Straszenie wilkiem
W sumie to niegłupi pomysł, o ile oczywiście jest się za przywróceniem polowań na wilki i zmniejszaniem ochrony wilków. Ta strategia obecna jest od lat. W przedinternetowych latach 90. straszono wilkami aby nie dopuścić do objęcia ich ochroną. Straszy się i dzisiaj. Różnica jest taka, że do obecnego straszenia można włączyć sztuczną inteligencję, a także jak najczęściej wrzucać do internetu informacje podobnej treści o groźnych wilkach.
Zauważam też wzmożenie lokalnych mediów, niewielkie portale albo serwisy urzędów prześcigają się w zamieszczaniu informacji o pojawianiu się wilków. Wilk widziany był w miejscowości X, przeszedł drogę, przeszedł między domostwami, zagryzł psa itp. Dołączane są apele o treści „mieszkańcy powinni zachować szczególną ostrożność” oraz najczęściej fotografie wilków w groźnych pozach, z wyszczerzonymi zębami, ale pochodzące z darmowych serwisów fotograficznych. Towarzyszą im czasem zdjęcia pojedynczych wilków zrobione przez czytelników, zwykle niewyraźne i wykonane ze znacznej odległości.
Komu to na rękę? Na pewno lokalnym mediom, wszak straszenie wilkami klika się dobrze, a dobre zasięgi artykułu przyciągają nowych czytelników. Sprzyja to też środowiskom łowieckim, które takimi artykułami będzie wzmacniać swój przekaz o zagrożeniach ze strony wilków. Bądźcie wyczuleni na szerzenie tej spirali strachu. A o tym jak naprawdę jest z wilkami mówi w tym wydaniu „Dzikiego Życia” teriolożka Katarzyna Kozyra-Zyskowska i biolożka Sylwia Szczutkowska.
Wszystkiego dzikiego.
Grzegorz Bożek