DZIKIE ŻYCIE

Po pierwsze duch, po czwarte gospodarka

Tomasz Poller

„Góry bowiem są poezją przyrody, są koncentracją tego, co w przyrodzie najpiękniejsze! A kto raz dostał się w ich czarodziejską moc, ten spod niej nie wydobędzie się nigdy, bo moc gór jest nieprzezwyciężona, bo piękno przyrody ma nad umysłami ludzkimi niepokonalną władzę… Wszystko zawodzi, wszystko przemija w szybkim tempie, lecz piękność przyrody jest niezmienna i wiecznotrwała! Japońska religia, szintoizm, każe zamiast odprawiania modlitw wstępować na szczyty wysokich gór i podziwiać piękność przyrody.” Takie zdania rozpoczynają przewodnik Kazimierza Sosnowskiego po Beskidach Zachodnich z 1914 roku. Jest to pierwszy, systematyczny polski przewodnik po tej części gór, obejmujący teren od Krynicy po Wisłę.

Turystyka to według autora jedna z najszlachetniejszych namiętności, duszy. Opiera się ona na podstawie trwałej i niespożytej, w przeciwieństwie do chwilowych, przelotnych upodobań. Ponieważ spośród tworów natury „góry wywierają na człowieka najgłębsze wrażenie” Sosnowski na pierwszym miejscu stawia turystykę górską. Po co jednak obcować z górską przyrodą? Czytajmy po kolei.

Po pierwsze

zdaniem Sosnowskiego w kontakcie z naturą „wyszlachetnia się duch człowieka”. A dziedzina dla ducha w górach jest szeroka: „Tam w górach uskrzydla się duch ludzki, uczucie kocha i tęskni goręcej, myśl pęd wichru przybiera, tam odświeża, odmładza się człowiek, tam zapomnisz o wszystkiem, co cię boli i dręczy, tam znajdziesz balsam kojący na rozognione rany, na doznane zawody i na łzy wylane. Od udręk, burz, małostek, ambicji i pychy, od jadów tego świata uciekajmy w obłoczne sfery gór, gdzie króluje piękno, spokój i dobro, gdzie (tu autor cytuje wiersz Anczyca) Oddalonemu od trosk ziemi zda się, że niebieski próg, że stanął między wybranemi, że tutaj mieszka Bóg!".

Na drugim miejscu

według Kazimierza Sosnowskiego znajdują się walory intelektualno-kulturalne. Albowiem turystyka „ćwiczy zmysł piękna, uczy krajoznawstwa, przyrodoznawstwa i geografii lepiej niż książki, ona też ćwiczy charakter, urabia zmysł śmiałości, samodzielności, pewności siebie, orientacyi w zawiłych sytuacjach, ćwiczy wolę, rozwiewa lęk przed pokonywaniem trudów, uczy rozwagi i odwagi”. Wartości witalne znajdujemy u Sosnowskiego.

Na trzecim miejscu

przekonuje nas bowiem autor, że „nie tylko hart ducha, ale i ciała mnoży turystyka”.

Po czwarte

turystyka odgrywa rolę „w życiu ekonomicznym społeczeństw, dość wskazać na Szwajcarię czy Szwecję”.

Ze wskazanymi wyżej celami wiąże się też wychowawcza rola turystyki. Sosnowski wspomina także o specyficznej ­patriotycznej roli turystyki polskiej pod zaborami. Patetycznie brzmią dziś słowa pisane w przeddzień pierwszej wojny: „Niech tam - u źródeł naszej matki Wisły silniej od okrzyków Heil Beskid! zabrzmi pieśń nasza”. Sosnowski jest też jednym z wielu ówczesnych fascynatów przyrody, którzy uważali, że obcowanie z naturą niema sensu w formie masowej. Pisał na przykład, że turystyce w Tatrach zaczyna być „za ciasno”.

„Sportem szlachetnym i użytecznym” nazywa Sosnowski turystykę narciarską dającą w zimie możliwość wniknięcia w „czarodziejską dziedzinę” górskiej natury. „Bo też kto wdarł się na nartach na wierchy, kto widział to białe morze z ciemnymi wyspami lasów, drzewa gnące się pod ciężarem okiści, wyrównane polany z zaledwie wystającemi dachami kolib, skrzące się srebrzysto w promieniach słońca i nadzwyczajnej wyrazistości widoki, kto piął się mozolnie przez opancerzone powłoką lodową i białym płaszczem przywalone bory, a potem umknął jak wicher przez drogie grzbiety, przez wyrównane źleby i rozdoły, ten nie będzie umiał powiedzieć, czy góry mają więcej uroku w zimie czy w lecie. Majestat zimy w połączeniu z majestatem gór daje czarodziejskie obrazy, które porywają i olśniewają umysł, każą zapomnieć o smutku i udręce, a wlewają wesele, radość i życie, choć naokoło panuje najuroczystsza, głucha cisza”.

Wspomnieć warto, że przyszłość tak rozumianego narciarstwa leżała zdaniem autora przede wszystkim nie w „stromych i skalistych Tatrach”, lecz w Beskidach, które dają „rozkosz długich. wycieczek narciarskich”.

Tomasz Poller

Kazimierz Sosnowski, „Przewodnik po Beskidzie Zachodnim. Od Krynicy po Wisłę. Z Pieninami i terenami narciarskimi”, Kraków 1914.