DZIKIE ŻYCIE

Roztocze i moje ciało

Piotr Skubała

Wokół tajemnicy życia na Ziemi

Istotną część naszego ciała stanowią różnorodne symbiotyczne mikroorganizmy i pasożyty. Pisałem o tym w poprzednim felietonie. Jako akarolog (osoba zajmująca się roztoczami) powinienem niejako z obowiązku dodać o bliskim związku z naszym ciałem wielu roztoczy. Roztocze (Acari) to grupa, która osiągnęła niezwykły sukces ewolucyjny. Opisano do tej pory 45 tysięcy gatunków Acari, co stanowi zaledwie kilka procent wszystkich przedstawicieli tej grupy zwierząt (Walter i Proctor 1999). Opanowały one wszelkie możliwe środowiska. W naszym najbliższym otoczeniu również są wszechobecne. Spotkać je możemy w produktach spożywczych, kurzu, akwarium czy na naszym ciele.

Jednym z niemile widzianych intruzów na naszym ciele jest kleszcz. Jesteśmy atakowani najczęściej przez nimfy i samice. Są one, niestety, przenosicielami niebezpiecznych chorób – wirusa kleszczowego zapalenia mózgu oraz krętków boreliozy z Lyme. Na szczęście są one „krótkotrwałymi” gośćmi i w pewnym stopniu możemy się zabezpieczyć przed ich „wizytą”.

Stałym mieszkańcem naszego ciała może być świerzbowiec ludzki (Sarcoptes scabiei) – pasożyt bytujący i żerujący w skórze człowieka. Odżywia się płynem tkankowym i komórkami naszego naskórka. Ich wydzieliny i wydaliny drażnią nieustannie, wywołując dotkliwy, męczący świąd (Deryło 2002). Mamy szansę uniknąć kontaktu z nim dbając o higienę osobistą.

Znacznie trudniej uniknąć jednak „wizyty” nużeńca. Ocenia się, że większa część populacji ludzkiej posiada te roztocze. Nużeniec ludzki (Demodex folliculorum) to stały pasożyt skóry, bytuje w torebkach włosów, a także w gruczołach łojowych, głównie u nasady nosa, dookoła oczu i ust. Zazwyczaj nie powoduje wyraźnych zmian patologicznych. Płeć piękna jest znacznie bardziej narażona na ich obecność, gdyż kremy i pudry zwiększają ekstensywność i intensywność inwazji (Deryło 2002). Łatwo możemy przekonać się o obecności nużeńców. Wystarczy ostrożnie zeskrobać skórę szpatułką lub nożem, wyciskając ślady tłustego materiału z gruczołów łojowych. Wyciśnięty materiał oglądamy w kropli olejku immersyjnego, uprzednio umieszczonej na mikroskopowym szkiełku podstawowym.

Zdecydowanie najwięcej w naszym najbliższym otoczeniu znajduje się roztoczy kurzu domowego (Pyroglyphidae). W jednym gramie kurzu można znaleźć ich setki, tysiące, a niekiedy dziesiątki tysięcy. Łóżka i pościel są głównymi miejscami ich przebywania. Jaką rolę spełniają w naszym łóżku? Są tam symbiontami, komensalami, odżywiającymi się złuszczonym naskórkiem. Spełniają pożyteczną rolę sanitariusza. Niestety, niektórzy z nas cierpią z powodu alergii na kurz domowy. Za główne źródło alergenów roztoczowych, oprócz samych roztoczy, uważa się drobiny kału tych pajęczaków.

Czy zastanawiałeś się kiedykolwiek, ile roztoczy śpi z Tobą w łóżku? W sposób intrygujący o tym, co się dzieje, gdy udajemy się do łóżka, opowiada Tom Robbins w książce „Half Asleep In Frog Pajamas”: „Zrzucasz buty z nóg i upadasz na łóżko – lądując, oczywiście, wśród milionów roztoczy. Czy kiedykolwiek pomyślałeś, że Twoje łóżko jest pełne życia z udziałem mikroskopijnych stawonogów, smakujących Twoją złuszczoną skórę? Jesteś prawdopodobnie zniesmaczony, wybierasz raczej podłogę do leżenia. Każdy z nas, włączając w to bogatych, pobożnych i tych, w których żyłach płynie królewska krew, śpi każdej nocy w koloniach takich roztoczy. Bezpośredni świadkowie, najskrytsi podróżnicy, roztocze. Jakie książki mogłyby napisać, jakie historie opowiedzieć? Kto wie więcej o naszych sekretach? Kto? Nocą, i często w ciągu dnia, płyną z nami w księżycowej barce, ich steki ze złuszczonego naskórka marynowane w wodzie naszych łez, ich śniadanie ugotowane w naszym pocie. Są dobrymi znajomymi żony i pani domu, męża i kochanka, termoforu, fetyszu, ulubionego sitcomu i ulubionego leku, znają na pamięć nasze wyznania, wzajemne obwinianie się, modlitwę, zwidy i to słodkie imię, które wykrzykujemy w czasie snu. Tak, wszystko to, lecz roztocze nas nie zdradzą. Jeżeli plotkują, to tylko między sobą. Prawdopodobnie dostrzegają porządek w naszym zabałaganionym życiu w łóżku, ład, którego sami jeszcze nie odkryliśmy. Prawdopodobnie, uważają nas za wspaniałych, mimo, że… Zwykle nie śpiewamy w naszych łóżkach. Nie mamy takiej potrzeby. Roztocze śpiewają za nas. Śpiewają w naszym imieniu. Są naszym greckim chórem, chórami mikroskopijnych aniołów, gotowych do tańca na główce szpilki” (Robbins 1994, tłumaczenie Piotr Skubała).

Okazuje się, że w naszym ciele i na nim żyją ogromne ilości różnych przedstawicieli świata żywego – setki gatunków bakterii, grzybów, roztoczy. Jeden z autorów pisze o naszym ciele w poniższych słowach: „z powodu różnorodności i odrębności wielu siedlisk na jednym ssaku [człowieku], możemy na niego spojrzeć jak na archipelag wysp Galapagos, z pojedynczymi wyspami (np. powieką) posiadającymi kilka różnych mikrosiedlisk” (Nutting 1985).

Piotr Skubała

Literatura:
- Deryło A. (red.), Parazytologia i akaroentomologia medyczna, PWN, Warszawa 2002.
- Nutting W. B., Prostigmata-Mammalia: validation of coevolutionary significance, In: Kim K. C. (ed.). Coevolution of parasitic arthropods and mammals, Wiley-Interscience: New York 1985, pp. 569–640.
- Robbins T., Half Asleep In Frog Pajamas, Bantam Books: New York 1994.
- Walter D. i Proctor H., Mites. Ecology, Evolution and Behaviour, CABI Publishing, New York, USA 1999.