Zmiana klimatu
Gdy piszę te słowa jest 28 stycznia, za oknem przedwiośnie, temperatura plus 12 °C, odczuwalna 9. Sprawdzam 45-dniową prognozę pogody – jedynie raz, w połowie lutego, temperatura ma spaść poniżej zera, zaledwie o kilka kresek, i tylko na dwa dni. Zwykle ma być między plus 4 a 0 °C. Czasem popada, ale bardziej deszczem niż śniegiem.
To nie jest wyjątek, tak coraz częściej wygląda grudzień, styczeń, luty i początek marca. Kto swoim doświadczeniem zna lata 70., 80. pamięta sporo śniegu, nieraz leżącego wiele tygodni w miejscach gdzie obecnie znajduje się sporadycznie. Dzisiaj aby mieć jako taką szansę spotkania śniegu trzeba znaleźć się powyżej poziomu 500 metrów, albo zapuścić w jakieś zacienione doliny, a i to nie musi dać gwarancji pochodzenia po białym. W moim Krośnie w latach 1956-1960 średnia liczba dni z pokrywą śnieżną wynosiła 71, w ostatnich latach z biedą dobija do 30. W tym roku będzie podobnie.
Kilka dni temu, Donald Trump w przemówieniu inauguracyjnym potwierdził ponowne odejście USA od Porozumienia paryskiego, a zarazem potwierdził plany ekspansji projektów związanych z wydobyciem paliw kopalnych. W Europie też nie brakuje takich partii, które chcą iść podobną drogą. To zła zmiana dla planetarnej przyszłości i stabilności klimatycznej. Niestety o losie globu decydują krótkoterminowe, geopolityczne wybory, które w konsekwencji wpływają na toczące się wojny i konflikty lub je generują. Przebieg niedawnego COP29 też nie napawa optymizmem, pisze o tym w bieżącym wydaniu Urszula Stefanowicz.
Powolne pożegnanie z zimą jest skutkiem kursu globalnych graczy – firm i państw. To nie są dobre wiadomości, co więcej oswoiliśmy je na tyle, że obecny stan świata coraz rzadziej odbieramy jako problem.
Wszystkiego dzikiego.
Grzegorz Bożek