DZIKIE ŻYCIE

W Nisku kiepsko

Marta Lelek

20.02.95 Klub Ekologiczny w Nisku wystąpił do Zarządu Miasta i Gminy, a kilka dni później do Wojewódzkiego Konserwatora Przyrody i Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków z prośbą o umożliwienie utworzenia na terenie parku miejskiego, lub przynajmniej na jego części, parku ekologicznego (patrz DŻ nr 4). Prośba ta we wszystkich trzech przypadkach spotkała się z odmową. Konserwator przyrody tłumaczył się tym, że park stanowi zbyt cenny zespół przyrodniczy, aby go zostawić samemu sobie, nie chcąc zrozumieć tego oczywistego faktu, że właśnie dzięki temu jest tak cenny, że przez 50 lat pozbawiony był jakiejkolwiek ingerencji człowieka. W swoim piśmie odmownym powoływał się na takie walory parku jak jego rola ekologiczna, klimatyczna i dydaktyczna (!), miejsce gniazdowania ptaków, cenny drzewostan – czyli wszystko to co przemawia wprost za utworzeniem parku ekologicznego, a co zostanie zubożone, jeśli przywróci się stan parku sprzed 50 lat. Konserwator zabytków natomiast stwierdził, że ze względu na cenny charakter historyczny, przekształcenie parku w typowy park ekologiczny w środku miasta jest niemożliwe. Zadziwia znajomość pana konserwatora idei typowych parków ekologicznych, w sytuacji nie istnienia w Polsce jeszcze ani jednego takiego parku, tym bardziej typowego. Burmistrz miasta Nisko zaproponował klubowi ekologicznemu zajęcie się laskiem komunalnym i utworzeniem na jego terenie parku ekologicznego, gdyż w parku miejskim, na mocy różnych ustaw będą prowadzone prace porządkowe ściśle wg projektu rewaloryzacji. Na większość tych prac nie ma pieniędzy (ławki, latarnie, kosze na śmieci, strzyżenie trawy), więc prawdopodobnie ograniczone będą do wycięcia części drzew i krzewów…

…Mimo nie najlepszego obrotu spraw, nie rezygnujemy. Dzień 22 kwietnia (Dzień Ziemi) uczciliśmy w mieście pod hasłem Dzień Ziemi – Dzień parku. Na ten cel wydaliśmy specjalne ulotki. W sobotę 22 o godz. 11.00 rozpoczęliśmy na mieście coś w rodzaju happeningu – parady, przebrani za drzewa (stroje wykonaliśmy dzień wcześniej), naznaczone wymowną, białą kreską chodziliśmy ponad dwie godziny po mieście rozdając ulotki wyjaśniające jak my, czyli nasz klub, wyobrażamy sobie prace w parku. Teraz, na wiosnę zrobiło się naprawdę ładnie w parku. W ubiegłą niedzielę udało mi się zauważyć wylatującego z zamieszkałej dziupli ptaka. Aż żal pomyśleć, ile drzew w pierwszej fazie wycinki zostało wyciętych wraz z dziuplami i niestety nikt nie pofatygował się, żeby zrobić rozeznanie, czy dziuple są zamieszkałe, czy nie. Nie możemy pozwolić, aby dalsze nieprzemyślane do końca decyzje niszczyły to co w parku przedstawia dużą wartość.

Nie znam się na mrówkach, ale tym w parku trzeba będzie pomóc. W zimie ktoś lub coś zrobiło dziurę w mrowisku, z tym mrówki sobie już poradziły, lecz nie mają z czego odbudować kopczyka z braku igieł. Wpadliśmy na pomysł, aby udać się do lasu i przynieść im trochę igieł rozsypując je wokół mrowiska. […]

Janusz Sikora

Widziałam jak w Niemczech, w czymś w rodzaju ogrodu zoologicznego ale tylko z europejskimi gatunkami zwierząt i o charakterze (chciałoby się) w miarę naturalnym, kładzie się 20-letnie drzewka, gromadzi karpy i gałęzie, żeby było choć troszeczkę jak w puszczy… To miłe, gdy na widok podmokłych, wiosennych łąk pokrytych dywanem kaczeńców, nasi goście z Anglii wykrzykują – flowers! I kręcą z niedowierzaniem głowami widząc prawdziwego boćka w gnieździe… Ale nam pilno do Europy. Codziennie rano budzi mnie warkot kosiarki kolejno u każdego z sąsiadów. Jeszcze kilka lat temu zdarzało się sporadycznie niektórym z nich pozwolić miejscowemu hodowcy królików skosić i zabrać sobie trochę trawy ze swojego ogródka. Dziś kwitnie rywalizacja o najpiękniej przystrzyżony trawnik. Pszczoły na próżno szukają kwitnącej koniczyny, czy mniszka, a jeżom pozostały i tak nieliczne żywopłoty… Gospodarze parku w Nisku też tęsknią za „porządkiem”, za wykreowaną przez człowieka przestrzenią. „Zapuszczony”, zarośnięty i zamieszkały przez dzikie zwierzęta park wzbudza niechęć i wstyd, trąci minioną epoką i trudno nam pogodzić tęsknotę za niszczoną przez lata tradycją z wyzwaniami epoki kryzysu ekologicznego. A przecież musimy nauczyć się jedno z drugim godzić. Cóż, nowe, choćby nie wiem jak w istocie stare (romantyczne ogrody, czy też po prostu dziewicza przyroda) przyjmuje się na ogół trudno. Nie znaczy to jednak, że nie przyjmuje się wcale. Ekolodzy z Niska, bądźcie wytrwali!

Marta Lelek

Lipiec 1995 (7/14 1995) Nakład wyczerpany