DZIKIE ŻYCIE

Wieści ze świata

Urszula Rychlicka, Radosław Szymczuk

Boliwia odbiera koncesje w parkach narodowych

Prezydent Boliwii Evo Morales 26 sierpnia br. zapowiedział wycofanie pozwoleń na wydobycie ropy naftowej i pozyskiwanie surowca drzewnego w 20 z parków narodowych. Ten zagorzały lewicowiec został wybrany w grudniu 2005 r. propagując narodowy program korzystania z naturalnych źródeł surowców, redystrybucji zasobów ziemi oraz wspierania upraw liści koki. Upaństwowił przemysł energetyczny 1 maja 2005 r.

– „Tu i teraz dajemy początek upaństwowieniu naturalnych bogactw /.../ Musimy bronić naszego drewna i innych naturalnych bogactw /.../ wszyscy musicie zostać strażnikami lasów” – powiedział społeczności stu Indian zamieszkujących Park Narodowy Madidi.

Rząd nie określił, które kompanie chciałyby dokonać zakupu koncesji, ale obecnie hiszpański Repsol YPF, francuski Total i brazylijski Petrobras starają się o możliwość pozyskiwania ropy naftowej w parkach narodowych Boliwii.

(Reuters)


Fot. Ryszard Kulik
Fot. Ryszard Kulik

Program kontroli wilka na Alasce pod lupą

Program redukcji populacji wilka na Alasce w celu zwiększenia liczby łosi i karibu został poddany baczniejszej obserwacji. Dwie organizacje ekologiczne wniosły pozew do tamtejszego Sądu Głównego, twierdząc, że program, który spowodował wybicie 550 wilków oparty jest na mylnych przesłankach naukowych oraz wadliwych przepisach prawnych.

Obrońcy dzikiej przyrody poprosili Sąd Główny, aby wstrzymał program wprowadzony w 2003 r., gdyż dotychczasowe starania o jego zakończenie przez Towarzystwo Przyjaciół Zwierząt w sądach lokalnych nie przyniosły rezultatów. Główna sędzina, Sharon Gleason, zdecydowała, że Departament Zwierzyny (sprawcy wprowadzenia programu) nie przestrzegał przepisów przy jego wdrażaniu i nie wzięto pod uwagę negatywnych aspektów polowania z powietrza. Agencja odpowiedziała wprowadzeniem ulepszenia słabych stron programu i wznowieniem kontroli redukcji populacji wilka z powietrza.

Bruce Bartley, przedstawiciel Departamentu Rybołówstwa i Zwierzyny, stwierdził, że agencja jest bardziej przeświadczona o słuszności swojego programu od czasu ulepszenia go w wyniku interwencji Towarzystwa Przyjaciół Zwierząt. – „Wszystkie nasze akcje, bez względu na to, gdzie mają miejsce, są wynikiem rzetelnych badań, staramy się wykonać jak najlepiej naszą pracę i opierać się na najlepszych informacjach, jakie posiadamy, aby rozwijać programy naukowe, związane z zagadnieniami, którymi się zajmujemy. Jesteśmy pewni naszych umiejętności” – powiedział Bartley.

Program redukcji drapieżnika ma na celu zwiększenie populacji zwierzyny na terenach, gdzie wilk i niedźwiedź zabijają wiele łosi i karibu, pozostawiając ich za małą liczbę do polowań. Krytycy programu mówią, że ma on na celu zredukowania populacji wilka na tamtejszych terenach nawet o 80% i że skorzystają na tym głównie przyjezdni myśliwi. – „Program ten został opracowany dla ludzi, którzy przyjeżdżają do Anchorage w celu łatwego pozyskiwania łosi i karibu” – powiedziała Caroline Kennedy, starszy dyrektor programu Obrońcy Dzikiego Życia. Natomiast Rodger Schlickeisen, lider organizacji Defenders of Wildlife, krytykującej działania przeciw wilkom, powiedział, że Departament zignorował zrównoważony rozwój i argumenty naukowe, wprowadzając zabijanie wilków i niedźwiedzi z powietrza.

