Nie igrać z Naturą
Ekolodzy często twierdzą, że coś jest zgodne z naturą lub sprzeczne z nią. Choć brzmi to zgrabnie, owa „zgodność” bywa naciągana, a samo odwoływanie się do praw natury może być niebezpieczne, podobnie zresztą jak tychże praw lekceważenie.
Cały problem polega bowiem na tym, że natura nie jest tak prosta do scharakteryzowania, jak nam się wydaje, nie tak łatwo poznać i pojąć jej prawa. Problemem nie jest tylko niewiedza – znacznie gorszy jest brak świadomości tegoż faktu, czyli przekonanie, że szczątkowe informacje jakimi dysponujemy, stanowią obraz całości. A o naturze wiemy bardzo mało i pewnie nigdy nie poznamy całego jej „mechanizmu”. Znany etolog Konrad Lorenz, laureat Nobla, w swej głośnej przed laty książce „Tak zwane zło”, poświęconej właśnie naturalnym zachowaniom i ich mechanizmom, wskazał, że zgodne z naturą zwierząt są postawy bardzo zróżnicowane. Zgodne z ich naturą jest zarówno to, co przeczy części ludzkiej moralności – np. agresja, niechęć wobec obcych – jak i to, co w większości systemów etycznych stanowi pożądaną normę: miłość, altruizm, opieka nad słabszymi itp.
Jednak i to nie rozwiązuje podstawowego problemu, przed jakim stajemy my, ludzie – bo Lorenz badał zwierzęta. Choć ludzie nie są lepsi od innych gatunków, to bez wątpienia są inni za sprawą specyficznej inteligencji umożliwiającej myślenie abstrakcyjne, co wsparte bardzo rozwiniętymi zdolnościami posługiwania się mową w procesie komunikacyjnym, prowadzi do tworzenia skomplikowanej i złożonej struktury kulturowej, która obejmuje m.in. moralność indywidualną i zbiorowe systemy etyczne. I to też jest cecha jak najbardziej naturalna, choć sprawia, że nasz gatunek zupełnie inaczej postrzega i odnosi się wobec wielu zjawisk. Odnosi się mianowicie w sposób refleksyjny, czego nie czyni większość zwierząt, a pozostałe z nich czynią to w stopniu daleko mniejszym. W efekcie takiego stanu rzeczy, zwierzęta nie wartościują swoich zachowań, nie analizują ich w kategoriach dobra i zła – po prostu żyją takim rytmem, jaki przypisała im natura. Jednak człowiek żyje zupełnie inaczej, bo inna jest jego kondycja psychiczna.
Para orłów przednich zwykle ma „dorobek” w postaci dwóch jaj podczas jednego cyklu godowego. Ale w znakomitej większości przypadków, w dorosłe życie wkracza tylko jedno pisklę. To drugie jest przez rodziców skazywane na śmierć – wybierają oni silniejszego osobnika i to właśnie on zostaje potraktowany jako bardziej godny życia niż swój słabszy rówieśnik (nazywa się to kainizmem). Nie jest to ani okrutne, ani nienormalne – taka jest natura orłów przednich, bo takie są prawa tego gatunku. Podobne „okrutne” zachowania występują u wielu innych gatunków zwierząt.
Ale ludzie nie są orłami. Co powiedzielibyśmy, gdyby jakaś matka bliźniąt wybrała silniejsze z nich i pozostawiła je przy życiu, a to drugie, słabsze, uśmierciła? Powiedzielibyśmy, że jest ona – zwróćcie proszę uwagę na to słowo – nieludzka. No właśnie – nie mówimy, że taka potencjalna matka-morderczyni postępuje w zgodzie z naturą, lecz mówimy, iż jest nieludzka, czyli postępuje wbrew ludzkiej naturze. I tak właśnie jest, gdyż natura orłów jest inna niż natura ludzi. Ani lepsza, ani gorsza – po prostu inna, bo odmienne są te gatunki. Tak, jak naturalne jest to, że orły uśmiercają słabszego potomka, tak równie naturalne jest to, iż ludzie chronią osoby słabsze i starają się otaczać opieką, traktując (a przynajmniej dążąc do tego, bo praktyka niestety nie zawsze wygląda najlepiej) je jako pełnoprawnych członków społeczeństwa.
