chcą się włączyć do kampanii i oczekują naszej pomocy, rady, pomysłu co do sposobów działań. Postanowiliśmy opracować ulotkę, która przedstawiałaby argumenty za ochroną drapieżników i jednocześnie rozprawiała się z mitami.

Kontakt z zoologami dał nam podstawy merytoryczne dla kampanii. Słaliśmy alarmujące listy do konserwatorów przyrody i wojewodów, dyskutowaliśmy z myśliwymi, rozsyłaliśmy wzory petycji do tych, którzy chcieli zbierać podpisy. Odbywały się koncerty muzyczne w intencji ratowania wilka i rysia, prasa, radio i telewizja wielokrotnie podejmowały ten temat. Wszystkie te działania a szczególnie niesamowita determinacja i aktywność osób wspierających kampanię sprawiły, że do urzędów wojewódzkich w całym kraju zaczęły napływać listy z tysiącami podpisów, domagające się zaprzestania polowań na drapieżniki, a w wielu miastach Polski ukazały się wyczekiwane rozporządzenia. W tej sytuacji kolejnym etapem kampanii musiała być próba wywarcia takiego nacisku na Ministerstwo Ochrony Środowiska, by w projektowanym, nowym rozporządzeniu o ochronie gatunkowej nie zabrakło wilka i rysia. I znowu nie zawiedli ci, którzy już wcześniej przyłączyli się do kampanii. Skontaktowali się też z nami naukowcy, którzy od kilku lat, mając świadomość niezwykle istotnej roli jaką pełnią w lesie drapieżniki, domagali się ich ochrony. Na ręce ministra ochrony środowiska złożono petycje z tysiącami podpisów, wpłynęło wiele wniosków z ośrodków naukowych i organizacji ekologicznych popartych fachowymi uzasadnieniami.

Mapy ochrony i rejonów występowania wilków i rysi. Źródło: „Dzikie Życie”, nr 1/1995, s. 5
Mapy ochrony i rejonów występowania wilków i rysi. Źródło: „Dzikie Życie”, nr 1/1995, s. 5

Nasi przedstawiciele rozmawiali z wysokimi urzędnikami Departamentu Ochrony Przyrody starając się przekonać ich do idei ochrony wilka (co do potrzeby ochrony rysia byliśmy zgodni). W międzyczasie kilkakrotnie zmieniał się projekt rozporządzenia o ochronie gatunkowej zwierząt i równolegle przygotowywany w Departamencie Leśnictwa projekt rozporządzenia o okresach polowań na zwierzynę łowną. Wilk „wędrował” z jednego projektu do drugiego i z powrotem, w zależności od układu sił w Ministerstwie. Z ostatnich informacji jakie uzyskaliśmy w budynku na Wawelskiej wynika, że dotychczasowy projekt rozporządzenia, który w ogóle nie obejmował wilka (przewidywał natomiast ochronę rysia), został obecnie zmieniony i nowa jego wersja zakłada ochronę wilka w całej Polsce z wyjątkiem trzech województw: krośnieńskiego, przemyskiego i suwalskiego. W tych województwach wilk pozostanie na liście zwierząt łownych z czteromiesięcznym okresem polowań. Nowa wersja rozporządzenia jest więc postępem w stosunku do poprzedniej i mamy nadzieję, że nie ulegnie zmianie na gorszą. Docierają do nas jednak sygnały, że obecny projekt jest intensywnie torpedowany przez Zarząd Główny Polskiego Związku Łowieckiego. Myśliwi wciąż przekonują, że wilk i ryś powinny pozostać na liście zwierząt łownych i straszą np. zagładą populacji rysia gdy tylko zostanie on objęty ochroną.