Według Departamentu Rybołówstwa i Zwierzyny, drapieżniki zabijają  80% karibu i łosi, zaś człowiek mniej niż 10%. Celem programu jest szybka redukcja liczebności wilka, ale nie jego całkowita eliminacja – twierdzi Departament. Rząd zajął się pozwoleniami na polowania, w których piloci i myśliwi mieliby możliwość polowania zarówno z lądu, jak i z powietrza. Limit odstrzałów nie został jeszcze ustalony. Program zezwala także na zabijanie czarnych niedźwiedzi.

John Topenberg z organizacji Alaska Wildlife Alliance, mającej siedzibę w Anchorage, powiedział, że Departament nie otrzyma poparcia w przeforsowaniu swojego programu: „Twierdzimy, że ekosystem stanu Anchorage powinien pozostać nietknięty, gdyż tylko w ten sposób pozostanie w równowadze, jeśli chodzi o drapieżniki i nie tylko. Tego rodzaju redukcja wilka nie ma nic wspólnego z zachowaniem równowagi w przyrodzie”.

(Associated Press)

Wilki wracają do wschodnich Niemiec

Po wieku nieobecności wskutek polowań i industrializacji, wilki powróciły do wschodniej części Niemiec, po tym jak przemysł upadł, a ludzie opuścili wiele miejsc. Grupki wilków, które przybyły z Polski i innych krajów Europy Wschodniej, zadomowiły się w Brandenburgii na wschód od polskiej granicy i zostały otoczone specjalną opieką przez władze zachwycone powrotem tych płochliwych zwierząt. Wiąże się to z faktem, że wizerunek wilków zajmuje ważne miejsce w niemieckim folklorze.

To niespodziewany powrót do miejsca, które było w tak dużym stopniu uprzemysłowione. Odkąd przemysł zaczął się powoli wycofywać ze wschodnich Niemiec, zanotowano tam także powrót innych zwierząt, takich jak np. żuraw czy niektóre gatunki orła.


Fot. Kaj Romeyko-Hurko
Fot. Kaj Romeyko-Hurko

– „Nie mieliśmy tu wilków od stu lat, zaczęły stopniowo do nas wracać po upadku Muru Berlińskiego” – powiedział Matthias Freude, szef Brandenburskiego Departamentu Ochrony Środowiska. Oszacował on też, że populacja wilka liczy w tej chwili ok. 20 osobników, skupionych w dwóch watahach. – „Wilki przepłynęły Nysę lub przywędrowały do nas po lodzie zimą. Największym zagrożeniem dla wilków są myśliwi, ale w Niemczech polowanie na nie jest zabronione” – dodaje Matthias. Komunistyczne Niemcy Wschodnie nie chciały mieć do czynienia z wilkami, ponieważ nie widziały dla nich miejsca w kraju szybko rozwijającym się pod względem urbanistycznym. – „Teraz wilki wracają, po części dlatego, że wzrasta ich populacja w takich krajach jak Polska czy Słowacja, gdzie zaczyna brakować przestrzeni dla nowych osobników, dlatego muszą gdzieś się podziać i przyszły do nas” – powiedział Roland Melisch, szef sekcji WWF-u ds. ochrony gatunków.

Brandenburgia nie tylko wprowadziła zakaz zabijania wilków, ale poszła też na rękę rolnikom, zobowiązując się do wypłaty rekompensat w wyniku ataków drapieżnika na zwierzęta gospodarskie i wprowadzając dotacje na zakup ogrodzeń z prądem elektrycznym. Freude mówi, że w ciągu ostatnich sześciu lat jedynie 14 owiec ze wszystkich zgłoszonych o wypłatę odszkodowania zostało zagryzionych przez wilki. Reszta zginęła w wyniku ataku psów czy innych zwierząt. – „Jesteśmy bardzo zaskoczeni powrotem wilków, ale one należą do lasu, dzięki nim las staje się bardziej fascynujący, kiedy wiesz, że możesz je tam spotkać. Chociaż trudno je zobaczyć, gdyż są bardzo płochliwe” – dodał.