Przenoszenie praw rządzących jednym gatunkiem na inny nie prowadzi do niczego dobrego. Wręcz przeciwnie – na ogół skutkuje negatywnymi następstwami. Jeden z największych zbrodniarzy w historii ludzkości, sprawca barbarzyńskich bestialstw, Adolf Hitler, był przekonany, że prawa rządzące innymi gatunkami można zastosować wobec ludzi. On i jego sympatycy byli wielkimi zwolennikami tzw. darwinizmu społecznego, czyli teorii, która przyrodnicze prawo doboru naturalnego i „walkę o byt” opisane przez Karola Darwina, przeniosła w sposób bezmyślny na grunt społeczeństwa ludzkiego. Tak, jak para orłów przednich pozbywa się słabszego potomka w celu „wzmocnienia” gatunku, tak hitlerowcy chcieli wymordować tych, których arbitralnie uznali za słabszych („mniej wartościowych”) przedstawicieli gatunku ludzkiego – Żydów, Polaków (i Słowian w ogóle), Cyganów, ale także tych Niemców, jacy nie pasowali do nazistowskiej wykładni „nadczłowieka”. To prymitywne pojmowanie praw natury kosztowało życie wiele milionów ludzi...
Jak widać na powyższym przykładzie, z naturą należy obchodzić się ostrożnie, bo w przeciwnym razie łatwo o fatalne następstwa. Czy oznacza to jednak, że powinniśmy całkowicie poniechać prób życia „w zgodzie z naturą”? Sądzę, że nie, jednak powinniśmy z ostrożnością i pokorą podchodzić do tego, co w danej chwili uznajemy za naturalne i nienaturalne. Musimy uświadomić sobie, jak niewiele wiemy o prawach natury, w tym natury gatunku ludzkiego. Oczywiście, obecnie wiemy więcej niż np. w czasach Hitlera i jego „naukowe” teorie o prawach natury zostałyby dziś wyśmiane. Ale wciąż wiemy zbyt mało, żeby działać ze zbyt dużą pewnością siebie.
Coś jednak wiemy. Jesteśmy w stanie określić, kiedy działalność człowieka jest szkodliwa z punktu widzenia jego naturalnego siedliska i samego gatunku. Na tej wiedzy bazuje właśnie ekologia, która wskazuje, iż wiele zachowań współczesnego człowieka jest destruktywnych dla przyrody i jego samego. Absolutyzowanie praw natury (a raczej tego, co za nie uznajemy) i ślepe zapatrzenie w nie, prowadzi do zbrodni w stylu Hitlera. Ale na przeciwległym biegunie leży inna odmiana arogancji i szaleństwa – ta, która mówi, iż człowiek i przyroda są nieskończenie elastyczni, że można nimi sterować w dowolny sposób, że możemy robić, co nam się tylko podoba. Takie podejście i jego następstwa dobrze charakteryzuje postawa innego wielkiego zbrodniarza, Józefa Stalina.
Był on przekonany, że nie ma żadnych naturalnych granic – terrorem i indoktrynacją chciał stworzyć Nowego Sowieckiego Człowieka, pozbawionego dawnych nawyków, zaś gigantycznymi koparkami, spychaczami i tonami dynamitu zmieniał bieg rzek o 180 stopni. Jak w przypadku faszyzmu, także i w komunizmie fanatyzm i arogancja doprowadziły do śmierci milionów ludzi – w tym przypadku takich, którzy byli „zbyt naturalni” i nie poddawali się ochoczo zamysłom Wielkiego Eksperymentatora. Podobnie było z przyrodą, która wbrew zamiarom Stalina wciąż próbowała rządzić się swoimi zasadami i okrutnie cierpiała, gdy usiłowano jej narzucić nienormalne prawidła.
Z powyższego wynika jeden wniosek: prawa natury należy traktować ostrożnie, nie absolutyzować ich i z pokorą potrafić przyznać, że nasza wiedza jest niepełna, ograniczona i niedająca odpowiedzi na wszystkie pytania. Zarówno ślepe zapatrzenie w to, co uznajemy za prawa natury, jak i lekceważenie wiedzy o tychże prawach, prowadzi do tragicznych następstw. Dla przyrody – i dla nas samych.
Remigiusz Okraska