W czasie prowadzenia kampanii „Dzikie jest piękne” wielokrotnie spotykaliśmy się z podobną, dość dziwną argumentacją. Twierdzenie bowiem, że jeśli jakiś gatunek zostaje wykreślony z listy zwierząt łownych to automatycznie traci zainteresowanie, opiekę i wsparcie (?) myśliwych jest co najmniej dwuznaczne. Czy ma to oznaczać, że w sytuacji gdy myśliwy podczas obchodu natrafi w lesie na kłusownicze wnyki lub paści nastawione na rysia, wilka – to dyskretnie je ominie? A co w takim razie z deklarowaną szeroko bezinteresowną miłością do przyrody? Poza tym w urządzenia te może się przecież złapać zwierzę „łowne” np. sarna, dzik lub jeleń. Wiadomo, że doświadczony kłusownik potrafi zastawić wnyki w odpowiednich miejscach, gdzie najczęściej pojawiają się drapieżniki, reszta jednak jest już tylko przypadkiem. Co więc może zrobić myśliwy w takiej sytuacji? Chyba tylko jedno, zabrać na wszelki wypadek każde, znalezione w lesie żelastwo. Kłusownictwo jest niewątpliwie potężnym zagrożeniem dla populacji drapieżników, jest także niebezpieczne dla zwierzyny płowej. W obecnej sytuacji prawnej trudno z tym procederem walczyć. Kilka razy zdarzyło mi się wysłuchiwać żalów zaprzyjaźnionych strażników leśnych na znikomy efekt w postaci kar dla kłusowników, jaki wynika z ich pracy godnej brygad antyterrorystycznych. Tylko dobrze przemyślane, nowe prawo karne może temu zaradzić. Z drugiej jednak strony, nie wolno nam wykorzystywać tego argumentu przeciwko nowelizowaniu i unowocześnianiu naszego prawa o ochronie przyrody. Trudno nam będzie wytłumaczyć społeczności europejskiej fakt, że pozwalamy polować na gatunki znajdujące się w czerwonej księdze zwierząt zagrożonych wyginięciem tylko dlatego gdyż nie potrafimy poradzić sobie z kłusownictwem.

Artykuł opublikowany w Dzikim Życiu, nr 1/8, styczeń 1995
Artykuł opublikowany w Dzikim Życiu, nr 1/8, styczeń 1995

Wszyscy, którzy zaangażowali się w kampanię „Dzikie jest piękne” oczekują od naszych władz odpowiedzialnych za ochronę przyrody, jednoznacznych i mądrych decyzji. Decyzji, których nie będziemy musieli się wstydzić w obecnych czasach, gdy coraz głośniej piętnuje się w świecie brak zdecydowanych działań przeciwko eksterminacji kolejnych gatunków roślin i zwierząt. Dopóki wilk i ryś nie będą w Polsce chronione, nasza kampania się nie zakończy. Apelujemy do tych, którym nie jest obojętny los drapieżników, by nie ustawali w wysiłkach i nadal dawali wyraz swojej woli ochrony wilka i rysia. Piszcie do ministra ochrony środowiska, zbierajcie podpisy pod petycjami, przekonujcie przyjaciół żeby przyłączyli się do tej kampanii.

Sabina Nowak

Artykuł został opublikowany w „Dzikim Życiu” w numerze 1/8 w styczniu 1995 roku.

Kampania „Dzikie jest piękne” przyniosła sukcesy: najpierw, w 1995 roku, gatunkiem chronionym został ryś, a w 1998 wilk.

Sabina Nowak – absolwentka biologii na Wydziale Biologii i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, doktor nauk biologicznych. Interesuje się problemami ochrony dużych ssaków drapieżnych, a zwłaszcza wilka. Jest autorką wielu opracowań, artykułów naukowych i popularnych, a także kilku książek poświęconych drapieżnikom. Na początku lat 90. była pierwszą prezes Pracowni, koordynowała ogólnopolską kampanię na rzecz ochrony wilka i rysia, a także kampanię na rzecz objęcia całej polskiej części Puszczy Białowieskiej ochroną w formie parku narodowego. W 1996 r. zainicjowała powstanie Stowarzyszenia dla Natury „Wilk”, któremu prezesuje do dziś. Jest członkinią Species Survival Commission IUCN (Wolf Specialists Group IUCN oraz Large Carnivore Initiative for Europe), Państwowej Rady Ochrony Przyrody, polsko-niemieckiej grupy roboczej ds. wilka oraz Kolegium Lasów Państwowych. Za swoją działalność na rzecz ochrony przyrody była kilkakrotnie nagradzana.