DZIKIE ŻYCIE

Nie wierzyłem...

Marcin Kozak

Kiedyś nie wierzyłem w to, że drzewa mówią. Przyjaciele moi uważali, że to prawda, ale nie wierzyłem. Bo jak?

Dopóki sam nie usłyszałem.
Dopóki i do mnie nie przemówiły.
A teraz jestem w kropce: nie wiem, czy się cieszyć, czy płakać, że udało mi się ich głos usłyszeć. To, co mi powiedziały, jest smutne. Jest bardzo smutne, ale prawdziwe.
A ja jestem człowiekiem.

Kiedyś nie wierzyłem w to, że góry potrafią płakać. Ot, góry, zwykłe, choć piękne twory przyrody. Piękne, lecz nie płaczą – tak twierdziłem.
Dopóki sam nie usłyszałem.
Że płaczą.
A teraz sam nie wiem, czy się cieszyć, czy i ja mam zapłakać, że udało mi się ich rozpacz usłyszeć. Płaczą, bowiem mają do płaczu powód.
A mi jest smutno. Bo jestem człowiekiem.

Kiedyś nie wierzyłem w to, że woda może cierpieć. No bo jak – woda cierpieć? By cierpieć, trzeba czuć. Woda nie czuje. Tak twierdziłem.
Dopóki nie ujrzałem morza.
I jego cierpienia.
A teraz, gdy już dotarła do mnie ta smutna prawda, i ja cierpię.
Bo jestem człowiekiem.

Kiedyś sądziłem, że jestem elementem przyrody, że stanowię jej nieodłączną cząstkę. Że ją rozumiem.
Dopóki nie zrozumiałem, że to nieprawda.
Że jestem człowiekiem.
Jestem człowiekiem, więc nie stanowię.
I nie rozumiem.

Marcin Kozak