Jak podaje WWF, wilki wracają też do innych krajów europejskich, gdzie niedawno wyginęły – do Włoch, Austrii, krajów nadbałtyckich czy Francji. W Niemczech po akcji eksterminacji wilków w ubiegłym wieku, ostatni osobnik został zastrzelony w 1904 r. w pobliżu miejscowości Hoyerswerda. Wilki zostały też wybite w większości krajów północno-zachodniej Europy, niewielkie przetrzebione populacje przetrwały jedynie we Włoszech i w Hiszpanii. Ponadto jego wizerunek jako wielkiej, złej bestii umacniał się w bajkach i przekazach ludowych. – „Faktem jest, że człowiek i wilk mogą żyć obok siebie w harmonii. Są drapieżnikami, ale istnieją sposoby, żeby zmniejszyć zagrożenie wobec owiec i kóz. Wilki mają się w Niemczech dobrze i z całą pewnością ich populacja tutaj będzie wzrastać” – powiedział Melisch.

WWF potwierdza, że nie ma udokumentowanych ataków zdrowych wilków na człowieka w Europie, nie mówiąc już o przypadkach zabicia kogokolwiek przez tego drapieżnika. – „Wilki mogą być niechcianym sąsiadem w innych krajach, ale Niemcy są zafascynowane ich powrotem”  – powiedział Freude – „Głównym powodem, dla którego wilki do nas wróciły, jest to, że nikt im nie przeszkadza, nie staną się też celem polowań, gdyż wielu ludzi wyprowadziło się z terenów, który zwierzęta obecnie zajmują. Wyludnienie stało się głównym i bardzo ważnym czynnikiem ich powrotu”.

(Reuters)

Kalifornia wytycza nowe kierunki w ochronie środowiska i klimatu

Zgromadzenie stanowe Kalifornii, największego pod względem liczby ludności stanu USA, przyjęło 31 sierpnia br. prekursorską ustawę zmierzającą do ochrony środowiska naturalnego i zapobieżenia zmianom klimatycznym poprzez ograniczenie emisji „gazów cieplarnianych”. Ustawa określona jako Akt na rzecz Rozwiązania Problemu Globalnego Ocieplenia przeszła stosunkiem głosów 46 do 31. Głosowanie odbyło się podczas końcowego posiedzenia, zamykającego ostatnią sesję zgromadzenia przed nowymi wyborami, które odbędą się w listopadzie.

Dla wejścia w życie ustawy konieczne jest teraz jej podpisanie przez gubernatora stanu Arnolda Schwarzeneggera, który wcześniej już, w trakcie procesu legislacyjnego, udzielił jej zdecydowanego poparcia. Schwarzenegger, który skrytykował prezydenta USA George'a W. Busha za nieskuteczność w walce z niekorzystnymi zmianami klimatycznymi i ich skutkami, zawarł w środę porozumienie z dysponującymi większością w kalifornijskim zgromadzeniu Demokratami, dążąc do przeforsowania Aktu, który Kalifornia przyjęła jako pierwszy stan USA.

Pod względem wielkości emisji Kalifornia jest dwunastym światowym producentem gazów cieplarnianych, czyli takich, które po przedostaniu się do atmosfery powodują ocieplanie się klimatu naszego globu. Nowoprzyjęty Akt zapowiada, że do 2020 r. ten bogaty stan, uważany za kuźnię nowoczesności w Stanach Zjednoczonych i na świecie, zredukuje szkodliwe emisje o ok. 25%, czyli do poziomu z roku 1990. W tym celu władze stanowe zorganizują system dokładnych kontroli emisji, obejmujący również kary wobec przedsiębiorstw i instytucji łamiących ograniczenia.

(PAP)

Opracowanie: Urszula Rychlicka, Radosław Szymczuk